aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
do rozprawki potrzebne są minimum trzy argumenty, więc wystarczy, ze je rozwiniesz i praca gotowa ( tamat trzeci):
- prawo boskie nakazuje grzebać umarłych, natomiast Kreon zakazał tego czynu, argumentując to iż zdrajcy nie należy się godny pochówek, a jejo ciał winno być pozostawione na pastwę dzikich zwierząt.
-Antygoda podjęła się pogrzebania ciała zmarłego brata, pomino zakazu króla.Dziewczyna ta uważała prawo boskie za ważniejsze od rozkazów króla, który za taki czyn ją również mógł sakazać za śmierć, gdyż sprzeciwiła się woli władcy.Na pytanie, czy wiedziała o zakazie grzebania zdrajcy, a tym samym własnego brata odpowiedziała twierdząco i dodała, że "Nie Zeus przecież obwieścił to prawo" i dalej "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić".
-Kreon skazywał na śmierć wielu ludzi, gdyż tak nakazywało prawo boskie, nie zastanawiał się nad innym sposobem ukazania winnych, według niego śmierć winnych była jedynym rozwiązaniem.Być może gdyby zwrócił większą uwagę na to co robi, jego decyzje uległy by zmianie, jadnak jako władca nie mógł wyzazić sprzeciwu prawom boskim, bo prawdopodobnie to on zastał by stracony.
pozdrawiam
Tak zrobił mój wujaszek-pojechał tam,oczywiście do roboty do Detroit.Miał
prawko na Amerykę,od kuzyna wziął samochód już w drugim dniu na dojazd do
pracy.Jankesi mają potwornie głupie skrzyżowania,złapali go,gdy wymusił
pierwszeństwo na skrzyżowaniu,gdzie wszyscy mieli "STOP"-zastosował regułę
prawej ręki,nie spowodował wypadku,ale małe zamieszanko.Wlepili mu 50$
mandatu,oczywiście płatne u sędziego-spoko rozprawka,mandat anulowano,w trzy
dni wydano mu amerykanskie prawo jazdy.Po czterech latach pobytu wziął ze sobą
zarobioną kasę i tymże zdezelowanym samochodem kuzyna przekroczył granicę
kanadyjską(oczywiście Kanadyjczycy nie chcieli paszportu,nawet nie obejrzeli
jego prawa jazdy.Zostawił wóz po kanadyjskiej stronie i wsiadł na samolot z
Montrealu do W-wy.Po raz pierwszy po czterech latach paszport wyciągnął w
kierunku polskiego wopisty.Po pół roku pobytu w kraju zatęsknił znów za Ameryką-
konsul początkowo miał objekcje w wydaniu mu wizy,gdyż wg jego wiedzy wujaszek
nadal przebywał w USA-na paszporcie nie było daty wylotu ani lotniska,z którego
wylatywał.Przeszukali też wszystkie międzynarodowe porty lotnicze i sprawdzili
nawet wszystkich pasażerów wylatujących cztery lata wstecz z Ameryki-i kuku-
musieli mu uwierzyć na słowo,że wyleciał po miesięcznym pobycie.Wizę dostał,a
Jankesom nawet do głowy nie wpadło,że wyjechał od nich przez Kanadę....
J.F. wrote:
Uwazajcie na drogach.
Ten gosc co wpadl w poslizg, skosil ludzi na przystanku i
spadl z wiaduktu przez barierke jest oskarzony o spowodowanie
katastrofy.
Hm, wydaje mi sie ze 5 trupow to w zasadzie do katastrofy jeszcze
daleko, ale widac prokuratorzy juz dbaja o stolki.
nie histeryzuj ;). pamietam jak jakies trzy lata temu gowniarz
jadacy golfem w Legionowie wyprzedzal pasem dla skrecajacych
i wpadl tez na przystanek raniac kilka osob - postawiono mu
podobny zarzut, tzn. zdaje sie ze w tym przypadku bylo to
"sprowadzenie niebezpieczenstwa katastrofy.."
a nie "sprowadzenie katastrofy ze skutkiem smiertelnym".
wpadniecie w przystanek, szczegolnie gdzie moze zginac wiele
osob, to jest katastrofa. z drugiej strony patrzac - a jak sie
nazwie sytuacje gdy np. jakis mniejszy samolot rozbije sie
i zginie 5 osob? czy katastrofa to bedzie przerosniete okreslenie?
"W rozumieniu obowia;zuja;cych przepisów prawa, katastrofa w ruchu
la;dowym jest takim stanem, który ze wzgle;du na swe rozmiary stwarza
zagroz.enie dla z.ycia lub zdrowia wie;kszej liczby osób albo dla mienia
w znacznych rozmiarach. Musi to byc' takiego rodzaju zdarzenie, w wy-
niku którego sa; powodowane szkody maja;ce cechy powszechnos'ci, to
jest w rozmiarach i zasie;gu nie daja;cym sie; przewidziec'.
Katastrofa powstaje z duz.a; nag?os'cia;, przez co zak?óca w sposób
wyraz'ny ruch drogowy i powoduje szkody o charakterze powszechnym,
co oznacza, z.e rozmiary i zasie;g nie daja; sie; do kon'ca przewidziec',
a w szczególnos'ci jes'li dotycza; ludzkiego z.ycia, zdrowia, czy mienia. "
polecam ciekawa rozprawke:
http://www.cs.strazgraniczna.pl/biuletyn/biul34/b34t4.pdf
…. „Zaczynam czytac urywkami. Przeczytalem do mojej pierwszej wypowiedzi.” …..
fritz.fritz Ty czytaj (wielokrotnie). Nie czytaj i nie pisz urywkami.
Oczekiwana poważna „rozprawka” na co najmniej dwie, trzy strony A4. I pospiesz
się. I nie pisz głupot (jak niżej) bo będę ..... .
.…” absolutny styl z Trybuny Ludu z lat 60 tych. Prawdopodobnie go nie znasz, a
szkoda.”
Nie znam tak jak przypuszczalnie nie zna go Twoja Matka. A ty skąd go znasz
herosie? Czy ktoś Cię uświadomił, że „artykułujesz” jak w „dobrych” latach 60-
tych.
„Cytat ten sugeruje: Kaczory postapia podobnie jak” …..
Tym razem Ci podaruje, bo wnioski dotyczące Twojego „aparatu poznawczego” (nie
artykułu) są katastrofalne. Czytaj, czytaj i myśl, aż każde zdanie będzie
jasne. SIC! Ja tak robię z książkami po kilkaset stron (a w nich połowa to
wzory i algorytmy) bo znowu zmieniłem zawód . Jedyna droga do zrozumienia.
Niżej kilka luźnych uwag do Twoich postów nie na temat:
„Problem polega na tym, ze nie mozna wszystkiego na raz zmienic. Jedna rzecz
jest jednak pewna: zmiany musza byc dokonywywane przez zdolnych i uczciwych
ludzi”
Tak, „nie można wszystkiego zmienić od razu”, zmiany powinny być przemyślane i
stopniowe bo inaczej chaos i niedoróbki (patrz reformy zdrowia). Zdolni uczciwi
to już byli. Od lat działa prawo „wypierania lepszego pieniądza przez gorszy”
(patrz na kolejne sejmy, rządy, ogólnie polityków jako środowisko). A to
otoczenie Kaczyńskiego z Gosiewskim, Wassermanem, Ziobro, ….. to już
(delikatnie mówiąc) któraś woda po Solidarności. Chyba tylko Dorn jest
ponadprzeciętnie inteligentny, ale jako twórca kampanii PiS (podgrzewanie /
wzniecanie podziałów społecznych i politycznych, kampania pomówień, …..) jest
co najmniej nieodpowiedzialny (kiedyś to mu się czknie).
„i system sprawiedliowosci musi działać”
aż śmierdzi socjalizmem SIC!
ble ble ble
.. Komunisci zlikwidowali konkursy i obsadzili stanowiska
Sluzby Cywilnej "tymczasowo" wlasnymi ludzmi. …
AWS (czyli PiS też) odchodząc w 2001 „zrobiła” pod siebie ustawę i powołała na
5-letnią kadencję niejakiego Pastwę (styropian z krwi i kości) u którego
konkurs mógł wygrać tylko „styropian” (pamiętasz te konkursy). A nikt rozsądny
nie będzie współpracował z nielojalnym podwładnym, który będzie szukał haków,
donosił, paraliżował pracę, ….. SIC!
ble ble ble
„Dlaczego "tak jak w Rosji". Tak "jak w Rosji" to specjalnosc komunistow,
ktorych wlasnie spoleczenstwo sie pozbywa. Mam nadzieje raz na zawsze.”
Widzę, że nic nie wiesz o projekcie konstytucji twojego idola „herosie”. Link
do Przekroju masz wyżej. Inne teksty poszukaj przez gogle.
Nie pozdrawiam. Ale czekam !!!
Hej, odzywam się dziś, bo dopiero dziś zauważyłem wątek. Miło, że pytanie do
mnie skierowałaś, choć przecież żadnym fachowcem nie jestem, jedynie trochę
jeździłem.
Wiesz, z nauką i uwagami instruktorów to jest tak: teoria swoje, praktyka swoje.
W większości stajni jeździ się rekreacyjnie, na technikę początkujących i
średniozaawansowanych mało zwraca się uwagę - byleby dogadywali się z koniem i
jakoś sobie radzili. Większość tzw. "koniarzy" (nie lubię tego określenia) to
tacy trochę kowboje z mottem "trzeba sobie radzić, zostają najtwardsi". Mnie
niestety nikt nigdy nie woził na lonży, ani razu. Dużo uwagi mi nikt nie
poświęcał, indywidualnych lekcji na początku miałem może trzy i na trzeciej już
był galop mocno przestraszonego i wymachującego rękoma sundaya. Uczyłem się
metodą prób i błędów, obserwując. Na pierwsze całkowicie indywidualne lekcje
pojechałem dopiero chyba po dwóch latach dość intensywnego jeżdżenia
rekreacyjnego. No i było mnóstwo złych przyzwyczajeń do poprawienia, większość
pewnie już została. Cóż, co kto lubi: paplanie w obcym języku jest
przyjemniejsze od pisania w nim rozprawki - choć prawdopodobnie mniej pożyteczne.
Ale być może nie jest aż tak źle - na przejmuj się na razie tak bardzo techniką,
na nią jeszcze przyjdzie czas: i przez indywidualne lekcje, i przez obserwację
jazd innych, i przez lekturę. Na razie i tak będziesz zachowywać się w siodle
dość niezgrabnie, machać rękoma, szarpać konia za pysk i go kopać. Świadomość
konika i własnej postawy przyjdzie z czasem - nie od razu nauczyłaś się czytać,
wpierw składałaś słowa literka po literce i kończąc wyraz zapominałaś już
pierwszych liter. Myślę, że powinnaś teraz raczej przyzwyczaić się do konia i
jego zachowań oraz nieco pewniej poczuć się w siodle, niż przesadnie przejmować
się techniką. To trochę jak z nauką języka: można wkuć całą gramatykę i słownik,
a i tak nic nie umieć powiedzieć. A można, choć kalecząc język, jednak jakoś się
dogadywać znając jedynie parę słów.
Zresztą podstawowych zasad prawidłowego dosiadu jest tylko parę, reszta to
praktyka i przywyczajenie się do siodła. Wyprostuj się w siodle (to nie fotel),
linia ramię-biodro-pięta mniej-więcej pionowo, pięty na bok, kolana do konia.
Rozluźnij się, trzymaj równowagę (nie trzymaj się konia łydkami), wyczuj rytm
biodrami, ręce i wodze delikatnie - nie szarp. Pewnie, dobrze by było, gdyby
instruktorka poświęcała Ci trochę więcej uwagi, niż reszcie grupy (może ją o to
poproś) - masz prawo być przestraszona i zdezorientowana. Z tego pewnie wynika
Twoje zniechęcenie. Nie przejmuj się nim, jest normalne.
W przyzwyczajeniu się do konia wspólne jazdy też powinny Ci pomóc, nie będą to
godziny zmarnowane. Ta "bardziej zaawansowana" grupa też jest pewnie lepsza od
Ciebie tylko o te piętnaście jazd, czyli semestr. To niewiele - ale akurat tyle,
by mogli dobrze się poczuć spoglądając na Ciebie nieco z góry, jak na
nowicjuszkę. Jeśli grupa jest niezbyt duża i umiejętnie prowadzona, to każdy też
będzie miał okazję indywidualnie się wykazać i być poprawionym. Zakłusowanie,
zagalopowanie - to też przecież można robić pojedyńczo: reszta stępa, a Ty
robisz kółko i dołączasz na koniec. A wcześniej musisz przytrzymać konika, by
sam nie zakłusował za Twoim poprzednikiem. Wszystko zależy od instruktora. Jeśli
uznasz, że marnujesz czas i pieniądze, zawsze możesz zmienić stajnię, są lepsze
i gorsze, idelanych nie ma. Nie da się ukryć, że indywidualne lekcje z dobrym
instruktorem więcej dają. Ale są pewnie też droższe. I być może dają mniej radości.
Wyjazd w teren po paru lekcjach jest jednak złym pomysłem. Powiedz może
instruktorce, że jesteś początkująca i się po prostu boisz / nie czujesz się na
siłach. Może zostawią Cię z kimś innym na indywidualną lekcję.
W zimie można jeździć tak samo dobrze, jak w lecie, choć wymaga to nieco więcej
wysiłku. Tylko na grudę trzeba uważać - ale o trasę już prowadzący zadbają.
Potrzeba tylko ciepłego kubraczka i rękawiczek, może termosu z gorącą herbatą,
jeśli w stajni nie można sobie jej zrobić. Świeży śnieg rano w lesie,
popołudniami niskie, chłodne słońce i ostry czarno-biały rysunek gałęzi! :)
Galopu wysiadywanego się nie bój - jest zdecydowanie łatwiejszy niż wysiadywany
kłus, ma wolniejszy rytm.
No, to powymądrzałem się trochę. Akurat jak na przemądrzałego amatora przystało.
Pozdrawiam i powodzenia!
Luki
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl