aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
W tym temacie możemy zamieszczać prośby o pomoc w pracach pisemnych, potrzebnych nam do szkoły. Problemy mogą dotyczyć argumentacji, pomysłów, jakichś zabiegów stylistycznych etc. Na pewno forumowicze chętnie pomogą, doradzą itp ^^
Ja pierwsza, ja pierwsza! xD
Potrzebuję argumentacji do rozprawki nt. 'Czy przerażające, lecz budzące zarazem litość i trwogę losy Edypa i Antygony przekazują nam prawdę o życiu człowieka?'. Krótkie pomysły, ja to sobie przerobię w rozwinięte, rozprawkowe kawałki. Jeśli ktoś nie czytał jednego z w.w. dzieł, może zamieszczać propozycje, dotyczące tylko jednego z nich. Baardzo proszę o pomoc, będę nieziemsko wdzięczna.
- Trzeba absolutnie zrezygnować z rozumienia tekstu pisanego. To jest sprawdzane w teście gimnazjalnym - wyjaśnia prof. Nasiłowska. Według niej powinna się pojawić rozprawka, w której zadanie jest otwarte np. "posługując się odwołaniami do co najmniej dwóch lektur, rozwiń następujący temat". - To promuje pewną samodzielność. Uczeń musi wybrać lektury i dopasować je do tematu, a potem umieć przekonująco rozwinąć myśl - mówi prof. Nasiłowska.
Z tym zgadzam się w 100%
Tutaj akurat muszę się nie zgodzić.
Egzaminu gimnazjalnego nie można nie zdać, więc mając nawet 0 punktów za czytanie ze zrozumieniem nie mamy żadnych ograniczeń. Teraz załóżmy, że na maturze likwidują czytanie ze zrozumieniem. Taki gościu zdaje maturę na 100%, a mimo to nie potrafi przeczytać prostej instrukcji ze zrozumieniem.
Według mnie na maturze powinno się właśnie największy nacisk kłaść na czytanie ze zrozumieniem, oraz umiejętność przejrzystego przelewania swoich myśli na papier.
W końcu nie bez powodu nazywa się to egzamin dojrzałości - ma sprawdzić nasze przystosowanie do dorosłego życia.
Co mi da, że będę wiedział w którym roku został napisany Kordian? Albo znajomość jego fabuły? Raczej podania do pracy mi to nie pomoże napisać, przeczytać instrukcji ze zrozumieniem także.
Dlatego właśnie matura powinna przede wszystkim sprawdzać praktyczne umiejętności, a nie wykute na pamięć daty, epoki, nazwiska - to się przeciętnemu człowiekowi do niczego nie przyda. Co więcej słyszałem, że właśnie bardzo duży procent STUDENTÓW to osoby, które nie potrafią czytać ze ZROZUMIENIEM, ale co z tego skoro znają na pamięć treść Makbeta i potrafią wymienić po kolei wszystkie epoki wraz z datami i wydarzeniami związanymi z nimi...
Poza tym po co zwykłemu Kowalskiemu umiejętność pisania rozprawek? Jak ma jakiś dylemat to pisze rozprawkę? Tego uczymy się na polskim, jak to komuś potrzebne to zapamięta, jak nie to zapomni. Ale po kiego grzyba wymuszać na ludziach, żeby bezwzględnie umieli napisać rozprawkę?
E tam ja z gimnazjum wiążę najfajniejsze wspomnienia . Zero nauki , zero odrabiania lekcji tylko czysty fun biggrin.gif . Na prawdę w gimnazjum do szkoły chodziłem tylko w celach rekreacyjnych wink.gif
Owszem, w gimnazjum było fajnie, ale w LO jest pińć tysięcy razy lepiej. :) Mimo że z nauką jest nieciekawie, wszak jest to dla mnie dość spory problem. Ale to i tak nie ma znaczenia, ponieważ poznałem w liceum tak fantastycznych ludzi, że w zasadzie nie zwracam na nic innego uwagi. :) Do LO również chodzę w celach czysto rekreacyjnych - idę tam po to, żeby spotkać się ze znajomymi. Tak samo było w gimnazjum, z tym że w liceum ludzie są duuuużo ciekawsi. No i przeca jakie akcje się z nimi wywija to hoho! :P Gimbusy na oczy czegoś takiego nie widzieli. Ale i na nich przyjdzie czas. ;> Generalnie chodziło mi o to, że wolałbym 8 lat podstawówki i 4 lata liceum. 3 lata to za mało, a w gimnazjum człek niczego specjalnego się nie nauczy. Totalne marnotrawienie czasu. ;|
I tu pojawia się pytanie " Czy chcesz mieć nudną ale dobrze płatną pracę " ?
Szczerze, to nie wiem. Chciałbym jednak pracować gdzieś, gdzie razem ze mną pracowaliby inni ludzie, z którymi mógłbym sobie pogawędzić i spotkać się po pracy. Tłumacz przysięgły przez sporą część swej pracy działa solo. :) Przyanjmniej ja to tak widzę na co dzień...
EDIT:
Meth
-Nie liczac prac pisemnych z polaka- odrobic lekcje zdazylo mi sie kilka razy.
Ach, zapomniałem o polskim. Oczywiście, że wypracowania piszę w domu, bo w szkole nie miałbym na to czasu. W gimnazjum rozprawki itd. miałem prawie że co tydzień. W LO pamiętam jak dotąd dwie prace, które pisałem, a zaznaczam, że jestem w drugiej klasie. Trochę mało nam zadają, ale nie żebym narzekał. :P
-Oho, widze tutaj ten magiczny okres, kiedy czlowiek zaczyna doceniac uciekajacy czas i orientuje sie, ze jest go strasznie malo, zwlaszcza jesli masz do poprawienia kilka jedynek i czeka cie jeszcze kilka klasowek laugh.gif
Śmiej się, śmiej. :P W zasadzie spotykam się z tym poraz pierwszy. W pierwszej klasie jakoś dałem radę, tylko z fizyki walczyłem do samego końca, ale teraz to jest masakra jakaś. Mam straszne zaległości i bardzo mało czasu. Do tego jazdy (prawko), mimo że nawet teoria jeszcze się nie skończyła, ale instruktorom to nie przeszkadza. :P Dodać do tego należy osiemnastki - a tych jest od zatrzęsienia - i okazuje się, że nie mam czasu na cokolwiek!
-Heheh, ja sie przyznam bez bicia, ze fizyke zdalem tylko i wylacznie na sciagach. Zrozumialem moze wektory i kilka podstaw, reszte trzeba bylo zamieszczac na sciagach- kilka zachowalem do dzis tongue.gif
Jak ja przysiądę z fizyki to się nauczę, nie potrzebne mi ściągi. Problem w tym, żeby właśnie przysiąść. Wzory są proste do nauki, ale i tak nigdy ich nie potrafię w zadaniach poprawnie wykorzystać. :/ Ale nic to, koniec końców dostanę tego dopa. :P
Vainq
Ale na przerwach? Bo taki vainqueur to nie lubi tracić przerw na głupoty, dlatego lekcje spisuje zawsze na innych, luźnych, lekcjach. No i oczywiście niektóre przedmioty sam odrabiam, maksymalnym leniem nie jestem wink.gif
Zależy. Przeważnie zaczynam pod koniec przerwy i szybko dokańczam na początku danej lekcji...
Czy moglibyście przenieść się z dyskusją o lekcjach, przerwach, zadaniach do stosownego tematu? - NZK
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl