Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

" />Urlop miał być sakwiarski, padło na jazdę bo brzegu z zachodu, na wschód (z wiatrem ).
Na początku miałem problem z sakwami. Ktoś mi obiecał coś do testów dla Rowertour, stare puściłem w obieg, a na dwa dni przed wyjazdem okazało się, że zostałem na lodzie. Na szczęście koleznaka Anka (i tu po tysiąckroć dzięki) pożyczyła mi swoje.

Na wyprawę pojechałem z koleżanką Beatą, która chciała spróbować swoich sił w rowerowaniu z sakwami, a pomysł trasy w miarę jej się spodobał. Startować mieliśmy ze Świnoujścia, ale w końcu opuściliśmy pociąg inter regio w Międzyzdrojach.

Fotki:

Wszystkie kilometry: 662.78 km (w terenie 174.00 km; 26.25%)
Czas na rowerze: 44:18
Średnia prędkość: 14.96 km/h
Wycieczek: 9
Średnio na wycieczkę:73.64 km i 04:55 godz.


Fotki: http://picasaweb.google.com/DeBjut/Pobrzegu#


Środa, 15 lipca 2009
50.58 km 15.00 km teren
03:08 h 16.14 km/h

Z mocnym postanowieniem trzymania się szlaku R-10 pojechaliśmy na wschód. Z trzymaniem się szlaku początkowo były problemy. Na 50 km, które przejechaliśmy wypatrzyłem w sumie 6 znaków z zielonym rowerkiem i R-10 poniżej. Jakoś dokulaliśmy się do Dziwnowa, tam znaleźliśmy nocleg w starych koszarach (mój brat w nich stacjonował ).


Czwartek, 16 lipca 2009
100.64 km 30.00 km teren
06:22 h 15.81 km/h

Na rano umówiliśmy się Miskovem, który przyjechał po nas do Dziwnowa, później do Pobierowa... Na leśnej drodze spotkaliśmy rowerzystę, który potrzebował pomocy. Pomogliśmy mu z naciągnięciem linki od tylnej przerzutki. Mówił, że wybrał się na TRNING (mówił to dużymi literami).
Artur ze zdefektowanymi hamulcami został w Pobierowie, a my dalej - na wschód. W Trzęsaczu znów widziałem wcześniej spotkanego rowerzystę, tym razem był już poodzierany i z bandażem na nodze. Miskov stwierdził, że źle mu to Alivio wyregulowałem...

Później pojechaliśmy na Trzebiatów, gdzie chciałem kupić śrubkę, a kupiłem badziewną torbę na kierownicę. Główną jej zaletą była cena oraz mapnik. Wcześniej przegapiliśmy skręt szlaku R-10, na całe szczęście ponoć, bo gdzieś tam nie dało się przejechać. Dalej Gorzysław, Roby, Mrzeżyno, Rogowo, Dźwiżyno, Kołobrzeg, Podczele, Bagicz i w końcu Krynica Morska, gdzie napis "Wolne pokoje" oznacza tyle, co nieszybkie.


Piątek, 17 lipca 2009

53.17 km 20.00 km teren
06:04 h 8.76 km/h

Przed wyjazdem Lolkowa vel Lavina namówiła mnie na kontakt z Juraskiem znanym trochę z fr.org, a ostatnio stąd.
Rano przyjechał do Ustronia Morskiego. Poopowiadał o Kosmie, o tych co dookoła Polski, odprowadził nas do Gąsek. Wrażenie pozostawił bardzo dobre

A z Gąsek przez Sarbinowo, Chłopy, Mielno dojechaliśmy do Łazów. Tam zdecydowaliśmy się na jazdę czerwonym pieszym... I pchaliśmy rowery do Dąbkowic plażą, średnia za ten dystans ok 1,7km/h. Później już tylko do Dąbek.


Sobota, 18 lipca 2009
82.87 km 20.00 km teren
04:37 h 17.95 km/h

Z Dąbek do Darłowa, później ścieżką rowerową do Darłówka Wschodniego, dalej szlakiem na grobli do Jarosławca na kawę. Później Jezierzany, Łącko, Królewo, Złatkowo, Zaleskie, Duninowo, Ustka - szlakiem zlikwidowanych torów do Wytowna i Machowinka, później jeszcze Dębina i Rowy.

A zebrało mi się, bo (co okazało się kilka dni później) rower Beaty kompletnie nie nadaje się do jazdy po górkach, dokuczają mu podjazdy. Dociążony sakwami zachowywał się co najmniej tak, jak gdyby miał jeszcze uwiązany worek cementu. A mi na Garym jeździło się całkiem dobrze...


Niedziela, 19 lipca 2009
84.31 km 25.00 km teren
05:34 h 15.15 km/h

Od rana padał deszcz, opuściliśmy pokój koło 10, później, do godziny 13 siedzieliśmy na przystanku autobusowym. Przy planie Rowów spotkaliśmy sakwiarza, skierowałem go na szlak przez SKN, którym też planowałem jechać. Po trzynastej przestało prawie padać, więc ruszyliśmy w stronę Smołdzino, dalej, przez Łokciowe do Kluków. Próbowaliśmy przejechać szlakiem, ale po deszczach i qudach było to niewykonalne. Rower zanurzał się po osie w brei... Wtopa była prawie do kolana
Wróciliśmy do Smołdzino, ale już nie szlakiem. Na około okazało się szybszą metodą. Później do Łeby przez Główczyce, Izbicę, Gać... W Główczycach minęliśmy sporą grupę sakwiarzy, którzy pojechali na około, głównymi drogami. Nasz skrót był mało opłacalny, bo spotkaliśmy się jeszcze z nimi w Łebie. W Klukach dołączył do nas na chwilę Włodek - sakwiarz z Sudetów.

Poniedziałek, 20 lipca 2009
48.59 km 20.00 km teren
03:23 h 14.36 km/h

Będąc w Łebie wykręciliśmy trochę na wschód i przez Rąbki pojechaliśmy obejrzeć dawny poligon oddziałów feldmarszałka Erwina Rommla - Afrika Korps. I grzybki
A dalej do Stilo, gdzie złapała nas ulewa i wymusiła skrócenie trasy - do Choczewa. Narzekania na podjazdy nasiliły się...


Wtorek, 21 lipca 2009
64.56 km 24.00 km teren
04:08 h 15.62 km/h

Zimą próbowaliśmy zobaczyć, co zostało z pomysłu budowy elektrowni atomowej. Z Choczewa było do Czymanowa o rzut beretem, więc...
Podjazdy znów dały się we znaki Beacie, więc zamieniliśmy się rowerami... Żałowałem tego, bo ledwie obracający się suport, nienasmarowane piasty i kiepsko wyregulowane przerzutki dały mi popalić, ale szanse się wyrównały... A później Wejherowo i w końcu Szemud, skąd przywlokłem muszelke dla Lolkowej


Środa, 22 lipca 2009

75.28 km 10.00 km teren
04:48 h 15.68 km/h


Przebijaliśmy się przez trójmiasto...
Z Szemudu pojechaliśmy na Kamień, później przez Kieleńską Hutę, Tuchom i Rębiechowo do Gdańska... Jakoś udało nam się dotrzeć do Matemblewa. Później, prowadzeni przez dwoje życzliwych rowerzystów dojechaliśmy do Wrzeszcza, tu kolejny życzliwy rowerzysta (pan na fullu z bomberem z2.1, tarczówkami formula oro i zmieniarką tylną sram) poinstruował nas, jak wyjechać na wyspę sobieszewską.
Wszystko było ok do momentu, w którym wjechaliśmy na most wantowy, później był koszmar... Krajowa siódemka to nie miejsce dla rowerzystów... Ale udało się.
Wieczorem dotarliśmy do Jantaru.

Czwartek, 23 lipca 2009
102.78 km 10.00 km teren
06:14 h 16.49 km/h


Z Jantaru pojechaliśmy do Krynicy Morskiej, stamtąd statkiem wycieczkowym do Fromborka i trasę 504 do El Blonga. Do Krynicy jechało się całkiem sympatycznie, później sympatycznie się czekało na rejs po Zalewie Wiślanym. Mniej sympatycznie jechało się z Fromborka do Elbląga - pod wiatr, pod górę i jeszcze giez mnie w tyłek dziabnął...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.