aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Witam,
Bardzo proszę o pomoc w ponizszej sprawie.
Moja mama jest właścicielem mieszkania własnościowego, zrządzanego przez wspólnotę mieszkaniową. Mieszkanie stało puste przez kilka lat do chwili kiedy przyjechał mój brat i nie mając gdzie zamieszkać po rozwodzie (za ustną zgodą nas wszystkich) wprowdził się do wsponianego wyżej lokalu ze swoją konkubiną oraz 2 (dorosłych już w tej chwili) dzieci. Mieszając tam przez ok. 5 lat mieszkanie w części wyremontował i było wszystko dobrze do chwili kiedy nie zarządał od naszej matki zwrotu poniesionych tam kosztów, które oszacował na 60 tyś. złotych (kwota z sufitu nie pokrywa się z fakturami). Suma ta jest dla mamy niewiarygonie wysoka i nikt z nas nie może im takich pieniędzy dać. Więc brat i jego konkubina przestali regulować jakiekolwiek opłaty za mieszkanie (czynsz, woda, fundusz remontowy). Jak na razie od 1.5 roku z pozostałą częścią rodziny zrzucamy się na opłaty aby uniknąć mamie stresu i kolejnych wezwań przedsądowych wystawionych przez wspólnotę mieszkaniową. Bardzo proszę o podpowiedź w jaki sposób można mamie pomóc usunąć nieuczciwego brata z mieszkania. Dodam, że brat jest zameldowany na stałe a jego konkubina i jej dzieci czasowo do 2008 roku. ponieważ mają mieszkanie komunalne w oddalonej o ok. 200 km miejscowości.
Witam!!
Mam dośc duży problem mieszkaniowy... Jestem 4 lata po rozwodzie , zamieszkuję wraz z córką w mieszkaniu komunalnym , którego głownym najemcą jest były teść.
W mieszkaniu tym prócz mnie ,córki i teścia zameldowany jest również były mąż.
Metraż mieszkania - 70m2.
Teść dokucza mnie całe życie a po rozwodzie zwłaszcza, za punkt honoru przyjął sobie , ze usunie mnie wraz z córką z lokalu .Kiedy wyczerpał wszystkie możliwości znęcania sie nad nami , wczoraj oznajmił , ze jako starszy człowiek zamienia się na mieszkanie niżej położone .
Zakomunikował , że jednak na bruk nas nie ma zamiaru wyrzucać a zabiera nas ze sobą...
Jak ta sytuacja wygląda od strony prawnej?Czy bez naszej zgody ,zgody współlokatorów może dokonać takiej zamiany deklarując , że nas zabiera?????????
Czy mieszkanie na,które chce sie zamienić musi spełniać jakieś warunki w tej sytuacji??
Czy jest jakiś sposób na powstrzymanie teścia ????
Bardzo proszę o pomoc !!
Witam!
Jestem po rozwodzie.Czeka mnie podzial majątku.Wiem że nie będzie to łatwe.Do podziału jest dom i działka.Nabyte zostały w trakcie trwania małżeństwa.Uważam,że mój wkład finansowy w nasze małżeństwo był większy i nie chcę się godzić na podział po połowie.Czy fakt,że przed zawarciem związku dysponowałam mieszkaniem komunalnym (zostało ono jednak wykupione w trakcie małżeństwa) będzie miał jakieś znaczenie przy podziale majątku dorobkowego.
Witam
Żyję z żoną w separacji ale bez rozwodu. Od 1974 roku jestem zameldowany u swojej matki i mieszkamy tylko we dwójkę. Matka chce mnie zrobić głównym najemcą tego lokalu, ale w Urzędzie Miasta dowiedziałem się, że w razie śmierci matki, mieszkanie w którym teraz zamieszkujemy może zostać mi odebrane, ze względu na to, iż moja małżonka na mieszkanie własnościowe, nadmieniam że jest to mieszkanie komunalne MZBM. Zaproponowano mi wykup mieszkania (około 10% wartości) lecz nie mam na to środków finansowych.
Mam także dwóch braci, ale każdy z nich posiada prywatne mieszkanie. Jeżeli ja wykupie mieszkanie to, czy po śmierci matki będą mieli prawa do zachówku. Czy po śmierci matki mogą mnie usunąć z lokalu, jeśli go nie wykupię?
Prawo do Mieszkanie komunalne
Witam i proszę o pomoc
Umiera ojciec będący głównym najemcą lokalu komunalnego (lecz zameldowany i mieszkający od dłuższego czasu w innym miejscu - nie interesująca się lokalem). W lokalu mieszkają nieprzerwanie żona (niemająca rozwodu z głównym najemcą - zniesiono tylko wspólność majątkową) i syn. Oboje wspólnie opłacają czynsz i media.
Pytanie:
1) Czy oboje są współnajemcami?
2) Czy głównym najemcą jest tylko żona?
3) Czy jeśli są współnajemcami to jeden z nich może na trwale zablokować wykup mieszkania na własność?
4 Jeśli Tak (pyt 3) to w jaki sposób?
Cytat:
Napisał/a marcin4168
Witam mam pytanko.
Moja siostra mieszka z mężem w mieszkaniu komunalnym.
Czy jej mąż może się zameldować bez jej pozwolenia???
Dodam że żyją w separacji a siostra chce wystąpić o rozwód. Czy może go tak po prostu wyrzucić z mieszkania???
On jest zameldowany u rodziców.
Z góry dzięki za pomoc !!!
Meldunek to kwestia wtórna. Jeśli umowa najmu została zawarta, nawet tylko przez siostrę, ale w trakcie trwania małżeństwa, to współnajemcami sa oboje małżonkowie. O tym mówi art. 680(1) kc. Więc jeśli została zawarta w czasie trwania małżeństwa, to obojętnie gdzie mąż jest zameldowany, nie można go ot tak wyrzucić z mieszkania bo najem jest wspólny. W wyroku rozwodowym ta kwestia może być rozwiązana - par. 2 wspomnianego przepisu.
To jest mieszkanie komunalne i żona głównym najemcą.Tak jak właściciel,każdego może zameldować a mnie nie może wymeldować.Mam dwoje dzieci i chce ich utrzymać przy sobie.I może kochanka zameldować,jak bedziemy żyli?Ja osobiście nie znam jej kochanka.Czy mogę temu zapobiec,żeby nie mieszkal z nami.Ja nie che rozwodu a kochanek nie wie że moja żona mam męza jak mu to przekazać?
Witam! Jestem nowa na forum.
Mam problem; jestem 3 lata po rozwodzie (porozumienie), nie orzeczony sposób korzystania z lokalu (były wyprowadził się w 2003, mieszkanie komunalne, ja jestem najemcą). Wymeldowanie nie udało się (było już prawie zakończone pomyślnie), bo założył sprawę o naruszenie posiadania (zmiana zamka w kracie do lokalu i sąsiadów). Wygrał, a teraz poprzez komornika (zapłacił mu-pytałam komornika) wchodzi jutro po 4 latach nieobecności do domu. Założyłam sprawę o odebranie praw rodzicielskich (1 sprawa 9 maja) i o eksmisję (nie mam terminu).
Były mąż miał umorzoną sprawę o znęcanie, ja i 13-letni obecnie syn chodziliśmy do Niebieskiej Linii, leczyłam syna u neurologa. Były w ogóle nie interesuje się synem, zero kontaktu odkąd się wyprowadził, nie płaci alimentów (zasądzone od II'04), nie płaci za mieszkanie od VII'02. Unika pracy figuruje jako bezrobotny. Przegrałam sprawy o alimenty, bo ja pracuję, a on jest biedny i nie ma z czego płacić. Za każdym razem odgraża mi się, że go popamiętam i tak mi uprzykrzy życie, że.... Boję się o syna, jest wrażliwy, chodzi do klasy integracyjnej. Mam ułożone już życie, mam zamiar wyjść za mąż, mieszkamy razem (zameldowany na rok), syn już się nie może doczekać, mówi do niego tato...a jutro biologiczny tata wwali nam się do domu. Komornik zasugerował, że on spisze protokół, a potem go nie interesuje i co on mnie ma uczyć jak "to " się robi. I tak zrobię znów wymienię zamki. Napisałam pismo, w którym wykazuję za co jest mi były winien (lokal, alimenty) i dam mu jutro do podpisu, przy dzielnicowym i komorniku>
Czy może ktoś z Państwa umie mi poradzić i naprowadzić jak powinnam postąpić, aby jak najszybciej pozbyć się tego złośliwego agresora i zapewnić synowi i sobie spokój
Dzięuję za wszelkie podpowiedzi.
Po rozłożeniu wszystkich miejsc do spania chodzimy sobie po głowach - mówią Sikorowie. - Odkąd są z nami małe wnuki zamordowanej córki, nasze życie jest nie do wytrzymania
Dziesięcioosobowa rodzina Sikorów mieszka w dwóch pokojach oficyny przy ulicy Katedralnej. Mieszkanie ma jeszcze kuchenkę urządzoną w ślepym przedpokoju i toaletę. W sumie mają nieco ponad 40 m kw., które w większości zajmują łóżka.
- Mieszkamy z żoną, córkami, synami i wnuczkami - wylicza pan Wacław. - Zawsze było nas dużo, bo mieliśmy siedmioro dzieci, ale niektóre powychodziły już z domu. Fakt, że niektóre wróciły. Tak jak córka Beata, która po rozwodzie mieszka u nas z synem. Od roku opiekujemy się też trójką małych dzieci naszej zamordowanej córki.
Problemy Sikorów zaczęły się przed kilkoma laty. Za ich czteropokojowe służbowe mieszkanie na Północy kolej zażądała trzykrotnie wyższego czynszu.
- Mąż był kierownikiem pociągu. Miał wypadek w pracy i stracił prawą rękę. Przez lata żyliśmy z jego renty. Na zapłacenie podwyższonego czynszu nie było nas stać i musieliśmy się wyprowadzić. Dostaliśmy od miasta te dwa pokoje - opowiada pani Barbara. - Teraz właściwie nie ma się tu jak ruszyć. Dzieci na kolanie odrabiają lekcje. Najmłodszy, półtoraroczny Miłoszek, nie ma żadnego miejsca do zabawy.
Sikorowie, a także ich córka Beata, starają się o przyznanie mieszkania komunalnego. Wniosek przed dwoma laty został rozpatrzony negatywnie.
- Pomierzono nam mieszkanie i okazało się, że nasza powierzchnia jest o pół metra za duża - mówi Beata. - Teraz mam prawie tysięczny numer i jestem na liście oczekujących.
- Nie jesteśmy w stanie zaoszczędzić na kupno mieszkania. Zmuszeni jesteśmy liczyć na pomoc miasta - stwierdza pan Wacław. - Kilkakrotnie byłem w urzędzie, ale inaczej wyglądała rozmowa w pokojach, a inne przychodziły odpowiedzi. Odkąd żyją z nami dzieci córki, mamy straszne warunki mieszkaniowe. Nie mogliśmy ich jednak pozostawić w domu dziecka. W końcu to nasze wnuki.
We wtorek pan Wacław spotkał się z wiceprezydentem Zdzisławem Ludwinem. Przyznał on "Gazecie", że o problemie słyszy po raz pierwszy, ale postara się pomóc Sikorom. - Wielu ludzi jest w podobnie trudnej sytuacji, ale obiecuję dokładnie przyjrzeć się tej sprawie - stwierdził wiceprezydent.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl