aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
dziewczyny HBS to badanie ma na celu sprawdzenie nosicielstwa wirusa żółtaczki zakaźnej
Dodatni wynik antygenu Hbs świadczy o nosicielstwie wirusa żółtaczki zakaźnej. Zakażenie tym wirusem nie zawsze objawia się dolegliwościami wątrobowymi, czasem przebiega podobnie do grypy lub nie powoduje żadnych objawów. Nosicielstwo wirusa nie musi oznaczać aktywnej choroby, jeśli nie ma dolegliwości, ale trzeba chodzić na kontrolę do lekarza zajmującego się chorobami zakaźnymi. Dodatni Hbs nie wpływa na przebieg porodu, nie jest wskazaniem do cesarskiego cięcia. Podczas porodu personel musi jednak zachować szczególną ostrożność, gdyż krew zakażonej matki stanowi potencjalne źródło zakażenia dla innych. Ponieważ istnieje ryzyko przeniesienia wirusa w życiu płodowym na dziecko, po porodzie otrzyma ono specjalną immunoglobulinę. Mając dodatni wynik Hbs, można karmić piersią.
Yoolia trochę mnie zdziwiło to HCV bo u nas się robi raczej HBS
co do VDRL to możecie się też spotkać z oznaczeniem WR to badanie serologiczne w kierunku kiły
czyli podsumowując pierwsze badania to:
morfologia
badanie ogólne moczu
WR czy też VDRL
glukoza
cytomegalia
grupa krwii
toxoplazmoza
przeciwciała różyczki
ja z powyższych musze zrobić te pogrubione 5 pierwszych i zamierzam to zrobic jeszcze przed wizytą u gina żeby mieć juz gotowe wyniki.
No, właśnie-jest jakiś naukowo udowodniony związek między szczepieniem na te trzy paskudztwa, a alergią? Bo jak nie ma, to ja już całkiem nie wiem, co o tym wszystkim myśleć...
Konrada wysypało okrutnie raz-trzyma do dzisiaj. Powtarzać nie będę-mój wątek "Poddaję się" jest wysoko.
Zaszczepiłam dwa tygodnie temu Olika-po trzech dniach mały miał wysypaną calutką twarz, nogi, pupę, brzuch. Analizuję zmiany-kurde, nie ma, zapisuję co je, w czym piorę i co się zmienia ze względu na ewentualne duszności (których, odpukać nie ma już 4 miesiące). Nic podejrzanego.
Zaglądam w notatki Konradowe-wysypało go 5 dni po szczepieniu .
Nie ma związku? Dla mnie coś tu jest nie tak-miałam "czyste" dzieci do czasu tego cholernego szczepienia (w obu przypadkach mocno opóźnione ze względu na choroby). Zaczynam fiksować i szukać na siłę? Może...
Pozdrawiam
Kingus
Niunka gorączka trzydniowa potocznie zwana "trzydniówką"to choroba zakaźna wieku dziecięcego, najczęściej chorują na nią dzieci chyba do 2-go roku życia. rzekomo uodparnia na całe życie, ale tu jestem akurat sceptyczna bo to tak jak z różyczką, ospą wietrzną czy świnką na przykład - są dzieci, które chorują powtórnie (sporadyczne przypadki, ale są).
Choroba ta nie daje objawów poza bardzo wysoką gorączką (nawet do 40stopni) trwającą nieprzerwanie dokładnie 3 doby. I na koniec gorączka spada i wychodzi wysypka, która po 2-3 dniach zazwyczaj znika...
I zdrowiej szybko ! Bo u nas już od poprzedniego czwartku się ciągnie przeziębienie i nadal całą trójka chora...
Przepraszam, ze sie glupio spytam: dlaczego dzieci choruja na rozyczke, skoro sie przeciw niej szczepi??? Ja nic nie rozumiem...
Bo podobno szczepionka wcale nie chroni przed całkowitym zachorowaniem,a jedynie powoduje,że przechodzenie choroby jest łagoniejsze dlatego lekarzom trudno jest określić czy to rzeczywiście różyczka bo nie ma wszystkich typowych objawów. Zadne szepienie nie gwarantuje,że się na daną chorobę nie zachoruje-czasem niektóre szczepionki powodują sytuacje odwrotną-ciężki przebieg choroby i nieskutecznośc leków-tak jest np. ze szczepionką na grypę
Witam letnio
U nas dzisiaj od rana pada deszcz i jest tak cudownie chłodno, po wczorajszym upale (33 stopnie w cieniu) bardzo mi tego brakowało. Zaraz chyba pójdę na zakupki na osiedlu żeby trochę tego chłodnego powietrza powdychać.
Magda jeśli chodzi o hipohondryzm to ja też cały czas cuda sobie wyobrażam. Byłam pewna, że już jestem odporna na Toxo, bo zawsze miałam koty w domu, ja im sprzątałam i je karmiłam, a spały ze mną w jednym łóżku (teraz mam dwa, a ten młodszy to jakby mógł to by spał na mojej twarzy ) a tu po badaniach okazało się, że nigdy nie chorowałam na tą chorobę. Chyba jednak nie tak łatwo się zarazić i tylko ludzie panike sieją.
Jak dostałam wysypki na dekoldzie (od truskawek chyba) to już byłam święcie przekonana, że to różyczka, że moja dzidzia jest śmiertelnie zagrożona i poleciałam do lekarza. Ten mnie uspokoił ale co przeżyłam to moje. Taki chyba los ciężarnych, że się zamartwiamy na zapas. Lepiej czasem się czymś bliżej zainteresować niż przegapić jakieś objawy, które dałoby się leczyć. Prawda??
Miłego dnia wszystkim brzuszkom
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl