Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

eeehhhmmm no i Jared Leto znany z paru filmow :)


2007: Chapter 27 jako Mark Chapman
2006: Lonely Hearts jako Raymond Martinez Fernandez
2005: Pan życia i śmierci (Lord of War) jako Brat Yuri
2004: Aleksander (Alexander) jako Hephaestion
2002: Azyl (Panic room) jako Junior
2002: Highway jako Jack Hayes
2000: American Psycho jako Paul Allen
2000: Requiem dla snu (Requiem for a Dream) jako Harry Goldfarb
2000: Sunset Strip jako Glen Walker
1999: Czarne i białe (Black and White) jako Casey
1999: Przerwana lekcja muzyki (Girl, Interrupted) jako Tobias Jacobs
1999: Podziemny krąg (Fight Club) jako Angel Face
1998: Cienka czerwona linia (Thin Red Line, The) jako Second Lt. Whyte
1998: Ulice strachu (Urban legend) jako Paul
1998: Basil jako Basil
1997: Śledztwo nad przepaścią (Switchback) jako Lane Dixon
1997: Prefontaine jako Steve Prefontaine
1996: Ostatnie takie lato (Last of the High Kings, The) jako Frank Griffin
1995: Skrawki życia (How to Make an American Quilt) jako Beck
1994-1995: Moje tak zwane życie (My So-Called Life) jako Jordan
1994: Zimni i szaleni (Cool and the Crazy) jako Michael


hehehe troche tego jest ...

jak dla mnie swietny aktor :)


http://img93.imageshack.us/img93/1071/jared26zj.jpg



" />Room 6 - dobry pomysł , ale ten film to raczej z gatunku horrorów dla kretynów , wykonanie tragiczne
Nieuleczalny Strach - także dobry pomysł , jednak im film dłużej trwa tym więcej głupstw i śmiechu w nim jest niż strachu

teraz chcę zobaczyć fear.com i hostel 2



" />Tak przy okazji:
http://onlygames.pl/zapowiedz-silent-hill-origins.html
- najnowsza zapowiedź origins właśnie pojawiła się na stronie.

Ja osobiście wiążę z tym tytułem duże nadzieje. The Room konceptu nie miało złego, ale pokpiono sobie w nim z tego, z czego słynął Silent Hill - wiecej w nim było akcji niż tego potrzeba, przez co im dłużej się grało, tym mniej strachu się odczuwało. Origins będzie ocierało się o najlepszą, moim zdaniem, część serii więc nie może się nie udać. Jeśli tylko dopracują w wystarczającycm stopniu sterowanie, bedzie hit.



Mika- Relax
Gym Class Heroes- Cupids Chokehold
U2 - Window In The Skies
Red Hot Chili Peppers - Snow (Hey Oh)
Yugopolis Paweł Kukiz - Miasto budzi się
Gabriel Fleszar - Kroplą Deszczu
The Cloud Room - Hey Now Now
Lady Pank- Strach się bać =)
Green Day- all songs
Linkin Park- all songs

Wszystkiego po trochu. Tych piosenek można słuchać całymi dniami. hehe dla odważnych "Jesteś szalona" grupy Boys hehe



Lizziett w poprzednim topicu wspomniała o swoim ulubionym odc. Destiny. Dla mnie ten epizod ten jest bardzo mocno związany z White Room. Oba odcinki tworzą nierozerwalną całość poprzez emocje jakich doświadczają nasi bohaterowie. Dominują w nich wszystkie uczucia, tak bliskie człowiekowi. Zrobiłam sobie mały maraton tych dwóch odcinków i znowu odżyły wspomnienia....Już na początku słyszymy bicie oszalałego ze strachu serca... Niepewność losu własnego i najbliższych jakie odczuwał Max , były dla mnie nieznośnie prawdziwe. Najboleśniejszy moment gdy chcąc wydobyć od Maxa odpowiedź pokazano mu martwą Liz. Jego reakcja była przerażająco prawdziwa... Ale zauważyłam także jak w chwilach psychicznych i fizycznych tortur, potwornego strachu , Max starał się zachować resztki godności i dumy....”...jesteś zły...., i kto tu jest nieludzki...” to przecież wyrzut skierowany w stronę ludzi, którzy zadają mu ten koszmarny ból, dlatego że jest inny, niezrozumiały i w ich mniemaniu stwarza zagrożenie....17-letni chłopiec, który w życiu nie skrzywdziłby nikogo.... Cudowna gra aktorów była dopełnieniem. Liz, w chwili gdy w Crashdown wszyscy przytulają się do siebie szukając pocieszenia wobec nieszczęścia, ona tak bardzo samotna i dziecinnie bezradna, znajduje w sobie siłę i próbuje szukać pomocy...Podświadomie czuje, że Max zaufałby szeryfowi . Jak wiele musiało ją kosztować odwagi wzięcie na siebie odpowiedzialności za wyjawienie mu sekretu...Uczucie strachu, miłości było przejmujące w grze aktorów, czułam gęsią skórkę na plecach i gniew słysząc Remy Zero w „Yellow Light”, patrząc na męczarnie i strach Maxa, łzy Liz, lęk Valentiego i bezsilność przyjaciół...To było uczucie kompletnego zespolenia ze wszystkimi bo w momencie zagrożenia czuliśmy podobnie...Ogromna solidarność i desperacja przyjaciół w walce z niewiadomym zagrażającym każdemu z nich...
I kiedy udaje się wyprowadzić Maxa, a on tak bardzo cierpiący kładzie uspokajającym gestem rękę na włosach Liz, było czymś co powoduje że bardziej wierzymy w potęgę przyjaźni i miłości niż jakiekolwiek o niej zapewnienia...



" />Jak wcześniej wspomniałem (w powitaniu ) muzyką z gier zacząłem się interesować 15 lat temu. Ale do niedawna to hobby ograniczało się jedynie do nagrywania ulubionych tematów muzycznych na kasety magnetofonowe (za młodu :-> ), ich wiernemu nuceniu i zapamientywaniu. Pierwszy utwór który naprawdę na mnie wpłynął emocjonalnie był motyw przewodni Guardic Gaiden (The Guardian Legend), który można usłyszeć zaraz po rozpoczęciu gry. Cofnę się jednak jeszcze o cztery lata (razem bedzie 19 lat wstecz ) i opowiem o momencie mojego ogólnego zainteresowania grami video. Jako 4-latek nie miałem jescze żadnego sprzętu do grania w domu (rok 1987 czasy końca PRLu , chyba rzadko kto miał wtedy jeszcze w domu nawet C-64, ZX Spectrum czy Atari ST). Do mojego miasta przyjechało "wesołe miasteczko"( ), co było w tych czasach stosunkowo rzadkim wydarzeniem. Zatem jak to dzieciak, nie przegapiłem takiej okazji i się wybrałem wraz z rodziną (po dość długiej namowie rodziców razem z bratem ). Wśród wszelkich atrakcji typu karuzele, kabina strachu (przypomniała mi się kiedy grałem w SH4: The Room ), strzelnica itp. był też tajemniczy biały wagon, z którego dobiegały dziwne odgłosy. A że byłem dość ciekawski jak na 4-latka nie odmówiłem sobie odwiedzenia tego hałaśliwego miejsca (drzwi były otwarte ). Zauważyłem "dziwne wysokie telewizory" (pierwsze skojażenie 4-letniego dziecka bez dokuczliwych komentarzy proszę ), przy których stały grupki młodych ludzi (ale grubo starszych odemnie). Zaciekawiło mnie to bardzo więc podszedłem bliżej. Zauważyłem, że w jednym z owych "telewizorów" jest "półka" z której wystaje kierwonica i po pewnym czasie skojażyłem, że kierownicą steruje się "obrazkiem samochodu", który wyświetlał ten "telewizor". Było to oczywiście Rally-X, pierwsza gra video jaką zobaczyłem na oczy. A te "telewizory" to nic innego jak automaty do gier video (Arcade). Obok stał też Pacman, Missle Command, Burgertime i Robotron 2084 (reszty nie pamiętam, oczywiście nazw wcześniej nie znałem). Od tego czasu gry video zaczęły być moją pasją, ale nigdy ta pasja nie przeobraziła się w obsesję (zawsze jakoś zachowywałem umiar ).
Wracając do samej muzyki z gier to na poważnie o istnieniu scieżek dźwiękowych na płytach dowiedziałem się z jakiegoś czasopisma o grach (nazwy nie podam, bo sam o dziwo zapomniałem a pozatym nie chcę reklamować ), było to bodajże w 1998 roku. Tą datę uznaję oficialnie jako początek mojego zainteresowania muzyką z gier jako gatunkiem.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.