Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Bardzo czesto bedziecie przerabiac to w Anglii z waszymi pociechami.
Zapalenie oczu jest wogole nie znane nam w Polsce.
Zaczyna sie od ropienia oczu i nie chce skonczyc.
Czesto przy tym wystepuje goraczka i biegunka u dzieci.Moj syn juz miał i wygladało to tak jakby wzrok tracił.
koszmar.
Nalezy czesto zmieniac recznik dziecku,jak to tylko mozliwe jak najczesciej myc mu raczkii poszewke poduszki zmieniac jak tylko widzimy,ze jest juz ropka z oczu na niej.
Ta infekcja nie przejdzie sama bo za kazdym razem powraca w stycznosci z rzeczami do ktorych dziecko wczesniej przetarło oczka.


Zapalenie uszu jest nam znane.
Natomiast tu w Anglii bedzie wystepowało czesciej.
Dziecku moze cieknac ropka z uszy,dzieci opisuja to najczesciej mowiac,ze cos im peka w uchu i bardzo boli.do tego dochodzi temperatura,ktora ciezko zbic,no i ten okropny bol.

Nie nalezy tego lekcewazyc.
W obu przypadkach jak najszybciej udac sie do lekarza i problem ustapi juz nastepnego dnia po podaniu antybiotyku.
Mimo iz ustepuje szybciej niz lekarz powie nie przerywac kuracji z antybiotykiem bo powroci po tygodniu.

Pozdrawiam



U nas też średnio świątecznie bo nie mam czasu na przygotowania, ten tydzień jak na złość mam popołudniówki, więc wracam przed 21 i już nie mam siły na świąteczne krzątanie.

My też śpimy w piżamkach, bo już pajaców na mojego pajaca nie mogłam dostać, więc się przerzuciliśmy na dorosłe stroje i jest oki. Poza tym biodacyna też stała się naszym przyjacielem bo oczy w kółko ropieją. Ale teraz właśnie kończę akcję i jak minie ze dwa tygodnie i znów wyjdzie ropienie to zanim coś podam to polecę wymaz zrobić, bo mi ostatnio farmaceutka powiedziała, że to może być gronkowiec skoro tak nawraca...

Gremi domek super, i musi być fajna zabawa!
Co do dworu nigdy nie trzymałam w domu dzieci mimo antybiotyku, zresztą każdy lekarz zawsze mówił, że jak nie ma gorączki to nie ma przeciwwskazań do spaceru. Inaczej zimą to wiadomo, ale jak jest ciepło i bez wiatru to powietrze może tylko pomóc. No i bez ekspozycji na słońce oczywiście.
Moje dzieciaki mimo kaszlu cały weekend spędziły na działce i o dziwo katar i kaszel poszły w las i znów zdrowe

ciao, werjula któraś z was pisała o wiecznym przedszkolnym katarze. Otóż nam w styczniu laryngolog po kolejnym zapaleniu ucha od zbyt długiego kataru i nadmiaru wydzieliny zapisał kurację homeopatyczną. Do dziś dzieciaki lecą na tych homeopatykach i jak tylko odstawiam to katar wraca a jak biora nie ma problemu. Ale to długotrwała zabawa, minimum 6 tygodni. Najpierw kazała dawać 3 razy dziennie Sinupret i Limphomyosott w kroplach a do tego Euphorbium. Teraz odstawiliśmy już Euphorbium i Sinupret, ale nadal podajemy Limphomyosott na stałe 2 razy dziennie i nareszcie nie mamy kataru

Oki teraz tyle lecę płukać głowę bo mam farbę na włosach Miłego dnia!

Jeszcze tylko zbiorczo napisze że śliczne wiosenne zdjęcia zapodajecie, i maluchy już ni maluchy tylko duże dzieci !



W nawiązaniu do wykładu, który wygłosiła p. dr Ganowicz na konferencji organizowanej przez "Bardziej Kochani", pozwolę sobie napisać nazwy leków, o których mówiła pani doktor, iż są skuteczne u naszych dzieci.
Będę podawała nazwy leków odnośnie konkretnej dolegliwości, w takiej formie informowała nas o nich p. doktor.

GORĄCZKA, BÓl.
Paracetamol 10mg/kg/dawka
Ibuprofen (Ibufen) 5mg/kg/dawka - nie na pusty żołądek (co 6,8 lub 12 godz.) działa jak antybiotyk.
Pyralgin 10mg/kg/dawka

Każdy lek w odstępie 6 godzin.

KATAR
- oprócz oczyszczania solą fizjologiczną, leki przeciwobrzękowe do nasa, np. Nasivin 0,01%
- Przeciwzapalnie i przeciwwysiękowo: Buderhin (2xdz.), silne: Flixonase, Cromoheksal, Polcrom (6xdz.)
- rozrzedzające (nie podawać przed snem): Mistabron, Mucofluid
- przy żółtym i zielonkawym katarze niezbędny jest antybiotyk!
- mozna zastosować (nawet wskazane) inhalacje, np. 1 torebka mięty na 250ml. wrzątku, lub gotowe (z apteki, poniżej przy kaszlu podam)
podczas kataru może występować ropienie oczu.

KASZEL
- mięta, rumianek i sok z cebuli
- Diphergan, Sinecod, Neo-azarine - działaja wykrztuśnie i przeciwkaszlowo
- oprócz tego mozemy stosować inhalacje: Mucosolvan - max do 5 ml, Berodual, Pulmicort,
- Atrovent - nie u dzieci z zespołem Downa (nie działa), podobnie jak Clemastin, Zyrtec, Calcium - nie działają przeciwalergicznie w przypadku dzieci z zD, podobnie jak Eurespal
- możemy zastosować inhalacje domowe, np. 5g. soli na 500ml. wody, lub wywar z miety czy rumianku,
- p. doktor podała jeszcze taki przepis znaleziony w notatkach rodzinnych: 10g. sody spozywczej, 5g. pieprzu i wyciścięty sok z ząbka czosnku

Duszność może występować np. podczas zapalenia krtani (krtań jest obrzęknięta). Natychmiast wzywamy lekarza, podczas czekania na pogotowie zachowujemy spokój, bardzo ważne podmuch świeżego powietrza, można podać dziecku czopki uspokajające z hydrocortisonem.

ZMIANY SKÓRNE
- maści obojętne Alantan, Linomag,
- maść z dodatkiem cynku - Tormentiol, Sudocrem, maść cynkowa,
- kąpiele, np. z dodatkiem sody spożywczej (nawilża), z dodatkiem krochmalu, rivanolu

BIEGUNKA
- leki: Enterol, Smecta, Gastrolit, pałeczki kwasu mlekowego
- dieta zapierająca: nic surowego, bezmleczna, beztłuszczowa, ryż, marczewka gotowana (marchwianka), gotowane mięso, bez rosołów, wywar z jagód,
- alternatywnie: wywar z maku (1łyżeczka maku, zalać wodą wygotować), coca-cola

Mowa była również o lekach homeopatycznych, polecane.

Ogólne wskazówki:
- leczyć: objawowo, podawać leki, które działają, unikać syropów, co sie da podawać alternatywnie (inhalacje), rozsądnie
- pamiętajmy, że dziecko przy gorączce ma "potworny" ból głowy
- syrop otwarty ważny jest tylko 3 miesiące
- leki doustne podawać w ciągu 30 min po otwarciu
- nie mieszamy leków doustnych
- notujemy efekty leczenia

Oczywiście każdy z tych leków i ewentualne ich podawanie należy skonsultować z pediatrą!

P.S. Z góry przepraszam za chaotyczny (może) styl pisania, notatka pochodzi z konferencji




Tusia- wiesz , to jest kwestia jakie jest pierwsze dziceko, bo po takim egzemplarzu absorbującym , jakim był Miłosz to kazde dziecko jest jak aniołek i może warto tak z grubej rury dostac po nosie. chociaż znaczna część kobiet po takim egzemplarzu pewnie odpuściłąby sobie drugie dziecko.
Nie no aż tak źle chyba nie jest, jak wiesz, ja sobie nie odpuściłam

Basia U nas jest to samo z tymi dziąsłami, Kasia w rękę aż się wgryza, widać że ją swędzą, chociaż do zębów droga może być jeszcze daleka. Przy okazji gratulacje dla Wiktorka i Olafa z okazji pierwszych ząbków ! No i dobrze Basiu pamiętałaś, ja jeszcze byłam z Kasią tylko na piersi, ale już rozszerzamy jadłospis, ale o tym też szerzej za chwilę.

Chociaż teraz padam, pierwsze miesiące to był luzik, naprawdę było lepiej niż samym Krzysiem - przy Krzysiu jak był mały często w trójkę - ja, mój mąż i mama byliśmy padnięci i wykończeni. Za to teraz od około 1.5 tygodnia nie mam w ogóle czasu i ledwo żyję. Moje dzieci śpią razem między 1 w nocy a 7 rano. A raczej mają wtedy noc, bo Krzyś w międzyczasie się budzi i przyłazi do nas do sypialni, a Kasia budzi się swoją drogą z niewyjasnionych przyczyn, pewnie w poszukiwaniu cyca. Krzyś wstaje o 7, Kasia idzie spać przed 1, nie wiem jak to zmienić.

Ogólnie mam za sobą koszmarny tydzień. Kasia jak pamiętacie lub nie była chora, tydzień temu w piątek byłam z nią u lekarza - dostała antybiotyk. Weekend minął powiedzmy normalnie, Krzyś tylko zaczął kaszleć, a od poniedziałku koszmar:
Poniedziałek Krzyś w nocy miał gorączkę ponad 38, zarejestrowałam go do lekarza na 14, ale wcześniej sama zaczęłam się czuć gorzej niż źle, a z Krzysiem było jakby lepiej, chociaż dostał od nowa kataru i ciekło mu z nosa ciurkiem, więc mąż odwołał wizytę i pojechał do pracy. To był najkoszmarniejszy dzień tygodnia. Ja się czułam z godziny na godzinę coraz gorzej, miałam 39 stopni gorączki, Kasia marudziła i jęczała całe popołudnie, głównie na rękach musiała być, Krzysiowi koło 16 zaczęło oko ropieć w tak zawrotnym tempie, że trzeba było z nim jechać do lekarza, tylko nie bardzo miał kto i gdzie. Ja ledwo żywa, mąż nie mógł się zwolnić z pracy, teściowa miała zabieg laserem na oku, teść rozłozłony z grypą. A Krzysiowi ropa zalewała oko z prędkością światła dosłownie, przez 3 godziny mi prawie cały czas ryczał, więc poza wycieraniem, ropy, łez jeszcze musiałam mu smarkać nos co pół minuty, na zmianę - a to katar, a to z płaczu. W końcu szwagier go wziął na ostry dyżur okulistyczny, dostał krople z antybiotykiem, koło 00:30 Kasia zasnęła, zaczęło ropieć moje oko. No ale nic to, poszłam spać.
Wtorek Obudziłam się z okiem zaklejonym ropą, no ale przemyłam, wyczyściłam, niby ok już było. Dalej czułam się fatalnie, gorączka, kaszel, katar, gardło bolące. Mąż pojechał do lekarza z Krzysiem - zawalone wszystko poza uszami. Gardło z naciekami ropnymi, migdały powiększone z ropą, szmery w oskrzelach. Antybiotyk. Jednocześnie zaczęło mu ropieć oko drugie, znowu z prędkością światła, jak się położył spać koło południa to po wstaniu oka oczywiście nie dało się otworzyć. Moje oczy na szczęście w zasadzie wyglądały ok. Za to zaczęły lekko ropieć oczy Kasi ! Ale w dzień nie ropiały.
Środa Wstałam, oko lekko zaklejone ale ogólnie źle nie było z nim, pojechałam do lekarza ze sobą z przekonaniem, że mam anginę ropną, tak niemożliwie bolało mnie gardło. Lekarka obejrzała gardło, osłuchała, doszła do wniosku, że to wirusowe, ropy nie widzi, więc mam sobie kupić COŚ do ssania, COŚ na kaszel, COŚ do płukania gardła i leżeć (hehe, ciekawe jak). Kasia już czuła się dobrze, ale żeby nie było za dobrze, zrobiły jej się obrzydliwe krosty na tyłku, w pachwinach, na wargach sromowych (może po antybiotyku). A mnie wieczorem zaczęło mi ropieć znowu oko, ale tak niemożliwie bardzo, że do 3 w nocy nic innego nie robiłam tylko wycierałam oko, spałam do 7, a po 4 godzinach nie byłam w stanie oka otworzyć nawet na setną część milimetra.
Czwartek Wyglądałam jak królik angorka z podbitym okiem, nic tylko w horrorach startować. Pojechałam ze sobą do okulisty. Dostałam krople z antybiotykiem + maść, dalej czułam się źle ogólnie - gardło bolało mnie przeraźliwie, katar, kaszel itp. Z Kasią już było nieźle poza krostami, z Krzysiem też poza katarem i kaszlem, poza mną zaczął źle się czuć mąż. A no i znowu po nocy Kasia miała oko zaropiałe lekko.
Piątek Pojechałam z Kasią na kontrolę do lekarza. Zabrałam Krzysia, żeby nikomu naszych zarazków paskudnych nie przekazywać. Lekarka Kasię zbadała - wszystko ok, na krosty dostała maść lekko sterydową, przy okazji zbadała mnie - bo ponarzekałam trochę - no i cóż - angina ropna !!! i antybiotyk. Mąż też już chory, ale do pracy musiał iść.
Sobota Mąż pojechał ze sobą do lekarza - dostał antybiotyk i zwolnienie na tydzień, Kasia ma dalej obrzydliwe krosty, które wcale po maści nie schodzą, ja w końcu po antybiotyku czuję się lepiej.
Dzisiaj W końcu sytuacja chorobowa co nieco opanowana, każdemu coś tam dolega, ale myślę, że zaczął się w końcu koniec. Chociaż Kasi krosty nie zmniejszają się, więc pewnie najpóźniej we wtorek czeka nas wizyta u lekarza znowu.

Ufff, sorki, że tyle tego, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Później wieczorem jak się uda postaram się napisać więcej w innych tematach.


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.