aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Witam serdecznie! Jestem mamą sześcioletniego chłopca, który od trzech lat uczęszczał do logopedy przedszkolnego ponieważ nie wymawia liter K, R oraz mówi bezdźwięcznie. Badanie słuchu wykazało, że wszystko jest w porządku, rozwój intelektualny syna jest powyżej przeciętnego (syn liczy w zakresie 1000, zna wszystkie litery, czyta) Ćwiczenia u logopedy nie przyniosły większych efektów, w prawdzie pani logopeda powiedziała, że ma wywołane już te litery i przyjdzie taki moment kiedy syn zacznie je prawidłowo wymawiać, ale nie ma żadnej zmiany. Przez trzy lata pracy z logopedą, proszono nas, aby nie ćwiczyć z nim w domu, gdyż może go to zniechęcić do ćwiczeń w przedszkolu. Dopiero teraz gdy odchodzi z przedszkola, pani logopeda powiedziała żeby poćwiczyć wyrazy. Jestem zaniepokojona przyszłymi kontaktami syna z rówieśnikami- czy da sobie radę, czy będą rozumiały go dzieci i nowa nauczycielka. Dzieciak jest świetny:), ale obawiam się, że będzie się wycofywał w grupie nowych dzieci. Byłabym bardzo wdzięczna za poradę co mogę zrobić dla synka. Czy faktycznie jest tak jak nam tłumaczono, że syn nabył wcześniej inne umiejętności a rozwój mowy "zostawił" sobie na później?
Pytanie przysłała pani Magda
Sześciolatek powinien opanować alfabet, a nauczyć ma się tego z książek dla siedmiolatków, w których aż roi się od błędów. - Wychowamy pokolenie, które będzie miał do nas żal, że na nim eksperymentowaliśmy - ostrzegają naukowcy
O przesunięciu reformy edukacji edukacji o trzy lata rząd zdecydował pod koniec stycznia. Obowiązkowo sześciolatki pójdą do szkoły dopiero w 2012 r. Do tego czasu o tym, czy dziecko zostanie w zerówce, czy będzie się uczyć w pierwszej klasie, będą decydowali rodzice. Minister edukacji Katarzyna Hall liczy, że we wrześniu do szkoły pójdzie 30 proc. sześciolatków. Ale w wydziałach edukacji największych miast tego nie potwierdzają. Z 4,1 tys. krakowskich rodziców tylko 74 zadeklarowało, że ich sześcioletnie dzieci pójdą do szkoły. We Wrocławiu chce tak zrobić zaledwie 9 proc. rodziców. Dlaczego tak mało? Dzieci, które pójdą do szkół, uczyć się będą według nowej tzw. podstawy programowej (jest to dokument opisujący, co mają umieć uczniowie na kolejnych etapach edukacji). Zdaniem nauczycieli dla sześciolatków jest ona zbyt wymagająca. - Po skończeniu pierwszej klasy sześciolatek powinien czytać proste teksty. To znaczy, że musi opanować łącznie 180 znaków graficznych: cały alfabet oraz dwuznaki i zmiękczenia. Program, który do tej pory realizowany był w dwa lata, dziecko będzie musiało przyswoić w rok. To harówka, a nie nauka - uważa Małgorzata Barańska, nauczycielka z Gdańska. Wątpliwości mają też eksperci. - Tu jest opis jedynie sprawności i umiejętności intelektualnych. Nie mówi się o rozwoju emocjonalnym i społecznym dziecka. Konsekwencje mogą być widoczne już w okresie dojrzewania, na przykład w postaci zwiększonej agresji - ostrzega prof. Piotr Petrykowski, prodziekan wydziału pedagogicznego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Z kolei dla sześciolatków, które zostaną w zerówkach, nie ma żadnego programu nauczania. MEN nie widzi w tym problemu. - Takie sześciolatki będą brały udział w zajęciach realizowanych według nowej podstawy programowej wychowania przedszkolnego - twierdzą przedstawiciele resortu.
Nowa podstawa to także nowe podręczniki. MEN ma niecałe trzy miesiące na sprawdzenie i wydanie opinii o niemal 200 książkach (zwykle przez rok sprawdzał mniej), które wydawcy pisali w zawrotnym tempie. Efekty pośpiechu już widać.
- Większość jest do poprawki - mówi nam jeden z ministerialnych rzeczoznawców. Resort twierdzi, że zdąży do września. - Zmniejszyliśmy liczbę opinii, które muszą wydać rzeczoznawcy. Wcześniej potrzebne były cztery: dwie merytoryczne, jedna dydaktyczna i jedna językowa. Teraz wystarczy merytoryczno-dydaktyczna i językowa - mówi Magda Budkus z biura prasowego MEN. Ale nawet jeśli wydawcy usuną błędy, to kłopoty nie znikną.
Jeszcze przed rokiem, gdy sześciolatek szedł do szkoły, musiał wcześniej przejść szczegółowe testy w poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Ale teraz minister Hall zleciła Centrum Metodycznemu Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej opracowanie skróconej wersji testów i przeszkolenie nauczycieli, by to oni je przeprowadzali. Odpowiedź na pytanie, czy nauczyciele sobie poradzą, można przeczytać w raporcie na stronie Centrum: "[pedagodzy] zgłaszali niepokój dotyczący niedostatecznych informacji na temat nowej podstawy programowej i reformy oświaty".
Gdy sześcio- i siedmiolatek znajdą się już w jednej klasie, będą się uczyć z takich samych książek. - Dla sześciolatka podręcznik może być za trudny, dla siedmiolatka za łatwy. Poza tym starsze dziecko umie przepisać krótki tekst z tablicy, a młodsze jedynie rysuje proste szlaczki - mówi nauczycielka Katarzyna Sirak-Stopińska.
- Boję się, że wychowamy pokolenie, które będzie do nas miało żal, że na nim eksperymentowaliśmy - podsumowuje prof. Piotr Petrykowski.
źródło: metro.pl
Co o tym myślicie? Jesteście za?
W zerówkach odbywają się tajne komplety
Wbrew przepisom w niektórych przedszkolach sześciolatki uczą się czytać i pisać. Rodzice sami proponują nauczycielom zakup podręczników i proszą o prowadzenie zajęć. Kuratoria będą sprawdzać, czy przedszkola realizują nową podstawę programową.
Zobacz także:
* Komentarz redakcji: Zapomniane 6-latki
* Szkoła nudna dla siedmiolatków
* Od 1 września sześciolatki czeka regres w rozwoju intelektualnym
* Reforma może skrzywdzić sześciolatki
* MEN: rodzice nie powinni wymuszać na przedszkolach nauki czytania
W jednym z przedszkoli w powiecie wołomińskim odbywają się tajne zajęcia z czytania i pisania dla sześciolatków. Tajne, bo zgodnie z nową podstawą programową dla wychowania przedszkolnego w zerówkach wszystkie dzieci nie mogą uczyć się czytać i pisać. Na zebraniu dla rodziców nauczycielka podkreśliła, że dzieci są gotowe do nauki i za zgodą opiekunów może ją rozpocząć. Rodzice zakupili podręczniki, które trzeba ukrywać na wypadek kontroli kuratorium oświaty, i sześciolatki poznają już pierwsze literki. Z tego samego względu na zajęciach nie używa się też tablicy.
Podobnie uczą się także dzieci w jednym z przedszkoli w powiecie pruszkowskim oraz we Wrocławiu. Tyle że w tych przypadkach nauka odbywa się na prośbę samych rodziców, którzy zaoferowali pomoc w organizacji zajęć, zakupili podręczniki i pomoce naukowe. W żadnym z nich dzieci nie mają jednak zeszytów. W przypadku kontroli byłby to ewidentny dowód na prowadzenie niezgodnych z prawem zajęć.
Z sondy przeprowadzonej przez nas w przedszkolach w całej Polsce wynika, że rodzice często proszą albo o prowadzenie tajnych, nielegalnych zajęć dla całej grupy sześciolatków, albo o indywidualną naukę ich dziecka, która jest dozwolona. Część przedszkoli nie zgadza się na to z obawy o złamanie przepisów. Zdecydowana większość nie zgadza się na wprowadzenie podręczników. Są jednak i takie przedszkola, w których tajne komplety są już prowadzone.
Błąd programowy
Sześciolatki uczęszczające do zerówek nie mogą się uczyć czytania i pisania, bo nie zezwala na to nowa podstawa programowa. Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowywało ją, zakładając, że wszystkie dzieci sześcioletnie od tego roku szkolnego będą uczęszczać do pierwszej klasy, a w zerówkach znajdą się pięciolatki. Ostatecznie rząd pozwolił rodzicom sześciolatków jeszcze przez trzy lata wybierać – szkoła czy przedszkole. I około 95 proc. sześciolatków zostało w zerówkach, w których obowiązuje podstawa programowa tworzona z myślą o 5-letnich dzieciach. Część rodziców zdała sobie z tego sprawę jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego i zapisała dzieci do pierwszej klasy, aby mogły kontynuować zdobywanie wiedzy.
– Ci, którzy nie chcieli posyłać sześciolatków do szkoły, są oburzeni tym, że ich dziecko może stracić rok nauki i proszą, aby kontynuować ich naukę. Przyjęliśmy zasadę, że za zgodą rodziców będziemy uczyć ich dzieci. Żadne dziecko nie będzie do tego zmuszane – mówi Anna Zegarlińska, dyrektor Niepublicznego Przedszkola Miś w Józefosławiu (woj. mazowieckie).
Agata Moskal z Niepublicznego Przedszkola Bajka w Krakowie dodaje, że rodzice proszą, aby prowadzić zajęcia z czytania i pisania, bez względu na to, co wskazują przepisy.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-10-06, ostatnia aktualizacja: 2009-10-06 07:44
Wychowanie religijne w szkole w świetle założeń programowych polskiej szkoły
Współczesna szkoła polska zakłada, formację religijną ucznia. Dlatego ważne jest w tym kontekście pytanie, jak z punktu widzenia szkoły, a więc głównie tworzonych w obszarze edukacji dokumentów, przedstawia się możliwości rozwoju religijnego ucznia? Nie można bowiem postrzegać kwestii formacji religijnej ucznia tylko z punktu widzenia Kościoła, skoro szkoła podjęła się zadania zapewnienia warunków dla rozwoju religijnego ucznia
1. Podstawowe założenia podstaw programowych polskiej szkoły
Nieczęsto zagadnienie wychowania religijnego ucznia w polskiej szkole przedstawia się z punktu widzenia samej szkoły, ograniczając się w wielu przypadkach do prezentowania stanowiska Kościoła, traktowanego czasami jako niemalże jedyny i rzeczywisty podmiot zainteresowany rozwojem religijnym (chrześcijańskim) ucznia. Tymczasem szkoła polska przyjęła na siebie zobowiązanie tworzenia warunków także dla religijnego wychowania ucznia, ściślej, dla jego chrześcijańskiej formacji. Jego wyrazem są przede wszystkim ustalenia zawarte w Konkordacie zawartym między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską w dniu 28 lipca 1993 r., a ratyfikowanym 8 stycznia 1998 r. Podobny zapis znajdziemy także w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej z 1997 r. Dokumenty powyższe traktują mają na celu ogólne ukierunkowanie szkolnej edukacji, a ściślej, zabezpieczenie obecności chrześcijańskiej formacji w ramach podstawowej czy obowiązkowej edukacji.
2. Miejsce formacji religijnej w świetle podstawowych dokumentów oświatowych
Podstawa programowa kształcenia ogólnego przynosi nową orientację w edukacji, idącą w kierunku dowartościowania podmiotowego traktowania ucznia, jak i nadania całej edukacji wyraźnego personalistycznego zorientowania. Swego czasu minister MEN, Mirosław Handke, oświadczył: W szkolnym wychowaniu powinien nastąpić powrót do personalizmu, czyli widzenia w dziecku człowieka. Proszę zwrócić uwagę, jak silnie personalistyczne jest chrześcijaństwo jest to wyraźne w jego podstawowych prawdach. Musimy więc widzieć w każdym człowieku, w każdym dziecku osobę, zaś wychowanie to formowanie się tej osoby. Religia chrześcijańska może w tym względzie stanowić niewyczerpane źródło wartości czy zasad. Mogłaby ona posłużyć jako obszar zadań związanych z formowaniem postaw, integrowaniem osobowości, nabywaniem umiejętności postrzegania innych osób w kategoriach braterstwa czy budowania relacji międzyludzkich w oparciu o wartości, które w chrześcijaństwie od zawsze stanowiły i stanowią nadal fundament harmonijnego, twórczego i odpowiedzialnie pojętego życia społecznego, jak np. sprawiedliwość, miłość, nadzieja, przebaczenie, pojednanie.
Jednak najbardziej niepokojąca jest nieobecność wyraźnie sformułowanego celu wychowawczego odnośnie do rozwoju religijnego ucznia. W bloku zadań wychowawczych, znajdujemy tymczasem sformułowanie, że uczniowie winni znaleźć w szkole środowisko wszechstronnego rozwoju osobowego, przez który rozumie się troskę o zabezpieczenie czy wypełnienie wymiaru intelektualnego, psychicznego, społecznego, zdrowotnego, estetycznego, moralnego i duchowego. Nie wspomina się w ogóle o wymiarze religijnym, prawdopodobnie zastępując go wymiarem moralnym i duchowym. Tym bardziej nie wymienia się wprost wychowania chrześcijańskiego. A przecież pojęcia rozwoju moralnego i duchowego trudno jest utożsamiać z rozumieniem rozwoju religijnego. Tymczasem to właśnie uwzględnienie wprost wymiaru religijnego, nie jedynie duchowego i moralnego, spełnić może wymieniony postulat wszechstronnego rozwoju osobowego. Religia bowiem, a nie jakiś nieokreślony rodzaj rozwoju moralnego czy duchowości, dopełnia w stopniu istotnym rozwój osoby.
W Podstawie programowej kształcenia ogólnego dla sześcioletnich szkół podstawowych i gimnazjów, w klasach IV -VI szkoły podstawowej, gdy prezentuje się język polski, nie wymienia się ani jednego celu czy zadania, które wyraźnie mówiłoby o wpływie religii, chrześcijaństwa i Kościoła na twórczość literacką. Także w sugestiach dotyczących lektur nie wspomina się o źródłach chrześcijańskich. W przedmiocie Historia i społeczeństwo jest jedynie wzmianka o poznawaniu przez ucznia symboli religijnych. Podobną sytuację znajdziemy w programie dla gimnazjów, z wyjątkiem sugestii dotyczących lektur, wśród których (dla języka polskiego) wymienia się jedynie Biblię, Bogurodzicę i psalmy. Co do przedmiotu Historia, w bloku dotyczącym treści wymienia się więcej faktów z życia Kościoła, czy też szerzej pokazuje się rozwój chrześcijaństwa. Natomiast już w przedmiocie Wychowanie obywatelskie, w którym logiczne byłoby ukazanie podstawowych zasad katolickiej nauki społecznej, nie wspomina się w ogóle o chrześcijańskich zasadach życia społecznego czy obywatelskiego. Podobnie nie ukazuje się w celach wpływu Kościoła czy myśli chrześcijańskiej na rozwój sztuki, co wydaje się o tyle zastanawiające, że przecież największe dzieła sztuki powstawały i powstają z inspiracji religijnych, a Kościół przez wieki był, i nadal jest, mecenasem kultury. nas Z ogólnej analizy wskazań tyczących się poszczególnych przedmiotów wynika, że nadal mamy do czynienia z wybiórczym traktowaniem treści religijnych. W tym kontekście można postawić tezę, że nadal polska szkoła nie wydaje się być środowiskiem w pełni sprzyjającym pełnej formacji religijnej uczniów, przynajmniej z punktu widzenia programowego.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl