aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Jakie stereotypy? Jak nie może być biedna ta okolica, skoro:
- wiek XVII i XVIII - przetoczyło się tam parę ładnych wojenek (w sumie po całej Polsce, ale nvm)
- końcówka XVIII w. do 1918 r. zabór rosyjski - bida, bida, żyć się ni da,
- dwudziestolecie międzywojenne - jest jak jest,
- II wojna światowa - najpierw przechodzą Niemcy, potem uciekają Niemcy a za nimi idą Ruscy (którzy kradną co popadnie - babcia opowiadała jak to się wszystko chowało jak Ruskie szły), znowu lipa,
- do 1989 r. - komuna, spółdzielcze rolnictwo i PGRy,
- od 1989 r. próby odnowienia, ale i tak lipa.
I to ma być stereotyp?
Wisła to syf w każdym miejscu - taki jej urok :D
Jak co roku jestem w Kazimierzu i Sandomierzu to nawet tego smrodu nie zauważam (a tak na marginesie to podobno jednak najbardziej w Krk śmierdzi). Zresztą w Polsce prawie, że wszystkie morza/rzeki/zbiorniki wodne to jeden wielki syf. No i w porównaniu z innymi krajami Polska blado na tym tle wypada. A tak w ogóle to się straszny offtop 'wiślany' zrobił.
Co do Lublina to tak mnie tą II wojną światową postraszyłeś i zaborami, iż wychodzi na to, że mieszkam na gorszym zadupiu niż myślałam :roll:
Zwalczanie komuny odbywa się na różnych płaszczyznach ale przebieg tej walki jest wszędzie podobny - w Brukseli podobne problemy jak w Polsce PiS ma Guenther Verheugen, komisarz ds. przedsiębiorczości...
600 mld. Euro - ładna sumka. Tyle właśnie pożera urzędnicza hydra Chu... Ups, Unii.
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/...nomia_a_1.html
Cytat:
Ciężka walka z unijną biurokracją z podejrzeniem o sabotaż w tle
Przestrzeganie wszystkich wspólnotowych regulacji kosztuje przedsiębiorstwa 600 miliardów euro rocznie. Bruksela próbuje ograniczyć te koszty, ale napotyka opór własnych urzędników. Komisarz GĂźnter Verheugen oskarża wręcz swoich urzędników o sabotaż
GĂźnter Verheugen ma problemy z upraszczaniem unijnego prawa, do czego zobowiązał się jako komisarz odpowiedzialny za przedsiębiorczość. - Sporo już zrobiliśmy - przekonuje Mark Gray, rzecznik komisarza Verheugena. I wymienia 68 wycofanych projektów nowego prawa oraz 18 istniejących regulacji, które zostały zniesione lub uproszczone. Są wśród nich m.in. te dotyczące jakości drewna czy standardów wielkości opakowań produktów spożywczych. Faktem jest jednak, że Komisja Europejska planowała do końca roku przegląd 54 aktów prawnych, a na niespełna trzy miesiące przed wyznaczonym terminem uporała się tylko z jedną trzecią papierów.
Według Brukseli wszystkie unijne regulacje kosztują przedsiębiorstwa ok. 600 mld euro. Oszacowano to na podstawie pilotażowego projektu prowadzonego w czterech krajach: Danii, Holandii, Czechach i Wielkiej Brytanii. Polega on na szczegółowym liczeniu kosztów przestrzegania przepisów w różnych branżach gospodarki. Efekty badania Bruksela przedstawiła po raz pierwszy w tym tygodniu i sama jest zaskoczona wysokością tej kwoty. Wcześniej przewidywano, że koszty regulacji sięgają 320 mld euro. Co ciekawe, w tym, że są one wyższe, mają swój udział same państwa członkowskie. Często wprowadzają unijne regulacje do prawa narodowego w formie bardziej restrykcyjnej, niż wymaga tego Bruksela.
- Chcemy zredukować ten ciężar przynajmniej o 25 procent do 2010 roku - stwierdził w wywiadzie dla " Financial Times" GĂźnter Verheugen. Przyznał jednak, że akcja upraszczania unijnego prawa napotyka przeszkody w samej Komisji Europejskiej. Jej urzędnicy uważają, że wskutek ograniczania biurokratycznego ciężaru nakładanego na przedsiębiorstwa ich osobista pozycja osłabnie. - Jest też pogląd, że im więcej regulacji, tym więcej Europy. Nie podzielam go - powiedział niemiecki komisarz.
