Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Użytkownik tapta napisał:

W jednym z zakątków, nieopodal kominka, jakas kobieta, odziana ani
bogato, ani schludnie, zzuła rozlatujące się obuwie i, rozwinąwszy
onucę, polała czyściutką gorzałką swoją piętę - równie brudną, jak
opuchniętą i ropiejącą [mniam ;)]...


Całkowitym przypadkiem okazał się fakt, iż zaraz koło rannej kobiety
siedziała przy stoliku młoda dziewczyna popijająca rozcieńczonego
winiacza z karczmianych piwnic. Długie, ciemne włosy były związane
skórzanym rzemykiem, ale parę niesfornych kosmyków i tak tańcowało wokół
jej twarzy, która gdyby nie ogromne migdałowe oczy - nie wyróżniałaby
się niczym nadzwyczajnym. Dziewczyna od paru minut żuła coś w ustach, a
gdy ujrzała dziwne zabiegi nieznajomej, nachyliła się w jej kierunku,
wyjęła z ust dziwną zieloną papkę i podała jej, mówiąc:
- Spróbuj to jak najgłębiej wcisnąć w ranę, to wyciągnie całą ropę.



anahella napisała:

> do pierwszej czesci postu sie nie ustosunkuje, bo nie
> lubie mentorskiego tonu.

Szkoda.


> No to gratuluje taktu i poziomu wypowiedzi.

Gburem jestem, nie da się ukryć. Snieżynka zdaje się być kompletnie oderwana od
rzeczywistości, a mały wstrząs moze jej tylko pomóc.


> Wierze to ja w zycie pozagrobowe. Ja mam przyjaciol,
> ktorych poznalam na sieci i przyjazn sie ciagnie w realu.

Gratuluję.

> Inernet jest takim samym dobrym miejscem na poznawanie
> ludzi jak autobus czy kolejka po wozek do supermarketu
> przed swietami.

Chyba nie do końca. Jesteśmy przede wszystkim wzrokowcami. Czy zaprzyjaźniłabyś
się z kimś z ropiejącą raną na środku twarzy?



Gość portalu: loko napisał(a):

> Gburem jestem, nie da się ukryć.

Widze, ze piszac o sobie wypowiadasz sie bardziej eufemistycznie niz o autorce
watku? "Gbur" jednak brzmi lzej niz "tepa"

> Snieżynka zdaje się być kompletnie oderwana
> od
> rzeczywistości, a mały wstrząs moze jej tylko pomóc.

Jasne, kopiesz dla jej dobra.

> Chyba nie do końca. Jesteśmy przede wszystkim wzrokowcami. Czy
> zaprzyjaźniłabyś
> się z kimś z ropiejącą raną na środku twarzy?

Tych nielicznych, ktorych nazywam przyjaciolmi widuje na tyle czesto, ze nie
zauwazylam zadnej ropiejacej rany po srodku ich twarzy. Jak tylko zobacze cos
takeigo to zaprowadze do lekarza.



Nowa twarz, lepsze życie?
"Michaelowi Jacksonowi poprawiano nos (15 operacji), skórę (8 zabiegów
wybielania), usta (5 operacji), powieki, policzki, podbródek, włosy. Obecnie
nękają go ropiejące rany i musi chodzić w masce i rękawiczkach."

a mi się wydawało że umarł czy coś...



Prosiła o rozwinięcie tematu i rzeczywiście się rozwinął, ja powiem krótko. Nie
życzę nikomu tego co jako dziecko przeżyłam. Za polską mowę zmasakrowano mi o
plot twarz, złamani przegrodę nosową i mam trudności w oddychaniu nosem co
powodowało częste zapalenia oskrzeli dziś oddycham dzięki inhalatorom, na spacer
nie wychodzę, bo się po kilku krokach męczę.Cierpiałam potworny głód, chłód, ból
i upokorzenie. Mój ojciec wrócił z obozu koncentracyjnego Dachau z ropiejącymi
ranami z których wypływały kawałki drewna i metalu. Bicie nas w szkole było
normalne w ten sposób chciano nas zniemczyć. Ja nie będę się starać o
odszkodowanie, bo nie mam ani sił ani pieniędzy. Jedno co zrobiłam to napisałam
książkę pt. "Ja to pamiętam" i wydałam wiosną tego roku dedykują dzieciom,
wnukom i dalszym pokoleniom mojej rodziny.Edyta



ze strachu przed prawdą
Oto wnioski, do których doszedłem - nerwica, psychoza i depresja bierze się
często z braku akceptacji siebie - ale takiego braku akceptacji, ktorego nie
dopuszczamy do swojej świadomości i ze strachu brniemy w kłamstwo oraz
fałszywą samoakceptację. Żyjemy w kłamstwie, ale gdzieś instynktownie wiemy,
że to wszystko kłamstwo i to rodzi paraliżujący, niezlokalizowany,
irracjonalny lęk. Tak bardzo boimy się spojrzeć prawdzie w oczy, że spijamy
każde nadchodzące z zewnątrz potwierdzenie naszego kłamstwa jak narkotyczny
miód, którego nigdy nie mamy dosyć, który na chwilę wypełnia nas ciepłem
spokoju, ale nie jest w stanie na dłuższą metę uspokoić naszej intuicji,
wysyłającej z poziomu podświadmości pod postacią LĘKU sygnał, że to jednak
KŁAMSTWO. Przyroda nie znosi kłamstwa i karze je nerwicą. Stanięcie twarzą w
twarz z PRAWDĄ wiąże się jednak z jakąś straszną dla nas stratą, rozpadem
naszych marzeń, naszego dotychczasowego wizerunku siebie, z ogromną ZMIANĄ
całego naszego życia.
Jednakże trzeba zdać sobie sprawę, że przed tą prawdą nie ma gdzie i jak
uciekać. Jest to jak przyłożenie rozżarzonego żelaza do ropiejącej rany -
koszmarny ból, który jednak leczy i pozwala żyć dalej, a nie zdechnąć
strawionym gangreną.
Cholera, dziś był straszny dzień, zrobiłem to - czuję smutek, pustkę i...
święty spokój.



nazwanie tego co sie stalo pewnie ma znaczenie ale efekt i leczenie tego tak
jak ja to okreslilam jest podobne oczywiscie bylismy u lekarza - przezylismy
koszmar ropiejacej rany/babla na policzku; te chusteczki sa na rnku na pewno
krocej niz 7 lat i to mnie zastanowilo - czy mogly byc wprowadzone do obrotu
bez badan?
co do samej idei stosowania chusteczek moze przytocze zasade, ktora poznalam w
szpitalu w Stanach bo tam mielismy i wychowywalismy (oczywiscie bez takich
problemow)pierwsze dziecko: przy zmianie pieluszki bez kupy - przewaznie nie
myc niczym; jesli jest kupa to do 2/3misiaca myc woda z mydlem (polecono mi
Dove i stosowalam je wtedy i teraz), a pozniej moga byc chusteczki, ale przy
czestrzych kupach, biegunkach itd mycie; co najwazniejsze to zawsze dobrze
wysuszyc, szczegolnie pachwinki i inne zakamarki lub odczekac (chwilke na
golaska); chusteczki moga sluzyc tez do wycierania dziecku twarzy, raczek itd,
ale wiem teraz, ze nie Pampers; oczywiscie powie ktos ze Amerykanie sa glupi bo
np powiedziano mi rowniez ze tzw 'solid food' czyli jedzenie stale (zupki,
dania itd) powinno sie podawac dziecku dopiero jak zaczna mu sie pojawiac zabki
(ok 7 miesiaca)- tak urzadzila to natura a wczesniejsze podawanie odbywa sie
glownie pod presja przemyslu spozywczego. Tu (w Polsce)nawet lekarz powiedzial
mi juz w 4 miesiacu, ze moge zaczac podawac costam - nie dyskutowalam, ale wiem
swoje, za tym stoja ogromne pieniadze!;




Mialem zamiar isc z tym do lekarza ale nie wiem czy to nie zbyt blahe,
wiec pytam tutaj

Na poczatku roku wrocilem z Pragi i pojawily sie u mnie dwie rany skory:
jedna to skwarka na ustach po mrozie (usta mi w Pradze strasznie
popekaly), druga na palcu (nie wiem skad sie wziela, moze jakos
skaleczylem)

Problem w tym, ze rany wielokrotnie juz probowalem zagoic (oxycort) ale
sie nie udawalo. Gdy juz bylo w miare ok, to zbierala sie pod nimi ropa,
ktora musialem wycisnac i gojenie zaczynalo sie od poczatku.


Ja bym nie stosowal Oxycortu na ropiejace rany, wole zeby byl stan zapalny,
zeby te wszystkie neutrofile i makrofagi naplynely i zeby walczyly, coz ze
boli. Po drugie czy lekarz zapisal ci ta masc czy miales tak w zapasie?
Masci sterydowych na twarzy najlepiej wogole nie uzywac, powoduja
odarwienia, zaniki skrory jak uzywa sie w duzych ilosciac i stezeniach.


W miedzy czasie na innym palcu zrobilem sobie zadrę skóry i tez zebrala
sie pod nia ropa. Dzis wyciskalem juz drugi raz.

W chwili obecnej zagoilem juz pierwsza rane na palcu (ale wyglada okropnie
bo zeszla skora na powierzchni okolo 1cm kw i chyba zostanie blizna),
drugi palec jak pisalem ropieje i do dzis mam na ustach strupa po skwarce
(codziennie ropieje lub krwawi)

Ma ktos pomysl co moge z tym zrobic? Niby nic wielkiego ale mam juz dosc
chodzenia z plastrami na palcach. Jakas lepsza masc? Czy jednak pojsc do
lekarza?


Do lekarza to lepiej pojsc. Najlepszym domowym srodkiem do odkazania jest
jodyna (z twarza uwazaj). Najpierw mozesz przemyc spirytusem salicylowym lub
woda utleniona, mozesz tez zasypac alantanem.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.