aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Teraz coś pozytywniejszego. Kolejny tekst obnażający zakłamanie dziennikarzyn z Wybiórczej:
Dziennikarz Jacek Sarzało mówi o kibicach: „im mniej ich wszystkich w codziennej działalności klubu - tym lepiej”. Odpowiada mu Daniela Wurbs, koordynatorka europejskiej federacji kibiców, która dla Portalu Kibica wyjaśnia, jak jest w Niemczech i dlaczego dziennikarz "Gazety" wysuwa absurdalne postulaty...
Pomijamy już fakt, że UEFA w oficjalnych wymogach bezpieczeństwa zaleca klubom oficjalną współpracę ze stowarzyszeniami kibiców, o czym niektórzy dziennikarze najwyraźniej nie wiedzą. W końcu Jacek Sarzało poza wymienionym już powyżej fragmentem napisał na swoim blogu: „[...]zgubną pomyłką są wszelkie oficjalne umowy podpisywane przez niektóre kluby ze stowarzyszeniami kibiców, co na Zachodzie jest nie do pomyślenia.”
Co ciekawe, w Anglii stawianej za wzór przez „Gazetę Wyborczą” wiele klubów organizuje „fora kibiców”, czyli oficjalne doradcze instytucje złożone z kibiców i wypracowujące propozycje rozwiązań. Nie brakuje też niezależnych stowarzyszeń, które poprzez wsparcie dużych rzesz kibiców mają realną moc wpływania decyzji w klubach. W niższych ligach zdarza się nawet, że stowarzyszenia współrządzą w klubach na równych warunkach lub po prostu posiadają całość udziałów w drużynach.
My jednak uwagę wszystkich naszych czytelników oraz redaktora Sarzały kierujemy dziś gdzie indziej na Zachód, do Niemiec. Sytuację panującą w tym kraju i sposoby ingerencji kibiców w proces decyzyjny opisuje jedna z najbardziej kompetentnych do tego osób – Daniela Wurbs, koordynatorka Football Supporters Europe:
Z zasady niemieckie kluby oparte są na modelu stowarzyszenia, które posiada nie tylko sekcję piłkarską. Kibice i wszyscy aktywni sportowcy mogą stać się członkami swojego klubu (z niewielką miesięczną składką), tym samym uzyskując udziały i uzyskują prawo do współdecydowania. W związku z tym to właśnie kibice i inni członkowie takiego klubu wybierają zarząd i prezesa, podczas corocznego zgromadzenia ogólnego. Mają też wpływ na budżet i księgowość zarządu podczas takich posiedzeń.
W niektórych klubach, jak przykładowo HSV czy Eintracht, kibice stworzyli nawet osobne departamenty w strukturach klubu, które zajmują się ich sprawami. W przypadku HSV ten departament ma obecnie ok. 60 tys. (!) członków, jeden z jego przedstawicieli jest wybierany do zarządu klubu, a kilku innych prace zarządu nadzoruje.
Poza strukturami klubowymi, kibice niebędący członkami odgrywają dość istotną rolę jako partnerzy do dialogu (zwłaszcza w porównaniu z innymi europejskimi krajami). Każdy klub Bundesligi musi mieć specjalistę ds. kontaktu z kibicami, którego jedynymi kompetencjami jest nawiązywanie i utrzymywanie więzi ze społecznością klubu. Ma też być pośrednikiem, przekazującym fanom oficjalne decyzje. To nawet jeden z wymogów licencyjnych. Co więcej jednak, specjalista ds. kontaktu z kibicami, który powinien wywodzić się spośród nich właśnie, ma przedstawiać klubowi sprawy zgłaszane przez kibiców
Do tego dochodzą, a według kibiców są nawet ważniejsze, fanprojekty, które są niezależnymi instytucjami pracującymi z kibicami. Są poza strukturami klubu, ale blisko się z nimi komunikują – np. uczestniczą wraz ze specjalistami ds. kontaktu z kibicami w przedmeczowych odprawach i tam reprezentują stanowiska klubów. Dla przykładu, mogą interweniować w sprawie dopuszczania opraw meczowych, traktowania kibiców przyjezdnych, obserwując pracę ochrony, itd...
Poza tymi sposobami kibice mogą wpływać na decyzje poprzez wyznaczonego do kontaktu z fanami przedstawiciela niemieckiej federacji piłkarskiej i Bundesligi. W 2007 roku te organizacje zwołały narodowy kongres, na który zaprosiły ponad 400 reprezentantów kibiców (wybranych przez fanprojekty i specjalistów ds. kontaktów z kibicami w klubach Bundesligi). Podczas spotkania dyskutowano o działaniach policji, zakazach stadionowych, biletach czy dyskryminacji. Przedstawiciele zarówno niemieckiego związku piłkarskiego, jak i Bundesligi wsłuchali się w głos kibiców.
W rezultacie spotkania powołano grupę roboczą AG Fandialog, która zrzesza przedstawicieli wszystkich ogólnokrajowych organizacji kibiców, w tym nawet grup ultras. Do tego w skład wchodzą przedstawiciele fanprojektów i specjaliści ds. kontaktów z kibicami. Spotykają się regularnie, o ile pamiętam co trzy miesiące, by wspólnie omawiać bieżące problemy.
Jednym z postanowień podjętych podczas tego dialogu jest skrócenie najdłuższych zakazów stadionowych z 5 do 3 lat, stworzenie kary zakazu w zawieszeniu, a przed wydaniem zakazu trzeba teraz zwołać zebranie, by dać kibicowi możliwość obrony przed zarzutami. Wcześniej kluby mogły wydawać zakazy bez szans dla kibiców na przedstawienie swoich racji. To małe zwycięstwo w walce o lepsze traktowanie kibiców, choć przepisy stale charakteryzuje sporo dysproporcji – ale zawsze to krok w dobrą stronę.
Oto więc kilka przykładów, gdzie i dlaczego w Niemczech podejmuje się dialogu z kibicami. Najprościej i najlogiczniej wyjaśnić to przeświadczeniem, że dialog z kibicami na równych warunkach może redukować napięcia na linii władze-kibice we współczesnej piłce. Z kolei biorąc pod uwagę przemoc, dowodzi to ze strony władz, że nie traktują wszystkich kibiców jako potencjalnych przestępców, lecz tę przyzwoitą większość uważają za ważnego partnera w wypracowywaniu atrakcyjnej, dobrej atmosfery.
Co prawda nie wszystko działa tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli – czasem kluby wykorzystują dialog jako wymówkę lub nawet mają wśród kibiców swoich ludzi, którzy działają na korzyść władz. Jednak patrząc z europejskiej perspektywy posiadanie tak rozbudowanych formalnych struktur dialogu na pewno jest sukcesem i przykładem dla pozostałych krajów. W większości Europy mamy niestety do czynienia z częściową lub całkowitą ignorancją władz wobec kibiców.
portalkibica.pl
Bo kibola trzeba szanować
Dziennikarz Jacek Sarzało mówi o kibicach: „im mniej ich wszystkich w codziennej działalności klubu - tym lepiej”. Odpowiada mu Daniela Wurbs, koordynatorka europejskiej federacji kibiców, która dla Portalu Kibica wyjaśnia, jak jest w Niemczech i dlaczego dziennikarz "Gazety" wysuwa absurdalne postulaty...
Pomijamy już fakt, że UEFA w oficjalnych wymogach bezpieczeństwa zaleca klubom oficjalną współpracę ze stowarzyszeniami kibiców, o czym niektórzy dziennikarze najwyraźniej nie wiedzą. W końcu Jacek Sarzało poza wymienionym już powyżej fragmentem napisał na swoim blogu: „[...]zgubną pomyłką są wszelkie oficjalne umowy podpisywane przez niektóre kluby ze stowarzyszeniami kibiców, co na Zachodzie jest nie do pomyślenia.”
Co ciekawe, w Anglii stawianej za wzór przez „Gazetę Wyborczą” wiele klubów organizuje „fora kibiców”, czyli oficjalne doradcze instytucje złożone z kibiców i wypracowujące propozycje rozwiązań. Nie brakuje też niezależnych stowarzyszeń, które poprzez wsparcie dużych rzesz kibiców mają realną moc wpływania decyzji w klubach. W niższych ligach zdarza się nawet, że stowarzyszenia współrządzą w klubach na równych warunkach lub po prostu posiadają całość udziałów w drużynach.
My jednak uwagę wszystkich naszych czytelników oraz redaktora Sarzały kierujemy dziś gdzie indziej na Zachód, do Niemiec. Sytuację panującą w tym kraju i sposoby ingerencji kibiców w proces decyzyjny opisuje jedna z najbardziej kompetentnych do tego osób – Daniela Wurbs, koordynatorka Football Supporters Europe:
Z zasady niemieckie kluby oparte są na modelu stowarzyszenia, które posiada nie tylko sekcję piłkarską. Kibice i wszyscy aktywni sportowcy mogą stać się członkami swojego klubu (z niewielką miesięczną składką), tym samym uzyskując udziały i uzyskują prawo do współdecydowania. W związku z tym to właśnie kibice i inni członkowie takiego klubu wybierają zarząd i prezesa, podczas corocznego zgromadzenia ogólnego. Mają też wpływ na budżet i księgowość zarządu podczas takich posiedzeń.
W niektórych klubach, jak przykładowo HSV czy Eintracht, kibice stworzyli nawet osobne departamenty w strukturach klubu, które zajmują się ich sprawami. W przypadku HSV ten departament ma obecnie ok. 60 tys. (!) członków, jeden z jego przedstawicieli jest wybierany do zarządu klubu, a kilku innych prace zarządu nadzoruje.
Poza strukturami klubowymi, kibice niebędący członkami odgrywają dość istotną rolę jako partnerzy do dialogu (zwłaszcza w porównaniu z innymi europejskimi krajami). Każdy klub Bundesligi musi mieć specjalistę ds. kontaktu z kibicami, którego jedynymi kompetencjami jest nawiązywanie i utrzymywanie więzi ze społecznością klubu. Ma też być pośrednikiem, przekazującym fanom oficjalne decyzje. To nawet jeden z wymogów licencyjnych. Co więcej jednak, specjalista ds. kontaktu z kibicami, który powinien wywodzić się spośród nich właśnie, ma przedstawiać klubowi sprawy zgłaszane przez kibiców
Do tego dochodzą, a według kibiców są nawet ważniejsze, fanprojekty, które są niezależnymi instytucjami pracującymi z kibicami. Są poza strukturami klubu, ale blisko się z nimi komunikują – np. uczestniczą wraz ze specjalistami ds. kontaktu z kibicami w przedmeczowych odprawach i tam reprezentują stanowiska klubów. Dla przykładu, mogą interweniować w sprawie dopuszczania opraw meczowych, traktowania kibiców przyjezdnych, obserwując pracę ochrony, itd...
Poza tymi sposobami kibice mogą wpływać na decyzje poprzez wyznaczonego do kontaktu z fanami przedstawiciela niemieckiej federacji piłkarskiej i Bundesligi. W 2007 roku te organizacje zwołały narodowy kongres, na który zaprosiły ponad 400 reprezentantów kibiców (wybranych przez fanprojekty i specjalistów ds. kontaktów z kibicami w klubach Bundesligi). Podczas spotkania dyskutowano o działaniach policji, zakazach stadionowych, biletach czy dyskryminacji. Przedstawiciele zarówno niemieckiego związku piłkarskiego, jak i Bundesligi wsłuchali się w głos kibiców.
W rezultacie spotkania powołano grupę roboczą AG Fandialog, która zrzesza przedstawicieli wszystkich ogólnokrajowych organizacji kibiców, w tym nawet grup ultras. Do tego w skład wchodzą przedstawiciele fanprojektów i specjaliści ds. kontaktów z kibicami. Spotykają się regularnie, o ile pamiętam co trzy miesiące, by wspólnie omawiać bieżące problemy.
Jednym z postanowień podjętych podczas tego dialogu jest skrócenie najdłuższych zakazów stadionowych z 5 do 3 lat, stworzenie kary zakazu w zawieszeniu, a przed wydaniem zakazu trzeba teraz zwołać zebranie, by dać kibicowi możliwość obrony przed zarzutami. Wcześniej kluby mogły wydawać zakazy bez szans dla kibiców na przedstawienie swoich racji. To małe zwycięstwo w walce o lepsze traktowanie kibiców, choć przepisy stale charakteryzuje sporo dysproporcji – ale zawsze to krok w dobrą stronę.
Oto więc kilka przykładów, gdzie i dlaczego w Niemczech podejmuje się dialogu z kibicami. Najprościej i najlogiczniej wyjaśnić to przeświadczeniem, że dialog z kibicami na równych warunkach może redukować napięcia na linii władze-kibice we współczesnej piłce. Z kolei biorąc pod uwagę przemoc, dowodzi to ze strony władz, że nie traktują wszystkich kibiców jako potencjalnych przestępców, lecz tę przyzwoitą większość uważają za ważnego partnera w wypracowywaniu atrakcyjnej, dobrej atmosfery.
Co prawda nie wszystko działa tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli – czasem kluby wykorzystują dialog jako wymówkę lub nawet mają wśród kibiców swoich ludzi, którzy działają na korzyść władz. Jednak patrząc z europejskiej perspektywy posiadanie tak rozbudowanych formalnych struktur dialogu na pewno jest sukcesem i przykładem dla pozostałych krajów. W większości Europy mamy niestety do czynienia z częściową lub całkowitą ignorancją władz wobec kibiców.
ze strony www.goool.pl
Cytat: Kibice w klubie: Szantaż grupowy czy demokracja?
Dziennikarz Jacek Sarzało mówi o kibicach: „im mniej ich wszystkich w codziennej działalności klubu - tym lepiej”. Odpowiada mu Daniela Wurbs, koordynatorka europejskiej federacji kibiców, która dla Portalu Kibica wyjaśnia, jak jest w Niemczech i dlaczego dziennikarz "Gazety" wysuwa absurdalne postulaty...
Pomijamy już fakt, że UEFA w oficjalnych wymogach bezpieczeństwa zaleca klubom oficjalną współpracę ze stowarzyszeniami kibiców, o czym niektórzy dziennikarze najwyraźniej nie wiedzą. W końcu Jacek Sarzało poza wymienionym już powyżej fragmentem napisał na swoim blogu: „[...] zgubną pomyłką są wszelkie oficjalne umowy podpisywane przez niektóre kluby ze stowarzyszeniami kibiców, co na Zachodzie jest nie do pomyślenia.”
Co ciekawe, w Anglii stawianej za wzór przez „Gazetę Wyborczą” wiele klubów organizuje „fora kibiców”, czyli oficjalne doradcze instytucje złożone z kibiców i wypracowujące propozycje rozwiązań. Nie brakuje też niezależnych stowarzyszeń, które poprzez wsparcie dużych rzesz kibiców mają realną moc wpływania decyzji w klubach. W niższych ligach zdarza się nawet, że stowarzyszenia współrządzą w klubach na równych warunkach lub po prostu posiadają całość udziałów w drużynach.
My jednak uwagę wszystkich naszych czytelników oraz redaktora Sarzały kierujemy dziś gdzie indziej na Zachód, do Niemiec. Sytuację panującą w tym kraju i sposoby ingerencji kibiców w proces decyzyjny opisuje jedna z najbardziej kompetentnych do tego osób – Daniela Wurbs, koordynatorka Football Supporters Europe:
Z zasady niemieckie kluby oparte są na modelu stowarzyszenia, które posiada nie tylko sekcję piłkarską. Kibice i wszyscy aktywni sportowcy mogą stać się członkami swojego klubu (z niewielką miesięczną składką), tym samym uzyskując udziały i uzyskują prawo do współdecydowania. W związku z tym to właśnie kibice i inni członkowie takiego klubu wybierają zarząd i prezesa, podczas corocznego zgromadzenia ogólnego. Mają też wpływ na budżet i księgowość zarządu podczas takich posiedzeń.
W niektórych klubach, jak przykładowo HSV czy Eintracht, kibice stworzyli nawet osobne departamenty w strukturach klubu, które zajmują się ich sprawami. W przypadku HSV ten departament ma obecnie ok. 60 tys. (!) członków, jeden z jego przedstawicieli jest wybierany do zarządu klubu, a kilku innych prace zarządu nadzoruje.
Poza strukturami klubowymi, kibice niebędący członkami odgrywają dość istotną rolę jako partnerzy do dialogu (zwłaszcza w porównaniu z innymi europejskimi krajami). Każdy klub Bundesligi musi mieć specjalistę ds. kontaktu z kibicami, którego jedynymi kompetencjami jest nawiązywanie i utrzymywanie więzi ze społecznością klubu. Ma też być pośrednikiem, przekazującym fanom oficjalne decyzje. To nawet jeden z wymogów licencyjnych. Co więcej jednak, specjalista ds. kontaktu z kibicami, który powinien wywodzić się spośród nich właśnie, ma przedstawiać klubowi sprawy zgłaszane przez kibiców
Do tego dochodzą, a według kibiców są nawet ważniejsze, fanprojekty, które są niezależnymi instytucjami pracującymi z kibicami. Są poza strukturami klubu, ale blisko się z nimi komunikują – np. uczestniczą wraz ze specjalistami ds. kontaktu z kibicami w przedmeczowych odprawach i tam reprezentują stanowiska klubów. Dla przykładu, mogą interweniować w sprawie dopuszczania opraw meczowych, traktowania kibiców przyjezdnych, obserwując pracę ochrony, itd...
Poza tymi sposobami kibice mogą wpływać na decyzje poprzez wyznaczonego do kontaktu z fanami przedstawiciela niemieckiej federacji piłkarskiej i Bundesligi. W 2007 roku te organizacje zwołały narodowy kongres, na który zaprosiły ponad 400 reprezentantów kibiców (wybranych przez fanprojekty i specjalistów ds. kontaktów z kibicami w klubach Bundesligi). Podczas spotkania dyskutowano o działaniach policji, zakazach stadionowych, biletach czy dyskryminacji. Przedstawiciele zarówno niemieckiego związku piłkarskiego, jak i Bundesligi wsłuchali się w głos kibiców.
W rezultacie spotkania powołano grupę roboczą AG Fandialog, która zrzesza przedstawicieli wszystkich ogólnokrajowych organizacji kibiców, w tym nawet grup ultras. Do tego w skład wchodzą przedstawiciele fanprojektów i specjaliści ds. kontaktów z kibicami. Spotykają się regularnie, o ile pamiętam co trzy miesiące, by wspólnie omawiać bieżące problemy.
Jednym z postanowień podjętych podczas tego dialogu jest skrócenie najdłuższych zakazów stadionowych z 5 do 3 lat, stworzenie kary zakazu w zawieszeniu, a przed wydaniem zakazu trzeba teraz zwołać zebranie, by dać kibicowi możliwość obrony przed zarzutami. Wcześniej kluby mogły wydawać zakazy bez szans dla kibiców na przedstawienie swoich racji. To małe zwycięstwo w walce o lepsze traktowanie kibiców, choć przepisy stale charakteryzuje sporo dysproporcji – ale zawsze to krok w dobrą stronę.
Oto więc kilka przykładów, gdzie i dlaczego w Niemczech podejmuje się dialogu z kibicami. Najprościej i najlogiczniej wyjaśnić to przeświadczeniem, że dialog z kibicami na równych warunkach może redukować napięcia na linii władze-kibice we współczesnej piłce. Z kolei biorąc pod uwagę przemoc, dowodzi to ze strony władz, że nie traktują wszystkich kibiców jako potencjalnych przestępców, lecz tę przyzwoitą większość uważają za ważnego partnera w wypracowywaniu atrakcyjnej, dobrej atmosfery.
Co prawda nie wszystko działa tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli – czasem kluby wykorzystują dialog jako wymówkę lub nawet mają wśród kibiców swoich ludzi, którzy działają na korzyść władz. Jednak patrząc z europejskiej perspektywy posiadanie tak rozbudowanych formalnych struktur dialogu na pewno jest sukcesem i przykładem dla pozostałych krajów. W większości Europy mamy niestety do czynienia z częściową lub całkowitą ignorancją władz wobec kibiców.
Daniela Wurbs | Football Supporters Europe
źródło: portalkibica.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl