aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Wiesz, ja nie wierzę, że edukacja to jest sprawa TYLKO szkoły (nie
umniejszając jej roli). Zwłaszcza na poziomie gimnazjum i liceum.
Poza oczywistymi zajęciami dodatkowymi typu lekcje języków obcych
czy korepetycje, jest mnóstwo wiedzy wchłanianej niemal bezwiednie -
to są wyjścia do kina, teatru, na koncerty, telewizja kablowa,
internet i tak dalej.
Rozumiem, że porównamy ucznia ze szkoły na Kabatach i szkoły na
żoliborzu, gdzie (teoretycznie-ale to inna historia) dzieci mają
dostęp do takich samych pozaszkolnych "dóbr" edukacyjnych, ale
porównanie ogólnopolskie mnie nie przekonuje.
Mój syn chodzi do "szkoły sukcesu" (he, he). Ale podam Ci przykład.
Dziecko mam zdolne i inteligentne. Nauczycieli w większości ma
super. Na pewno jest to bardzo motywujące, że nauczyciel zauważa ,
docenia i wspomaga syna w jego zainteresowaniach, ale nie mogę
udawać, że nie widzę, że syn rozszerza swoją wiedzę np. dzięki
kablówce i np. rano i wieczorem wiadomości BBC ( czyli angielski i
WOS, hisotria) a potem rozszerza je szukając odpowiednich informacji
w internecie, czytając książki i prasę na wybrany temat.
Czy gdyby dziecko o potencjale i zapleczu mojego syna i jego
nauczyciel spotkali się we wsi popegerowskiej, naprawdę mieliby
takie same szanse na uzyskanie takiego samego "wyniku" jaki mają w
obecnych warunkach?
indeks
Przepraszam , że dopuszczę się w tym poście zmian nazwisk , nazw produktów i
innych , których podanie w orginalnej formie byłoby dla moich znajomych
unicestwieniem .
Wiecie jaka jest rola wizytatorów . Mi się też wydawało , że wiem .
Słyszeliście o czymś takim jak Indeks Ministerialny . Pan X napisał
książkę "ABC" , którą mój znajomy chciał przedstawić na zorganizowanym przez
niego zebraniu . Zebranie nie doszło do skutku . Zjawił się wizytator .
Zagroził znajomemu natychmiastowym zwolnieniem i zabronił prezentacji tej
książki . Książka nawiasem mówiąc jest dobra ale nigdy nie ukaże się wśród
podręczników szkolnych i nie może być polecana przez nauczycieli .
Pan X jest na tzw. Indeksie Ministerialnym . Nie dziwiło was do tej pory skąd
się bierze ta miernota wśród podręczników szkolnych .Interes Ministerstwa to
niekoniecznie lepsza edukacja . Nie wierzę w jakiś tam sabotaż ale tłumaczę
to tylko... .
Ale Was to męczy , bo ja ciągle o tym samym ? Więc nie wierzę w intecjonalny
sabotaż polskiej edukacji ale sabotaż spowodowany korupją i zastraszaniem
pracowników szkoły .
U nas juz nie chodzi o jakość pracy ale o pracę i każdy zaczyna
się bac , że ją może utracić .
spe@poczta.onet.pl wrote:
Ona jest powaznym naukowcem bodajze z Bostona.
Ale jedna ksiazka miala zupelnie "wywrotowa".
Bys moze o nia wlasnie chodzi.
Wg tej mojej ksiazki tak byl werset ze Maria Magdalena
byla kobieta ktora Jezus umilowal ponad wszystkie inne.
Ha! Gardner idzie dalej. Powołując się
na "obyczaje żydowskie tamtych czasów" - nie mam
pojęcia skąd wziął te obyczaje, więc pomyślałem
że od B. Thiering, ale może są inne źródła
- Gardner dowodzi, że w Kanie Galilejskiej
było _wesele_ , a Jezus i matka zachowują się
dokładnie tak, jak przystało na _gospodarzy_.
Twierdzi, że z wielu scen widać, że Maria
Magdalena zajmuje pozycję wyjątkową
w otoczeniu Jezusa, i zachowuje się
zgodnie ze wspomnianymi wyżej "obyczajami"
jak jego żona. Powołując się na te same
obyczaje, twierdzi, że Jezus był traktowany
przez apostołow, zgodnie z regułami jakie
należały się potomkowi króla Dawida.
"Cieśla" to nauczyciel, "rybak" to kapłan,
etc. etc.
No i bylo ze podrozowal z Jozef z Arymatei (bodajze) do
Glastonbury w Anglii (tam gdzie jest ten dziwny kopiec).
To też jest u Gardnera. Józef z Arymatei, fachowiec
od metalurgii i kamienie.
Ale po drodze jest Maria
Magdalena, trafiająca do Langwedocji...
Gardner też uzasadnia, że oczernianie Marii
Magdaleny (i wymazywanie jej roli) zaczęło się
już od Pawła Apostoła, który miał być chorobliwym
wrogiem rodzaju żeńskiego...
mjk
O dziennikarzach w Polsce mówi się i pisze bardzo dużo- było nie było czwartą
władzą podobno są w rozwiniętych demokracjach. Myślę, że nie od rzeczy będzie
powiedzieć cos o zabobonie związanym z tym zawodem.
Zaczynam wymądrzanie się:
Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych
środkach masowego przekazu., a wiec w dziennikach, periodykach, telewizji,
radiu, internecie no i oczywiście w pisaniu na forum Kraj.
Jak sama nazwa wskazuje zadaniem środków przekazu jest przekazywanie
masom informacji. Stad dziennikarze są sprawozdawcami, niczym innym.
Są specjalistami w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. Jak
długo pozostają w tej dziedzinie ich praca jest pożyteczna i nie można im
niczego zarzucić.
Ale nie od tak dawna , dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a
mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności.
Pouczają bowiem bezprawnie słuchaczy lub widzów o tym co powinni myśleć i
czynić. A , że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmują
uprzywilejowane stanowisko , mają niekiedy istny monopol na pouczanie ludzi ,
co jest dobre a co niedobre.
Wiara ,że tak ma być , że dziennikarz ma prawo tak się zachowywać , że należy
mu wierzyć , gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych w
Polsce rozpowszechnionym najbardziej wśród inteligenckich mas nie czytających
odpowiednich książek i tzw. prostych ludzi.
Bo jeśli chodzi o pouczanie nas, dziennikarze nie mają żadnego autorytetu. Nie
są jako tacy, ani specjalistami w żadnej nauce, ani autorytetami moralnymi,
ani w końcu przywódcami politycznymi.
Są po prostu dobrymi obserwatorami-rzadziej dobrymi śledczymi,
casus „śledczego” Adama Michnika i redakcyjnych kolegów potwierdza tą tezę – i
umieją ładnie pisać lub mówić. Ponieważ dziennikarz zmuszony jest często
pisać o różnych rzeczach, to pomimo tzw. specjalizacji jest z konieczności
dyletantem.
Uważać go za autorytet , pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie
stale czyni jest zabobonem. Wielu z nas padło i pada nadal ofiarą tego
zabobonu uważając dziennikarza za przewodnika intelektualnego.
Kiedy szukamy przyczyny szerzenia się tego zabobonu, wypada się przyznać, ze
wstydem, że podobnie jak dzieciom wydaje się nam , że wszystko co drukowane
jest prawdziwe – a zwłaszcza jeśli drukowane jest pięknymi słowami.
Alfred od nas odpieprz się. Morel zanim został komendantem obozu na Śląsku
szkolił swoje metody na lebelskim zamku pod okiem wprawnych nauczycieli z NKWD
tworzących struktury bandyckiego UB. Tak bandyckiego bo tzw. PKWN i "rząd
lubelski" w świetle prawa międzynarodowego był nielegalny.
Wracając do samego Morela. W obszernym artykule zamieszczonym w
krakowskim "Dzienniku Polskim" można było wyczytać, że nasz "bohater" podczas
niemieckiej okupacji był członkiem bandy rabunkowej a po jej rozbiciu przylgnął
do AL pełniąc w tej formacji rolę ciury tyłowego. Skrzydełka rozwinął po
wkroczeniu sowietów. Ten oprych ma na sumieniu oficjalnie ponad 1500 zabitych.
Ale nie wolno nazywać go ludobóją, bo raz jest to niepoprawnie polityczne dwa
jest przejawem polskiego antysemityzmu. Tu patrzcie na felietony K. Kutza
pisane czołobitnie pod adresem Grossa i jego książki "Sąsiedzi" pozycji
zakłamanej ale w świecie chwytnej.
Emeryturki oprychowi cofnąć nie można. Dbają już o to jego następcy i także
różni poprawni politycznie. Tak więc za masowe morderstwa na Zamku Lubelskim i
na Śląsku Morelowi musimy płacić z naszych kieszeni. Na edukację może
zabraknąć, na służbę zdrowia również, na emerytury dla niego i jemu podobnych
nigdy. Niebawem możecie być świadkami że różne lewackie środowiska zaproszą
Salomona do Polski by wygłaszał uczone pogadanki na temat wprowadzania nad
Wisłą jedynie słusznej ideii Marksistowsko, Leninowsko, Stalinowskiej, walce z
ciemnogrodem katolickim i polskim klerem. Czy zatem jeszcze dziwicie się, że
takiego skarbu nie wolno ruszać?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl