|
|||||||
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Niestety pętli nie udało się zamknąć na rowerach. Po szlaku dojechaliśmy do Podkowy Leśnej. Dalej do Zaborowa dojechaliśmy ok 22 asfaltem. Trasa jest jednak bardzo długa, słabo oznakowana - są miejsca, gdzie bez GPS-a ciężko byłoby ją znaleźć. Ponieważ jest to trasa piesz, to w większości jedzie się trudnymi szlakami. Jak dla mnie najpiękniejsze miejsce to dolina Mieni - miejsce jak z bajki a tak blisko Warszawy. Bajkowych miejsc było na trasie dużo więcej. Jechaliśy po trasach wielu mazowieckich maratonów - Jabłonna, Międzylesie, Józefów, Otwock, Góra Kalwaria ( tu jeszcze wiszą strzałki ) Piaseczno. W sumie do Zaborowa było 206 km z czego ze 150 po lesie. Jazdy netto było ok 12 godzin, brutto ok 17. 3 obiady.
Dzisiaj było bardzo wiosennie. Gdyby nie wiatr można by jechać na krótko. W lesie jeszcze śnieg, lód i woda - na nartach może jeszcze by dało radę rowerem nie ma szans. Pod laskiem bielańskim też jeszce trochę jazdy po śniegu . Terenu dzisiaj unikałem - w miejscach podmokłych rower zapadał się na kilka centymetrów. Jak jutro będziecie mieli podmokłe miejsca na trasie to będzie ( bardzo ) ciężki wyścig. Ja dzisiaj zrobiłem trasę : BD - Most Grota - Jabłonna - Nowy Dwór - Łosia Wólka - Łomianki. Sił starczyło tylko na 2 godziny do Nowego Dworu. Ostatnie 45 minut jechałem siłą woli.
Ja sie bynajmniej nie wybieram na linie startu na ostatni maraton, i na pewno nie bedzie mnie tez w roli fotografa.
Ja dzisiaj miałem maraton samochodowo rowerowy. Pobudka przed 5-tą wyjazd o 5.45. W Radomiu byłem o 10.30 ale przez centrum nie dało rady przejechać W końcu dojechałem do punktu oznaczonego na stronie Mazovii - ale tam była tylko zamknięta brama i kilka osób szukających startu maratonu. - była już 10.40. W końcu jakoś zobaczyłem rozgrzewająych się ludzi i dotarłem w okolice startru o 10.45. Musiałem jeszcze złożyć rower, przebrać się, zrobić coś do picia. I Jazda po 500m metrach okazało się, że zapomniałem o numerze startowym - powrót. Na start dotarłem z numerem w ręku o 10.59. Jakoś udało się wszystko przygotwać i jeszcze zdążyłem zjeść banana. Początek miałem całkiem mocny. Po rozjeździe utworzyła się 4-ro osobowa grupa w której ja nie wychodziłem na zmiany, ale jakoś udawało się utrzymać koło. Niestety o pewnym czasie poczułem, że nie jest źle i ze dwa razy jechałem na czole i niestety źle to się skońcazyło, bo mi odjechali. Potem był prawie godzinny kryzys - tempo wycieczkow i nie chciało być większe. Dopiero na betonowych płytach pod rurami CO ( piekne miejsce ) dojechał do nas mocno jadący zawodnik z Dynama Mińsk i udało mi się utrzymać za nim do samej mety. 540 punktów zdobytych - jest szansa na 10-tkę w generalce. Do Jabłonnej zdążę odpocząć . A maraton w Radomiu można prównać do Żyrardowa - tylko w Żyradowie jest przyjemniej i więcej górek. Z tego co widziałem jeszcze dookoła jeżdząc na rowerze to korty w parku przy osiedlu przy Picassa (jadąc Świderską ostatnie wielkie osiedle po prawej stronie przed tą ponurą fabryką na końcu ulicy) - trzeba wejść w park okalający osiedle, korty są pomiędzy osiedlem a budową (chyba hali sportowej). Są całkiem tanie. W zeszłym roku to było 15-20 zł za godzine.
E tam, nie przesadzaj, nie było by źle. Jadąc w kilka osób można wykręcić lepsze wyniki. Jak tylko usunę defekt z roweru to można się umawiać.
On Sat, 24 Jun 2006 21:01:41 +0200, dr Zoidberg <zoidberg <@o2.pl>> wrote: |
|||||||
Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
|