Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

" />
">mimo, że jest 'tygrysem' Irlandii dlaeko do potencjału i osiągnięć 4, poza tym nie nie jest to kraj samodzielny (gospodarczo, surowcowo), nie ma wielkiego znaczenia militarnego itp.dostaliśmy na wyrost właśnie z tych powodów - jesteśmy najwększym krajem europy środkowej, prawie połowa szmalu ma iść do nas, poza tym na najbliższe 20 lat stanowimy zewnętrzną (najdłuższą) granicę unii (tylko mi nie wyjeżdżać z granicami morskimi )



Właśnie Morky

A czo to nie znaczy właśni,e że Polska COŚ znaczy?
Jesteśmy największym krajem wchodzącym do UE, rolnicy to u nas 1/5 obywatelii (choć biedni , mamy zabezpieczać wschodnie granice UE, czy nawet (chociaż sa wielką potęgą to mu w tym nie jestśmy mamy WŁASNE zdanie co do polityki bezpieczeństwa na świecie.

Więc moim zdaniem ignorowanie 40-dziesto milionowego kraju i wywalenie go z pierwszej szóstki Unii Europejskiej jest dla nas degradacją i narodową hańbą



(jak tak dalej pójdzie , to z racji tego że jesteśmy biednii już Luxemburg będzie mieć więcej do powiedzenia - i to wcale śmieszne nie jest.



Polacy żyją w biedzie mimo pracy
PENSJE ZA MAŁE, CENY ZA WYSOKIE

"Zagrożonych ubóstwem jest w sumie 17 proc. Polaków - wynika z raportu GUS "Zasięg ubóstwa w Polsce w roku 2009", na który powołuje się "Dziennik Gazeta Prawna". W biedzie żyje co dziesiąty Polak, który ma pracę. W Unii Europejskiej gorzej mają tylko pracujący w Rumunii i Grecji. 

Wskaźnik ubóstwa według unijnych wyliczeń to 750 zł na osobę w gospodarstwie domowym. Wiele osób musi przeżyć jednak w Polsce o zaledwie kilka złotych więcej ponad tę kwotę. Wtedy po opłaceniu rachunków muszą kupować najtańszą żywność i ubierać się w sklepach z odzieżą używaną.

Problem dotyczy nie tylko niewykwalifikowanych robotników, ale także osób z wyższym wykształceniem. Z biedą borykają się najczęściej ludzie po 40. roku życia, ale także aż 23 procent młodych osób przed trzydziestką.

Powody polskiej biedy

Eksperci podają kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. – Jedną z nich jest duży udział osób pracujących w rolnictwie. Dochody tej grupy są niskie i często jedna osoba utrzymuje całą rodzinę wielodzietną – mówi "DGP" Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych. I tak wśród małżeństw z czwórką potomstwa w biedzie żyje 36 proc.

Ekspert z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych Piotr Broda-Wysocki zwraca uwagę z kolei na zachwianą u nas relację pensji do cen towarów. – Zarobki są niskie, a ceny towarów wysokie – mówi.

We Francji średnia płaca to 3021 euro, czyli ok. 12 tys. zł. W Polsce – 3650 zł. Tymczasem różnice w cenach nie są aż tak wielkie – za 1 kg mięsa we Francji zapłacimy 4 – 5 euro, czyli ok. 25 zł - podobnie jak w Polsce.

Zdaniem specjalistów, nic nie wskazuje na to, by możliwa była szybka zmiana tego stanu rzeczy. – Można wprowadzić bardziej progresywne opodatkowanie, tak aby osoby z najniższymi zarobkami dostawały więcej netto, ale żeby zarazem nie wzrosły koszty pracy – mówi Iga Magda."
-podaje tvn24 
Użytkownik cinsson edytował ten post 14 czerwiec 2010 - 15:48




Najbliżsi współpracownicy o. Tadeusza Rydzyka tworzą nową partię. Ma ona błogosławieństwo ojca dyrektora, potężne struktury - Koła Przyjaciół Radia Maryja zrzeszające ponad 200 tys. osób - i jasny cel: wygrać najbliższe wybory - pisze "Gazeta Wyborcza".

Partię organizuje fundacja Nasza Przyszłość - Polska blisko związana z Radiem Maryja i "Naszym Dziennikiem". Chce stworzyć silne ugrupowanie, które po wyborach przejmie władzę - podaje gazeta. "Nadszedł czas działania skutecznego w celu ratunku Polski, przez wybór władzy narodowej, która przygotuje dręczoną Ojczyznę na szczęśliwość Polskiego Narodu tj. Królestwo Matki Bożej Królowej Polski, które zapewni pracę wszystkim Polakom i uzdrowi życie wszystkich gospodarstw Polskich rolników oraz przywróci Narodowi rozkradziony majątek" - głosi manifest nowej partii.

Jej struktury mają powstać: "w zakładach pracy, na wsiach i w osiedlach, a także przy już istniejących organizacjach religijnych, młodzieżowych np. ZHR, ZHP, Młodzież Wszechpolska". W programie znajdujemy wątki zapożyczone od PZPR (planowa polityka gospodarcza państwa), Samoobrony (odzyskanie mienia narodowego zagrabionego po wojnie, a zwłaszcza po Okrągłym Stole, przez złodziei, oszustów i rozliczenie ich), LPR (unieważnienie narzuconego Polsce traktatu dostosowawczego do Unii Europejskiej) oraz pomysły autorskie (przywrócenie konstytucji kwietniowej z 1935 r.) - informuje "Gazeta Wyborcza".

Protektorami nowej partii są działający w Naszej Przyszłości: ks. prof. Czesław Bartnik (czołowy publicysta "Naszego Dziennika"), prof. Kazimierz Bielenin (bronił na łamach "ND" antysemickiej księgarni Antyk i "dobrego imienia mieszkańców Jedwabnego"), prof. Włodzimierz Bojarski (członek Zespołu Wspierania Radia Maryja), Janina Kraus (była posłanka KPN, walczyła o częstotliwości dla Radia Maryja), prof. Stefan Kurowski (razem z Jerzym Robertem Nowakiem atakował Romana Giertycha za udzielenie wywiadu "Gazecie Wyborczej"), wielu ekspertów sztandarowej audycji Radia Maryja "Rozmowy niedokończone" i gwiazd Telewizji Trwam - podaje dziennik. (PAP)

I co o tym myśleć?? Ja osobiście się boję...



"Koszerna" znowu puściła wiatry i kretyni wciągają mażąc o fiołkach. Tak jak z tym "majbachem" co to Rydzyk nim pomyka po Toruniu.

Ludzie qurwa! "GW" nie opisuje świata, czy Polski! "GW" tworzy Matrix, który nic nie ma wspólnego z rzeczywistością.


I tyle.



" />Dyskusja o GMO w Europie...


">Serwis naukowy Cordis (cordis.europa.eu) pisze, że w całej Europie nasila się publiczna debata na temat organizmów modyfikowanych genetycznie (GMO) i sprzeciw wobec stosowania tej technologii w rolnictwie. Niedawno mocny głos w tej sprawie rozległ się na Półwyspie Iberyjskim.

W Hiszpanii, która uprawia najwięcej GMO w Europie (75 tys. hektarów), ponad trzystu naukowców i organizacji zajmujących się zrównoważonym rozwojem podpisało petycję do tamtejszego rządu, w której domagają się zakazu stosowania tego rodzaju upraw. Badacze, m.in. z Narodowej Rady ds. Badań (CSIC), zwracają uwagę na zagrożenia związane z wprowadzaniem GMO na pola i talerze. Jeden z naukowców powiedział na łamach ‟El Mundo”, że godnym pożałowania jest fakt, że jego kraj, bardzo bogaty przyrodniczo, jest liderem technologii, która zagraża różnorodności biologicznej Europy.

Hiszpańska petycja została nagłośniona dosłownie kilka dni po tym, jak we Francji zakazano upraw kukurydzy MON 810, genetycznie modyfikowanej odmiany opracowanej przez koncern Monsanto. Choć jest ona dopuszczona na terenie Unii, Francja skorzystała z prawa do ochrony zdrowia swoich obywateli – istnieją poważne podejrzenia, że wspomniana kukurydza ma silnie negatywny wpływ na zdrowie zwierząt i ludzi (a także na to, że krzyżuje się z odmianami niezmodyfikowanymi. Zgodnie z przepisami, Komisja Europejska ma dwa miesiące na decyzję, czy uznać ‟nowe wyniki badań naukowych”, na które powołali się Francuzi – tylko one bowiem pozwalają krajom członkowskim zakazywać już zarejestrowanych GMO. Jeśli ich nie uzna, podejmie próbę obalenia zakazu. Wcześniej na tzw. zasadę przezorności próbowały powoływać się Austria, Niemcy i Polska, jednak KE ignorowała ich głosy.

W październiku portugalski minister środowiska, Francisco Nunes Correia zwrócił uwagę, że należy poważnie zastanowić się nad sytuacją, kiedy kraje członkowskie mają bardzo określone zdanie w sprawie GMO, a Komisja Europejska narzuca im swoją wolę. Miejmy nadzieję, że podczas debaty komisarzy w sprawie GMO, która odbędzie się w lutym, zostaną wyciągnięte wnioski z tego rodzaju głosów, coraz bardziej licznych.



Po 2014 roku mniej z unijnej kasy na inwestycje

Parkiet 14.02.2008 09:32

- Musimy wypracować nowy model finansowania rozwoju regionalnego. Być może trzeba będzie zrezygnować z systemu dotacji - powiedziała Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, podczas spotkania z członkami Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.

Jej zdaniem, środki z Unii Europejskiej nie wystarczą do zaspokojenia wszystkich potrzeb inwestycyjnych regionów - pisze "Parkiet".

- Ponadto należy się spodziewać, że po 2014 r. unijne dotacje dla Polski nie będą tak wysokie jak obecnie i dlatego już teraz trzeba się zastanowić, jak wypełnić tę lukę - dodała minister.

Zdaniem Bieńkowskiej, środki na rozwój regionów znajdą się w budżecie państwa. - Polska jest coraz bogatsza, więc w budżecie są niemałe pieniądze, trzeba je tylko mądrzej wykorzystywać - stwierdziła.

Dodała, że w rządzie trwają prace nad modelem finansowania rozwoju regionalnego, ale na razie są one na wstępnym etapie. - W pracach uczestniczą ministrowie: finansów, infrastruktury i rozwoju regionalnego - poinformowała Bieńkowska.

Minister uważa, że w Polsce należy także zmienić system realizacji inwestycji, które powstają za publiczne środki. MRR zaproponuje zmiany w przepisach dotyczących zamówień publicznych.

- Nie może być tak, że w przetargu decydującym kryterium jest cena - mówi Bieńkowska. Przypomina, że w wyniku stosowania takich zasad często w połowie budowy jakiegoś obiektu okazuje się, że brakuje pieniędzy na dokończenie inwestycji.

- Zrobimy także porządek, jeśli chodzi o protesty podmiotów, które przegrywają przetargi - zapowiada Bieńkowska.

Minister wskazała także na problem rozwoju obszarów wiejskich. Jej zdaniem, Komisja Europejska popełniła błąd, oddzielając programy związane z rozwojem wsi od pozostałych programów operacyjnych. Chodzi o to, że za realizację działań Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich we wszystkich krajach członkowskich odpowiadają ministrowie rolnictwa.

- Nie sądzę, aby to wyszło na dobre terenom wiejskim, bo w ten sposób nie będzie presji na wprowadzenie tam potrzebnych zmian - mówi Bieńkowska.

http://praca.wnp.pl/po-2014-roku-mniej- ... 1_0_0.html



" />Janusz Korwin Mikke š


">
Złośliwi na pewno powiedzą: z przyzwyczajenia – bo, jak przystało na znanego miłośnika d***kracji, startuję prawie w każdych. To jednak ekspens i czasu, i pieniędzy – więc istnieją racjonalniejsze wyjaśnienia. Podstawowym celem jest wygrać. Powiedzmy jasno: szanse są bliskie zeru, ale szanse przeprowadzenia przez trzyosobowe Koło UPR w Sejmie w 1992 roku uchwały lustracyjnej były mniejsze – a przeszła. Czy to jest możliwe? Jeśli uzyskam dostęp do telewizji, jeśli te potencjalne 15% zagłosuje, jeśli inne głosy rozłożą się między poszczególnych kandydatów tak: 40% – 15% (ja) – 14% – 13% – 12% – 9%‌ – i jeśli zwolennicy tych, co odpadną, będą woleli mnie niż tego, który miał 40%‌ Albo jeśli ten, który uzyskał 40%, z radości zemrze na serce‌ Natomiast drugim, znacznie bardziej realnym celem jest pokazanie, że konserwatywni liberałowie jeszcze istnieją.

Co więcej – rosną w siłę. Każdy wynik powyżej pół miliona wyborców – co jest jak najbardziej realne – pokaże, że jesteśmy siłą, z którą nawet w d***kracji należy się liczyć. Być może nawet od razu da się z tego wyciągnąć jakieś polityczne korzyści. Natomiast jest to bardzo ważne dla przyszłości Polski. Bo przecież lada moment po Grecji przyjdzie pora na Portugalię czy Węgry‌ aż bankructwo socjalizmu dotrze i do Polski. I wtedy nie będzie tak, że znikąd pojawią się jacyś magicy obiecujący zrozpaczonym ludziom niestworzone rzeczy – tylko będzie istniało stabilne środowisko, o precyzyjnym programie, mogące szczycić się tym, że od 20 lat uprzedzało, iż do tego dojść musi. ‟Jak trwoga, to do Boga” – sympatie i nadzieja wszystkich skupi się wtedy na nas. ONI doskonale o tym wiedzą i starają się nie dopuszczać nas do mediów. Sączą ludziom socjalną truciznę. Narzucają jedynie słusznych kandydatów. Przemilczają albo ośmieszają.

To wszystko wiemy i jesteśmy przyzwyczajeni. A jednak, dzięki internetowi, dziennikarze – zwłaszcza lokalnych mediów – wiedzą już doskonale, że nie jesteśmy kupą oszołomów, tylko ludźmi wystającymi poza polski grajdołek; że jesteśmy odnogą ogromnego, narastającego ruchu sprzeciwu wobec rosnącego karykaturalnie etatyzmu. Wiedzą, że etatyzm się kończy – bo widzą, że bankrutuje. Wiedzą też, że oglądalność ich audycji i sprzedawalność ich prasy rośnie, gdy nasze tezy są w nich publikowane. Większość ludzi lubi banalną papkę. Ale jest też spory odłam lubiący przeczytać i obejrzeć coś świeżego. Dlatego w tych wyborach liczę na całkiem przyzwoity wynik. Nawet 15% jest w granicach możliwości. Partie Władzy – czyli PO, PSL i PiS – mają naturalną przewagę, bo mogą się dziennikarzom czymś odwdzięczać.

Namacalnie. Również SLD może coś obiecywać. My nic nie możemy obiecać, bo nawet jeśli wygramy, to będziemy posady likwidować, a nie rozdawać. Ponadto PO ma dodatkowa korzyść z szumu wokół prawyborów – ale on już znika. PiS płynie na fali sympatii po Katastrofie – lecz do wyborów jeszcze kilka tygodni. Zobaczymy! Nie zamierzam gdybać, czy większe szanse ma Jarosław Kaczyński (gdy to piszę, nie jest pewne, czy zdecyduje się na start!), czy Bronisław Komorowski – ale jedno jest pewne: są to ludzie, z którymi można rozmawiać. To nie to, co pp.Aleksander Kwaśniewski czy Lech Wałęsa. I to jest pewien plus. Z drugiej strony człowiek inteligentny, dorwawszy się do władzy, potrafi zrobić więcej zła niż ciemny kmiotek bojący się pociągać za sznurki władzy. Tak więc sądzę, że spora część ludzi będzie wolała bezpieczniejszy wybór. I to raczej Janusz Korwin-Mikke niż np. Waldemar Pawlak. Nie wiem, ilu kandydatów Lewicy stanie ostatecznie w szranki – wygląda to jednak na bój p.Grzegorza Napieralskiego z p.Andrzejem Olechowskim. P. Olechowski to taki Lepper dla półinteligentów – tak jak p.Lepper robił karierę na biadoleniu, jak to rolnik jest wyzyskiwany, tak p.Olechowski będzie bronił lumpeninteligencji.

P. Olechowski ma jednak tę przewagę nad p.Lepperem, że p.Lepper zaczynał od walki z Unią Europejską (i przekupieni tymi 200 złotymi od hektara rolnicy Go porzucili), natomiast lumpeninteligencja od początku liczyła na posady w Unii, na obronę Unii przez nacjonalistami, konserwatywnymi liberałami i innymi takimi – i się nie zawiodła. Dlatego szanse p.Leppera są żadne, a szanse p.Olechowskiego znacznie większe. I wreszcie p.Napieralski. To chyba będzie dla SLD spora porażka. Ale – zobaczymy! Na razie liczę na Państwa niezawodne, jak zawsze, poparcie!

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.