aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Ja z moim obecnym narzeczonym poznaliśmy się jak byliśmy dokładnie w Waszym wieku. On 20, ja 17. Więc nie uważam, żeby to był jakiś bardzo młody wiek.
obiektywnie rzecz biorac jest to dosyc mlody wiek, dużo jeszcze życia przed nimi, dziewczyna jeszcze sie uczy (a raczej sie nie uczy) i czlowiek w takim wieku ma mało doswiadczen (zazwyczaj oczywiscie), raczej metoda prob i bledow zdobywa doswiadczenie, dopiero sie w nastoletnim okresie kształtuje osobowosc, rozwija dojrzałość emocjonalna, poglady na zycie, priorytety (widac to zarowno po jej przykladzie, jak i Twoim), nie darmo podreczniki opisuja "okres buntu młodzieńczego" jako stały i niezmienny proces w rozwoju człowieka, poza tym dla jednych to mlody wiek, dla innych nie, zalezy od stopnia odpowiedzialności i charakteru człowieka. poza tym bardzo fajnie napisałaś to z tym ultimatum. popieram.
A zasady jakie tam panuja chyba tez nie sa jakies szczegolnie sekciarskie: nie bluzgac i nie spamowac.
Jednym słowem dać spokojnie pogadać, o tym o czym się chce.
Tytuł wątku "sekta nie jedno ma imię" jest trafny.
Mnie ciekawi co w sektach ludziom się nie podoba. Warto zaznaczyć, że jak w każdej dziedzinie życia pojawiają się różne patologie:
* wykorzystywanie ekonomiczne,
* niekompetencja duchowa guru,
* budowanie niechęci i poczucia oddzielenia od innych ludzi,
* nie czyste intencje,
* dogmatyzm
Nie zaliczam do negatywnych takich zjawisk jak:
* transformacja tradycyjnej moralności,
* odprogramowanie uzależnienia od społeczeństwa,
* pozbywania się silnego utożsamiania z samym sobą, będącego przyczyną cierpienia , usztywnienia umysłowego
* rozwoju zdolności do niezależności od innych ludzi
Prawda jest taka, że panuje histeria apropo sekt. Widać też brak gotowości ludzi na branie odpowiedzialności za siebie i podatność na manipulacje innych. Jesteśmy społeczeństwem niedorozwiniętym emocjonalnie, które musi być chronione przed samym sobą.
Brakuje też dobrej sekciarskiej praktyki, która stworzyła by zdolność rozróżniania cech dobrej sekty, która jest w stanie rozwijać duchowo człowieka.
Śmiać mi się chce, jak widzę emanacje słabości niektórych, kiedy piszecie o strasznych sektach, przy okazji obnażając własne niezrozumienie podstawowych zjawisk towarzyszących rozwojowi duchowemu człowieka, a także ogromu własnego zahipnotyzowania rzeczywistością i przywiązaniu do konstrukcji obecnego porządku społecznego.
relacja karmiczna pomiędzy osobą dorosłą a dzieckiem: 28.2.80 i 13.6.2009 jest?
w jaki sposób to sprawdzacie? numerologia?
Numerologicznie wychodzi, że jest połączenie karmiczne. Suma dróg życia daje liczbę "9", która może mówić o tym, że wasza relacja musi opierać się na dużej dojrzałości emocjonalnej (w tym wypadku ciężar niewątpliwie pada na rodzica), odpowiedzialności. Koncentracja na utrzymaniu harmonii rodzinnej.
"Wibracja liczby 9
W cyklu liczb prostych jest to ostatnia liczba. Oznacza spełnienie, zakończenie, bilans. Rozstanie i zamknięcie akt. Wyciszenie ruchu. Dotarcie do zamierzonego celu. Sublimacja pragnień. Punkt, w którym jedno koło się zamyka i wznosimy się na następne ogniwo spirali. Nasze pole widzenia poszerza się, przekraczamy granice czasu i przestrzeni. A przede wszystkim dostrzegamy innych.
Żywiołem liczby dziewięć jest Ogień. Liczba ta wyraża przeczucie całości, wtopienie się indywidualności w ocean bytu. Symbolizuje porządkowanie relacji międzyludzkich i umiejętność przewidywania skutków w momencie powstania zamysłu. Przypomina, że sprawiedliwość jest sprawiedliwa bez wyjątków, bez miłosierdzia i wybaczenia.
w sensie pozytywnym: talent, idealizm, spełnienie. Łatwość izolowania się. Koncentracja, medytacja, uważność, głębia, ostrożność, mistycyzm. Oszczędność, skromność, uznanie, rozgłos i sława. Życie publiczne. Podróże i kontakty zagraniczne. Służenie innym, wcielanie w życie ideałów wznoszących ludzkość na wyższy poziom rozwoju. Miłość bez granic. Regeneracja. Wolność. Marzenie. Intensywność. Determinacja. Bezinteresowność, mediacja. Twórcza intuicja. Refleksja. Zdolności profetyczne, jasnowidzenie. Tolerancja i cierpliwość.
w sensie negatywnym: impulsywność, upór, skrytość. Cierpienie, samotność, podejrzliwość, nietowarzyskość, skąpstwo. Smutek, lęk, ograniczenie, rezygnacja. Straty, kłótnie, emocje, złość, strach, bałagan. Samochwalstwo. Prowokowanie sytuacji ekstremalnych. Wysługiwanie się innymi.
jej lekcja: otworzyć się na innych, poznać drugiego człowieka i nauczyć się kochać bezwarunkowo."*
źródło: Natasza Czarmińska "Liczby Losu"
Często niewiedzą, strachem oraz brakiem inteligencji emocjonalnej. Źródła można szukać wszędzie - bieda, doświadczenia z dzieciństwa (np. molestowanie), społeczeństwo, brak opieki i miłości ze strony opiekunów. Wszystko zaczyna się już w pierwszych trzech miesiącach życia dziecka, które ponoć są najważniejsze, a potem to tylko się "dociera". Zbiera się to wszytsko, aż w końcu wybucha.
Całkowicie wyeliminować ze świata się nie da, ale da się zredukować ucząc ludzi sposobów na wyładowanie się, rozwijając EQ, uświadamiać itd. Kiedy człowiek nauczy się panować nad emocjami, będzie lepiej :).
W Stanach Zjednoczonych wprowadzono wiele programów zakładających m.in. "likwidację" agresji, m.in. "Projekt Społecznego Rozwoju z Seattle" - Ocena przeprowadzona w podstawowych i niższych szkołach średnich w Seattle według niezależnych i obiektywnych kryteriów, porównująca wyniki uczniów z wynikami ich rówieśników w szkołach nie objętych programem.
Rezultaty:
- bardziej pozytywne przywiązanie do rodziny i szkoły,
- mniejsza agresywność u chłopców, mniej zachowań autodestrukcyjnych u dziewcząt,
- mniej zawieszeń i usunięć ze szkoły w grupie słabych uczniów,
- mniejsza liczba uczniów sięgających po raz pierwszy po narkotyki,
- mniejsza przestępczość,
- lepsze wyniki w standardowych testach osiągnięć.[*1]
"Program Podwyższenia Umiejętności Społecznych Yale - New Haven"
Ocena przeprowadzona przez niezależnych obserwatorów w klasach V-VIII szkół publicznych w New Haven, opierająca się również na informacjach uczniów i nauczycieli oraz porównaniu z grupą kontrolną.
Rezultaty
- lepsza umiejętność rozwiązywania problemów,
- większe zaangażowanie z kontaktach z rówieśnikami,
- lepsze panowanie nad impulsami,
- lepsze zachowanie,
- większa skuteczność w stosunkach interpersonalnych i większe powodzenie wśród rówieśników,
- lepsza umiejętność radzenia sobie,
- lepsze rozwiązywanie problemów interpersonalnych,
- lepsze radzenie sobie z niepokojem,
- mniej nagannych zachowań i wykroczeń,
- większa umiejętność rozwiązywania konfliktów[*1]
A odnosząc to do sytuacji w naszym państewku - przy tym co mamy obecnie nie ma co liczyć na odrobinę cywilizacji w społeczeństwie.
Pozdrawiam
[*1]Daniel Goleman - "Inteligencja Emocjonalna"
Dot.: Ateizm..
Religie nie są logiczne dlatego, że rozwijały się przez wiele stuleci (tysiącleci). Nikt nie planował "teraz zakładam religię, w którą wszyscy będą wierzyć w ten sposób i interpretować w ten sposób". Każdy po kolei dodawał coś od siebie, interpretował po swojemu i wyszło, co wyszło. Trudno wymagać od nich sensu i logicznej ciągłości skoro ewoluowały na przestrzeni wieków. To tak jakbyście porównywały rozwój filozofii i nagle zaskoczone stwierdziły, że część poglądów starożytnych nijak się ma do współczesnych. Inny czas, inne realia i inne potrzeby.
Przypominam, że ST stanowił nie tylko księgę religijną ale też żydowskie prawo (zarówno karne jak i cywilne). Spore jego części na przestrzeni wieków traciły sens i w chrześcijaństwie zostały odrzucone. Nikt dzisiaj już nie odnosi się do opowieści o pierwszej kobiecie Ewie jak do historycznej prawdy, każdy dopatruje się tam jedynie symboliki buntu człowieka przeciwko jego Bogu, za co ten postanowił go ukarać czyniąc go śmiertelnym, podatnym na ból, choroby i cierpienie. Tak starożytni Żydzi tłumaczyli sobie powstanie cierpienia - kara od Boga za grzechy. Im więcej grzechów, tym więcej cierpienia. Teoretycznie mieli rację bo im więcej człowiek ma na sumieniu tym bardziej skomplikowane jego życie się staje (także na płaszczyźnie emocjonalnej), nie brali tylko pod uwagę istnienia psychopatów, którym ciemne sprawki akurat sprawiają radość, ale może w swoich czasach takowych nie mieli.
"Dlaczego miłosierny Bóg pozwala na cierpienie" zgodzę się z tym, że jest to jedno z pytań najbardziej pognębiających obrońców wiary, bo tak właściwie nie da się na nie odpowiedzieć i stanowić może ono przykład, że jednak Bóg chrześcijan wcale nie jest miłosierny i wcale nie jest miłością, lecz przypomina starotestamentowego despotę, żydowskiego króla pragnącego władzy absolutnej nad ciałami i sumieniami poddanych. Wszystkie argumenty "za cierpieniem" na świecie są nielogiczne, a jedyny jaki jeszcze mógłby się bronić to taki, że istnienie cierpienia pozwala nam docenić dobro na zasadzie antagonizmu, jednak nie jest to argument wywodzący się z jakichkolwiek tradycji chrześcijańskich czy judaistycznych, lecz bardziej z tych, gdzie uznaje się dwoistą naturę rzeczy dobro-kontra-zło na zasadzie równego podziału świata.
Z wykładów z psychologii Tak tłumaczy się jej powstanie
Ale, zdaje mi się, że do jej powstania (terminu oczywiście) przyczynili się psychologowie?
Chyba mylisz pojęcia. Inteligencja emocjonalna to samozaparcie, oraz wysoka samoocena. To umiejętność wyczuwania intencji i nastrojów u innych ludzi, umiejętność ich wykorzystania. A to o czym mówisz- panowanie nad emocjami i radzenie sobie w życiu, to kwestia charakteru i wychowania.
Mówiłam o samozaparciu i samoocenie. A wychowanie tworzy samoocenę. Nikt się nie rodzi z wysoką.
Zresztą:
"Według Rauvena Bar-Ona na inteligencję emocjonalną składa się 5 elementów: inteligencja intrapersonalna, inteligencja interpersonalna, radzenie sobie ze stresem, zdolność adaptacji oraz ogólny nastrój"
To nie rozwijanie inteligencji a manipulacja behavioralna- typowe jej wykorzystanie. I nie jest to dowód na inteligencje, a na to, że wykorzystujemy średnio jej 70%. Wmawia sie ludziom, że są super zdolni, po czym nie chcąc straci tego prestiżu pokonują swoją leniwą naturę i osiągają wyniki średnio 15% lepsze. Polepszenie wyników nie jest jednak ciągłe a czasowe. Taki krótki wzlot. Bo ludzie są z natury leniwi. I będąc w grupie dostosowują się do inteligencji średniej grupy- zatem nawet najwybitniejsze jednostki w sredniej grupie otrzymuja srednie wyniki.
Zapraszam do poczytania troche o behavioryzmie.
Przepraszam, za brak specjalistycznego słownictwa, ale nie studiuję psychologii Swoją drogą wydaje mi się, że rozpatrywanie tego eksperymentu tylko pod jednym aspektem jest błędem. W każdym bądź razie, na podstawie tej manipulacji behawioralnej wywnioskowałam, że wszystko zależy od tego, jak ktoś jest traktowany, bo nawet najzdolniejszy człowiek (najbardziej inteligentny) nic w życiu nie osiągnie, gdy jego samoocena zostanie zmiażdżona. To uzasadnia wagę inteligencji emocjonalnej.
A mówiąc o rozwijaniu inteligencji miałam na myśli to, że chwalone dzieci, takie, które wierzą w siebie uczą się szybciej i lepiej a inteligencja to też zdolność uczenia się. I mówię tu ogólnie, nie o eksperymencie - bo ten trwal rok, czy semestr. Jeżeli rozwijasz to przez ileśtam lat, to moim zdaniem jest szansa, że używanie jej wzrośnie o ileś procent- a to już jest rozwój. Co też udowadnia, że bez inteligencji emocjonalnej racjonalna się nie przydaje.
A gdyby miała 70, to byłaby debilem nie potrafiącym skleić jednego zdania i nauka języka polskiego zajęła by jej całe życie...
Obawiam się, że nie rozumiem, ja chciałam tym zdaniem dowieść, że inteligencja emocjonalna to nie tylko 'pocieszanie głupoli'. A Ty swoim co?
Chcę tylko powiedzieć, że bez sensu posiadać coś, z czego nie da się korzystać. A taka sytuacja następuje przy wysokiej inteligencji racjonalnej i niskiej emocjonalnej. Gdyby mnie ktoś pytał, to wolę mieć niższą tę pierwszą.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl