Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa


| PS: Robisz dyplom w tym  roku? Jaka uczlnia? :o)

Faktycznie troszke literatury juz mam.
Tak robie dyplom.
Pol Sl Gliwice
MBsurf


witam
przymierzam się do dyplomu na wydziale mechanicznym PWr.
Tematem bedzie projekt trójkołowego poziomego roweru komozytowego.



Gość portalu: Sławek Rz. napisał(a):

> USTAWA
> z dnia 20 czerwca 1997 r.
>
> Prawo o ruchu drogowym.
> (Dz. U. z dnia 19 sierpnia 1997 r.)
>
>
> DZIAŁ I
>
> Przepisy ogólne
>
> .
> .
> .
>
> Art. 2. Użyte w ustawie określenia oznaczają:
> .
> .
> 5) droga dla rowerów - drogę lub jej część przeznaczoną do ruchu rowerów jedn
> ośladowych, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi;
> .
> .
> .
>
>
>
> Trikke nie jest jednośladowcem...

Tzn., że np. rowerem poziomym trójkołowym też nie można jeździć po drogach
rowerowych?

Hmmm. Ciekawe.



Pas dla rowerow.
"Z pieniędzmi związany jest też termin odbudowy dwóch kolejnych estakad -
zjazdowej z mostu na Wał Miedzeszyński w kierunku północnym i wjazdowej z Wału
na most w stronę centrum.

- Chcemy ogłosić przetarg na wykonanie dokumentacji projektowej tych wiaduktów.
Wtedy ich rozbiórka mogłaby się rozpocząć na wiosnę przyszłego roku - twierdzi
Małgorzata Gajewska."

Ciekawe czy na wyremontowanych wiaduntach bedzie pas dla rowerow. Jak do tej
pory aby na rowerze przedostac sie na druga strone Wisły trzeba rower targac po
schodach. Pol biedy jesli jest to rower gorski, ale jesli jest to rower
poziomy, rower z przyczepka albo rower trojkolowy to mosy wowczas jest
calkowicie niedostepny.



Rower dla młodych
Jeśli pani Dorota uwaza, ze rower jest dla mlodych to niech powie w jaki sposob
maja pokonac schody:
- dzieci poruszajace sie na czterokolowych rowerkach
- dzieci wiezione w fotelikach rowerowych
- dzieci wiezione w rowerowych przyczepkach
- osoby na tendemach
- osoby na ciezkich trekingach
- rowerzysci na rowerach poziomych
- rowerzysci na rowerach trojkolowych
- osoby strasze

Te schody moze pokonac tylko i wylaczne waska wiekowo grupka rowerzystow. Zatem
rower w Warszawie jest nie dla kazdego jest tylko dla mlodych a stare pierniki
to albo do budlowoza albo do swojej gabloty albo do parku na laweczke.
Fajne podejscie.



xyz-xyz napisał:

> Oj anus nerwusie
puszczają:).....................................................................
...no widzę właśnie,ale spokojnie...co się stało,to się nie odstanie.kiedyś
ludzie zapomną,wtedy będziesz mógł znowu
udawać...
A może znasz jeszcze numer
buta,...........................................................................
.nie znam,ale sądzę,że
drobniutki....

rozmiar mojego
>
roweru .........................................................................
.....sądząc po poziomie wypowiedzi,chyba trójkołowy bobo...



cosmit napisał:

> Grupa robocza, zajmująca się projektowaniem platformy, poszukuje:
> a) Wszelkich informacji (projekty, opisy, zdjęcia) na temat tandemów i jak
> by sie komuś trafiło także na temat tandemów łączonych równolegle.

Z tandemami mogę nieco info udzielić, bo miałem możliwość wnikliwie kilka sztuk
obejżeć, że o gruntownym remontowaniu jednej nie wspomnę ;-) Niestety fot ani
rysunków nie mam, więc w grę wchodzi TYLKO przekazanie informacji twarz w twarz
i ewentualnie naszkicowanie na szybko czegoś na miejscu :-)

> b) Wszelkich informacji (projekty, opisy, zdjęcia) na temat rowerów
> pojedyńczych (klasycznych) łączonych równolegle.

Pewnie intrygują Was dwie rzeczy: napęd i sterowanie. Problemu napędu nigdy nie
rozwiązałem do końca (udało mi się wymyślić tylko sposób na OK, lub napęd
niezależny - jedno koło na jedną osobę), choć Velo miało to dość ciekawie
rozwiązane (za pomocą dyferencjału, który z resztą, choć jest cholernie drogi,
można bez problemu kupić) i tutaj też służę fotkami. Niestety nie posiadam
natomiast planó technicznych takiego "dyfra".

Co do układu kierowniczego, to sporo informacji znajdziecie na
poziome.republika.pl, gdzie są przedstawione w dziale "technika" także rowery
trójkołowe w kombinacji 2-przód,1-tył. Stosowane tam układy kierownicze są o
tyle ciekawe, że uwzględniają także problem różnicy w promieniu skrętu koła
wewn. i zewn. dzięki czemu pojazd lepiej się prowadzi.

> Gotowe pakiety danych proszę przesyłać pod adres: platformawmk@vp.pl.

Cosmicie to co mam wyślę niedługo, a o tym, co mam tylko w głowie pomówimy może
nawet dziś.






O lie nie grasz w dudy to w pełni popieram pomysł.


Wiesz..narazie teoretyzuję..marzę, bawię się...ale robię sobie przeróbke
skuterka elektrycznego, mam jeden silnik 500W i drugi 750W..naprawdę fajnie
to ciągnie;)
Zaczynam robic rower poziomy z takim silnikiem...można go obudowac...no
muszą zostac dziury na nogi;)...

Temat jest niezwykle trudny


ale możliwy do zrealizowania. Dobrze wybrałeś że ta ma być trókołowiec.
Zrobienie czterokołowego żeby jakos wyglądał jest w zasadzie niemożliwe.


Dlaczego...pełno inspiracji w internecie...np. coś takiego:
http://www.arielmotor.co.uk/04/frames.htm  :))) Jest piękny, opływowy, tylko
wyspawac sobie taką ramę, wstawi silnik elektryczny;)))


trójkołowców nikt nie widział na ulicach. Czyli jest pewna dowolność w
wyglądzie. Naważniejsze żeby ludzie nie torsjowali na jego widok.


Niestety , trójkołowce nie są piękne....szczególnie z jednym tylnym
kołem..wyglądają jak by im oś odpadło;)

 Trójkołowiec


ma sporo wad. Zupełnie inaczej się czymś takim jeżdzi niż czterokołowcem.
Trzeba
wybrać czy 2 koła z przodu i jedno z tyłu czy odwrotnie. Każde rozwiazanie
będzie miało wady i zalety. Dwa koła z przodu to lepsze hamowanie ale i
konieczność zadbania o geometrię. Skomplikowany układ kierowniczy.


Mylisz się, nie skąplikowany...mam już kompletny układ od seicento
...maglownica banalnie prosta i lekka, drążki przykręcic i wszystko;) napęd
z tyłu


Jedno z tyłu
musi mieć dużo większa nośność niż przdnia oś.


Nie tak dużo..przepisy to regulują..kwestia rozłożenia ciężaru...mamy
akumulatory;))


 Dwa z tyłu - problemy z
przeniesieniem napędu, kiepski przedni hamulec, za to prosta konstrukcja
osi
tylnej.


Jak to prosta konstrukcja...jeżeli dwa koła na osi napędzane..to nie takie
proste...


Taki pojazd musi mieć duże i lekkie koła. Żadne samochodowe nie spełni
tego warunku.


A jednak w samochodziku SAM www.cree.ch ..są samochodowe i to felgi stalowe
Chociaż ja myślę o lekkich aluminiowych felgach od małych motocykli

 Duże koło to większy komfort jazdy. Taki sam na komfort ma wpływ

Raczej bezpieczeństwo...przyczepnoś..jednak przy naszej zakładanej
prędkości..nie takie ważne;)


cięzaru części resorowanej do nieresorowanej pojazdu. Im lżejsze koło tym
wyższy
komfort. Jak chcesz rozwiązać problem przedniej szyby. O ile boczne od
biedy
mogą być np z poliwęglanu to przednia musi być szklana klejona z hartowana


Szyba od skutera BMW c1 albo Benelli...chyba że uda mi sie przeciąc od
matiza. Poliwęglan też wchodzi w grę...na początek nie zakładamy
rejestracji, bo to i tak pewnie będzie wymagało drogi cierniowej;)
Prawdopodobnie na początku to będzie pojazd bez karoserii ;))


powierzchnią od zewnątrz.
Przegiąłeś z osiągami. Jak by coś takiego rejestrować
jako motorower to unika się wielu problemów natury techniczno przepisowej.


To mam rower elektryczny ale nie o to chodzi...


Samochód o zasięgu 50km to typowo miejska konstrukcja. Alternatywa na
dojazd do
pracy. W miescie średnia prędkość wychodzi duzo poniżej 25km/h. Jak taki
cudak
pojedzie 50 to świat.


Pojedzie bez problemu...kwestia jak długo i daleko;))

 Zajeli się wszyscy silnikiem i falownikiem. Nie za dobrze


to swiadczy o pojęciu związanym ze zbudowaniem trójkołowca. Na tym etapie
wystarczy wiedzieć ze może być silnik na prad. A jakby znać jeszcze jego
parametry i wymiary to jest to dostateczna ilość informacji.


Częściowo masz rację...ale wybór silnika jest tu ważny...bo wtedy cięzar
silnika i wymiar, iloś i typ akumulatorów..więc też wymiary i ciężar itd.
itp...


Samochód, nawet
rójkołowy, to przede wszystkim podwozie i nadwozie a nie jakiś silnik i
dyskusje


Nadwozie mnie nie interesuje..dopasuje sie do reszty...


czy 48V bedzie lepsze albo gorsze od 200V i ile kosztuje falownik.
Prowadzenie
takiej monotematycznej dyskusji świadczy o całkowitym nieprzygotowaniu
rozmówców
do tematu.


Owszem...nie jestem fachowcem..ale mój ojciec mnie nauczył mechaniki:)..Ja
jestem elektronikiem...Mimo to nie obcy mi jest palnik, tokarka, spawarka i
nie jedna przeróbka samochodu;)...a nawet budowa domu;)

 Tomek


ps. Wiesz co zrób. Zaprojektuj sobie drzwi. Takie z zamkami, szybami,
tapicerką,
zawiasami itp. Ale to muszą być drzwi które dasz radę zrobić. A potem je
zrób.
Od razu lewe i prawe. Jak nie wymiękniesz to będzie znaczyło że możesz
próbować
robić dalej.


Mogę zrobic, nie takie rzeczy wykonałem...tylko po co..po co mi drzwi,
takicerka na tym etapie budowy?
A może będe poprostu częś karoseri podnosił na siłownikach..i
wszystko...tapicerki napewno nie będzie...no może jedynie głośniki i CD ;)


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


Pozdrawiam

Wiesiek

PS. Bardzo dziękuję za te wszystkie uwagi..proszę o więcej...



To i moje...
U mnie zaczęło się od małego. Pierwszy był trójkołowy TURBO, oczywiście zielony,
bo z tego co pamiętam, wtedy tylko takie były... rowerek był półpoziomem z
wygodnym siodełkiem, nieco bardziej wysuniętym w przód suportem i (co ciekawe)
miał ostre koło, a właściwie to dwa, bo napęd był na tył, na sztywną oś. Kółka
rowerek miał plastykowe. Z tego okresu jednak nie pamiętam wiele, więc przejdźmy
dalej ;-)

Kolejnym moim rowerkiem był, a jakże, nieśmiertelny Reksio. Fabryczny kolor nie
utrzymał się na nim długo, z resztą jeździłem chyba na używanym, bo wtedy o
kupno nowego łatwo nie było. Tatuś dość szybko rowerek pomalował na żółto i
przygoda się zaczęła.
Po pierwsze jestem chyba jedyną osobą na świecie, która zgubiła siodełko jadąc
na rowerze. TAK. ZGUBIŁA SIODEŁKO. Jadąc w terenie wypadło gdzieś, nie wiem
gdzie, gdy stałem na pedałach. Nie udało się go odnaleźć.
Drugą rzecz którą pamiętam to moja pierwsza kolizja z samochodem. Zaparkowanym
na szczęście. Wjechałem w stojącego w niedozwolonym miejscu Malucha, oczywiście
nei czyniąc mu krzywdy. W Reksiu zgiął się błotnik i do domu zza bloku rower
musiałem nieść.
Później zacząłem łapać gumy jedna za drugą, co było wyraźnym sygnałem, że na
rower ten staję się za duży. Nadszedł więc czas na Bociana - rosyjski rower w
pieknym niebieskim, metalicznym kolorze. Rower był fajny, tylko z niewiadomych
przyczyn ciągle gięła się w nim rama, nawet gdy się nie glebiło ani nic. Za to
jak na ruski sprzet przystało, gwoździe czy szkło na asfalcie nie robiło Mu
żadnej róznicy. Z racji wagi świetnie też bawiło się nim w autobus (miałem po
osiedlu kilka tras, którymi jeździłem w kółko, zatrzymujac się niby w celu
brania na pokład pasażerów) i TIRa. Co ciekawe mniej chętnie bawiłem się w
policję i złodziei i tym podobne "ściganckie" zabawy na rowerze.

Później nadszedł czas na komunię i oczywiście nowy rower - BMX. Taka wtedy była
moda ;-) Mój był biało czerwony, ale co ciekawe nie na torpedo, a na
jednobiegowym wolnobiegu i hamulcach uruchamianych rękoma. Na tym rowerze
przejeździłem kilka lat, nauczyłem się naprawiać, psuć, regulować... Z rzeczy,
które pamietam, a które mogą być istotne, warto wymienić pękający ciagle mostek,
który po bodajze 11 spawaniach w serwisie Toyoty nieopodal, został wymieniony na
nowy oraz fakt, że na tym rowerze po raz pierwszy wybrałem się za osiedle po
ulicy. Miałem wtedy może 12-13 lat i 5km do ronda Starzynskiego i spowrotem (w
jedną stronę Jagiellońską, w drugą drogą za FSO) był dla mnie wyczynem...
później przyszły wyjazdy na Tarchomin, Bródno (do Suchej) i... Okęcie ;-)

Kolejny etap rowerowania to Magnum MG-200. Fajny rower, znowu w pięknym,
niebieskim, kolorze, z 18 przełożeniami, hamulcami canti i wszystkim tym, co
"góral" mieć powinien. Na tym rowerze w ciagu pół roku przejechałem zawrotne
440km, po czym pewnej jesienej nocy został mi skradziony.
Następnego roku Tatuś kupił mi więc kolejny - Kowalewo Nordstar Whiiz. Czarny w
zielone pręgi, mozna było schować w trawie i nie było go widać. 3 lata na nim
jeździłem, aż pewnego dnia, na szlaku Wisły, niedaleko ulubionego baru
B-rowerzystów, zostałem z niego "zdjęty". Wtedy już woziłem ze sobą klucze, i
zanim straciłem na chwilę przytomność od uderzenia butelką po piwie, zdołałem
jeszcze ciężkim rosyjskim kluczem 24 złodzieja trafić w zęby. Rezultat to 4
które znalazłem na trawniku, co nie zmiania faktu, że zostałem bez roweru. A
szkoda, bo po ponad 7kkm do Whizza zdołałem się już przyzywczaić ;-)

Kolejny rower to oczywiście nieśmiertelna Zadyma. Zielona, żeby watpliwości nie
było. W 2000 roku zastąpiła skradzionego Whiiza. Miała wypasiony osprzet (acera
z tyłu, obręcze stożkowe, manetki acera, hamulce V), który do 2001 roku
uznawałem za cud :-) Później zgadałem się z moim kuzynek - Konradem - na wspólny
wyjazd dookoła Mazur. Tatuś, jako, że miałem 17,5 roku, puścił mnie bez
problemu. I tak oto w 2 tygodnie przejechaliśmy ponad 1200km, bijąc wszystkie
rekordy życiowe. Ponieważ Konrad był bardziej oblatany w sprzecie niż ja,
wtajemniczył mnie i na koniec 2001 roku rower był już na przerzutkach STX/STX
RC, hamulcach SRAM7.0, korbie ALIVIO, piastach PARALAX i dynamie NEXUSA). I tak
ewoluował aż do 2005.

Owy 2005 rok to praca na Velo, dzięki której zarobiłem na Birię. Pierwszy rower,
który sam złozyłem. Biria była wypasionym sprzetem, na XT, piastach na
maszynówkach itp... niestety przejechałem nią tylko nieco ponad 6000km. Została
skradziona, z kraty. Do łask więc wróciła Zadyma, która złozona ponownie do kupy
z części uzyczonych mi przez Izę, Sebę, Yarosha, Xuna i kilka innych osób,
przejeździła ze mną do lata 2006 roku. Do dziś Zadyma ma na koncie prawie
45000km i jest moim najdłużej trwajacym rowerem. Nawet dziś stoi w kracie i
czeka na awarię pozioma, by pojechać ze mną po części do niego.

Zadyma jeździła w 2005r. m.in. wożąc części na kolejny rower. Tym razem twardym
postanowieniem był to poziom. Własny projekt, własne wykonanie, unikalna
konstrukcja. Gdyby nie pomoc Bartka, pewnie wciąż tkwiłbym w stercie Aluminium,
ale się udało. Poziom jeździ. Pierwszą jazdę wykonał 7 lipca 2006 roku o 22 z
minutami, po ponad 12h poprawek ostatniego dnia. Od tej pory poziom kilkukrotnie
pokazywał różne niedociągnięcia projektu, łamiąc się i rozpadając. Z oryginalnej
konstrukcji ramy bez zmian nie zostało się chyba nic. Ostatnio projekt ewoluuje
w stronę zastąpienia kleju epoksydowego i aluminium - kompozytami. Taki pewnie
będzie mój nastepny rower. Poziomy, zeby była jasność. Bo na normalnym to już
jakoś nie to ;-)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.