Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

to porównaj sobie ceny mieszkań w Lublinie z cenami w Rzeszowie, Łodzi,
Wałbrzychu itp.

Łódź, Wałbrzych i Rzeszów szybko się rozwijają. A Lublin zdycha. Jednocześnie w
zdychającym mieście ceny mieszkań są wyższe niż w tych co się szybko rozwijają.
Powiedz to dowolnemu ekspertowi od nieruchomości to zabije cię śmiechem.

Jakoś na całym świecie jest tak, że ceny mieszkań w miastach rozwijających się
są wyższe od cen mieszkań w miastach upadających. Natomiast w Polsce na odwrót -
w zdychającym Lublinie ceny mieszkań są jednymi z wyższych w Polsce i ciągle
rosną.

CZy Palikot spowoduje że komunikacja miejska będzie lepsza? NIe sądzę. No chyba
że obieca natychmiastową likwidację MPK, to sam na niego zagłosuję.

Co do rankingu Wprost to kilka razy było wałkowane na forum, że to idiotyczny
ranking. Lublin przegrał w tym rankingu z Białymstokiem przez wyższą cenę
szynki na bazarze i przez to że dla redaktorów Wprost Kazimierz Dolny i Zamość
są mniej atrakcyjne turystycznie niż Łomża i Suwałki, a o tym że tuż pod
Lublinem są jeziora pewnie też nie słyszeli. W pozostałych punktach rankingu
Lublin zdobył podobną ilośc punktów co Białystok, a nawet w wielu punktach miał
lepsze osiągnięcia.


Jak uważasz, że nie masz szans znaleźć pracy to na pewno jej nie znajdziesz.
Takich co mają kompleksy nam tu nie potrzeba. Spadaj do Warszawy.



Przestancie panikowac w tym Krakowie!
1.Macie niskie bezrobocie
2. Duzo inwestycji
3. Miasto numer jeden pod wzgledem odwiedzajacych turystow
4. Ceny nieruchomosci rosna w oczach
5. Krakow nie dba o inne miasta , gminy w malopolskim wojewodztwie ( patrz
gminy ktore sie oderwaly od Rzeszowa w 2003 teraz placza pod Kraowem :)) )
Zachcialo im sie do Kroloewskiego miasta
6. Rzad nie ma pieniedzy wiec jakos to trzeba dzielic!
7. Rzeszow dosatal pieniadze na lotnisko to prawda ale dostal krople w morzu
jesli chodzi o budowe autostrady czego nie mozna powiedziec o Krakowie czy
Wroclawiu!!! Wroclaw 220 mln Rzeszow chyba z 15 mln zlotych. 1 Km kosztuje 3-5
mln euro a potrzeba od granicy z Malopolska do Rzeszowa conajmniej 50 km nie
mowiac o dalszej rozbudowie do granicy z Ukraina...przeciez to jest szansa na
rozwoj regionu!!!
8. Podsumowujac Krakow tak biednie nie wypada na tle innych rejonow, te 10 mln
kraowianie sa w stanie zdobyc!
9. Rzeszowianom znou podlozono zreszta noge gdzie nie pozwolono (a malo
brakowalo by wrecz uniemozliwiono ) na planowane powiekszenie miasta tylko
skrojono poszerzenie do minimum. Jesli ktos jest dociekliwy to sie dowie, ze
poslowie PiS stoja za tym!



Z tym dzieckiem - to nie tak.. nie mieszajmy w słowne potyczki niczemu nie winnego dziecka, które na świat przychodzi nie z własnego wyboru - a kiedy przyjdzie niech decydują rodzice tego dziecka i nikomu nic do tego.
Co do mieszkań, domów, ich dostępności, rynku nieruchomości w Rzeszowie, cen drastycznie rosnących, żal się wypowiadać. I tylko nerwy można sobie zszarpać. Chyba, że zarabiamy 4 lub 5tysięcy złotych netto - wtedy lżej przyglądać się można cenom i możliwościom zakupu, a i dzieci, choćby troje - będą szczęśliwsze, bo rodzice nie będą wypisywać na forum, że "szkoda że nie pomyślałem o mieszkaniu za nim ciebie począłem"..



Toż to samo masz w Krakowie czy we Wrocławiu.
Stolica przez lata czerpała rentę ekonomiczną z tytułu siedziby władz. Były to
także straszliwe koszty dla jej mieszkańców. Na początku lat 90 gdy tylko firmy
zagraniczne przybyły do kraju nad Wisłą, Warszawa stała się na chwilę
ekonimicznym eledorado. Praca i dobre zarobki. Niewydolny system zarządzania
miastem (zezwolenia budowlane)wywołał przeraźliwą spekukacyjną zwyżkę cen na
rynku nieruchomości, podobnie zachowywali się inni dostawcy dóbr i usług.
Wyśrubowane do granic logiki ceny doprwadziły iż istotna część biznesu zaczęła
myśleć o ucieczce z W-wy. Najprostrzy przykład do rozwój Wrocławia który staje
się niezwykle szybko stolicą RP jeżeli chodzi o usługi finansowe. Rzeszów
nastawił się na obsługę tanich linii lotniczych i przemysłów wysokiej
technologii. Łódź idzie podobną drogą.
Wybierając Warszawę masz szansę na:
-bardzo wysokie ceny nieruchomości zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym,
-absurdalnie wysokie koszty wynajmu mieszkania,
-wyższe koszty ubezpieczenia samochodu,
-wyższe koszty życia oraz korki.
Jednocześnie wynagrodzenia nie rosną tam jak by się wielu marzyło. ]
Stolica ma atmosferę ale.....dopisz sam sobie.
kariera zawodowa w stolicy wcale nie jest taka pewna.




Witajcie!
Mam taki spory dylemacik. Zgromadziliśmy z żoną właściwie już całość
środków
na mieszkanie. Obecnie wynajmujemy kawalerkę. Zastanawiam się czy, kupować
teraz mieszkanie na rynku wtórnym, bo nowe są daleko w przód wykupione w
moim pięknym Rzeszowie, czy przeczekać ten szał, który obecnie zapanował i
kupić np. jesienią, lub za rok, może wtedy nowe. Czy rzeczywiscie
mieszkania
tak zdrożeją jak sie powszechnie mówi i pisze? Może za parę miesięcy wróci


W Polsce mieszkania drożeją od kliku lat tylko ze względu na rosnący
fiskalizm - kiedyś był VAT 0% i bardzo duża ulga podatkowa, teraz nie ma
ulgi a VAT masz 7% - kiedy doda się jeszcze inflację to wtedy okaże się, że
wzrost cen mieszkań ma niewiele wspólnego z prawem podaży i popytu (który
mógłby wzrosnąc gdybyś my rzeczywiście sie bogacili) tylko z fiskalizmem i
wzrostem cen wszystkich produktów... IMHO uważam że ostatni boom był
ewidentnie spowodowany wielkimi oczekiwaniami podwyżek cen mieszkań po 1
maja... jest tylko jeden mały problem: dlaczego mieszkania miałyby byc
droższe w Polsce ? wiekszy popyt ? (no może jakby bezrobocie spadło o 5-10%)
brak ziemi pod budowę ? - wystarczy przyjechać do Warszawy i pooglądac
nieużytki 5km od centrum które aż sie proszą o zabudowę... większe zarobki
murarzy ? - przy tym bezrobociu nie zanosi się... droższe materiały (poza
VATem) ? jeżeli Euro jeszcze zdrożeje to może trochę, ale Euro raczej będzie
spadac względem złotówki...
oczywiście, że nieruchomości którymi mąga byc zainteresowani obcokrajowcy -
jakieś luksusowe apartamenty w centrum Wawy czy innych wielkich miast to
pewnie podrożeją, ale to dotyczy pewnie 1% a może 0.1% polskich
nieruchomości...
także IMHO czekać, aż spadna ceny za kilka(naście) miesięcy, a może nowa
władza zmniejszy VAT albo przywróci jakąś konkretną ulgę ? IMO bardzo
możliwe...
pozdrawiam



Kto tak naprawdę rządzi w tym mieście?
Fakty mówią same za siebie, co by nie pisać to Fakty.

1.Zakładając, że Volumetric zapłacił za działkę 3,5 miliona złotych,
przy cenie wywoławczej 2,8 miliona zł daje nam to cene około 700 złotych
za metr kwadratowy ziemi (działka niecałe 0,5 hektara). Podobne ceny ziemi są
w centrach takich miast jak
Lublin, Rzeszów, Częstochowa, miast porównywalnych z Kielcami. Proszę sprawdzić.


2. W jaki sposób parking ogranicza przestrzeń, którą można sprzedać?
Na to pytanie chyba nie muszę szerzej odpowiadać.
Wystarczy pojąć jak rosna koszty budowy i zarazem maleje zysk, gdy mamy mieć
parking.


Co do reszty to proszę przeczytać artykuły:
kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,4974674.html
www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091206/POWIAT0104/559808075
A oto kilka cytatów n powyższych:
"Teren nie ma jeszcze planu zagospodarowania, ale jest już koncepcja.
Zakłada, że może powstać tam tylko parking. Mówi o tym również projekt
organizacji ruchu,
który ma wejść w życie po zakończeniu remontu rynku.
Potwierdza to Artur Hajdorowicz, dyrektor biura planowania przestrzennego:
- Ta okolica ma się stać elegancką przestrzenią publiczną, gdzie chętnie będą
spacerować kielczanie,
a parking przy Solnej ma odciążyć ulice Staszica i Paderewskiego.

Plan powinien być gotowy jesienią. Szanse, żeby wybudować w tym miejscu inny
obiekt, są zerowe.

PKP już ogłosiły przetarg na sprzedaż działki przy Solnej. Cena wywoławcza
prawie półhektarowego terenu to 2,8 mln zł.
- Nie wystartujemy w tym przetargu, bo naszym zdaniem cena jest zbyt
wygórowana - mówi Koza-sekretarz miasta."

Słowa te padły pod koniec lutego 2008, gdy przetarg był już rozpisany.
Czy takie słowa nie odstraszają inwestorów?

Czy ktoś z miasta pracuje dla Volumetric, skora tak ułatwia mu biznes?
Nikt zdrowy mając TYLKO TE informacje nie kupi tam działki TYLKO pod parking.
W połowie marca 2008 było już po przetargu i za kilka miesięcy (jesień 2008)
maił być MPZP dla tego terenu.
Czy ktomuś nie zależało by on nie powstał mimo zapowiedzi?
Volumetric jeszcze długo czekał na decyzję Ministerstwa Infrastruktury, co
wtedy się działo?

A jeśli chodzi o sąsiednią działkę miasta to cytuje drugi z podanych artykułów
z grudnia 2009:
"Urzędnicy twierdzą, że problemu z dojazdem nie będzie. - Dojechać można od
strony ulicy Paderewskiego,
ale właściciel musi dogadać się ze wspólnotą mieszkaniową.
Drugi dojazd, ten formalny jest przewidziany od strony ulicy Solnej
przez sąsiednią działkę należącą do firmy Volumetric. Ona musi udostępnić drogę,
bo jest zapisana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, który
zacznie obowiązywać najpóźniej w pierwszych dniach stycznia.
Jeśli Volumetric dobrowolnie nie udostępni przejazdu, to właściciel działki po
skateparku musi oddać sprawę do sądu
i na jednej rozprawie zostanie ustalona droga konieczna - informuje Filip
Pietrzyk, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta w Kielcach.

Wyjaśnia, że miasto nie może zapewnić dojazdu ponieważ nie ma działek, na
których można by ją wytyczyć.
- Nie chcemy tracić czasu na sądowe ustanowienie drogi koniecznej czy
dogadywanie się ze wspólnotą.
Wolimy szybko sprzedać działkę, nawet za mniejsze pieniądze - wyjaśnia.

Dyrektor Volumetric Michał Kubicki nie ukrywa, że firma jest zainteresowana
kupnem działki po skateparku,
chce na niej wybudować apartamentowiec sięgający aż do ulicy Solnej."


Powyższy przykład pokazuje, że to nie urząd miasta decyduje, co ma powstać w
Kielcach.
Decyzje w tej sprawie należą do przypadkowych inwestorów.
BEZ KOMENTARZA.



załamanie wzrostu cen mieszkań na rynku wtórnym...
RYNEK WTÓRNY Ceny mieszkań ciągle rosną w Gdańsku i Łodzi

Najdrożej jest nad morzem


Coraz więcej aglomeracji przeżywa załamanie wzrostu cen mieszkań na
rynku wtórnym. W dalszej perspektywie średnia oferowanych stawek
będzie coraz niższa


Ile możesz zyskać
źródło: Expander
Najwięcej zdrożały ostatnio mieszkania w Gdańsku i w Łodzi. W lipcu
ofertowe ceny gdańskich lokali wzrosły na rynku wtórnym o 5 proc.,
przekraczając tym samym próg 7 tys. zł za mkw. W Łodzi stawki poszły
w górę o 3,7 proc., dochodząc do 4,8 tys. zł . Natomiast w Krakowie
i Warszawie ceny nieznacznie się zmieniły.

- Świadczy to o dalszej stabilizacji na rynkach mieszkaniowych w
tych miastach. Wyraźne ograniczenie popytu skutkuje również dużymi
różnicami między cenami ofertowymi a transakcyjnymi. Ostateczna cena
sprzedaży jest średnio o 8 proc. niższa od tej, jaka była podawana w
ofercie - opowiada Marcin Drogomirecki z serwisu oferty.net.

Po wielu miesiącach nieustannego wzrostu do grupy miast, w których
ceny się zatrzymały, dołączył również Wrocław. W lipcu średnia cena
metra kwadratowego spadła tam o 0,2 proc. i wyniosła ok. 7,5 tys.
zł.

Jeszcze bardziej zmniejszyły się ceny na rynku poznańskim (rosły
nieprzerwanie od początku boomu mieszkaniowego). Tego lata w stolicy
Wielkopolski średnia cena ofertowa jednego metra mieszkania spadła o
3,5 proc., do 6,5 tys. złotych.


Nadmorska lokalizacja

Najdroższe mieszkania znajdziemy dziś nie w Warszawie, lecz w
Sopocie, gdyż to nadmorskie miasto niezmiennie cieszy się
zainteresowaniem zamożnych klientów z kraju i zagranicy. W lipcu
średnia cena ofertowa sopockich mieszkań osiągnęła aż 12 tys. zł za
mkw. Dla porównania, jak wynika z badań prowadzonych przez serwis
oferty.net, w sąsiednim Gdańsku wynosiła ok. 7,2 tys. zł, a w Gdyni
była niemal o połowę niższa - 6,4 tys. zł.

- Na przeciwnym biegunie cenowym są Katowice. To przemysłowe miasto,
w którym podaż przewyższa popyt, ze średnią ceną 4 tys. zł za mkw.,
plasuje się na końcu mieszkaniowego rankingu cenowego - wyjaśnia
Marcin Drogomirecki.

O połowę taniej niż w Warszawie można kupić mieszkanie w Bydgoszczy,
Białymstoku i Rzeszowie. Nieco ponad 5 tys. zł kosztował metr
kwadratowy mieszkania w Lublinie i Szczecinie.


Popularne dwa pokoje

W Warszawie ceny ofertowe mieszkań sięgają 9,5 tys. zł. Największym
popytem w stolicy - jak w wielu innych miastach - cieszą się
mieszkania 2-pokojowe. Oferta takich lokali na rynku wtórnym jest
dziś bardzo bogata. W serwisie oferty.net dwupokojowe mieszkania
stanowiły aż 39 proc. wszystkich wystawionych w lipcu do sprzedaży. -
Klienci mogą wybierać lokale odpowiednie do ich potrzeb i
możliwości finansowych - zauważa Drogomirecki.

Najtańsze mieszkanie 2-pokojowe to obecnie wydatek minimum 200 tys.
zł. Taką ofertę znajdziemy np. na Bemowie w bloku z lat 70.
Najdroższe zaś z oferowanych w lipcu są lokale położone w
prestiżowej części Śródmieścia. Na przykład 63-metrowe lokum w
przedwojennej kamienicy przy al. Przyjaciół wycenione zostało przez
sprzedającego na 1,9 mln zł. - Ceny większości ofert mieściły się w
przedziale od 300 do 600 tys. zł - szacuje Drogomirecki.


Stabilny frank i złoty

- Wzrost cen mieszkań sprawił, że o kupnie mogą myśleć osoby o
dochodach netto przewyższających średnią krajową dwukrotnie
(Warszawa) lub o 60 - 70 proc. (inne duże miasta) - mówi Marcin
Drogomirecki.

Jednak z danych banków wynika, że w I półroczu 2007 kredyty
hipoteczne zaciągnęło ok. 10 proc. więcej osób niż w I półroczu
2006. Okazuje się więc, że mimo wzrostu cen mieszkań i
oprocentowania kredytów więcej osób osiąga zdolność kredytową
wystarczającą do kupna mieszkania. - To zasługa doskonałej sytuacji
na rynku pracy, coraz więcej osób znajduje legalne zatrudnienie, a
do tego obserwujemy dynamiczny wzrost wynagrodzeń (9,4 proc. w
czerwcu) - twierdzi Drogomirecki.

Dodaje, że na razie kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości nie
jest odczuwalny dla naszych kieszeni. - Choć bowiem burza finansowa
z ostatnich tygodni podbiła stopy procentowe na całym świecie, to
dwie najważniejsze dla polskich kredytobiorców stopy procentowe -
franka szwajcarskiego i złotego - pozostały niemal niezmienne w
porównaniu z innymi walutami - mówi Drogomirecki.

Między 30 lipca a 17 sierpnia kurs franka wzrósł z 2,30 do 2,35 zł,
a więc o 2,2 proc., co razem ze wzrostem stóp procentowych może
oznaczać zwiększone raty tego rodzaju kredytów o ok. 4 proc. - Można
więc powiedzieć, że w krótkim terminie polscy kredytobiorcy wyszli z
tarczą z kryzysu na światowym rynku finansowym - zauważa
Drogomirecki. - Byłoby jednak naiwnością sądzić, że taki stan rzeczy
długo się utrzyma. Awersja do udzielania ryzykownych kredytów
hipotecznych zaowocuje prawdopodobnie dalszym wzrostem rynkowych
stóp procentowych na świecie.


Popyt nie spadnie

Rośnie liczba pozwoleń na budowę, co niesie ze sobą nadzieję na
pokonanie głównego czynnika wzrostu cen nieruchomości w Polsce,
czyli niskiej podaży na rynku pierwotnym. A to może wpłynąć na
spadek średnich cen mieszkań. - Nie musi to oznaczać spadku cen
mieszkań już istniejących, bo tańsze będą głównie nowe mieszkania na
obrzeżach miast. Ponadto w wielu przypadkach po uzyskaniu pozwolenia
może nie dojść do budowy. Ze względu na znaczny wzrost kosztów
robocizny i materiałów może się okazać, że inwestorzy zawieszą swoje
plany budowlane - wyjaśnia Drogomirecki.

Dodaje, że sytuacja polskich kredytobiorców będzie się poprawiać ze
względu na wzrost płac i spadek bezrobocia. - Umiarkowany wzrost
stóp procentowych nie powinien więc osłabić popytu na mieszkania i
domy - twierdzi.

DOROTA KACZYŃSKA

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.