Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Zobaczcie "The Libertine"!!! ...yych, pewnie będzie dozwolone od lat 18-tu (hmmm... mimo dosadnego słownictwa, to nie jest film ani trochę wulgarny czy pornograficzny; to po prostu artystyczna prowokacja, a sceny erotyczne mozna policzyć na palcach jednej ręki - w dodatku są wielce niedosłowne), więc jak któraś jeszcze nie ma skończonych, zadbajcie o dobrą charakteryzację i przeróbcie datę w legitymacji szkolnej ... i do kina!!!!!! Kochane! Pospadacie z krzeseł! Jack Sparrow to majstersztyk, powtarzałam wiele razy. Ale John Wilmot... to rola, która przechodzi wszelkie pojęcie. Nie mam słów.




Niepoprawny perfekcjonista do potegi n-tej!
Czemu napisałeś, że co do zasady to Ty masz rację.
Walczysz o słuszne racje
Gdybyś pominął wyrazy z nawiasu to napewno nikt by Ci nie zaliczył tytułu, bo one odgrywają istotną rolę w znaczeniu tytułu w przeciwienstwie do "the" i "a".
Uwierz, że są takie przypadki, kiedy ten sam utwór umieszczony jest na kilku oryginalnych płytach artysty (wydawnictwa koncertowe, greatest hits) i na jednej z nich tytuł moze zawierac "the" a na drugiej nie.
Zgadzam się z żelaznymi zasadami melodii, które wypunktowałeś, tak powinno być. Ale tak nie bedzie i sam dobrze o tym wiesz. Ja tam zawsze wolę powiedzieć wiecej. Od przybytku "the" i "a" głowa nie boli.
Czyli tradycyjnie nikt nikogo nie przekonał. Walczysz o słuszne racje...
...ale dla mnie są to akceptowalne drobiazgi. Za to nie akceptuje innych przerazajacych uchybień w programie!!!
P.S. I ja kiedyś uwazałem się za osobę pedantycznie dokładną? Dziekuję krzmarek - dzieki Tobie wiem, że nie jest ze ną tak źle jak myślałem. Konczę już ten temat, bo inni się zanudzą czytajac te nasze wywody Pominę tę młodzieńczą zgryźliwość , a co do zanudzania, to mamy zarówno wolność słowa jak i wolność czytania, więc jeśli ktoś coś czyta, to na własne ryzyko i niech nikogo za to nie wini!



Litzy jest protką w nowej telenoweli TVAzteca: Quiereme tonto




Partnerować jej Yahir






Litzy, piękna piosenkarka i aktorka, znana w Polsce ze wzruszającej telenoweli Telemundo Po prostu miłość w ostatnich latach nie może niestety pochwalić się żadnymi sukcesami.

Swoją karierę artystyczną rozpoczynała w meksykańskiej Televisie, grając w telenowelach młodzieżowych. Początki nie były jednak łatwe. Krytycy bezlitośnie wytykali jej braki warsztatowe. Po tych doświadczeniach aktorka przeniosła się do konkurencyjnej wytwórni Argos i był to strzał w dziesiątkę. Nagrała telenowelę Daniela, która okazała się sukcesem. Kolejna telenowelą w karierze Litzy była Po prostu miłość, produkcja Telemundo, kręcona w Argentynie, która odniosła olbrzymi sukces na całym świecie. I wydawałoby się, że teraz już kariera Litzy powinna mieć tylko zwyżkową formę, jednak tak się nie stało. Litzy przeniosła się do wenezuelskiej wytwórni Venevision, podpisała kontrakt, jednak telenowela z jej udziałem nigdy nie powstała. Niestety również jej piosenki nie odnosiły spodziewanych sukcesów.

W ubiegłym roku Litzy postanowiła wrócić do grania, zdecydowała się na rolę w telenoweli Venevision kręconej w Miami – Pecadora u boku śpiewającego aktora Eduardo Capetillo, znanego u nas z roli w Kamili . Telenowela jednak okazała się fiaskiem. Kolejną szansę Litzy dała meksykańska stacja TV Azteca powierzając rolę u boku innego śpiewającego aktora, Yahira. Litzy zmieniła swój spokojny image na bardziej drapieżny, jednak i to nie pomogło, a telenowela poniosła porażkę. QuiĂŠreme tonto spadła w ramówce stacji po zaledwie kilku tygodniach emisji z godziny 19:30 na 14:00. Czy pięknej aktorce i, która ma nadal wielu fanów, uda się nareszcie trafić w gusta widzów i przerwać to pasmo porażek?

www.novela.pl




nie zgadzam sie z zawartym w tym krótkim opisie wystawy zdaniem "nie lubił współczesnej mu sztuki ".

...

więc ostroznie bym podchodził do stwierdzeń o konserwatyzmie Chopina choć na pewno jego mentalnosć wyrastała z solidnego burżujskiego poczucia mieszczańskiej poprawności.

Jedno jest pewne - wśród jurorów XVI Konkursu im. Chopina nie ma ani jednej osoby, której znaczenie w historii muzyki - na dziś - dałoby się porównać z rolą, jaką w tej historii odegrali Paderewski czy Hofmann (prosimy o zachowywanie poprawnej pisowni nazwiska tego Mistrza).


A znany jest Ci jakikolwiek współczesny artysta którego znaczenie dla historii muzyki byłoby obecnie porównywalne do wymienionych prze Ciebie mistrzów? Owszem - jury nie siedzą same legendy ale też nie byle kto chyba
Dwie rzeczy: byłbym też bardziej ostrożny w sądzeniu także "codziennego konserwatyzmu" Chopina... "Burżujskie poczucie mieszczańskiej poprawności" - gdyby coś takiego w jego psyche tkwiło, z pewnością nie pozwoliłoby Mu związać się z taką postacią, jak George Sand - z jej cygarem, licznymi byłymi kochankami, powszechnie znanymi poglądami etc, etc. Nie - Chopin wprawdzie nie rwał się na żadne "barykady", ale był na tyle "współczesnym do cna geniuszem silny", że nawet jeśli nie powiesiłby u siebie w gabinecie płótna Witkiewicza (miał zresztą pecha - urodził się za wcześnie), to posądzanie go - jako Artystę - o "konserwatyzm", w świetle Preludium a moll czy choćby Etiudy es moll, już nie mówiąc o Finale Sonaty b moll, Barkaroli czy Polonezie Fantazji zakrawa na rzewne kpiny.

Kwestia druga: daleka jest droga od "nie byle kogo" do "legendy"... Tacy ludzie, jak Paderewski czy Hofmann rodzą się równie rzadko, jak geniusze w innych specjalnościach: kto jest dziś Marią Callas, kto - Hubermanem, kto - Tołstojem, a kto Michałem Aniołem?

Dla mnie - sądzę - tu, a może tam - ktoś może i powoli wyrasta na "legendę". Dajmy temu albo i innemu trochę czasu. Póki co: nie widze na bliższym horyzoncie postaci o skali ani Hofmanna, ani Paderewskiego. Za to - dla osłody i ochłody, łączę pewnie znane krótkie nagranie dokonane w 50 lecie pierwszego występu Artysty z Filharmonią Nowojorską; za pulpitem Sir John Barbirolli:

http://www.youtube.com/watch?v=gMDyZ1XCfuQ

Serdeczny uścisk dloni.



Temat troche przymarł, więc trzeba by coś dopisać.

2 maja ma lecieć japoński film Doktor Akagi

Krótkie info:
Akcja zrealizowanego w tonie czarnej komedii filmu Shohei Imamury toczy się pod sam koniec II Wojny Światowej - pomiędzy kapitulacją Niemiec, a zrzuceniem bomby atomowej na Hiroszimę. Japonia zmierza ku nieuchronnej klęsce, ale na prowincji wydarzenia na froncie wydają się sprawą dość odległą - życie toczy się tu swoim utartym rytmem.

O wojnie nie myśli zbyt wiele również miejscowy lekarz, pan Akagi (Akira Emoto), zwany przez mieszkańców "Doktor Wątroba". Ten osobliwy przydomek związany jest z obsesją, jaką Akagi ma punkcie żółtaczki. Prowincjonalny lekarz wydał prywatną wojnę tej dziesiątkującej Japończyków w latach 40. chorobie. W okolicy Akagi traktowany jest jako sympatyczny, nieszkodliwy dziwak. Wśród najbliższych przyjaciół lekarza znajdują się podobni mu outsiderzy: prostytutka Sonoko (Kumiko Aso), uzależniony od morfiny chirurg Toriumi (Masanori Sera) oraz nadużywający alkoholu były mnich. Do tego ekscentrycznego grona dołączy wkrótce holenderski jeniec wojenny, który uciekł z sali tortur japońskiego więzienia i został przygarnięty przez wielkodusznego Akagiego. Tymczasem rozpadający się japoński reżim staje się coraz bardziej brutalny; w obliczu nadchodzącej klęski władze szukają kozłów ofiarnych. Zajęty badaniami nad żółtaczką "Doktor Wątroba" nie zdaje sobie sprawy, że w oczach wojskowych idealnie się do tej roli nadaje.

"Doktor Akagi" miał być ostatnim filmem SHOHEI IMAMURY - urodzony w 1926 roku sędziwy japoński mistrz zapowiadał, że po realizacji tego obrazu przejdzie na emeryturę. Kinomani i krytycy przyjęli tę deklarację z żalem; "Doktor Akagi" jeszcze raz potwierdził wielką klasę reżysera "Ballady o Narayamie", dwukrotnego laureata canneńskiej Złotej Palmy, artysty należącego do najbardziej cenionych filmowców azjatyckich. Na szczęście dla wielbicieli talentu Imamury, reżyser nie dotrzymał słowa - już w 2001 roku nakręcił swój kolejny film, nominowany do Złotej Palmy "Warm Water Under a Red Bridge"

Następne emisje:
02.05 niedziela, godz. 20.00
05.05 środa, godz. 23.40
08.05 sobota, godz. 21.25
13.05 czwartek, godz. 00.40
16.05 niedziela, godz. 02.05

Po szczególy odsyłam tu.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.