Zbyt wolne postępy w walce z unijną biurokracją coraz częściej wytykają Komisji państwa członkowskie; ostatnio list w tej sprawie napisali ministrowie finansów Danii i Holandii. Według analiz przeprowadzanych w tych krajach 40 procent regulacji krępujących działalność gospodarczą ma źródła w unijnym prawie. - W szczególności uciążliwe są przepisy dotyczące statystyki, prawa przedsiębiorstw, rolnictwa i usług finansowych. Zacznijmy od nich - stwierdzili ministrowie.
Verheugen coraz częściej oskarża własnych urzędników o sabotaż, co wywołuje krytykę ze strony związków zawodowych. - Gdyby szef Coca-Coli oskarżał swoich podwładnych o spadek sprzedaży, to albo musiałby przepraszać, albo zrezygnować ze swojego stanowiska - stwierdził szef związków zrzeszających pracowników unijnych instytucji. Za niewłaściwą wypowiedź Verheugena uznała także jego koleżanka z Komisji Europejskiej Viviane Reding. Stwierdziła, że problemy ze swoimi urzędnikami trzeba załatwiać w gabinecie.
ANNA SŁOJEWSKA z Brukseli
>> Poziom życia przeciętnego Polaka
>> jest zdecydowanie niższy niż przeciętnego Niemca, którego kraj notuje
>> ujemny
>> PKB. Najwidoczniej ten fakt nie potrafi się przebić do świadomości
>> przygłupów pokazujących swoje tępe buźki na tle zielonej Polski.
>
> Ale tu nalezy rozwazyc 3, a moze nawet 4 kraje:
> - BRD, ktora nie miala przerwy na komunizm, i gdzie zarobki byly do "89"
> roku dziesiatki razy wyzsze niz w Polsce,
I ceny byly dziesiatki razy wyzsze niz w Polsce.
Dlatego tak oplacalo sie jechac zarobic na "zachod" i po 6 miesiacach takiej
emigracji budowalo sie w poslce dom!
Ciekawe, ze ci emigranci zarobkowi nie zostawali tam na stale i zaciskali
pasa poteznie bo szkoda bylo wydac kazdej marki czy dolara, bo za puszke
koli trzeba bylo zaplacic dolara a w Polsce za dolara to miales cale pol
litra...
> - DDR, gdzie w przyblizeniu bylo jak w PRL (nie bede wnikal w szczegoly)
> - zjednoczone Niemcy, ktore musialy poniesc (i caly czas ponosza) koszt
> pomocy DDR, ale na szczescie to duzy i bogaty zjadl mniejszego i
> biednego, nie odwrotnie. Caly czas wschod jest biedniejszy.
Zawsze byl! Zawsze tereny niemiec na zachodzie byly drozsze niz te na
wschodzie, i przed wojna tak tez bylo.
Powiedz mi lepiej czy w Berlinie widac roznice miedzy dawnym wschodnim i
zachodnim?
Nie widac... no widzisz:)
W polsce kresy czy dzis ziemie wschodniopoludniowej polski tez byly
najtansze i beda.
> - Polska, ktora w niczym podobnym udzialu nie brala, a mimo tego roznice
> w dochodach (PKB, poziomie zycia itd) sa juz tylko "zdecydowane", to
> juz nie jest to co za czasow PRL, gdzie nie bylo sensu w ogole tego
> porownywac.
Alez dociera to do ciebie, ze tez ceny byly inne!
Pol roku pracy w UK w altach 80-siartych starczaly na dobre roczne zycie w
Polsce...
Dzis masz ceny zachodnie, czy jest super?
>
> Nie zeby to bylo takie proste jak w matematyce, ale 1% roznica miedzy
> dwoma wskaznikami wzrostu powoduje, po 20 latach, ponad 20% roznice
> w poziomie bezwzglednym. Roznica 2% we wzroscie daje prawie 50%,
> 5% daje > 160%, 10% (to jest chyba mozliwe glownie w ramach odbijania
> sie od dna, pod tym wzgledem PRL to bylo wlasnie takie dno) daje 570%.
Jakie dno? PRL?
Do dzis sprzedaje sie to co przez ok 50 lat budowano w PTRL-u kapujesz...
20 lat sie sprzedaje ponizej wartosci i nadal sie nie sprzedalo wszystkiego.
To bylo dno?
PRL mial huty (dzis stoja te same w Polsce co wowczas, ale dzis zarabiaja
dla obcego wlasciciela) stocznie, kolej, zaklady budowlane, wysokorozwiniete
rolnictwo,przetworstwo spozywcze, przemysl odziezowy (Lodz) w pierwszej 3 w
europie! Dzis w Polsce masz galerie handlowe:)))
Zapamietaj: PRL nie upadl, PRL zostal rozmontowany, to spora roznica.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl