aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Nie, ja widze różnice pomiędzy autorytarnym rządem Pinocheta, a totalitaryzmem prlu. Ja tylko ci mówię, że według mnie człowiek ma prawo do własnych poglądów.
zresztą, po cześci napisał to Sharpik
Jeżeli chodzi wam o tę Hiszpanię, to naprawdę nie sprowadza się to walki pomiędzy komunizmem i nacjonalizmem. Główną rolę odegrał tu lud - biedacy chcieli zabrać bogatym, a bogaci utrzymać status quo. Mieszanie tu ideologii ma mały sens, bo taki chłop nie interesował się czy jest komunistą czy nie, tylko czy uda mu się zagarnąc trochę ziemi. Moim zdaniem zbyt szukacie dyplomacji, gdzie główną rolę grały emocje. To trochę tak jak te zamieszki w Paryżu po ostatnich wyborach, tylko że tam nie przyłączył sie do nich żaden generał ani żadna partia.
Otworzył oczy... Było BooooM i to porządne BooooM... Jak się domyślił... sprawka Gnomiego Inkwizytora. Spojrzał się po grocie. Gdzie nie gdzie wyparował lód, w innych miejscach leżał na ziemi, lub Sathemie. Anioł uśmiechnął się, widząc Wilkołaka pod lodem. Ma chłop za swoje. Ruszył się, przynajmniej spróbował. Coś blokowało jego nogę. Spojrzał na nią. Jego wyraz twarzy wyglądał mniej więcej tak -> o.0 . Z jego nogi sterczał sporawej wielkości sopelek, który skutecznie przygwoździł go do ziemi. Dziwiło go jedynie to, że nie czuje bólu. Czyżby to sprawka fioletu? Zdziwienie przerodziło się w uśmiech. Już miał się zabrać za roztapianie sopelka gdy tu nagle pojawiła się Sukkuba i wyrwała go z ziemi. Kto by pomyślał, że taka dziewczynka może mieć takiego powera?
- Co wy robicie!? – jęknęła płaczliwie. – Chcecie się pozabijać!? Za co, po co!? Thomas, dlaczego bronisz tych drzwi!? Dlaczego nie pozwalasz nam przejść!? Nie pozwolę abyś krzywdził moich przyjaciół! Jeśli nie ustąpisz przyzwę Starfire i cię zamrożę! Przejrzyj na oczy, pozwól aby Światło wyzwoliło cię z okowów chaosu który zmącił twoją duszę! Zejdź z drogi, jesteś ranny, opatrzę cię! I pozwól nam przejść, chodź z nami, Thomas! Jesteś jednym z nas!
- Kejsi, dziecino. Opatrzeć mogę się sam, nic trudnego zwłaszcza dla byłego Anioła, który posiadł tajniki leczenia ran. - uśmiechnął się - Jestem jednym z Was ze względu na główny cel wyprawy tej grupy. Chociaż ostatnio nasze interesy nieco się rozbiegły. - odpowiedział - Co do Starfire, raczej się nie boje. - dodał z chytrym spojrzeniem.
Nim się obejrzał Charlotte opatrzyła mu rany. Posłał jej uśmiech w podzięce. W tym momencie podszedł do nich Tev.
-Thomasie, jeżeli mnie pamięć nie myli, to wspominałem ci, że jestem neutralny, prawda? A może to nie tobie... Nie ważne... W każdym razie nie jestem twoim wrogiem i nie będę nim, dopóki nie będziesz mnie atakował ani obrażał, więc po co w ten sposób rozwiązywać problemy?-zapytał, będąc coraz bliżej.
-Dziwne, że mówi to wybuchowy Rakszasa, prawda? Właśnie dla tego powinieneś się nad tym zastanowić, bo skoro ja z moim charakterem doszedłem do tych wniosków, ty jako istota spokojniejsza, również powinieneś do nich dojść-podszedł do nich, po czym kopnął zakrwawiony sopel lodu na znak, że gdyby przybył wcześniej, również by pomógł. Tygrys wyciągnął najniższą łapę w stronę Anioła, by pomóc mu wstać.
-Chyba, że wolisz walkę-warknął.
Thomas podciągnął się na Sukkubie i podanej ręce Rakszasy.
- Moja rola jako strażnika tych wrót dobiegła końca. Życzę powodzenia w dalszej drodze. - odpowiedział.
Nagle Panna Ciacho wyparowała razem z nim za drzwi, tam chwile pogadali po czym zostawił ją samą.
A nie czujesz "dumy" widząc listę "zwycięstw" (pośrednich)? A poza tym dobre ponad pół wieku husarze bili wszystkich z niezłymi skutkami. Od Batorego do Cecory/Gniewu(a?).
Oczywiście że się czuję dumny - ale o wiele bardziej czułbym się dumny gdyby te zwycięstwa nie były przypadkowe, zależne od husarii - natomiast wynikały z np obrony tolerancji w Rezczpospolitej np Trojga Narodów.
Skąd byś ich tyle wziął Chłopska armia? Przecież wprowadzenie większej armii "naruszało złotą wolność". Zmiana w sposobie wojowania musiałaby iść ze zmianami w systemie rządów.
Jaka chłopska armia :)
W Polsce było 8-12% szlachty. Podobnie jak w hiszpanii. Tyle ze Hiszpanie stworzyli tercios ze wszystkich - dla Hiszpana nie było dyshonorem by walczyć w piechocie - i żołnierz tam był zawodem. A u Nas? Wszyscy synowie ledwie podrośli to pchali się do jak najlepszej jazdy na konikach. Koszty były olbrzymie. I potem ? z powrotem na rolę do uprawy ziemi lub majątku. Ani z tego był żołnierz ani ziemianin. Wprowadzenie systemu takiego jaki obowiązywał w ówczesnej Europie a jaki próbowano wprowadzic nie wymagało by nawet zmiany systemu - bo i niby dlaczego? Dało by za to pokaźną liczbę szabel i muszkietów do dyspozycji - wyszkolonego i sprawnego na poziomie europejskim wojska. Nie lubię gdybologii ale tak to widzę.
W konsekwencji wtedy gdy na polach bitew zaczeło obowiązywać wojsko zaciężne, poborowe, łanowe - my mieliśmy pożal się Boże "pospolite ruszenie" - bo Husarii udało się wykonać parę szarż. I nikt nie widział tak naprawdę potrzeby zreformowania przestarzałęgo i skostniałego systemu. Szkoda że Batory - nie rządził dłużej. Może polityk mizerny miał w sumie genialnego kanclerza - ale administrator niezły, a jaki wódz!
Arael urodził się we wsi leżącej nieopodal gościńca prowadzącego do Marivii. Był synem prostego chłopa, który uprawiał marny skrawek ziemi tak, aby wyżywić rodzinę.
Otrzymał on swoje imię po pradziadku, który był wasalem Lorda sąsiedniego zamku. Ledwo udawało się łączyć koniec z końcem. Arael dorastał
ucząc się uprawiania roli, niestety przez kaprysy losu gdy do garnka nie było co włożyć nieraz był zmuszony do kradzieży ze spichrzów innych chłopów.
Zawsze pragnął poczuć jak to jest być bogatym, nie zaznawać biedy, mieć czym nasycić swój głód, niestety nigdy tego nie zaznał, co sprawiło, iż zaczął odwiedzać zamek po
to by kraść jedzenie i pieniądze.
Marivia, zamek którego kasztelanem był Ludvik von Bimberstein,
zaś prawowitym dziedzicem Lord Tolbark, który aktualnie znajdował się na wyprawie ekspansyjnej. Za ten czas Bimberstein nadużywał wielokrotnie swojej władzy, wyżynając całe wsie
chociażby za to, iż nie chcieli oddać ostatniego worka prosa. Pewnego słonecznego dnia kasztelan wziąwszy kilku swoich wiernych rycerzy, najechał na wioskę w której mieszkał Arael.
Szczęściem, albo i nieszczęściem w tym czasie Araela w wiosce nie było, zaś wracał z miasta zastanawiając się, dokąd to może się wybierac ów zacny kasztelan, przejeżdżający obok w obstawie kilku rycerzy.
Zdziwił się okropnie zastając swoją wioskę spaloną i splądrowaną. Wszyscy zginęli, nikt nie przeżył, Arael urządził prowizoryczny pogrzeb swoich rodziców, zmówił symbolicznie krótką modlitwę za ich dusze, poprzysięgając zemstę na kasztelanie.
Po tych czynnościach wziął stary wór na zboże, włożył doń kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyruszył do miasta. W mieście czując rozterkę udał się do karczmy i wydał swoje ostatnie pieniądze na przeróżne trunki...
Następnego dnia obudził się przed karczmą w której wydał swoje ostatnie pieniądze. Czuł tak silny ból głowy, iż nawet nie zwrócił uwagi na to, że jego worek uległ przywłaszczeniu jakiegoś zacnego męża, podczas gdy ten spał.
Przechodząc się po mieście w poszukiwaniu jakichś bogatych ludzi cierpiących na brak uwagi, napotkał na swojej drodze człowieka, którego propozycja zdawała się ratować mu życie. Mianowicie ten osobnik wysoki i szczupły należał do gildii złodziei, zaproponował
Araelowi przyłączenie się i uzyskanie swojej części w łupach w zamian za wykonywanie "zadań", jak to ujął. Arael nie myśląc wiele zgodził się, żył kilka miesięcy uchodząc za przeciętnego złodzieja w gildii, gdy pewnego dnia
mistrz gildii wyznaczył mu zadanie którego Arael nie wykonał. Zadanie to polegało na zabiciu pary wieśniaków, którzy nie mogli zwrócić swojego długu w postaci worka jęczmienia. Młody łotrzyk zbuntował się
i w ten sposób wydał na siebie wyrok śmierci, albowiem wierność i posłuszeństwo była pierwszą zasadą gildii.
Arael musiał uciekać z zamku, gdyż praktycznie w każdej chwili sztylet jakiegoś skrytobójcy mógł zostać umieszczony między jego żebrami. Zabrał szybko ze swojej izby, kilka przydatnych do pracy rzeczy, następnie zbiegł z zamku.
Od tamtej chwili tuła się po zamkach, grodach i miastach opijając się po karczmach, za cudze skradzione pieniądze. Tylko istnieje jeden mankament co do jego historii, albowiem wydarzyła się ona przeszło sto trzydzieści lat temu...
Imię: Arael
Włosy: Czarne
Oczy: Niebieskie
Wzrost: Średni
Charakter: Podstępny złodziej, kradnie dla korzyści materialnej, nie uznaje prawa. (zły)
Atuty:
Skrytobójstwo
Złodziejstwo
Proste pułapki
Trucizny
Znajomość krytycznych punktów ciała
Uprawa roślin
Zwinność i spryt
Kondycja
Wady:
Słabość do trunków wszelakiej maści
Często zwraca na siebie uwagę nieproszonych osób
Konflikty z prawem
Ekwipunek:
Torba
Fiolka z trucizną
Krótki miecz do walki w zwarciu
Drewniana pałka
Sztylet
Nóż
Toporki do rzucania
Skórzany strój
Czarna peleryna do pasa z kapturem (przeciwdeszczowa)
Wełniana czapka
Naszyjnik z kamieniem runicznym
Pieniądze
////
Ołowiany medalion (Filakterium)
Chciałbym tylko zwrócić uwagę czym był w tamtych czasach realny absolutyzm połączony z tworzeniem państwa prawa zarządzanego poprzez stałą administrację. Nie istniały narody w znaczeniu politycznym, prawodawstwo było na poszczególnych ziemiach zróżnicowane, zgodne z tradycją, sądy odwoławcze i szlacheckie działały na bazie konsensusu, tylko w miastach było żywe pojęcie egzekucji prawa stanowionego a i to było moderowane przez kontekst realnej pozycji społecznej obydwu stron sporu. Nie było podatków obrotowych i pośrednich, istniały jedynie stałe opłaty od określonych czynności, myta, cła opłaty składowe etc były naliczane jednorazowo od wystąpienia zdarzenia, poza częścią kupców i bankierami nikt nie prowadził księgowości zbilansowanej, nawet królowie swój skarb osiągali co roku na podstawie powinności pieniężnych, przywilejów, koncesji etc które spływały na bieżąco.
Z tego powodu żaden król przed stworzeniem administracyjnego państwa prawa nie mógł tworzyć regularnych sił zbrojnych ani planować wielkich inwestycji. Charakterystyczne że pierwsze wielkie prace ziemne w Europie prowadzili władcy wywodzący się z bankierów i kupców - rody Mediolańskie i powiązani z nimi Sforzowie tworząc irygację, kanały łączące rzeki i nawadnianie na równinie lombardzkiej na wielką prowadzili przedsięwzięcia niemożliwe do zrealizowania przez Habsburgów.
Ludwik XIV poszedł dalej gdyż dając władzę mieszczanom stworzył z nimi pierwszy uregulowany budżet królewski w Europie, to nic że stale deficytowy ale wiedział co ma, co może mieć etc. Problem w tym że o ile północnowłoscy książęta z burżuazji i kondotierii wykorzystywali kreatywnie to co było to państwo biurokratyczne Ludwika XIV było ówczesnym "Rokiem 1984". Dla wielu osób w Europie był to niezwykły eksperyment, efekty robiły wrażenie ale jednocześnie był to koszmar bo o ile Hobbes sobie pisał Lewiatana to chyba sam nie myślał że da się to zrealizować. Można było mówić Platonem ale państwo platońskie było by koszmarem i na tym polegał problem że Ludwik XIV zrealizował swoją własną filozofię.
Przy ówczesnych możliwościach technicznych, uprawy roli i rezerwach ten ciągły drenaż kraju doprowadzał ciągle do regionalnych głębokich kryzysów na skutek których pojawiały się klęski głodu (bo ludzie nie mogli już gromadzić takich rezerw jak kiedyś - król ściągał swoje rozliczne opłaty skutecznie). W razie problemów nie istniały instytucje prywatne i niezależny trzeci sektor ani miasta nie dawały takiej możliwości (prawo też) ucieczki jak w późnym XVIII/XIX wieku bo rewolucja przemysłowa nie nadchodziła. Metoda państwa administracyjnego z silnym władcą oznaczała w XVII wieku gwałt na tradycji, prawach lokalnych społeczności oraz wiele klęsk humanitarnych bo państwo nie wykształciło jeszcze sprawnych narzędzi ich zapobiegania oraz pomocy. W czasie rządów absolutnych Króla Słońce wybuchło kilkaset powstań chłopskich, wielkie powstanie kamizardów etc. Ofiar było mnóstwo i to samo powtórzyło się podczas i bezpośrednio po rewolucji francuskiej która wzmocniła jeszcze bardziej aparat fiskalny oraz egzekutywę arbitralnych decyzji administracyjnych (w niespotykanym stopniu na polu kultury). Rewolucja teoretycznie tworzyła nowe wolne społeczeństwo, w praktyce demolowała lokalne kultury i na skutek błędnych decyzji urzędników oraz krucjaty ideologicznej doprowadziła w całym kraju do większej ilości ofiar jak podczas powstania kamizardów za czasów królewskich (które jest nieco przemilczane a drastycznością działań państwa przerastało sławetne wojny chłopskie z okresu reformacji w Niemczech).
Powiem tak - mając świadomość jakie były efekty kulturowe i humanitarne wprowadzania administracyjnego państwa prawa nie zdecydował bym się na taki krok. Nie mógłbym zrobić czegoś takiego ludziom. Po czasie wychodzą efekty pozytywne (scalenie prawodawstwa, trauma tworząca naród) ale wolę sposób bardziej cywilizowany - metodę umowy społecznej jak w Niderlandach czy Zjednoczonym Królestwie, Rzeczpospolita była politycznie bliżej Niderlandów i Anglii a moim zdaniem to większa chwała niż powinowatość wobec biurokratycznej i mającej inklinacje totalitarne tyranii wielkich państw opartych na instytucjach centralnych (Francja, Prusy, Rosja). Efekt nie usprawiedliwia moim zdaniem kulturowej demolki, barbarzyństwa cywilizacyjnego w chwilach kryzysów oraz wielkiej supremacji administracji nad społecznościami (a później jednostką).
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl