aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
> Myślisz, że tylko UE dotuje rolnictwo? Więc skąd od czasu do czasu
> na polskim rynku biorą się chińskie truskawki lub amerykańskie
> filety drobiowe, sprzedawane w cenach nie mających nic wspólnego z
> jakąkolwiek kalkulacją kosztów?
A możesz mnie oświecić co nam do tego? Ktoś chce dopłacać? Ok, niech dopłaca i
będzie w sytuacji w jakiej są teraz Chiny. Mają tony zielonych papierków, z
którymi nie mają co robić. Zastanów się przez sekundę - co teraz z nimi zrobią?
Dopłacą do kolejnej porcji truskawek i sobie zrobią kolejną kupkę pieniędzy,
tyle, że mniejszą?
Generalnie:
- jestem przeciwny państwowemu interwencjonizmowi w jakiejkolwiek dziedzinie
gospodarki z bardzo małymi wyjątkami;
- jestem przeciwny robieniu jednego wspólnego Państwa, natomiast jestem za wolną
wymianą towarową i swobodnym przekraczaniem granic z brakiem ceł włącznie.
Gość portalu: SK napisał(a):
> Problem tkwi głębiej.
> Należałoby się zastanowić czy utrzymywanie takiej ilości rolników jest
> logiczne, rentowne, sensowne, racjonalne.
> Odpowiedź brzmi: NIE.
> Mamy zbyt dużo rolników,(jeden z największych w świecie odsetek rolników
> przypadających na ogół mieszkańców)czy wejdziemy do UE czy nie, należałoby
> zdecydowanie tę liczbę zmniejszyć.
Kogo ty nazywasz rolnikiem? Jezeli 28% spoleczenstwa to rolnicy - to gdzie jest
ta produkcja rolna ? Tu trzeba troche precyzji: gospodarstwa towarowe, a wiec
te ktore cos dostarczaja innym to ok. 1/4 z tych 28 %, czyli ok. 7% ludnosci.
Reszta to ludnosc "zamieszkala na wsi".
> Brak odpowiedniej reformy, a raczej strach przed przeprowadzeniem jej w ciągu
> ostatnich 12 lat spowodował taką sytuację.
>
> Nawet rolnictwo nie może ominąć podstawowe prawo ekonomii. To oczywiste, że
ze
> 100 świnek będzie więcej zarobku niż z 2.
>
> UE moża nas wspomagać w reformie rolnictwa. Sami mielibyśmy z tym poważne
> problemy, a przynajmniej trwałoby to znacznie dłużej.
Swiete slowa!
Tylko czy silnie dotowane rolnictwo Unii to jest to "szczescie wiekuiste", do
ktorego nalezy zmierzac, skoro tylko ok. 1/4 ludnosci wiejskiej na tym
skorzysta?
A poza tym, gdzie jest ten wzrost gospodarczy Unii? Co sie tam tak "zatkalo"?
Czyz bysmy wszyscy pedzili w zla strone? Przeciez ci "zluzowani" ze wsi byli
rolnicy gdzies musza znalezc prace. Czy Unia rzeczywiscie jest tak dynamiczna
abysmy mogli stworzyc dosc miejsc pracy dla wszystkich? A wiec znow, gdzie jest
ten wzrost gospodarczy Unii?
Student
Każdy kraj mógłby rozwijać się szybciej lub wolniej (no trudno rozwijać się
wolniej niż unia) zależnie od polityki gospodarczej jaka by prowadził.
W Unii następuje i jest to proces nieubłagany konwergencja stopy wzrostu PKB
między krajami Unii. Wszystkie kraje bęą miały ten sam stopień wzrostu PKB co
Niemcy. Argumenty o naszym doganianiu kogokolwiek w Unii można więc na 100%
włozyć między bajki. Wysuwanie takich argumentów świadczy tylko o indolencji
umysłowej wypowiadającego je eurofana. Najlepiej jest ich pytac jaki wg.
stopień wzrostu PKB będzie miała Polska po przystapieniu do Unii. Jak powiedza
że np. 7% to niech uzasadnią dlaczego. Dlaczego kraj o najwyższym w Unii VAT i
wysokich podatkach dochodowych ma mieć taki wzrost? Oni wciąż wirzą że otwarcie
granic celnych ma zbawienny efekt dla wzrostu gospodarczego. Nie chcą
dostrzegać że w chwili obecnej granica clena co prawda istnieje ale znakomita
większość towarów ma preferencyjną stawkę celną 0%. Rolnictwo i kilka innych
dziedzin jest tu wyjątkiem. Akurat w rolnictwie otwarcie naszego rynku na
konkurencję z unii spowoduje katastrofę. A więc regres zamaist wzrostu
gospodarczego. Drugim argumentem przyjmowanym wciąż z naiwną wiarą przez
eurofanów jest argument iż Unia wybuduje u nas infrastrukturę (drogi,
kanalizację, mosty itp). Można eurofanom pokazywać że fundusze struktralne z
Unii to dla Polski 2% PKB a dla innych zapewne mniej rozwiniętych krajów jak
np. Hiszpania to 4%. Poza tym nie są to żadne unijne pieniądze to nasza składka
wraca do nas w postaci funduszy strukturalnych. Moglibysmy te pieniądze wydać
sami bez przelewania do i z Brukseli. Ale eurofani wciąż wierzą w mit manny z
nieba po wejściu do UE. Innymi slowy akcesja Polski do UE nie daje absolutnie
żadnych pozytywnych impulsów dla gospodarki. Ponieważ euro nie zostaniew Polsce
wprowadzony przed 2006 rokiem to będziemy dalej operować złotówką. ze względu
na cholerne problemy budżetowe rząd polski będzie dalej emitował obligacje o
niewiarygodnie wysokim oprocentowaniu. Zlotówka ulegnie dalszemu wzmocnieniu.
Poniważ w chwili obecnej euro stoi bardzo mocno do dolara nalezy przypuszczac
ze w krotkim czasie wzrost gospodarczy w sterfie euro spadnie do zera. Gdzie tu
powody do wzrostu gospodarczego w Polsce? No gdzie? Naiwna wiara eurofanów w
cud nie wystarczy!
Kiedy Polska dogoni wreszcie Ugande? cd
Upraszczać, upraszczać i jeszcze raz upraszczać
Heritage Foundation podsuwa polskim politykom receptę na sukces gospodarczy. W
większości zawrzeć ją można w jednym zaleceniu: upraszczać, upraszczać i
jeszcze raz upraszczać. W każdej dziedzinie. Jeśli chodzi o politykę handlową,
najlepsze efekty daje zniesienie większości opłat celnych, łącznie z
wyrównawczymi czy antydumpingowymi. Należałoby– jak w Hongkongu – utrzymać
tylko te cła, które służą zapewnieniu zdrowia i bezpieczeństwa publicznego oraz
ochronie środowiska naturalnego. Można by także, jak w Irlandii, wprowadzić
kilka specjalnych kwot dla tych importowanych towarów, które stanowią
największą konkurencję dla produktów krajowych.
Recepta na bogacenie się firm i prywatnych osób jest jedna: niskie podatki.
Mniej ważne jest przy tym, czy podatek jest liniowy, czy progresywny. Ważne,
żeby najwyższe stawki nie przekraczały 25 proc. (jak w Singapurze czy
Hongkongu). Polska powinna też znacznie zmniejszyć poziom interwencjonizmu
państwowego. Najbogatsze i najszybciej rozwijające się kraje świata nie
utrudniają, tak jak Polska, życia zagranicznym inwestorom. W Singapurze,
Hongkongu, Estonii i Wielkiej Brytanii inwestorzy zagraniczni są traktowani tak
samo jak krajowi. Minimalne bariery stawiają im Irlandia (ograniczenia dotyczą
gruntów rolnych oraz irlandzkich linii lotniczych) i Nowa Zelandia
(ograniczenia dotyczą rybołówstwa, lotnictwa i nieruchomości).
Przykład krajów rozwiniętych pokazuje też, że rząd Polski powinien raz na
zawsze wyrzec się pokusy manipulowania cenami i płacami, i zostawić to wolnemu
rynkowi. Minimalne wtrącanie się państwa w ceny jest ewentualnie dopuszczalne w
przypadku produktów rolnych (tak jak w Luksemburgu). Większość liderów rankingu
ustala też płacę minimalną.
Jednak do najważniejszych i najtrudniejszych zadań stojących przed Polską
należy skuteczniejsza ochrona własności prywatnej, walka z korupcją, poprawa
przejrzystości systemu policyjno-sądowniczego, usprawnienie i obniżenie kosztów
działania administracji publicznej.
Czy podołamy temu zadaniu? Prognozy ekspertów nie są najlepsze. Bo przecież
żeby choćby pomyśleć o życiu na stopie takiej jak Brytyjczycy, Estończycy czy
Włosi, musielibyśmy najpierw dogonić Ugandę. A na to się nie zanosi.
Eliza Michalik
Opr. na podstawie m.in. „Międzynarodowego Przeglądu Politycznego” i analizy
dr. Ryszarda Sowińskiego.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl