aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Witam,
Uprzejmie proszę o poradę.
Niestety moja ukochana osoba zdecydowała, że nie chce już dłużej spędzać życia ze mną lecz z kim innym. Postanowiła się ze mną rozwieźć. Zanim mnie uprzejmie o tym poinformowała zaczęła, powiedzmy delikatnie, układać sobie życie z kim innym.
Odkryłem jej zdrade i jej powiedziałem, że wiem. Wyciągnąłem z niej, że chce się ze mną rozwieźć itd. Bez sensu ale tak jest.
Myślałem o "szybkim" rozwodzie bez orzekania o winie. Ale coraz bardziej skłaniam sie do sytuacji kiedy rozwód byłby z orzekaniem jej winy (zdrada). Poinformowałem ją o moich przemyśleniach. Zakładam, że jeśli zalezy jej na rozwodzie, a zalezy jej bardzo, to się zgodzi na taki wariant. Wstepnie wyraża na to zgodę.
Proszę powiedzieć kto powinien wystąpić z takim pozwem do sądu ? Ja wolałby aby to zrobiła ona. Dodam, że mamy kilkuletnie dziecko.
Czy takie rozwiązanie bedzie zozsądne i zasadne ?
Czy zdrada jest wystarczającą przyczyną rozwodu ?
Jak postąpić w mojej sytuacji ?
Pozdrawiam,
smutek68
Trudno mi się z tym zgodzić bez zastrzeżeń...
Właściwie jakie jest uzasadnienie tego stanowiska? Rozumiem, że z jednej strony istotnym jest, iż osoba wolna z osobą rozwiedzioną zawrzeć kościelnego małżeństwa nie może. Żyje z nią zatem, jakby nie było, bez ślubu.
Tylko że, z drugiej strony, osoba wolna nie ponosi w żadnej mierze winy za taki stan rzeczy, nie może mu zaradzić, sama go nie spowodowała, żadna z przyczyn nie leży po jej stronie. Dlaczego zatem ma ona ponosić odpowiedzialność za winę drugiego człowieka (osoby rozwiedzionej, z którą chce się związać)? Czy nie jest to odpowiedzialność za cudze winy - jakie są jej podstawy?
Czy z tego należy wnosić, iż katolik powinien z gruntu skreślić jako potencjalnych kandydatów na żony/mężów wszystkich rozwodników?
Obserwując potężny wzrost liczby rozwodów... hmm... w takiej sytuacji właściwie to jestem przerażona...
WNIOSEK
1. Wnioskodawca
ombre
2. Współmałżonek
adach
3. Charakter sprawy:
Sprawa cywilna
4. Wniosek o:
rozwód
5. Powód:
Nastąpił zupełny i trwały rozpad pożycia małżeńskiego, którego przyczyną są diametralnie różne poglądy na sprawy codziennej egzystencji.
Obustronne zerwanie porozumienia i dyskusji na każdej płaszczyźnie.
Obustronny brak kontaktu, a nawet niemożność jego nawiązania, z przyczyn, które stały się powodem do złożenia tego wniosku.
Nie posiadamy dzieci.
Rozwód ... Bez przyczyny ze zwykłej fanaberii to RACZEJ nie, ale jeżeli mój mąż okazałby się alkoholikiem (:|) albo narkomanem czy coś w tym stylu to niestety, ale rozwód byłby konieczny ... I oczywiście nigdy nie wezme ślubu kościelnego, bo po 1) nie chodze do koscioła i nie mam zamiaru iść do bierzmowania, po 2) tylko w wyjątkowych sytuacjach jest rowód koscielny, które najpierw musi rozpatrzyć ktos tam (już nie pamietam) ... W każdym razie jezeli sie bierze slub to chyba swiadomie i nie jak jakaś Britnej Spritnej rozwodzi się pięć godzin później ...
pozwolenie ojca na pobyt dzieci w Islandii
Witam serdecznie. Chcę pomóc mojej kobiecie, która ma problem z okiełznaniem swojego exmęża. FAKTY: -są po rozwodzie już jakiś czas; -Sąd zadecydował, że dzieci zostają przy matce, nie pozbawiając ojca praw rodzicielskich; -exmąż mieszka za granicą, wywiązuje sie z nałożonych przez Sąd alimentów, ale niezbyt więcej odstaje poza nakaz; -matka dzieci mieszka w Islandii, gdzie dzieci chodzą do szkoły i mają się świetnie. Matka dzieci pracuje i zarabia takie pieniądze, że dzieci mają wszystko, a nawet więcej. ; -exmąż nie chce zezwolić na pobyt dzieci za granicą, domagając sie z nieznanych przyczyn powrotu jej, wraz z dziećmi do Polski. -Straszy, ogólnie rzuca się jak wesz na grzebieniu, nie bacząc na logikę swoich działań Moje wrażenie- Facet chce sterować nadal życiem swojej byłej żony. Nie partzy na dzieci i ich poprawny rozwój, tylko coś chce i wszelkimi metodami do tego dąrzy. Matka dzieci nie blokuje kontaktu z ich ojcem. Mogą rozmawiać przez telefon, a na wakacje zawiozła dzieci do niego. CO ZROBIĆ moi drodzy, skoro podobno państwo Islandia wymaga zgody na pobyt dzieci od samego ojca??? Czy to jest rzeczywiście tak, jak piszę, czy może inaczej. Czy ktoś zna sposób, albo ma pomysł na to, żeby w pełni legalnie dzieci mogły spokojnie uczyć sie tam nadal w szkole, a ich mama mogła spokojnie je wychowywać, nie musząc znosić gróźb jej byłego? Będę wdzięczny za pomoc. Pozdrawiam.
Cytat:
Napisał teodor76
nelly
czesto z twoich postów mozna było wyczytac ze macie kryzysiki
nie raz pisalas o mezu
wiem ze "staraliscie" sie o 2 dziecko
nie wiem na ile to była wspolna decyzja
ta działka ....
to sa dowody na to że jeszcze jakis czas temu mu to do głowy nie przyszło ....
musicie powalczyc
porozmawiaj z nim
ale bez obwiniania - ryczenia itp
skoro wiesz juz ze na niego to działą jak płachta na byka
kryzysy maja zazwyczaj przyczyne w 2 osobach
skoro sie od siebie oddaliliscie i nei wiecie o co wam chodzi i kazdy sobie rzepkę skrobie ...to widac że gdzies wasze drogi sie rozmineły i trzeba zawrocic
bez jakiegos unoszenia sie honorem
i rozmawiac i dowiedziec sie gdzie popełniliscie błedy i gdzie zabraklo zaufania i uczucia ....
oczywiscie jesli tylko bedziecie chcieli
grozba rozwodem to dla ciebie komunikat
mysle ze teraz duzo zalezy od ciebie ....co zrobisz z tym co ci powiedział ...
nelly tulkam mocno
i trzymam kciuki za szczesliwe zakonczenie - jakiekolwiek by nie było
:Przytulam::Przytulam:
teodorku, serdecznie dziekuje....masz racje gdzies chyba pobladzilismy, ta sobie mysle,ze on wiedzial ze zrobie afere, zawsze jak gdzies wyjezdzal konczylo sie klotnia....
durna jestem....nie myslalam,ze tak zareaguje...ale nie wiem czy jest co ratowac:(dodaje: u nas juz dluuuuugo nie bylo klotni,ale widocznie....pszydedl nasz konie....boje sie jego powrotu do domu:(
Z innego forum:
Pewna kobieta, krótko po rozwodzie, spędziła pierwszy dzień smutna, pakując swoje rzeczy do pudeł i walizek, a meble do wielkich skrzyń.
Drugiego dnia przyszli i zabrali jej rzeczy i meble.
Trzeciego dnia usiadła na podłodze pustej jadalni, włączyła spokojną muzykę, zapaliła dwie świece, postawiła półmisek z dwoma kilogramami krewetek, talerz kawioru i butelkę zimnego białego wina i przystąpiła do konsumpcji, aż już więcej nie mogła.
Gdy skończyła jeść, w każdym pokoju rozmontowała pręty karniszy, pozdejmowała z końców zatyczki i do środka włożyła połowę krewetek i sporą porcję kawioru, po czym ponownie umieściła zatyczki na końcach karniszy. Potem zrezygnowana cicho wyszła i pojechała do swojego nowego lokum.
Gdy mąż wrócił do domu, wprowadził się z nowymi meblami i z nową dziewczyną.
Przez pierwsze dni wszystko było idealne. Jednak z czasem dom zaczął śmierdzieć.
Próbowali wszystkiego! Wyczyścili, wyszorowali i przewietrzyli cały dom. Sprawdzili, czy w wentylacji nie ma martwych myszy i wyprali dywany.
W każdym kącie powiesili odświeżacze powietrza. Zużyli setki puszek sprayów odświeżających. Nawet wykosztowali się i wymienili wszystkie drogie dywany.
Nic nie działało.
Nikt nie przychodził do nich w odwiedziny, robotnicy nie chcieli pracować w domu, nawet służąca się zwolniła.
W końcu były mąż kobiety i jego dziewczyna zdesperowani musieli się wyprowadzić. Po miesiącu nadal nie mogli znaleźć nikogo, kto zechciałby kupić cuchnący dom. Sprzedawcy nie chcieli nawet odbierać ich telefonów. Zdecydowali się wydać ogromną sumę pieniędzy i kupić nowy dom.
Eks-małżonka zadzwoniła do mężczyzny w sprawach rozwodu i zapytała go, co słychać. Odpowiedział, że dobrze, że sprzedaje dom, ale nie wyjaśniając jej prawdziwej przyczyny.
Wysłuchała go ze spokojem i powiedziała, że bardzo tęskni za domem, i że porozmawia z prawnikami, aby uporządkować sprawy w papierach w taki sposób, by odzyskać dom.
Mężczyzna, sądząc, że jego eks nie ma najmniejszego pojęcia o smrodzie, zgodził się odstąpić jej dom za jedną dziesiątą rzeczywistej ceny, o ile ona podpisze umowę tego samego dnia. Przystała na to i w ciągu godziny dostała od niego papiery do podpisania.
Tydzień później mężczyzna i jego dziewczyna stali w drzwiach starego domu, patrząc z uśmiechem, jak pakowano ich meble i wsadzano na ciężarówkę, by zabrać je do nowego domu...
...łącznie z karniszami.
UWIELBIAM SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIA, A TY?
German Dehesa powiedział: "My mężczyźni musimy zrozumieć, że z kobietami nie można wygrać, że są nie do zatrzymania i nie do pokonania." Coś w tym jest.....
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl