Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa


In <aov8q8$n8@news2.tpi.plAdi wrote:
Kawalek czasu temu (bo podczas ostatniej zimy) doszedlem do ciekawego
wniosku, a mianowicie ze nie ma lepiej uruchamiajacego sie silnika niz
w znanym i kochanym vw garbusie.Nie wazne czy jest -20*C czy upaly
rzedu 30*C wystarczy przekrecic kluczyk i juz chwile po tym jak
rozrusznik zakreci,slychac melodie czworeczki boxera.Chociaz przyszlo
mi juz jezdzic paroma samochodami ,to nie spotkalem sie jeszcze z
takim ktory tak latwo budzi sie ze snu jak garbolec  :) . Co o tym
sadzicie?


Jest dokladnie tak, jak napisales! Nawet teraz, gdy temperatury nie sa
jeszcze bardzo niskie niejednokrotnie mam frajde, gdy ktos na naszym
parkingu wsiada do tzw. wspolczesnego wozu (i do tego nie Poldka,
Malucha czy Dajewo, tylko np. jakiegos japonca..) i kreci, kreci.. by po
chwili zapalic. Tymczasem my.. wchodzimy sobie do naszego Garbuska i za
chwilke pstryk.. pracuje silniczek - przemile wrazenie, naprawde.

-K.



Witam!

Mam taki problem a wlasciwie moj brat. Otoz jego zona zrobiloa prawko i
jadac busem zatarla silnik. Efekt jest taki ze rozrusznik nie kreci i kolem
pasowym tez nie mozna przekrecic :(
Silnik ten nie jest typowy bo jest to 2,1 l boxer chlodzony ciecza (typ
silnika SS)
I teraz remont generalnie z nowymi tlokami to koszt kolo 4500zl ale bez
rozlozenia ciezko okreslic mechanikowi jak rozlegle sa uszkodzenia i co bylo
przyczyna zatarcia.
Druga opcja to wlasnie poszukanie silnika na chodzie.
Z tym ze kto sie tym zajmuje w okolicach lodzi (ewentualnie caly kraj jesli
by sie ten silnik znalazl:)
Jaki jest koszt takiego silnika (orientacyjny)
Czy ktos w polsce spotkal sie z transporterem z takim silnikiem?
Troche szkoda autka bo zostal wlozony gaz, wymieniony uklad wydechowy,
przegluby, lozyska kol przednich i tylnich, tarcze, klocki, szczeki itp. No
i generalnie brat ma 6 osobowa rodzinke a autko jest 8 osobowe.
Co poradzicie ktora droga isc? czy pakowac sie w ratowanie tego silnika
(przed zatarcciem chodzil calkiem dobrze i nie bylo z nim problemow :) czy
lepiej poszukac takiego "na chodzie" tylko gdzie tego szukac?

Pozdrawiam
Marek



Witam
Mam problem
pacjent to Peugeot Boxer , akku nowy (pewnie niepotrzebnie kupiony)
rozrusznik rano ledwo ledwo kreci , co prawda odpala , ale przy
wiekszych mrozach ...........
Wystarczy ze pochodzi 2 min i mozna go odpalac bez problemu , a
rozrusznik  kreci normalnie.
ladowanie 14,4 v wiec chyba ok
Teraz pytanie : jak sprawdzic  czy cos nie pobiera pradu przy wylaczonej
stacyjce ??
Da sie takim zwyklym domowym miernikiem ??

Pozdrawiam Robert




On Mon, 24 Jan 2005 20:17:14 +0100,  RobertCz wrote:
pacjent to Peugeot Boxer , akku nowy (pewnie niepotrzebnie kupiony)
rozrusznik rano ledwo ledwo kreci , co prawda odpala , ale przy
wiekszych mrozach ...........
Wystarczy ze pochodzi 2 min i mozna go odpalac bez problemu , a
rozrusznik  kreci normalnie.


Hm - moze to wina oleju lub rozrusznika. Ewentualnie klemy
przeczyscic.
Przez 2 minuty to aku sie nie naladuje .. a jakby cos rozladowywalo
to pewnie drugi raz bys nie zapalil ..


Teraz pytanie : jak sprawdzic  czy cos nie pobiera pradu przy wylaczonej
stacyjce ??
Da sie takim zwyklym domowym miernikiem ??


Da. Zamykasz drzwi [zeby sie zarowka nie palila,
sciagasz jedna kleme, podlaczasz amperomierz miedzy kabel a
akumulator. 50mA ma prawo brac [alarm, zegar], 100mA to juz troche
duzo - moze w dwa tygodnie rozladowac.

J.



Witam,
Mam Alfę Romeo 145 1.4 boxer i potęzny problem. Samochód ma 1,5 roku i
przeszedł dwie wymiany bloku silnika, dwie wymiany głowicy silnika, dwie
wymiany uszczelki pod głowicą (wszystko na gwarancji).
Przedwczoraj wracałem tym samochodem do domu i jadąc pod górę w silniku
nagle coś strzeliło, auto zaczęło słabnąć i zgasło. Próbowałem zapalić, ale
rozrusznik tylko kręcił silnikiem i nic. Więcej nie chciałem próbować w
obawie, że jeszcze coś bardziej zepsuję. Odwiozłem samochód na lawecie do
ASO. Przy zgłaszaniu samochodu do naprawy zaznaczyłem, żeby go nie odpalali,
a najpierw sprawdzili. Zanim ktokolwiek zajął się samochodem minęły dwie
godziny (samochód cały czas stał na parkingu przed halą). Akurat wyszedłem
zapalić papierosa jak zobaczyłem, że do mojej Alfy podeszło dwóch
praktykantów i młodziutki mechanik. Ten ostatni wsiadł do środka i odpalił
samochód. Silnik zapalił, zaczął się krztusić, strzelać, a z rury wydechowej
poleciał gęsty niebieskawy dym, po czym silnik zgasł. Zacząłem do niego
wrzeszczeć (tak naprawdę to w nerwach zwyzywałem go od palantów) więc
pokornie zapchali auto na halę. Tam przyszedł mistrz i ponownie odpalili
silnik. Znowu te same efekty, ale zaczeli ostro gazować i silnik zgasł.
Później powiedzieli mi, że padł całkowicie blok silnika, korbowód, zawory,
cylinder, tłok i rozrząd, a naprawa będzie kosztować 9500 zł. Na moje
stwierdzenie, że stało się to po zapaleniu przez nich silnika odpowiedzieli,
że w żadnym wypadku. Kto ma rację - czy samochód z takimi usterkami jak
podali w ogóle by zapalił ??? Czy może rzeczywiście oni go dokończyli
(silnik) i powinienem walczyć o naprawę silnika na gwarancji (właściwie to
już wymianę całego silnika, a nawet samochodu). Proszę o wasze opinie.

Pozdrawiam,

marik@friko.onet.pl



W takim wypadku...i po tylu wymianach nawet nie pytaj o ten samochod, niech Ci dadza drugi!
Zreszta nie powinnienes brac auta na gwarancji z wymienionym silnikiem co bedzie jak sie zepsuje po
gwarancji!.

PSA czy to taki problem tylko z twoja Alfa czy wszystkie tak maja? Chodzi mi tu o model 145 z 1.4
silnikiem boxera? Jezeli tak to proponuje auto zminic na Honde lub Toyote!

Marcin Los

On Thu, 18 Feb 1999 22:58:39 GMT, "Mariusz Kruszewski" <marik@friko.onet.plwrote:
Witam,
Mam Alfę Romeo 145 1.4 boxer i potęzny problem. Samochód ma 1,5 roku i
przeszedł dwie wymiany bloku silnika, dwie wymiany głowicy silnika, dwie
wymiany uszczelki pod głowicą (wszystko na gwarancji).
Przedwczoraj wracałem tym samochodem do domu i jadąc pod górę w silniku
nagle coś strzeliło, auto zaczęło słabnąć i zgasło. Próbowałem zapalić, ale
rozrusznik tylko kręcił silnikiem i nic. Więcej nie chciałem próbować w
obawie, że jeszcze coś bardziej zepsuję. Odwiozłem samochód na lawecie do
ASO. Przy zgłaszaniu samochodu do naprawy zaznaczyłem, żeby go nie odpalali,
a najpierw sprawdzili. Zanim ktokolwiek zajął się samochodem minęły dwie
godziny (samochód cały czas stał na parkingu przed halą). Akurat wyszedłem
zapalić papierosa jak zobaczyłem, że do mojej Alfy podeszło dwóch
praktykantów i młodziutki mechanik. Ten ostatni wsiadł do środka i odpalił
samochód. Silnik zapalił, zaczął się krztusić, strzelać, a z rury wydechowej
poleciał gęsty niebieskawy dym, po czym silnik zgasł. Zacząłem do niego
wrzeszczeć (tak naprawdę to w nerwach zwyzywałem go od palantów) więc
pokornie zapchali auto na halę. Tam przyszedł mistrz i ponownie odpalili
silnik. Znowu te same efekty, ale zaczeli ostro gazować i silnik zgasł.
Później powiedzieli mi, że padł całkowicie blok silnika, korbowód, zawory,
cylinder, tłok i rozrząd, a naprawa będzie kosztować 9500 zł. Na moje
stwierdzenie, że stało się to po zapaleniu przez nich silnika odpowiedzieli,
że w żadnym wypadku. Kto ma rację - czy samochód z takimi usterkami jak
podali w ogóle by zapalił ??? Czy może rzeczywiście oni go dokończyli
(silnik) i powinienem walczyć o naprawę silnika na gwarancji (właściwie to
już wymianę całego silnika, a nawet samochodu). Proszę o wasze opinie.

Pozdrawiam,

marik@friko.onet.pl


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.