|
|
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Witam wszystkich atopików:) Jestem tutaj nowy i chciałbym opowiedzieć historię z mojego życia.Na astmę,alergię oraz atopowe zapalenie skóry choruję od urodzenia.Ta ostatnia z 3 wymienionych wyżej chorób jest dla mnie największym życiowym ciężarem.No ale po kolei.
Już od małego miałem największe problemy z azs,mimo młodego wieku(4-5 moze 6 lat) pamiętam jak rodzice grubo mnie smarowali,jak miałem popękane palce u rąk i wygladały one tak jakbym się nożem pociął.To było straszne...Nie pamiętam dokładnie kiedy zrobili mi testy na co jestem uczulony w każdym razie test wykazał że jestem uczulony na pyłki kurzu,pyłki roślin,pyłki zbóz i młodych drzew oraz jajo.Dodatki takie jak chipsy,czekolada,majonez,ketchup,musztarda,przyprawy,coca-cola czy też dania w których znajduje się składnik jajo(sphagetti,frytki,pizza,drożdże) też mi szkodzą.Moi rodzice byli załamani,ja nie do końca zdawałem sobie sprawe z tego jak bardzo będę się z tą choroba męczył w przyszłości.Gdy dostawałem od babci 5zł,nieświadomy konsekwencji potrafiłem pojsc sobie za te wszystkie pieniadze kupic 5 paczek chipsow ktore mi szkodziły i potem był ból.Z czasem moi rodzicę zgodzili sie na odczulanie.2 małe buteleczki łacznie warte powyżej 200zł..Co dwa tygodnie jeżdzilem na odczulanie i byłem kłuty w lewe i prawe ramie.Z rodzicami pokonywalem tak co dwa tygodnie 60km.Duzo pieniedzy było wydawane na paliwo.Alergolog do którego jeździłem na to odczulanie nie należał do takich..którzy się znali dobrze na atopii.Kiedy wygladałem "trochę lepiej" niż źle,lekarz twierdził ze jest dobrze.No i w sumie zdrów jestem a co!Zdów jestem ale zadrapania na wielu częściach ciała to w sumie nic takiego.Po 5 latach odczulania przerwałem tą terapię leczeniową, ponieważ nie wiele mi ona pomogła mimo że wczesniej lekarze powiedzieli mi że będzie znacząca poprawa-tak się nie stało.W wieku 14-15 lat zaczeło się najgorsze.Wiek dojrzewania dodatkowo napędzał moją chorobę do aktywniejszego działania.Nie mogłem znieść wypieków na mojej skórze,nie dawałem sobie rady z azs.Mój stan fizyczny jak i psychiczny był coraz gorszy.Denerwowało mnie to że inni mają gładką skóre,mogą jeść na co tylko mają ochote a ja ograniczam się w jedzeniu.Wchodząc do sklepu spożywczego krew mnie zalewała.Do dziś pamiętam myśli "to nie,tego nie moge,aha to takze znowu nie bo..". Jakby nie patrzeć nie tyle co jedzenie było najgorsze bo tego czego nie mogę jeść da się uniknąc ale pyłki roślin/traw oraz kurzu były największym wyzwaniem.Nie da się tego ominąc..w domu kurz a na dworze pyłki traw.Ta bariera była niestety nie do przeskoczenia.Załamałem się,brakowało już mi sił w walce z chorobą.Wielu mówiło "nie drap" ale nie wiedziało o tym że tego nie da się nie drapac...niekótrzy dobijali mnie słowami "to tylko zadrapania nie martw się".W końcu zdałem sobie sprawę że muszę walczyć dalej,ze nie moge się poddac.16-stego roku życia spuchła mi cała ręka.Jak i ja tak i rodzice nie wiedzieli od czego(stan spuchnietej ręki nie usuwał się przez jakies 3-4 miesiące).udaliśmy się do lekarza rodzinnego.Lekarz kazał nam zrobić test krwi na ASO (ilosc przeciwciałek w krwi).Jak się okazało mój test był fatalny,norma tego poziomu to 200 natomiast ja mialem 1305!!! Jak lekarz zobaczył ten wynik to byl w takim szoku ze swoimi slowami ktore wypowiedział poczułem się jak osoba nie z tej planety.Lekarz nie wiedział jak zaniżyc ten poziom co było dla mnie wrecz...katastrofalnie absurdalne.Moja mama ktora jest zwykła pielęgniarka (w porównaniu do tego dobrego lekarza za którego się uwazał) zasugerowała by wysłać mnie do laryngologa na zabadanie migdałów.Następnego dnia pojechałem do laryngologa,okazało się ze mam bardzo ropne migdały i że musze je usunąc(gdyż właśnie migdały mogły byc ogniskiem siejnym wysokiego ASO-paciorkowców w moim organiźmie).Doktor powiedziała mi że grożą mi choroby nerek i serca jezeli nie zniżę tego ogromnego poziomu ASO i przypisała mi na sierpien zabieg usunięcia migdałów.W drodze powrotnej moja mama płakała,była załamana a ja wręcz przeciwnie. Na mojej twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha i pocieszałem moją mamę że będzie ok. ta operacja to była dla mnie jedyna nadzieją i czułem że własnie to mi pomoże. Po wycięciu migdałów okazało się że mój poziom ASO(po upływie 2 miesiecy od operacji) z 1305 spadł do 150!Byłem w pozytywnym szoku Obserwowałem wciąż czy to mi cos pomogło i tak tez się stalo:0 wyciecie migdałów pomogło mi znacząco.Oczywiscie nie usunęło to całkowicie AZS ale jest znaczna poprawa:) wam tez polecam przebadanie poziomu ASO.
Azs jest jak sinusoida,raz jesteśmy na dole,raz na górze.Ta choroba wiele zmieniła w moim zyciu,pozostawiła po sobie cierpienie,blizny,zmarnowany czas na ukrywaniu się w domu zamiast otwieraniu się na świat.Ale..może jakiś pozytyw?Wydaje mi się że azs wzmocniło mnie psychicznie na inne sytuacje.Pozdrawiam wszystkich atopików i życzę wam wytrwałości w walce z chorobą
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl
|
|
|