aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
" />Wiem, wiem. Zdaję sobie sprawę jak to wygląda, co z resztą napisałem wcześniej. Myślałem, że uda się dogadać bez sprzecznego zachowania z charakterami postaci, co także napisałem wcześniej. Muszę przynać, że całkowicie zaskoczyło mnie zachowanie Olofa i starałem się z nim pogadać poza sesją, tak by rozwiązać konflikt bez psucia wszystkim zabawy. Mówiłem, że mojej postaci się to bardzo nie spodoba i trzeba coś z tym zrobić, ale usłyszałem "nic nie mów, zachowuj się naturalnie", to pomyślałem, że może ma jakieś rozwiązanie w zanadrzu, którego ja nie dostrzegam. No nic, wina jest po stronie nas obu.
Co do wywlekania spraw osobistych, to tego nigdy nie robię na forum publicznym, więc chociaż o to nie ma zmartwienia.
http://www.gry-online.pl/Galeria/Gry9/160727640.jpg
Winback 2: Project Poseidon jest grą akcji, nawiązującą klimatem do politycznych thrillerów. Tytuł został opracowany przez studio Cavia, odpowiedzialne także za pierwszą odsłonę gry, o nazwie Covert Operations.
Kiedy kończą się dyplomatyczne sposoby na rozwiązywanie konfliktów pomiędzy wielkimi mocarstwami, groźba użycia broni nuklearnej staje się coraz bardziej realna. Szczególnie, gdy niebezpieczny oręż znajdzie się w rękach terrorystów. By do tego nie doszło, Amerykanie powołali specjalną jednostkę - ma ona działać z zaskoczenia i rozbijać struktury wroga. W przeciwnym razie tykanie zegara, umieszczonego w futurystycznej bombie, z każdą sekundą będzie zbliżało ludzkość do końca świata.
W skład tajnego zespołu, stojącego na straży prawa, wchodzą trzy osoby - Craig Contrell, lider teamu, Nick Bruno, doskonały żołnierz oraz Mia Cabrera, nie ustępująca umiejętnościami swym przyjaciołom. Po ostatnich rozkazach swego dowództwa trio stanęło przed ogromnym wyzwaniem. Wszak zlikwidowanie siatki gotowych na wszystko zamachowców nie należy do najprostszych rzeczy. Sytuacja staje się jednak bardziej optymistyczna, gdy do akcji wkracza gracz.
Niemal cała akcja gry ma miejsce w mrocznej metropolii. Przychodzi nam przemierzać zarówno otwarte przestrzenie, jak też poruszać się po wnętrzach biurowców, magazynów itp. Podczas zabawy w Winback 2: Project Poseidon bierzemy udział w trzydziestu misjach, o zróżnicowanym poziomie trudności. Chcąc rozprawić się z tabunami oponentów w strojach komandosów, musimy posłużyć się sześcioma skutecznymi broniami. Należy tu wymienić chociażby pistolet z tłumikiem, karabin szturmowy i snajperski z celownikiem optycznym. Istnieje także opcja niszczenia wozów i samolotów wyrzutnią rakiet. Potyczki na dystans to jednak tylko jeden ze sposobów na zwycięstwo w kilkunastogodzinnej batalii. Autorzy zaimplementowali w swej produkcji także system walki wręcz. Pozwala on Craigowi i jego kompanom na wyprowadzanie skutecznych ciosów, kopniaków i śmiercionośnych kombinacji.
Cavia ( producent )
Koei ( wydawca )
gry akcji ( TPP )
25 kwietnia 2006 ( światowa data premiery )
obecnie brak planów wydania ( data wydania w Polsce )
16 czerwca 2006 ( Europejska data premiery ) (PAL)
25 kwietnia 2006 ( data premiery w USA ) (NTSC)
tryb gry: single / multiplayer nośnik: 1 DVD
tryb multiplayer: split screen liczba graczy: 1-4
wymagania wiekowe: 12+
OBRAZ ISO
GRY SĄ Z MOJEJ KOLEKCJI +10% dan-naprawcz
SCREENS tutaj aby się zarejestrować
Wszyscy, którzy przeglądają to forum znają już chyba mój stosunek do architektury historyzującej, czy raczej pseudohistorycznej. Nie znajduję żadnych powodów by próbować imitować to co było poprzez dosłowne zapożyczanie elementów i rozwiązań. O ile jeszcze w jakiejś zabytkowej okolicy jestem w stanie to ścierpieć... ale wkładanie czegoś takiego między komunistyczne bloki między którymi powstaje architektura post/modernistyczna jedynie zwiększy chaos... Sądząc po wizualizacji budynek będzie przy samej ulicy, więc nie będzie też trzymał żadnej pierzei. No cóż, budynek, choć na pierwszy rzut oka tworzy nawet ładny i w miarę poprawny obrazek moim zdaniem totalnie ignoruje miejsce, w którym się znajdzie. Motywy powstania bardziej bym definiował jako: maksymalne wykorzystanie powierzchni działki i lekko cukierkowy styl coby się łatwo sprzedało.
Przechodząc do wnętrza... Mieszkania tradycyjnie jedynie z aneksem kuchennym, co kto lubi, ale chyba wszystkie są takie... Nie mniej to rzecz gustu. Dziwi mnie natomiast rozwiązanie parteru. O ile od frontu lokale usługowe jak najbardziej, od tyłu mieszkania (choć sądząc po wizualizacjach, okna i drzwi balkonowe wychodzą na chodnik...) to w środku są już przemieszane mieszkania i usługi ze wspólnym wejściem, drzwi do lokalu usługowego są dodatkowo od klatki schodowej dla mieszkańców... No cóż, dziwne. Na plus brak wolno stojących słupów w pokojach (nooo, są, ale przynajmniej częściowo wbudowane w ściany, choć to też już komplikuje ustawienie łóżka) co niestety u innych developerów się zdarza. Standard wykończenia raczej nie rzuca na kolana, takie atrakcje jak instalacja wodno-kanalizacyjna, czy barierki w balkonach (swoją drogą ciekawe czy będą takie jak na wizualizacji i w oknach barierki na skrzynki kwiatowe) raczej ciężko nazwać jakimś szalonym luksusem. Plusem na pewno garaż podziemny, choć to też raczej powinno się traktować jak standard...
Wracając do obrazków znowu... Poprawnie, ale nie znajduję uzasadnienia dla takiej architektury w tym miejscu, bo na osi ulicy jest pałac? więc trzeba konkurować, który będzie większy?? Do tego działka zdaje się po brzegi wypełniona kostką, więc dzieci będą biegały na plac zabaw na stare komunistyczne osiedle i konflikt między sąsiadami gotowy;)
Osobiście wolałbym w tym miejscu zobaczyć coś innego, ale to tylko moja opinia:)
Swoją drogą ta okolica przeżywa ostatnio spore ożywienie inwestycyjne;)
Jako że kilka dni temu skończyłam oglądać "My sweet Seoul" też dołożę swoje trzy grosze Postaram się ukryć wszystko to, co wydaje mi się większym czy mniejszym spoiler2em.
Przyznam się, że od samego początku nie ufałam Yoon Tae Oh czyli "Dzieciakowi" i już do końca nie mogłam się do niego przekonać. [spoiler2]Z nim wszystko działo się za szybko, po pierwszej randce - hotel, a zaraz potem wspólne mieszkanie. Traf chciał, że "Dzieciak" pojawił się w dość szczególnym dla Oh Eun Soo momencie: była samotna, przygnębiona wiadomością, że jej były chłopak się ożenił... i chyba jednak była trochę zdesperowana, a już na pewno pijana
Nie wierzę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, raczej fascynacja i zauroczenie. Rzeczywiście, Oh Eun Soo czuła się swobodniej w towarzystwie "Dzieciaka", ale to pewnie dlatego, że przez pewien czas mieszkali razem no i łączyły ich też sprawy łóżkowe Ich związek był słodki, uroczy i bardzo niedojrzały: wszystko było wspaniale póki kręciło się wokół zabawy (wspólne pranie, wypisywanie smsów, wypady do kina), ale wiadomo, że życie to nie jest bajka i w końcu jakieś problemy muszą się pojawić. I wtedy każdy ma swój pomysł na ich rozwiązanie, najczęściej kompletnie odmienny od pomysłu drugiej osoby, a to już prowadzi do konfliktów...[/spoiler2]
Kiedy pojawił się "Fresh Cat" odetchnęłam z ulgą. W porównaniu z rozbrykanym i dziecinnym Tae Oh ten facet jest jak balsam, imponował mi na każdym kroku Nie jest tak bezpośredni, energiczny i odważny w stosunku do Eun Soo jak "Dzieciak", ale to tylko działa na jego korzyść i dodaje mu uroku. Nie wydaje mi się, żeby był tez nudny, po prostu inaczej niż Tae Oh rozumie pojęcie "rozrywka". [spoiler2] Trochę niepotrzebnie wprowadzili ten wątek z jego mroczną przeszłością, ale może to właśnie w pewnej części tłumaczy jego zachowanie w stosunku do Eun Soo - nie jest pewny, czy po tym co zrobił zasługuje na szczęśliwe życie i miłość.[/spoiler2]
" />No to może ja zabiorę głos - swego czasu miałem to napisać na listę Skazanych, ale jakoś tam pusto, a do lustra 'pić' nie będę
Jeśli chodzi o pytanie które Jacku zadałeś to jestem jak najbardziej za tym by dopłacić te kilka złotych i dostać za to większą porcję dobrej muzyki - bo ta którą do tej pory była serwowana jest na bardzo dobrym poziomie. Jak sam napisałeś, nie jest to tak do końca fair gdy kapele grają jedynie za zwrot kosztów. Żaden zespół nie jest instytucją charytatywną, a taki stan rzeczy może prędzej czy później doprowadzić do niepotrzebnych konfliktów.
Co do moich osobistych odczuć na temat spotkań - mocny akcent muzyczny jest drogą, która powinniśmy zmierzać. Było już kilka spotkań gdzie nie było muzyki na żywo w jakiejkolwiek postaci i sami dobrze wiemy jak to sie skończyło - solidne picie piwa w podgrupach jak np. w Krakowie. Taka zabawa w żaden sposób nie sprzyja wspólnej integracji, a po kilku kuflach przypuszczam iż niektórzy mogli mieć problem z określeniem co to za impreza Tymczasem wspólne koncertowanie, jam'y i występy kapel angażują resztę towarzystwa i impreza fajnie się rozkręca. Wiem, że ciężko zapanować na kilkudziesięcioma osobami, dlatego takie rozwiązanie jest chyba najciekawsze i jednocześnie najskuteczniejsze.
Prócz tego "marzy" mi się by bardziej zaangażować zespół w te spotkania. Co przez to rozumiem?? Powiedzmy przegląd kapel (taki jak u ciebie w Słupcy Jacku) gdzie rolę jury pełnili by muzycy Dżemu - nie wszyscy, ale chociaż jacyś przedstawiciele. Jako nagrodę główną zaproponowałbym wizytę na próbie Dżemu, z której można by zrobić fajną relację i wrzucić na stronę. I w ten sposób spotkanie byłoby ciekawe, pojawiłaby sie bardzo wyraźna interakcja na linii fc, zespół, a strona zrobiłaby się ciekawsza i nie pełniłaby tylko funkcji informacyjnej. Na przykład mnie zawsze ciekawiło jak wygląda próba zespołu i z chęcią przeczytałbym taką relacją wzbogaconą jakimiś fotkami, a może nawet i krótkim filmikiem. Taka relacja byłaby przecież także świetna reklamą zespołu. No, ale tu wszystko zależy od Dżemu
To tyle jeśli chodzi o moje pomysły - resztę z chęcią przedyskutuje face to face - nadrobię zaległości które poczyniłem moją absencją na ostatnim spotkaniu.
pozdrawiam smar666
OFC "Skazani na Bluesa"
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl