Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

" />
">(‌) książkę do ekonomi dla szkół średnich (‌) Akurat miałem na myśli książkę dla studentów, ale o bez znaczenia

">(‌) w 90% prac tych ekonomistów we wnioskach można przeczytać, że wprowadzenie euro przy odpowiednim kursie i odpowiednich przepisach będzie korzystne dla gospodarki.(‌) Ile tych prac przeczytałeś, żeby takie wnioski wysnuwać? Założę się, że nie miałeś w ręce żadnego ekonomicznego opracowania‌ A rzucanie przez Ciebie hasłami, których nie rozumiesz, jest wręcz śmieszne. Wchodzenie w inflacje, czy deflacje na tym poziomie nie ma sensu, a już o ciągłym powtarzaniu o dodrukowaniu pieniędzy nie wspomnę, bo to żenada‌
Ale zostawmy to, bo nie chodzi tutaj o to, żeby przeanalizować jak i kiedy bank centralny oddziałuje na gospodarkę. Myślę, że wszyscy zgodzimy się, że ma instrumenty oddziaływania. Jak ktoś chce wiedzieć jakie – niech przeczyta o roli banku centralnego i systemie bankowym.
Skoro więc ustaliliśmy, że bank centralny jest ważną instytucją, to moim zdaniem warto mieć wpływ na taką instytucję. I tyle w temacie. Jak chcecie się pozbyć wpływu na pieniądz – Wasza sprawa. Jak chcecie oddać władzę wykonawczą do Brukseli – Wasza sprawa. Ja będę robił wszystko, żeby przekonywać ludzi, że to błąd. Po to walczyliśmy o demokrację, żeby mieć wpływ na swój kraj. Mieliśmy już dosyć dyktatu Moskwy, a teraz dobrowolnie oddajemy się pod dyktaturę Brukseli‌



" />Gospodarka amerykańska była jak zawodnik, który bierze doping. Na dłuższą metę tak się nie da - twierdzi Leszek Balcerowicz. Jego zdaniem winne tej sytuacji nie są prywatne banki, ale instytucja publiczna, czyli Fed, amerykański bank centralny. Zbyt długo utrzymywał niskie stopy procentowe. Prowadząc politykę łatwego dostępu do pieniądza, naruszył amerykański rynek finansowy.
Leszek Balcerowicz

System Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych, inaczej też Rezerwa Federalna lub FED (z ang. Federal Reserve) pełni rolę banku centralnego w Stanach Zjednoczonych. FED jest to prywatny system zarządzania drukiem i dystrybucją dolara

Powyższa informacja jest dla gamoni będących dalej pod wpływem uczonego profesora



http://torrenty.org/timages/412284.jpg

Polska wersja jednego z najpopularniejszych podręczników amerykańskich do nauki ekonomii!

Przejrzyste, aktualne i zarazem interesujące wprowadzenie do zasad teorii ekonomii i podstawowych faktów dotyczących amerykańskiego i światowego systemu gospodarczego. Synteza uwzględniająca wszystkie konkurujące szkoły teoretyczne: eklektyzm postkeynesowski, monetaryzm, szkołę racjonalnych oczekiwań, libertarianizm szkoły z Chicago, marksizm i ekonomię radykalną.

Ze względu na objętość oryginału polskie wydanie zostało podzielone na dwa tomy.

Tom pierwszy obejmuje cztery części oryginału:

* Pojęcia podstawowe
* Makroekonomia, fluktuacja produktów i cen
* Pieniądz, stopy procentowe i deficyty
* Mikroekonomia, podaż i popyt oraz rynki produktów.

Tom drugi składa się z trzech kolejnych części:

* Płace, renta, zysk i podział dochodów
* Równość, sprawiedliwość, efektywność i rola państwa
* Wzrost gospodarczy i handel międzynarodowy
* Słowniczek podstawowych terminów oraz Indeks rzeczowy do obu tomów.

Podręcznik przeznaczony jest zarówno dla studentów pierwszego roku studiów ekonomicznych, jak i dla studentów innych kierunków, w programach których znajdują się podstawy wiedzy ekonomicznej. Z książki tej może też skorzystać każdy, kto chce dowiedzieć się, jakie mechanizmy i instytucje rządzą współczesną gospodarką rynkową.


Tresć widoczna tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Kliknij tutaj aby się zarejestrować




Gospodarka zawsze przechodzi różne cykle, warto w odkrywczych tezach, propozycjach nie być Kononowiczem - nie będzie niczego...
Czym innym jest teoria makroekonomiczna, a co innego praktyka, profesor ekonomii rzadko jest multimilionerem.


Oczywiście, że cykle były, są i będą. Nikt nie twierdzi, że będzie inaczej. Powiem więcej - to Keynes podniósł koncepcję, która (w uproszczeniu) miała cykle wyeliminować, a co najmniej mocno je spłaszczyć. Liberałowie nigdy nie mówili, że da się cykle wyeliminować!
Co więcej, wspomniany przez Balcerka Rothbardt nieustannie podkreśla, że to czy wolny rynek jest skuteczniejszy niż rynek regulowany nie jest najważniejsze. Uważa on, że zapewne wolny rynek jest efektywniejszy ale nawet jeśli toś udowodni, że tak nie jest, to i tak nie wolno go ograniczać, bo jest on sprawiedliwy. Paradygmat sprawiedliwości jest w tym miejscu najważniejszy.
Podam drastyczny przykład - jeśli ktoś udowodni, że mydło z ludzkiego tłuszczu jest lepsze, tańsze itd to czemu nie zrezygnować z "marnowania" ciał ludzkich bez sensu zakopując je w ziemi? Nie lepiej je jeszcze po śmierci zużyć w pożytecznym celu? Nikt normalny takich badań nie prowadzi, a nawet gdyby prowadził to nikt by z nich nie skorzystał. Bo w istocie Adi o zasady tutaj chodzi, a nie o użyteczność.
Schodząc na poziom ekonomii; nie ma żadnego znaczenia, że 100 zł w Twoich rękach lepiej "przysłuży się" gospodarce niż w moich. Jeśli jest to moje 100 zł, to nic Adiemu do tego. I państwu też. Choćbym miał sobie tą stówką palić w piecu, a Adi miał w stosunku do tej stówki szczytne zamiary. Jeśli ktoś "zredystrybuuje" moją stówę do Ciebie, to będzie to normalne złodziejstwo, nawet jeśli nazwiesz je ustawowo sprawiedliwością społeczną.
W odniesieniu do banków (i państw oczywiście) to złodziejstwem jest drukowanie pustych pieniędzy. Nie ma tu znaczenia jak nazywa się doktryna ekonomiczna, która za tym stoi. I jak każde inne złodziejstwo powinno być zakazane i z całą surowością karane. I tylko taka jest (czy powinna być) w tym rola państwa, żeby pilnować parytetu wartości pieniądza. Tylko tyle i aż tyle. Ale w "demokracji liberalnej" to chyba niemożliwe.

Adi, wydaje mi się, że notorycznie schodzisz w kierunku utylitaryzmu. Gdzie nie spojrzę tam piszesz, że to jest skuteczne, to nieskuteczne, to przyniesie taki efekt, a tamto taki. I to wszystko może nawet i jest prawdą. Ale nie ma to niestety nic do rzeczy.



Marto!

Przyczyną tzw. „cykli gospodarczych” jest brak odzwierciedlenia przyrostu dóbr konsumpcyjnych, czyli wzrostu ilości oferowanych towarów - emisją pieniądza dla potrzebujących. Prowadzi to do tzw „nadprodukcji”, czyli spadku realnego popytu.
Spadek popytu wynika z braku pieniędzy u ludzi lub z braku chęci do zakupu towarów. Zazwyczaj jednak jest to brak pieniędzy, bo gdyby ludzie je mieli, chętnie wymieniliby stare rzeczy na nowe. Tak więc nie tyle jest to „nadprodukcja”, co niedobór środków finansowych lub ich nieodpowiedni, niedemokratyczny rozkład w społeczeństwie, (tzw. kumulacja kapitału przez nielicznych, wiążąca się z wyzyskiem pozostałych, czyli z brakiem wynagrodzeń /lub zasiłków/ w odpowiedniej wysokości gwarantującej skuteczny popyt). Z powodu braku pieniędzy ludzie nie kupują towarów, producenci nie osiągają zysków, wstrzymują produkcję, zamykają fabryki, ludzie stają się bezrobotni, nie dostają pensji. Kryzys rozpoczyna się na dobre, ludzie wegetują bez środków do życia, przy pełnych magazynach.

Rozwiązaniem stosowanym przez ekonomistów (np. John Maynard Keynes) był interwencjonizm państwowy. Państwowe roboty publiczne, tworzenie nowych miejsc pracy, aby ludziom dać możliwość zarobić pieniądze, aby mogli sukcesywnie wykupić „nadmiar” towarów. Z czasem zapasy się kończą. Ludzie mają pieniądze, opłaca się uruchomić produkcję, wzrasta zatrudnienie, następuje ożywienie gospodarcze.

Do chwili, gdy przyrost towarów nie będzie odzwierciedlany w przyroście ilości pieniądza mogą następować kryzysy.

Inną przyczyną kryzysów jest polityka finansowa banków. Nagłe wstrzymanie kredytowania inwestycji przez bank prowadzi do zapaści gospodarczej. Tak można zniszczyć nie tylko pojedyncze przedsiębiorstwo, ale i całą gospodarkę. Ostatnio dużo takich działań w Polsce, o niektórych mówiono nawet w TV.

To wytłumaczenie cykli jest zasadne, ale nie jest ono zgodne z wiedzą „obowiązującą” na uczelniach ekonomicznych o profilu liberalnym. Tam mówi się o „nadprodukcji” i o braku popytu - ukrywa się natomiast rolę pieniądza i nie mówi o braku emisji dla potrzebujących, która jest kluczowa dla podtrzymania popytu i przy której w ogóle nie wystąpiłaby „nadprodukcja”, bowiem ludzie chętnie kupowaliby produkowane towary, gdyby mieli pieniądze. Wymaga to jednak nowej świadomości ekonomicznej i etycznej.



" />czytając tego posta roześmiałem się, a gdyby net umiał przekazywać sposób mówienia to bym odpowiedzial takim tonem jak Daukszewicz czytał Listy Jana do Pana Hrabiego, gdzie w jednym z nich na pytanie Hrabiego o powrót Jan odpowiadał "A po co?" tonem zdziwienia i przerażenia w jednym...
1. Tak na dobrą sprawę walutę trzeba wymienić jeżeli stara nie jest nic warta i nie ma szans na zatrzymanie szalejącej inflacji, a w kraju nie funkcjonuje inna [nieoficjalna choć używana jako przelicznik], czyli patrz sytuacja z chwili kiedy wprowadzano złote zamiast marek polskich...
W 1989 roku w zasadzie nie wiadomo było co dalej - początkowe reformy wprowadzane już za M.F.R. a potem Balcerowicza ujawnily mizerię gospodarki a przy okazji realną stopę inflacji w Polsce. Balcerowicz popiwkiem [podatkiem o ponadnormatywnych wynagrodzeń] zachowmował spiralę płace - ceny. Wprowadzając realną stopę oprocentowania kredytów ustawił całość relacji finansowych w nowym punkcie równowagi. Inflacja malała powoli aż zeszła do wielkości jednocyfrowej. Tutaj rodzi się pytanie - co cóż zmieniać walutę - nowa waluta aby mogła pełnić rolę takiego przelicznika jak dolar - musiałaby miec jego pozycję, a tej by na pewno nie miała. By móc coś zmienić musiałaby być wyrażona w pewnej stałej niezależnej od kursów walutowych wielkości [n.p. przeliczenie w stosunku do jakiejś tam części złota, co oznacza konieczność jej zabezpieczenia albo w walutach wymienialnych albo twardych. Jak? W koncu nowa waluta jaiko jednostka stricte obrachunkowa, bankowa jest na nic...
2. Walutę przeliczeniową mieliśmy - i był nią dolar, wówczas o mocnej pozycji. To w dolarach wyrażano na rynku wtórnym albo i pierwotnym ceny mieszkań, samochodów czy czego tam. Do tej pory pamiętam jak w czasie exodusu Żydzi rosyjscy wykupywali w ZSRR wówczas jeszcze co się dało i u nas sprzedawali. Nikt się nie certolił w złotych - walutą obowiązującą byl dolar. Przelicznik vył po kursie dnia. Troszkę coś na kształt tego jak obecnie ściąga się samochody z Zachodu. Płaci się tam w EUR choć w zależności od kursy koszt auta może różnić się znacznie...
3. Wymiana jednej wauty na inną nie jest to proces przeprowadzany w ciągu kkilku dni czy tygodni, raczej miesięcy. Dodatkowo ludzie mieli w pamięci wymianę pieniędzy z bodajże '49 czy '50 r. kiedy władza zebrala z rynku nadmiar pieniądza, dławiąc inflację, lecz jednocześnie wyrabiając brak zaufania do wszystkich takich działań. Taka wymiana skończyła by się wywiezieniem Balcerowicza na taczkach...
Przy okazji przypomnij sobie ile było zamieszania z "obcinaniem czterech zer".
pozdr

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.