aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Nabyłem właśnie kompresor nie wiem po co ? Na osi, ciągniony, silnik andrychowski od stara 747. Da się teraz wyżyć z piaskowania ? Postanowiłem dać bratu wędkę zamiast ryb
Nie ma to jak odrobina sarkazmu .
Musze cie rozczarowac nie wszyscy na podlasiu to rolnicy w gumofilcach i czapkach uszatkach.
Sprezarka jest srubowa o odpowiedniej wydajnosci, a piaskowanie na wlasne potrzeby ze wgledu na profil dzialalnosci
Nie jest to przemysłowka z jaka pewnie miales doczynienia, ale czy zeby przewiesc wiecej niz 5 osob musze kupowac autobus ??
Chyba zaszło małe nieporozumienie. Pisałem że kupiłem za 2300 zł piaskarkę dla brata bo strasznie odporny na pracę jest. Za cholerę żadna się go nie trzyma. Ponieważ wydałem ze 3 tyś na piaskowanie myślałem że dam bratu zarobić. Niestety . Sprężarę wezmie kolega. Gdzie tu sarkazm ? I gumofilce.... Jakieś kompleksy ?
[ Dodano: 7 Luty 2010 ]
Witajcie
Hmmmm, nie wiem w zasadzie od czego zacząć. Może jednak od początku.
Był sobie początek kwietnia 2005 kiedy wstając rano jak zwykle do pracy zapytałe mojej kochanej połówki czy wie, że będziemy budować dom. Tu może nie będę cytował tego, czego przez następny tydzień nasłuchałem się od Eluśki - &*^!#$&#$!(%#(*&^#. "No dobra", rzekłem, "zobaczmy chociaż działkę" ( którą notabene znalazłem już znacznie wcześniej poprzez najomych), "przecież nie musimy jej kupować" ...
http://czajen.pl/~slaweczek/zdjecia/20050418/
Działka miała jeden feler : linia elektryczna przecinała działkę po skosie i dodatkowo stał na niej słup lecz aby nie było za prosto to był to tzw. AS.
Powiedziałem : "Kochanie dam sobie z tym radę". Na co moja kochająca żona : "OK zgadzam !!!!"
18 kwietnia 2005 zawarliśmy przedwstępną umowę sprzedaży ze względu na klasyfikację gruntu jako rolnego i czekaliśmy do początku maja na podpisanie właścicwej umowy po uzyskaniu a właścicwie jej braku na skorzystanie z prawa pierwokupu przez Agencję Nieruchomości Rolnych.
Od tego dnia zaczęła sie gonitwa z czasem. W czerwcu sprzedaliśmy mieszkanie jednak z opcją, że możemy mieszkać do 15 grudnia.
Od tego dnia tylko jedno miałem na myśli : "Musimy zdążyć wybudować dom i przeprowadzić się do niego najpóźniej do 15 grudnia - mam chyba nagwizdane w głowie !!"
Witam
Na szczęście jest duża konkurencja i każdy zapłaci ile zechce . A drogo nie zawsze znaczy dobrze . Chętnie dam zarobić przy moim trawniku bo to niewątpliwie ciężka praca jednak za rozsądne pieniądze nie za taki "obłęd" .A argumenty m.in. o tym że trzeba do klienta dojechać a to kosztuje jakoś mnie nie przekonują .
D.RZ
Pomijając kwestie dojazdu co też uważam za śmieszną argumentację- weź po uwagę że większość ludzi ma 30 do 100 m kw - tj zapłaci 300 do 1000 zł nie kiwając palcem. Są też ludzie o baaaarrrrddzzzoo dużej kasie. Ja też mam spory teren i już teraz ok 500 m kw trawnika i zakładałam go dokładnie jak Ty. Mało tego koszę kosą spalimową i zostawiam mulcz bo trawnik jest w sadzie i nie gram na nim w golfa, a jego zadaniem dotychczas było utrzymanie ziemi w sadzie bez chwastów. Drugi trawnik mam przed domem w którym aktualnie mieszkam jakieś 50 m kw - tytaj trawa z rolki, koszona kosiarką - nie opłacało się samemu zakładać trawnika zważywszy żę trzeba było zlikwidować śmietnisko - a wydatek 500 zł uważałam za rozsądny. Tak więc rozważ ten problem w ten sposób - co się komu i kiedy opłaca.
Darku absolutnie Ciebie rozumiem, że wydatek 10czy 30 tys na trawę na takim terenie to śmiechu warte - nie dajmy się zwariować. Gdyby takie koszty dotyczyły np uprawy traw patewnych to rolnicy by ich nie siali a nie ukrywajmy, że siejąc taki ekstensywny trwanik właśnie takie trawy się stosuje.
Alison, moja kumpela zrobiła gabinet w garażu (wysuniętym poza bryłę budynku, choć połączonym) i chyba wtedy nie powinno być problemu z wyodrębnieniem faktur. ALe głowy nie dam. Tyle, że chyba działalność musiałabyć zarejestrować przed rozpoczęciem fakturowania, a to z kolei może mieć wpływ na inne wydatki - ZUS, ale też np. opłata za wycięcie drzew jeśli musisz je usunać z działki (dla przedsiębiorczych o wiele wyższa!). Z drugiej strony - jeśli jesteś absolwentką i dopiero zamierzasz się*zarejestrować, to może warto powalczyć o jakieś dofinansowanie na rozpoczęcia działalności gospodarczej, albo stworzenie miejsca pracy w terenie wiejskim - które ładnie fakturami udokumentujesz. Popytaj w PARP (www.parp.gov.pl) lub Agencji Rozwoju Rolnictwa (czy jak to zwał), albo lokalnie w gminie - kiszą te unijne i krajowe środki publiczne, jak mogą, ale czasem coś się*może udać. Sprawdzić warto. Jeśli to gabinet lekarski - to jestem pewna, że można dostać też coś na specjalistyczny sprzęt - ale niestety zależnie od... miejscowości. sic!
Próbuj.
cześć dziewczyny:D
czy was dzisiaj też tak muli?
Ja normalnie zasypiam na stojąca, a jeszcze w robocie taka nudna i monotonna praca, cały dzień kopertowałam i adresowałam decyzje aaaaaaaaaaaa nic tylko zasnąć.
Po wczorajszym wyczynie ani dupka ani łydki nie bolą, zobaczymy jak wsiądę na rower czy dam rade;)
Teraz w najbliższym czasie będę pewnie wpadać tylko z domku bo szykuje się od marca nalot rolników z wnioskami znów (powtórka z września) no i do opanowania robota w nowym programie więc pewnie czasu nie będzie dużo.
Damy jakoś radę chociaż łatwo nie będzie.
Jutro ostatki a w środę już post. Jak dobrze pójdzie to na środę nastawiam się na oczyszczanie. Nie wiem jeszcze czy to będzie maślanka jabłka czy może gotowana pszenica. Dzisiaj jeszcze nie chce o tym decydować bo mam kiepski umysł;)
idę zobaczyć jak wam się zaczął nowy tydzień a potem może uda mi się pokręcić
Skoro już tak zeszliście na PRL, to też sobie pozwolę na małego offa ( a co - mój temat w końcu, no nie? ).
SZCZYT MYŚLI TECHNICZNEJ
Mój staruszekł w latach 80 miał praktyki w EWuPeCu. Jednym z zadań tego przedsiębiorstwa była konserwacja linii energetycznych. Żeby to zrobić trzeba najpierw wiedzieć ile ma się nowego materiału ( czytaj kabla ) na zastąpienie sfatygowanego. Otóż w latach 80, w Polsce Ludowej, kraju wielkiego postępu technologicznego do zakładu przychodziły szpule, na które nawinięte było od kilkuset metrów do kilku kilometrów kabla. Oczywiście nikt tego nie standaryzował, więc kabel trzeba bylo zmierzyć, żeby było wiadomo ile jest go dokładnie. Robiono to rozwijając szpulę i przykładając do miary narysowanej na betonie... Brak słów...
SZCZYT WYDAJNOŚĆI
Inny przykład jak wspaniała byla gospodarka PRL-u i kolejna historia rodzinna. Na początku lat 70-tych przeprowadzono komasację gruntów rolnych. Polegało to na zliczaniu areału poletek, należących do poszczególnych rolników i zamienianiu rozbitych poletek na względnie zwarte obszary rolne. Oczywiście urzędnicy nie patrzyli na to jakiej klasy glebę miał rolnik i często zamieniali II, III na totalny piach. Byly to zamiany tendencyjne - PGR dostawaly w ten sposób najlepszą glebę, indywidualni najsłabszą ( w tym mój dziadek ). W zamyśle miało to prowadzić do wzrostu wydajności tych pierwszych. I tutaj cała historia - rok po komasacji były dobre plony. Była piękna pogoda, więc ktoś wpadł na pomysł żeby zboże wysypywać wstępnie na drogi :lol2: a stamtąd do elewatorów. Niestety przyszedł deszcz i większość zboża zatęchła zanim je pozbierano. Nic dodać nic ująć.
SZCZYT ZDOLNOŚCI BUDOWLANEJ
To kiedyś wyczytałem: w latach 70-tych ( późny Gierek ) któraś z komisji sejmowych ( chyba energetyki, ale głowy nie dam sobie uciąć ) wpadla na pomysł budowy na górnej Wiśle zapory. Oczywiście miała to byc zapora produkująca najwięcej prądu w Europie. Zebrano specjalistów, w tym jednego z prof. poznańskiej polibudy. On zdawał raport wstępny, w którym napisał, że nie da się zbudować elektrowni wodnej o tak dużej produkcji, bo nie są wstanie wyprodukować łożysk zdolnych utrzymać odpowiednio dużą turbinę. Komisja uznała to za brak współpracy i prof. został odwołany ze stanowiska. Wezwano specy z bratniego Sajuza i dopiero po ich negatywnym werdykcie porzucono prace...
W takich realiach, gdzie towarzysz wieł lepiej niż profesor, gdzie marnuje się zasoby i gdzie nikt nie przejmujeł się normami i odpowiednim zarządzaniem nie ma mowy o możliwości zaspokojenia wewnętrznego popytu. Do tego utrzymanie armii. Do tego eksport surowców po tragicznych cenach, żeby móc kupić elektronikę, stal czy co tam jeszcze ( w przeliczeniu na dolary 1 tona węgla była warta tyle co 10 australijskich owiec). Taki socjalizm nie ujedzie daleko, wykończą go wlasni obywatele, bo nie będzie w co się ubrać i co do gara włożyć.
A ten cały chojrak z Wenezueli może sobie kozaczyć socjalizmem bo ma ropę. A dziś jest tak, że nawet najbiedniejsze państwo może sobie pozwolić na niesamowity socjal, jeżeli ma ropę albo gaz ( Arabia Saudyjska). Skończy się ropa, skończy się Chavezomania i sam Chavez.
I jeszcze ciekawostka na koniec - jeżeli jakiś obcokrajowiec będzie wam mówił, że Polacy to pijacy zrzućcie wszystko na Rosjan i Niemców. Rozbiory+wojny+komuna nauczyły naszych przodków, że jedyne miejsce gdzie można poczuć się wolnym to samo dno butelki wódki.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl