Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Może tak być niestety ...
Możesz mieć wyjątkowo niekorzystnie "skonstruowane" biodra, za małą rozwartość.
Ale to zwykle czuć podczas rozciągania, pojawia się twardy opór.

Torin
p.s.
ale pliiis nie traktuj mojej wypowiedzi jako wyroczni ! Moja wiedza jest ino czysto praktyczno obserwacyjno dyskusyjna



Rozciagniecie i rozwartosc z tego co mi wiadomo to dwie zupelnie inne rzeczy. Jesli ktos nie ma dobrej rozwartosci to biodra podczas cwiczen beda zamkniete, trudniej bedzie wykrecic noge. Dzieki dobremu rozciagnieciu podniesie noge na wysokosc glowy ale biodro poprzez slabe rozwarcie bedzie utrudnialo wykrecenie tej nogi. Nie wiem czy dobrze wyjasnilam ale w kazdym razie jest to cos innego



no coz, rozwartosc bioder to nic innego jak twoj zakres ruchu jaki moze wykonac twoje biodro w plaszczyznie pod tytulem "szpagat turecki". jak to sprawdzic? polozyc sie na podlodze z nogami w gorze (zgietymi na 90°) i rozchylic nogi lekko sobie pomagajac jak najbardziej mozesz.

mysle jednak, ze chodzilo ci w tym pytaniu bardziej o to czym jest wykrecenie. jest to zakres ruchu jaki mozesz wykonac W STAWIE BIODROWYM wykrecajac noge na zewnatrz i ja wkrecajac. sa rozne cwiczenia pomagajace zwiekszyc ten zakres, dzieki czemu doswiadczeni tancerze moga wykrecic nogi nawet na 180°, ale nigdy nie wolno robic tego na sile ani przez wykrecanie kolana lub stopy, bo moze to grozic powazna kontuzja.



Agga, chodzi o to, zeby przenosic ciezar ciala, zwlaszcza na plie, nad male palce - to wymusza wykrecenie w biodrach, a nie tylko w stopach, i oczywiscie chroni nasze kolana.
Bledem jest trzymanie ciezaru ciala wlasnie na 'halluksach', czyli jakby nad duzym palcem, bo wtedy jest tendencja do zamykania sie bioder i kolana idzie do srodka, naciagaja sie wiezadla i w ogole rozwala staw (bo kosci w stanie sa ustawione wtedy odpowiednio, tylko sie scieraja).
Dlatego tak wazne jest trzymanie pozycji wykreconej nie na sile, na stawach jak to sie mowi, tylko sila swoich miesni, na tyle, na ile nasza rozwartosc nam na to pozwala.




W szpagacie francuskim kolano powinno być skierowane do boku, nie w doł.

Sa dwie wersje szpagatu francuskiego (damskiego): jedna z tylna noga w bok ustawiona rownolegle (kolano w dol), druga z nowa tylna wyrotowana na zewnatrz (kolano w bok). Obie wersje uwazane sa za poprawne. W balecie tylko jedna jest ok - ta druga.
Wazna rzecza w tym szpagacie, obojetnie jak ustawiona jest noga, jest to, aby biodra byly jak najbardziej prosto ustawione (czyli nie moze byc, ze jedno idzie w tyl, drugie w przod).


Tranq

może po prostu w za póżnym wieku zaczelas cwiczyc taniec i Twoja miednica nie chce się otworzyć ?
To nie jest az tak zalezne od wieku, a od rozwartosci w stawach. Oczywiscie, wiek jest jednym z czynnikow majacym wplyw na rozciagniecie, ale nie az tak wielki jak rozwartosci, budowa stawow, itd.
Ja zaczelam pozno rozciagac sie do tureckiego (chyba bylam starsza niz Gonia teraz, a ona i tak zaczela duzo wczesniej - nie wiem ile dokladnie ma teraz lat), a robie go bez problemu, i szybko zajelo mi dojscie do niego.


Gonia - sproboj moze przez jakis czas nie robic tureckiego, a za to cwiczyc (rozciagac) oddzielnie miesnie, ktore sa tam potrzebne: a wiec odrebne cwiczenia na plecy i posladki (to jest podstawa kazdego szpagatu), wewnatrzne uda, itd.



Czesto pada tutaj takie okreslenie, co to jest i jak sie to sprawdza?



Kasiu:):) bardzo dobrze to ujełaś... Do tureckiego trzeba mieć odpowiednio dużą rozwartość bioder i dużo ćwiczyć ... to tyle



Agnes, bez przesady z tymi skrótami. Tak samo jak nie mówisz na co dzień, że się chodzi do 'ogólnokształcącej szkoły baletowej', albo do 'liceum ogólnokształcącego', tylko np. w skrócie liceum, więc proszę nie czepiajmy się tych skrótów, zwłaszcza że z kontekstu jasno wynika o co chodzi, ponadto 'SB' nie jest żadnym 'zastrzeżonym' skrótem, w sensie żadnej nazwy własnej, czy konkretnej instytucji, a po prostu skrót od wyrażenia 'szkoła baletowa', a czy prywatna czy państwowa to nie ma nic do danego skrótu!

MissAloha, ja jedynie mogę Ci poradzić, abyś jednak poprzeglądała inne tematy, jak inne osoby próbowały dostać się do OSB, mając powyżej 10 lat.
To zależy również od tego, jakie masz predyspozycje.
Podstaw nie znam, ale mam świadomość paru ruchów (bez techniki, ale ją by się wyszlifowało).
Podstawy to jest właśnie owa technika, którą inni ćwiczą codziennie już 3 lata - musisz mieć tego świadomość. To jest dość trudno nadrobić, ale nie jest to niemożliwe - zdarzały się osoby, które doszły do szkoły baletowej właśnie w tych wcześniejszych klasach.
Trochę dziwne, że nie chcieli nawet Cię zobaczyć, ale być może mają komplet osób (dziewczynom jest trochę trudniej, bo jest ich więcej chętnych) w młodszych klasach, itp.

Przede wszystkim musisz sama określić - albo skonsultować się z kimś, kto się na tym zna, np. jakimś nauczycielem tańca - jakie masz warunki. Czy jesteś z natury gibka, rozciągliwa, czy masz dobre rozwarcie (czyli czy łatwo przychodzą Ci np. szpagaty, itp, chodzi o duży zakres ruchów w biodrach), wysokie podbicie, odpowiednia budowę (smukła, szczupła, proporcjonalna, najlepiej jeszcze do tego długie nogi, itp.), czy masz dobre poczucie rytmu. Bez takich predyspozycji raczej nie można liczyć na dostanie się w późniejszym wieku. (nie mówię, że trzeba mieć wszystko naraz - to jest rzecz jasna najlepiej, ale jeśli ktoś np. ma piękne pobicie i super rozwartości, to nawet jak nie ma zbyt dobrego poczucia rytmu, to mógłby przejść...).

Na Śląsku są jakieś prywatne szkoły tańca, czy zajęcia z baletu - było już o nich pisane na forum, więc też jedyne co mogę Ci poradzić, to poszukać.

I jeszcze jedna rzecz - nie ma się co załamywać!
Jeśli nie uda Ci się z baletem - czy to jest jedyna technika tańca, o jakiej marzysz? Możesz również zrealizować się w innych technikach, i być w nich naprawdę dobra, gdzie wcale nie jesteś 'za stara' na naukę.



Gościu - JA I MOJA SIOSTRA MAMY DOKŁADNIE TO SAMO. dokładnie.

jesteśmy niskiego wzrostu (158 cm ona 162 cm - jest o cztery lata starsza), mamy długie ręce oraz długie lecz proporcjonalne do dłoni palce u rąk. mamy duże przeprosty, podbicie [co prawda ja mniejsze, moja siostra ćwiczyła podbicie... na lekcjach w szkole, z nudów], mocno powykręcane i powyginane stawy: biodrowe, barkowe, łokciowe, kolanowe, z 20 palcami, kostkami i nagdarstki włącznie. zaznaczam też że m.in. dotykamy właśnie kciukiem przedramienia.

i borykamy się z takimi samymi problemami.

co prawda niektóra ma bardziej to i tamto powyginane niektóra to i tamto, ale na ogół nie są to duże różnice.

ja do tego mam jeszcze lordoze ale dzięki temu mam bardziej gibki kręgosłup "od przeciętnej" oraz umiem bardziej wyginać stawy barkowe i to znacznie bardziej od mojej siostry - jak zrobię troche naciągnięć stawów, rozgrzeję kręgosłup i ręce, porobie kilka port de bras to nie jest problemem zrobienie czegoś takiego:

1
czy
2
łącznie z ułożeniem reszty ciała.

potrafię także wypychać stawy barkowe, tak że ręka wygląda jakby była wybita czy zwichnięta...

i jest to dziedziczne bez wątpienia: to samo "schorzenie" ma z pewnością tata i członkowie rodziny z jego strony, nie wiem niestety jak to wygląda po stronie mamy - wiem tyle że siostra ma schorzenie kolana i przeskakuje jej rzepka [na coś takiego choruje Magda Wałęsa] - ale to z kolei odziedziczyła po babci [dodam że od strony mamy], a nie od dziadka.

nigdy nie miałyśmy problemów z krążeniem, a już tym bardziej z sercem - nikt z naszej rodziny na to nie chorował [od dziadków pradziadków z każdej stron napewno] i wątpie by te schorzenia przeszły genetycznie.
nasze obie rodzinki cieszą się długowiecznością łącznie z nieśmiertelną urodą i żelaznym zdrowiem.

do tego dochodzi szyja wychodząca długością ponad przeciętną [centymetrem czy dwa więc nie jest do duża różnica]

mamy baardzo mocne kości i rozciągliwe ciało [miałam troche problem z rozciąniecięm sie do szpagatu, chyba ze względu na moje lenistwo, ale mam już pełniutkie, do tego całkiem niedaleko do tureckiego], żadna z nas nie miała niczego złamanego, wybitego, zwichniętego czy skręconego [a obie na deskorolkach jeździłyśmy!].
i co do kości - jest to więcej niż pewne, bo obie potrzebujemy aparatu na zęby a wszyscy po stronie taty też mają je "powykręcane"

co prawda nie mamy aż tak świetnej rozwartości bioder [bo żadna z nas nie tańczy], ale wydaje mi się że ze względu na fizjonomię i budowę stawów problemem nie będzie wypracować tych elementów.

nasze skóry są bardzo podatne na wszelakie zadrapania i pękające np. skórki u paznokci i rany [szczególnie ja] oraz siniaki [szczególnie siostra] - do tego średnio-długo się goją i w moim przypadku wszelkie ranki przemieniają się w blizny.
nasze skóry się różnią najbardziej takimi cechami jak np. ja mam piegi [po mamie] - ona nie, ona miała niegdyś jakiegoś "grzyba" i strasznie się jej łuszczyła skóra [po tacie] - a ja nie [miałam jedyne objawy], ona ma dużo pieprzyków [po mamie], a ja praktycznie wcale itp.

jak widziałam twoje zdjęcia to doszłam do wniosku że jesteśmy baaardzo podobne budową, fizjonomią i urodą do ciebie.

jej, zaczynam się bać i to nie na żarty... nigdy nie sądziłam że może być to jakiś zespół!! muszę poruszyć ten temat przy moich rodzicach i pokazać im te posty...

teraz czuję się jak jakis mutant

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.