aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Czy to był ślub konkordatowy? Zapewne tak, bo nie ma obecnie mozliwości posiadania wyłącznie ślubu kościelnego ze względu na chociażby ryzyko bigamii. Zresztą parafie współpracują ściśle z urzędami stanu cywilnego, więc po prostu ukrycie się jest niemożliwe.
Zatem koleżanka wedle wszelkiego prawdopodobieństwa zawarła małżeństwo konkordatowe, nadal jest mężatką i nie będzie- w świetle prawa- samotną matką, aż do chwili uzyskania orzeczenia o rozwodzie.
Na marginesie: JAK można nie wiedziec, jaki ślub się wzięło i jakie ma on konsekwencje? Pytam wiedziona czystą ciekawością: podczas zawierania małzeństwa kościelnego podpisuje się tyle dokumentów, na których figuruje jak byk, że sa to dokumenty wazne zarówno cywilnie, jak i kanonicznie, że fizycznie nie wyobrażam sobie możliwości niewiedzy. POmijam już to, że narzeczeni są zawsze pytani przez kapłana, jaki rodzaj małżeństwa chcą zawrzeć i jeśli decydują się na rozłączenie obu aktów, to i tak ślub cywilny zawiera się zawsze przed ślubem kościelnym.
w kwestii zasiłków- nie orientuję się
a.
Nie wierze!!! W samym tekście nie ma informacji, że Lena naprawdę wyszła za Edwardsa. Mówi to tylko podpis. Więc może jednak nie? Ale chyba podpis też jest ważny,.
Stawiam na to, że Edwards zostawi lenę i Latoszek będzie się nią zajmował.
Jesteś niepoprawna optymistką! Trzeba się pogodzić z faktem! A Edwards Leny nie zostawi!
Co do tego czy ślub cywilny czy kościelny? A jakie to ma znaczenie? Edwards jako Anglik najpewniej jest ewangelikiem, a tam rozwody są dopuszczalne! Ale na rozwód i tak nie ma co mieć nadziei!
Hm, chyba nie, no bo Federico myslał, że jego żona nie żyje, ale mogą wziąć rozwód, a Marina może wziąć ślub z Ricardem kościelny, bo nie skonsumowali swojego małzeństwa
tutaj filmik z Monicą:
http://cosmos.bcst.yahoo.com/up/player/popup/?rn=650671&cl=3107031&ch=891695&src=yespanol&lang=esa
[
Przed swoim ślubem rano rozbiłam duże lustro przedwojenne, podczas uroczystości po kościele biegała mysz, ku rozbawieniu wszystkich (podobno bieda i smutek), a aby było jussz wszystko dopełnione, to podczas jazdy z kościoła na przyjęcie mijaliśmy długi kondukt żałobny z trumną.
Bez komentarza.
Ty to masz wejscia , ja piernicze
Kasiu, ale to prawda..
Szkoda lustra
Żartuję, choć uważam że straszna porażka dla każdego, kto to przeżył, czyli rozwód.
A wg.mnie te wszystkie przesądy są po to ,żeby sie usprawiedliwić ...po rozwodzie(bo widział suknie,bo to, bo tamto)
Większość kobiet przestrzega przesądów,ale dla zasady,a nie dlatego , że jak nie zrobię tego czy tamtego to moje małżeństwo jest spisane na straty!!!
Sis brała ślub w grudniu gdzie jest R i jest już po rozwodzie-a moi rodzice w lutym brali ślub cywilny,w maju kościelny i są ze sobą 31 lat!!!
coś nowego,coś starego...to nie przesądy-to tradycja-i to właśnie dodaje uroku całej ślubnej oprawie!!
Jestem po rozwodzie cywilnym, przeszedłem piekło ja i dzieci. Nie wiem dlaczego moja żona tyle lat dążyła za wszelką cenę do rozwodu. Ja robiłem wszystko co mogłem by uratować to małżenstwo. Mimo, że doświadczyłem wiele bólu i upokorzeń wciąż kocham moją żone, modlę się za nią. Dzieci, które żona wychowuje w nienawiści do mnie, gdy wspólnie modlimy sie ,, za mame" , łagodnieją i kochają również i mnie. Przegrałem sprawę w sądzie cywilnym, teraz boję się przegrać życie. Doswiadczam depresji i bólu samotności, ale życie chciałbym wygrać właśnie z Bogiem. Czy dla rozwodnika jest miejsce w Kościele? Czy mam szanse na niebo?
[b]Fajny facet jesteś!!!!!!!!!![
/b]
dobrze, że piszesz, bo moja świadkowa jest ateistką
ale ją kocham i chce, żeby była.
a co do rozwodu... ksiądz może mieć jedynie obiekcje gdy powtórnie wydali się za mąż. ale jeżeli się rozwiedli i nikogo nie mają to czemu? nawet jak nie mieli ślubu kościelnego to dla kościoła po prostu zerwali swój niesakramentalny związek, czyli zrobili bardzo dobrze.
aha no dziwne to dla mnie.... bo jak ktoś się rozejdzie to dlaczego nie może sobie ułożyć ponownie życia.... wiadomo że już ślubu w kościele nie dostanie no ale tez bez sensu jest w takim razie ze ślub cywilny można wziąć więcej niż raz... pomieszane to prawo jak nie wiem... bo powinno być wtedy że ślub tylko jeden i nigdy więcej kolejnego...
Ja myślę, ze olce84 chodziło nie o rozwód, tylko o separacje. Wiadomo, że jak jest rozwód cywilny, a nie ma kościelnego unieważnienia małżeństwa, to i tak nie można przyjmować sakramentów. Natomiast kościół dopuszcza separację. Oznacza to, ze nie jesteśmy rozwiedzeni, tylko po prostu nie żyjemy ze sobą z ważnego powodu. Można dokonać wtedy także podziału majątku bez rozwodu.Wtedy właśnie można przyjmować sakramenty, ale nie wolno się wiązać z nikim innym.
To że ktoś poniósł porażkę życiową w jakimkolwiek wymiarze pokazuje, że coś było w jego życiu nie tak; rozważania problemów rozwodów wymagałyby oddzielnego tematu. Rozpad małżeństw, koszty jakie płacą rozwodnicy i ich dzieci są ogromne. Tyle że większości rozwodów by nie było, gdyby ludzie byli chrześcijanami.
Uczciwie; byłem w Kaliszu + placówka w Pleszewie (razem około 150 członków kościoła), w kościele biblijnym i przez ten czas na około 60 małżeństw były 3 przypadki rozwodów i powtórnych związków. Tak więc można stwierdzić(na pdst. tego wycinkowego przykładu), że wśród chrześcijan biblijnych jest około 5% rozwodów. A jaki % rozwodów jest wśród pogan Polaków?
Ile procent apostołów sprzedało Pana Jezusa?
ale pieprzysz glupoty. Do twoich wypowiedzi idealnie nadaje sie stwierdzenie " Co ma piernik do wiatraka ?"
W kosciele biblijnym rozwody sa zabronione i nawet jak maz katuje zone i dzieci to zona nie moze odejsc od meza bo religia zabrania.... A niekoniecznie byl taki przed slubem
[edit]
aby nie bylo, ze sie "znowu myle" moze nie tyle zabronione, co mozliwosc uzyskania rozwodu jest bliska zeru.
Ślub konkordatowy jest traktowany przez polskie prawo jak każdy związek małzeński zawarty w USC. Dlatego też małżonkom przysługuje prawo rozwodu, ale tylko cywilnego, gdyż w Kościele Katolickim rozwodów nie ma. Za określonych w Kodekcie Prawa Kanonicznego przyczyn można zabiegać o orzeczenie nieważności małżeństwa - są to jednak dwie zupełnie różne sprawy.
Ja również nie uważam by ktoś zmienił się po ślubie na lepsze. Często słysZy sie ze luby przed ślubem nosi na rękach, przynosi kwiatki, PO ślubie czar pryska. Czy to przyzwyczajenie ? A może pewność ze wybranka należy już tylko do niego ??
To ja napiszę to inaczej, mam nadzieję że łatwiej :]
Ślub Konkordatowy = ślub cywilny + ślub kościelny
Ślub cywilny - możliwość rozwodu państwowego
Ślub Kościelny - niemożliwość rozwodu przed Bogiem (jedynie unieważnienie w szczególnych przypadkach)
Jeśli chodzi o temat rozwodu przed ślubem i jego gdybanie, uważam za bezcelowe - skoro nie jesteście pewne albo myślicie od razu o rozwodzie to jedna mądra rada - nie wychodźcie za mąż!
Nikt nie mówi, że życie po ślubie będzie usłane różami, ale to od partnerów zależy czy to małżeństwo będzie udane.
Na kursie przedmałżeńskim ksiądz dużo rady nam powtarzał - "Nie bądźmy męskimi bokserami", " rozwiązujmy problemy wspólnie", "nauczmy się razem kompromisu", "pomagajmy sobie nie tylko w tych trudnych chwilach", "wspierajmy się".... Myślę, że te zajęcia to nie jest stracony czas - tak dla mnie jak i mojego narzeczonego. Przygotują nam start na udane małżeństwo.
Dlatego uważam, że takie spotkania powinny być obowiązkowe dla każdego przyszłego małżeństwa - bez względu czy się ten papierek o ich odbyciu już ma czy nie.
Małżeństwo wiąże się z załozeniem rodziny a rodzina to także i obowiązek wychowywania dzieci. Jeżeli ktos tego nie rozumie nie powinien nawet o tym myśleć, by zakładać swoja rodzinę. I to nie tylko dotyczy ślubu kościelnego ale takze cywilnego. Obowiązek to obowiązek i od tego nie można uciekać.
Jeśli komuś nie odpowiada taki stan rzeczy to niech nie zawiera związku małżeńskiego.
Dlatego nieodpowiedzialni łączą się w tak zwane wolne związki. Założenie rodziny nie dla każdego jest celem w życiu. Po za tym daje się zauważyć przesadne idealizownie rodziny/małżeństwa , które traktuje się jak świętość, a rzadko się zauważa się, że wcale, wcale często jest to siedlisko patologii. Bywają większe tragedie niż rozwód.
Mało tego uważam, że rozwód jest w miarę cywilizowanym sposobem na rozstanie się ludzi, którzy nie życzą sobie żyć razem.
Na pewno rozwód jest lepszym wyjściem niż trwanie małżeństwa, które miałoby unieszczęśliwiać ludzi.
Wiesz Gośka, ja tez uważam postawe Kasi za idealna, ale nie zawsze da sie w życiu to zrealizować,
Wiem, Sellina, wiem. Mój ojciec jest alkoholikiem i wiem, że tak bywa. Piosałam już o tym, że tu trzeba chęci obojga.
Moi rodzice nie mieszkają już razem.
Pisząc religia miałam na myśli wiarę w Boga, strach przed sądem ostatecznym, przed brakiem rozgrzeszenia, strach przed czynieniem zła,
Strach nie jest dobrym punktem wyjścia. Bóg nas nie straszy, Bóg nas kocha.
Wyobraź sobie, że Bóg względem Ciebie żywi atkie uczucia jak Ty względem Twojej córeczki... Dla mnie to jest trudne, zwłaszcza, że przez całe życie byłam straszone Bogiem
szczególnie mam na mysli ludzi biorących ślub kościelny, którzy przecież ślubują: "co Bóg złączy, człowiek niech nie rozdziela"...
Gdyby wszyscy ludzie byli śwaidomi tych słów, gdyby tak naprawdę do nich dotarło nie byłoby tyle rozwodów.
Wiesz Gośka, ja tez uważam postawe Kasi za idealna, ale nie zawsze da sie w życiu to zrealizować, łatwiej o czyms mówić niz wprowadzić w czyn i nie oznacza to wcale, ze nie próbujemy, czy sie nie staramy. Sytuacje w których każda z nas sie znajduje, bywają tak różne, ze jeśli są podobne to tylko podobne, nigdy takie same. Toteż i zachowania partnerów jak i okolicznosci w których sie coś dzieje tez w jakis tam sposób wpływają na inne postawy i zachowania. Jeszcze niedawno często w moim słowniku gościło słowo "nigdy" dziś juz nie gości, zbyt wiele przeszłam przez ostatnie półtora roku...
Pisząc religia miałam na myśli wiarę w Boga, strach przed sądem ostatecznym, przed brakiem rozgrzeszenia, strach przed czynieniem zła, szczególnie mam na mysli ludzi biorących ślub kościelny, którzy przecież ślubują: "co Bóg złączy, człowiek niech nie rozdziela"...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl