|
|
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Fotki świetne – dziękuję.
Ale, Drodzy Widzowie!
Oj, niedobrze, zaniemówiliście z wrażenia?
Projekcja się odbyła. Spotkanie z Reżyserem – także owocne, a tu – nic?
Przede wszystkim chciałam podziękować Przemkowi Lewandowskiemu za zorganizowanie specjalnego pokazu i spotkania z Waldemarem Krzystkiem.
Sam reżyser – bezpośredni i sympatyczny, swoimi wypowiedziami zjednał sobie gryfińską publiczność (tak myślę) i na pewno z chętnie obejrzymy Jego kolejne filmy.
Dla mnie duże znaczenie miała opowieść reżysera o tym, że wydarzenia rozegrały się naprawdę ... w konkretnym czasie i miejscu. Refleksje reżysera i pytania widzów skupiły się na styku problemów - system a "materia ludzka" oraz na szczegółach i ciekawostkach. Brak było wypowiedzi oceniających film.
Jednak sam film a także jego „warstwy”: historię romansu i tym bardziej historię polityczną (i stosunków polsko-radzieckich) w tle, trudno jednoznacznie ocenić.
Cóż, miłość, zakazana podwójnie – bo i przeciwko normom, konwenansom, a także „politycznie” niewłaściwa, wzrusza mnie podwójnie. Takie historie zwykle na ogół kończą się źle, tym bardziej, iż polityczny system nie daje żadnych szans na szczęśliwe zakończenie. Śledzimy ten wątek i wiemy od początku, że MUSI skończyć się tragicznie.
Zrozumiały jest dla mnie bunt i poczucie krzywdy opuszczonej córki Wiery, żyjącej w „nowych” czasach, a jednak wcale nie lepszych od dawnych, bo bagaż przeszłości polsko-radzieckiej jest ciężarem trudnym do udźwignięcia.
Ledwo zarysowana myśl, że niczego i nic nie można ocenić właściwie z tamtych czasów, bo wszystko chroni milczenie i fałsz systemu, bo tak naprawdę nie będziemy mieć pełnej wiedzy - jest dla mnie kluczową myślą.
W zakończeniu filmu – dla Wiery, a może i dla nas, i tak wszystko sprowadza się do miłości, pamięci i szacunku – dla grobów przedstawicieli obu narodów.
Polacy i Rosjanie - podajcie sobie ręce, bo jednakowo jesteście skrzywdzeni przez system!!! Rzeczywiście??? Ale pewnie tak należy. Trudno tu o obiektywizm i pewnie to niemożliwe.
Inne jest widzenie wydarzeń dla kogoś, kto stacjonowanie wojsk rosyjskich w Polsce pamięta z perspektywy dzieciństwa, inne dla pokolenia starszego lub średniego - uczestników. Z wczesnego dzieciństwa mogę pamiętać, np. (byłam oddzielona od tych spraw) smaczne cukierki uzyskane z handlu z Rosjanami pod lotniskiem w Chojnie. Wiedzę o spustoszeniu w świadomości Polaków, jednostkowych tragediach psychicznym poddaniu reżimowi, i degradacji środowiska przez stacjonujące wojska "Ruskich" uzyskałam znacznie później. Ważne, że film Krzystka powstał. Poczekajmy na inny film - wersję rosyjskiego reżysera o tamtych czasach.
W związku z tym, ogromny szacunek dla Reżysera za sfabularyzowanie tego problemu, bo nie ma wcale filmów (pomijam dokumentalne), które podejmowałyby opowieść o tym, jak uwikłanie w stosunki polsko-radzieckie komplikuje prywatny los ludzki. Ukazanie najnowszej historii Polaków/Rosjan – to ogromna przestrzeń, z którą twórcy powinni się zmierzyć.
Inna sprawa, że ta polityka (dla mnie) znajduje się rzeczywiście w tle wydarzeń filmu, a nie jest główną sprawą.
Nie tylko dlatego, że w innym systemie, na styku narodowości, wojen, konfliktów, itd. ludzie przegrywają, a tym bardziej ich miłość musi skończyć się tragicznie.
Pod tym względem film jest uniwersalny (to może być jego zaletą dla widzów nie znających tamtych polskich realiów).
Przede wszystkim dlatego, że te realia zostały przedstawione – tu brakuje mi odpowiedniego słowa – schematycznie? niepełnie? na korzyść Rosjan? – choć i to niezupełnie te słowa.
Zwróćcie uwagę na postacie wojskowych dowódców rosyjskich i polskich. Które są pełniejsze, bardziej ludzkie, głębsze i silniejsze mają oblicze?
Może to dominacja języka rosyjskiego w filmie sprawiła, że miałam wrażenie braku obiektywności. Może inna wiedza o tych czasach?
Znajomy widz filmu skwitował moje „romansowe” wrażenia: „faktycznie to romantycznie być powieszonym na własnej apaszce” (odebrał film w kategoriach polityczno- systemowych).
Inni – jeszcze inaczej… .
Film i tak niezwykle poruszający świetnie zrealizowany.
Wiele scen utkwiło mi w pamięci, szczególnie jedna z ostatnich.
Przepiękna i symboliczna (a było sporo takich ujęć).
Funkcjonariusze ciągną Wierę, która uciekała przed nimi, po długim moście.
Poniżej – daleko niżej - rzeka, nad nią dużo ludzi zajmujących się swoimi sprawami: ktoś łowi ryby, inny się opala… nikt nie widzi tragedii rozgrywającej się obok, tak blisko. Każdy stara się po prostu żyć tu, teraz i dla siebie. Przyszedł mi na myśl fragment wiersza „Prawa i obowiązki” Różewicza: „patrz patrz słuchaj pniu / tam Ikar spada / syn marzenia / porzuć pług, porzuć ziemię / otwórz oczy … / mówiłem ślepcy”… .
Odwracać się od dramatu – nie można. Jakkolwiek różnie będą przedstawione tragedie synów i córek – marzenia na tle różnych rzeczywistości historycznych, wartość tych ludzkich historii jest ogromna. I to rola artystów, żeby je dostrzegać i rola widzów, żeby różnie interpretować.
Lecz teraz kiedy teraz nie wiem
wiem że oracz winien orać ziemię
pasterz pilnować trzody
przygoda Ikara nie jest ich przygodą
musi się tak skończyć
I nie ma w tym nic
wstrząsającego
że piękny statek płynie dalej
do portu przeznaczenia
Czyżby? Takie przeznaczenie dla ludzkich losów, jak w filmie Krzystka, zawsze będzie wstrząsało, wzruszało. Może to ważne, że też pozwala się wzruszać Rosjanom.
Polaków wielu, szczególnie tych dotkniętych systemem lub uczestniczącym w nim - jakby mniej lub inaczej wzrusza… ...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl
|
|
|