Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

1. Czy w sytuacji gdy współmałżonek jest upoważniony do dysponowania wkładem ksiażeczki na wkłady teminowe założonej na drugiego współmałżonka (wspólnota majątkowa) wybiera wkład z książeczki i zakłada nową na siebie - winien zapłacić podatek (lub tez zgłosić to jako darowiznę)? Innymi słowy by jasno wyrazić o co mi chodzi- mąż jest upoważniony do dysponowania wkładem książeczki założonej na żonę. Wybiera wkład i zakłada książeczkę na "siebie".

2. Identyczna sytuacja tylko "w roli męża występuje pełnoletni potomek np. syn".

3. Rodzice zakładają dziecku książeczkę oszczędnościową (dziecko wpisane jest jako właściciel książeczki) i dokonują na nią wpłat , dziecko dorasta i jako pełnoleni obywatel tego kraju :) chce wykorzystać zgromadzony wkład. Jak sprawa wygląda w takim przypadku? Powinien zostać uiszczony jakowyś podatek ? zważywszy na to że wpłat dokonywali rodzice, a nie sam zainteresowany oraz że przez pewien czas wpłaty dokonywane były już po uzyskaniu pełnoletności przez "potomka" ?



C do izby gmin to mogę przytoczyc inne angedoty:
- regulaminowa odległość między frakcjami parlamentarnymi wynosi długość dwóch wyciągniętych przeciw sobie szpad.
- w izbie gmin jest około 2/3 miejsc dla ogołu posłów.
- głosuje się przechodząc przez drzwi prawe albo lewe.

Tylko my tak sobie urządzamy podśmiechujki z anglosasów i ich dziwnych praw, ale w rzeczywistości każdy z tych przypadków dotyczył konkretnego casusu i sędzia ma swobodę w interprtacji (nie jest tak ze każdy szkot może urządzić sobie strzelnice na głównej ulicy Yorku). Co więcej wiele z tych pozornie głupich praw i zwyczajów sprawdza się np. w systemie politycznym krajów anglosaskich i pełni rolę miękkich niepisanych mechanizmów.

Dużo lepsze są przepisy legislatywy albo rozporządzenia administracji - np Dla ciekawostki przytoczmy powiedzenie „rak jest rybą”. Ma ono źródło w prawie podatkowym okresu międzywojennego. W ustawie o państwowym podatku dochodowym były przepisy regulujące zasady opodatkowania z hodowli ryb. Zapomniano jednak wymienić inne zwierzęta wodne, które mogą być przedmiotem obrotu, np. raki. Polska była wówczas czystym krajem, rozwijała się hodowla raków. Organy podatkowe uznały, że na użytek ustawy podatkowej można raka potraktować jak rybę. Ale decyzje organów administracyjnych uchylał Naczelny Trybunał Administracyjny. Wówczas minister skarbu, który miał uprawnienia do wydawania rozporządzeń w sprawach podatkowych wydał rozporządzenie, że na użytek podatku dochodowego rak jest rybą.



Nie powinno się dodawać barbażyńców ani nie powinno się wymyślać własnych nazw dla rang. w takim razie Mike jakie erangi chcesz tać neutralnym użytkownikom forum?? Neytralnych ludzi jest bowiem tylko trzech.

Co do zbira po złodzieju to nie , a dlaczego??
Wyjaśnię to w krótkim opowiadaniu:

Chłopu przestała się opłacać praca na roli więc ruszył do miasta gdzie zaciągnął się do straży zostając tzw Uzbrojonym mężczyzną. Że był niezbyt inteligentny i bezgranicznie posłuszny szybko awansował na Włócznika. Jako takowy był już na tyle zaufany, że oddelegowywano go do obrony konwoii z podatkami. Tam nasz biedny chłopina zauważył, że znacznie bardziej opłaciło by mu się to złoto skroić niż je bronić został więc Zbirem. jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdy się biedaczysko lekko wprawił w zbujnickim tańcu, coraż zachłanniej spoglądał na dole herszta bandy. Jak to zwylke bywa chciwość wziełą górę nad lojalnością nasz chłopina wyzywa szefa na pojedynek i splotem niefortunnych /[i]dla herszta/ zdarzeń oraz nieodzownej ingerencji sił niebieskich, udaje mu się wyjsć z tego nie tylko żywcem ale i zwycięsko.
I tak oto nasz skromny Czereśniak /wszelka zbierzność z nazwiskami uczestników forum jest przypadkowa i całkowicie nie zamierzona/ został Wodzem zbirów.[/i]
No to mam nadzieje, że juz wszyscy rozumieją dlaczego zbir jest po włóczniku.



A co się tak Chironie na podatki obraziłeś... A nie wiesz, że w czasie robót dochodzi do tzw. zdarze losowych Dla Ciebie pogoda nie gra żadnej roli a co do przetargu to obydwie strony muszą się trzymać warunków umowy- jeżeli tak nie jest to któraś ze stron za to odpowiada, najczęściej finansowo.

Proponuje przeprowadzić się do Monako, Podobno płacą niższe podatki...

a co do "nieracjonalnego" wydawania pieniędzy to proponuje zamknąć Bibliotekę... bo po co, na co komu ksiażki ??
albo niech nie robią chodników- niech się ludzie brudzą po deszczu, albo niech nie robią dożynek i Międzynarodowych Spotka Miast Bliźniaczych- niech ludzie siedzą w domu i się nie spotykają... mała "desocjalizacja" jeszcze nikomu nie zaszkodziła...

Pokój...




chociaż jakoś nie widzę również i tu miejsca dla roli współczesnych Związków Zawodowych, gdyż te w wielu przypadkach trzymają się poleceń pracodawców, mocodawców, ciemnych układów...a te bynajmniej nie są "reprezentowane" przez pracowników, a głównie przez ich stronę przeciwną.
Czyżby to był Twój argument za rozwiązaniem zz? Popieram przyjmuje i ten punkt widzenia jako własny. Szczególnie dlatego, że zz są finansowane ze środków firmy.. Czyli? Pracodawca ma płacić za swojego pasożyta? Pasożyt to jedyne i odpowiednie słowo jakie może się nasuwać. Zz chcą socjalu, specjalnych przywilejów, ograniczenia czasu pracy, przy tych samych zarobkach, i inne. To jest model zachodni, ale kto mówi, że wszystko co zachodnie ma być/jest dobre? Wyobraźmy sobie, że rozwijamy własną firmę kropiąc jej powodzenie potem i krwią, a potem jacyś ludzie chcą podwyżki, bo chcą zarabiać więcej i nie można ich zwolnić... jeżeli ktoś zarabia za mało to nich zarabia więcej, ale gdzie indziej, skoro może. To rozwiązanie wolnorynkowe, lecz gdyby stosować je na całą gospodarkę (łącznie z minimalnymi podatkami) sprawy zz nie byłoby. Tak jak samych zz.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.