Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Pani Ela vel Maryla - to ta sama osoba, z tego co widzę..
Wychowanie w małych grupach jest wygodniejsze dla wychowawczyni i więcej może ona tematów podjąć niż wychowawczyni z dużymi grupami - piszę o przedszkolu - bo tu jest głównie wychowanie (w szkole dopiero pojawia się nauczanie, a rolą podrzędną jest wychowanie). Ale można spojrzeć i z innego punktu widzenia: dzieci w dużych grupach mogą liczyć bardziej na siebie (wychowawczyni ma mniej czasu dla nich) przez co mogą być bardziej samodzielne, poza tym częściej dochodzi między większymi grupami do konfliktów - więc uczą się je rozwiązywać. Oczywiście można tutaj spekulować, czy przypadkiem w większych grupach takie samodzielne zachowania dzieci się wykrzywiają idąc w kierunku najprostszego rozwiązania jakim jest przemoc, ale pod czujnym okiem wychowawczyni i liczne grupy nie stanowią problemu wychowawczego.
Dla samej wychowawczyni cięższa jest praca w liczniejszej grupie - około 30osób, niż przy grupie 10-15osób.
A płace zdecydowanie są zbyt ubogie dla nauczycieli/wychowawców - są poniżające - zresztą spoglądając do historii szkolnictwa - zawsze tak było. I jest to niewdzięczny zawód :( Do niektórych ludzi nie przemawia fakt ogromnego wkładu pracy nauczyciela/wychowawcy i doświadczenia jakiego nie posiada nikt inny - nawet rodzice. Można byłoby nawet zorganizować takim niedowiarkom - "(jaka to prosta praca :)" - jeden dzień zajęć w szkole/przedszkolu - niech zorganizuje zajęcia i poprowadzi lekcje, przygotuje materiały, napisze konspekty, porozmawia z rodzicami, poprowadzi wywiadówkę... pominę fakt wielu lat studiów, na których człowiek poznaje metody pracy z dziećmi, całą dydaktykę, historię wychowania dzieci, sposoby nagradzania i karania i ich skutki, oraz odpowiedzialność za te dzieci, które są pod opieką nauczyciela/wychowawcy...



To nie całkiem tak.

Zgodnie z przepisami obowiązek pisania planów metodycznych lekcji(tak się teraz
nazywa konspekty) dotyczy wyłącznie nauczycieli stażystów (w ilości 9 w ciągu
rwania stażu, a nie na każdą lekcję). Pozostali nauczyciele piszą plany
metodyczne w sytuacji gdy prowadzą lekcję hospitowaną przez dyrektora lub lekcję
otwartą dla innych nauczycieli. Zmuszanie nauczycieli (zwłaszcza młodych)
dopisania większej ilości planów lekcji wynika w głównej mierze z nieznajomości
przepisów przez dyrektorów. Dawniej nauczyciele ze stażem 0-3 lata zobowiązani
byli do pisania konspektów ze wszystkich zajęć. Obowiązek faktycznie idiotyczny
i bezcelowy, jakich wiele w szkole.

>wypełnianie dzienników, rozpisywanie planu zajęć, wpisywanie ocen >do
arkusza,prowadzenie statystyk, zarządzanie usprawiedliwieniami >uczniowskimi,
kontakt z rodzicami uczniów, którzy nie
>pojawiają się w szkole, dyżury na korytarzach oraz prowadzenie >całej
biurokracji wymaganej w procesie awansu zawodowego.

>nikt się nie pyta czy masz w sobie pasję dodawania cyferek
>umieszczonych w niewielkich kwadracikach)itd.

Bez przesady. Równie "skomplikowaną" księgowość prowadzi kierowca rozwożący
zaopatrzenie do sklepów. Prawo oświatowe nakłada obowiązek starannego
prowadzenia tego dokumentu. To dziennik, a nie jakieś prywatne notesy,
kapowniczki i inne zapiski jest urzędowym dokumentem. Prowadzenie na bieżąco nie
stanowi żadnego obciążenia.

>możesz na przykład mieć dyżur na korytarzu i NIE WOLNO Ci z nimi >rozmawiać),
????????????????. Nie wolno rozmawiać?

>Nauczyciel wyleciał z pracy za "naruszenie nietykalnosci cielesnej >ucznia", po
kilkuletniej batalii sądowej (i pozostawaniu na >bezrobociu) przywrócono
go,dostał nawet jakieś śmieszne >odszkodowanie

Jeśli wyleciał z pracy za zajście wyglądające tak jak opisał Tomek, to znaczy że
miał idiotę dyrektora.(częsty przypadek)
Jeśli sąd pracy uznał wypowiedzenie za bezskuteczne, to nauczycielowi jako
jedynej grupie zawodowej przysługuje odszkodowanie za cały okres pozostawania
bez pracy. W innych zawodach to max 3 miesięczna pensja.

>Z drugiej strony rodzice zapominają o własnych obowiazkach. >Oczekują ze szkoła
im dziecko wychowa, a jeżeli są problemy to wina >nauczyciela.

Pomieszanie materii. Za wychowanie dzieci odpowiedzialni są rodzice. Koniec
kropka. Ale nauczyciel pracuje z ludźmi. Taka praca. W toku tej pracy styka się
z całym przekrojem społecznym, łącznie z jego marginesem. Można konflikty
eskalować albo rozwiązywać. W moim gimnazjum raczej się te konflikty
niepotrzebnie eskaluje.

>Gość: prosto-z-klasy
>Naprawdę chcesz się ze mną sprzeczać na temat moich obowiązków?? >Nie wyssałam
z palca ani pikniku ani rajdu. W mojej szkole się >takie odbywają i już!

A dlaczego nie? Cały problem oświaty polega na braku dyskusji albo na dyskusji
na tematy zastępcze. Za zdziczenie obyczajów mają swoją część odpowiedzialności
również nauczyciele. Udaje się, że w szkole nie ma narkotyków, przemocy,
złodziejstwa. Wszystko jest zamiatane pod dywan, bo to kłopot i dodatkowe
zajęcie oraz rozgłos. Zamiast tego temat mundurków. Na wycieczkach szkolnych
równie często widziałem rozrabiające dzieciaki, jak i wściekłych opiekunów, bo
jak dzieciaki nie spacyfikowane w łóżkach, to nie można zacząć własnego
pijaństwa. A nastolatek doskonale rozpoznaje stan opilstwa i stan po opilstwie.
Nie załatwi tego odpowiedź, że to nie twoja sprawa, gów___rzu.



  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.