Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

" />Powiem tak, pomnik znam od młodych lat dziecięcych, mieszkam jakieś 4km od niego, a pół dzieciństwa spędziłem u babci w Łące Prudnickiej właśnie i pamiętam jak pomnik był tylko kawałkiem kamienia leżącym w zaroślach, później został sprzedany któremuś z rolników za kilka groszy i od tego sie zaczęła walka o niego.
Czerwińskego znam ze szkoły, bo był moim nauczycielem pewnego czasu i kiedyś był normalny, ale od kiedy dostał się do rady miejskiej, a stamtąd do rządu, no odwaliło chłopinie i tyle.
Walka na Opolszczyźnie o pomniki, to nie tylko Łąka Prudnicka, ale też inne miejscowości, w których nakazano przerabiać zabytkowe już pomniki, bo ktoś sobie tak ustalił że mają być dodane tłumaczenia w języku polskim... szkoda tylko że większość ludzi których nazwiska widnieja wyryte na kamieniach walczyło wtedy o swój dom, o swój kraj i w miejscowościach gdzie stoja te pomniki, dalej mieszkają potomkowie poległych...
Nie wiem, jak się ma postawienie świeczki pod pomnikiem upamiętniającym ludzi poległych w straszliwej wojnie do szerzenia treści nazistowskich



" />Witam , pozdrawiam .

Opolszczyzna , okolice miasta Glogowek . Miedzy wioskami Mochow i Wierzch na trasie Glogowek - Prudnik .
Okres zimy , czas dzialan wojennych ( front ) w okolicy . Samolot lecial z kierunku wschod - poludniowy wschod . Prawdopodobnie jakis samolot z czerwona gwiazda , ktory juz w stanie "agonalnym" przelecial jeszcze nad zabudowaniami mieszkalnymi we wsi Dzierzyslawice . Spadl na teren intensywnie uprawiany przez rolnikow , czesci zadnych po nim nie widzialem i nie znalazlem ... mozliwe , ze zostal uprzatniety bo przeszkadzal w uprawie roli .

Pozdrawiam - Piotr



" />No, kwestia pochodzenia śląskich nazwisk jest sprawą nader ciekawą. Z mojego własnego drzewka mam przodków z Białego Ślonska - Ziemia Lubliniecka. Ślązoki z dziada pradziada a nazwiska rodowe typu: Dziembala, Lata, Piekacz. Mają wybitnie słowiański charakter. Mam też przodków spod Opola (rejon Turawy) a nazwiska typu: Wojtczik, Kowalczyk (!) występują w końcu XVIII wieku... One są niepodważalnie "polskie" a występują tuż przy ówczesnej stolicy regionu- Opolu. Z Ziemii Tarnogórskiej są Kotowscy choć oni wywodzą się od gorola, dzierżawcy młyna na rzeczce Stole o nazwisku Kot, który przybył na Śląsk na początku XVII wieku a więc tak dawno, że ród zdołał nie tylko całkowicie się zasymilować ale znacznie rozmnożyć czego efektem podtarnogórska wieś Koty. Koty, ta nazwa nie wzięła się od zwierzątka tylko określa miejscowość zamieszkaną przez potomków tego Kota, nazwa patronimiczna. Dzięki temu udało się nawet zmienić nazwisko na Kotowski i udawać szlachtę Z Ziemi Prudnickiej mam w rodowodzie takie stare śląskie nazwiska jak Twardy, Kubocz, Hadam - wszystkie można z łatwością wyprowadzić od polskich rdzeni. Z kolei z okolic Bytomia i Królewskiej Huty są nazwiska typu: Szeliga, Wodarz, Pogut, Krzywoń, Lendla. To ostatnie to arcydzieło, bo lendla znaczy w XVI-wiecznej archaicznej polszczyźnie po prostu tyle co ziemia, rolnik. To żywa skamieniałość polszczyzny epoki Kochanowskiego, Profesor Miodek byłby zachwycony



Generalnie można spokojnie kupować konie od prywatnych hodowców ale lepiej kupować je od profesjonalistów z takich miejsc gdzie te hodowle są duże właściciel ma pojęcie o tym co robi odpowiednio dobiera konie do siebie i oczywiście ma odpowiednie warunki!
Kupowanie konia od rolnika albo hodowcy drobnego maże mieć następujące wady
- Hodowca lub rolnik nie zawsze wie co robi jeśli chodzi o dobieranie odpowiednie koni do siebi( najlepiej kupować konie od takich hodowców co stado podstawowe wywodzi się z państwowych i dobrych rodzin żeńskich)
- Hodowcy laicy mają tendencje do przekarmiania i tuczenia młodych koni co dodatnio wpływa na ich kurtuazyjność w przyszłości!
- Warunki w jakich przebywa młody koń ( prawidłowo powinien 85% roku przebywać na pastwiskach a zimą na padokach)
- Cena zależy od tego jakieg go konia i do czego szukasz)

Jeśli chodzi o stadniny z których polecam ci konie do sportu to Nowielice , Prudnik, Racot dalej Moszna i Rzeczna



1. Polonia Pogórze 11 30
2. LZS Olbrachcice 11 27
3. LZS Dębowiec (Prudnik) 11 26
4. LZS Lubrza 11 20
5. LZS Niemysłowice 11 18
6. Rolnik Biedrzychowice 11 15
7. LZS Zawada (k. Prudnika) 11 15
8. Polonia Biała 11 13
9. LZS Rzepce 11 10
10. LZS Dytmarów 11 9
11. LZS Czyżowice 11 7
12. Sudety Moszczanka 11 2



Anglicy ugrzęzli w polskim lesie przez GPS

http://www.dziennik.pl/files/archive/00110/FR_66860_6287_copy_110190e.jpg

Najnowsze osiągnięcia techniki bywają zgubne. Przekonali się o tym młodzi Brytyjczycy, którzy jechali autem z Opola do Pragi. By się nie zgubić, włączyli nawigację satelitarną. Ale GPS zaprowadził ich w środek lasu. Auto ugrzęzło. Anglicy byli wyjątkowo nieporadni, bo zamiast odkopać koła, zadzwonili ze skargą do rodziców, a potem po pomoc drogową.


"Trzej młodzi Brytyjczycy jechali trasą nr 409 - Opole-Prudnik - i w miejscowości Smolarnia natknęli się na zamkniętą z powodu remontu drogę. Skorzystali ze wskazań nawigacji satelitarnej, która poprowadziła ich objazdem - przez las" - mówi podinspektor Jarosław Dryszcz z zespołu prasowego opolskiej policji.

Na nieszczęście dla turystów, samochód - wiedziony najnowszą techniką satelitarną - nie sprostał polskiej leśnej drodze i ugrzązł w środku lasu.

Przerażeni Brytyjczycy, zamiast po prostu odkopać auto i wypchnąć na twardy grunt, najpierw zadzwonili do swoich rodziców w Anglii, a ci zawiadomili ambasadę brytyjską. Potem wezwali pomoc drogową, ale ta nie dotarła. Nie była w stanie odnaleźć turystów zagubionych w lesie.

"Anglicy czekali prawie dziewięć godzin. W końcu - korzystając z numeru alarmowego 112 zawiadomili policję" - mówi Dryszcz.

Mundurowi szybko ustalili położenie pojazdu na podstawie wskazań urządzenia GPS turystów. Niemiła przygoda skończyła się dla Brytyjczyków, gdy przyjechał ciągnik. Na prośbę policjantów rolnicy wyciągnęli samochód z grzęzawiska.

"Dwaj mieszkańcy Przechodu dostarczyli turystom również napoje, które z uwagi na panujący upał w trakcie dnia oraz kilkanaście godzin spędzonych w lesie bardzo się przydały" - opowiada Dryszcz. "Pomogliśmy dotrzeć turystom do Nysy. Po emocjach nocnej przygody pojadą w dalszą podróż - tym razem pewnie omijając drogi leśne" - dodaje.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.