aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Taa, takie wpadki jak afery po z blogu markd:)
Do tego nie umiesz logicznie myslec. Napisales ze posel Gorski takze napisal ze Rosja "mataczy", za co zostal pojechany, na co ja ze na drugi dzien padal na kolana z przeprosinami.
A Ty na to, "przeciez napisalem ze wszyscy po nim pojechali".
Czyli ze mam rozumiec ze Padal na kolana z przeprosinami, bo wszyscy po nim pojechali, tak?
Czy tez moze jak sam napisal w oswiadczeniu, "popelnil glupote".
Oj, ciezko sie z Toba rozmawia:)
Nawet nie wiesz jak ciężko z tobą
Nie dość, że nie używasz polskich liter to jeszcze piszesz bez sensu. W innym wątku znowu wymyśliłeś jakieś cudo: "traktaty koncesyjne". Nie ośmieszaj się lepiej.
A moje zdanie jest właśnie takie - przerosił, bo wszyscy po nim pojechali. Sam się dziwiłeś czemu nikt z PIS-u nie kwestionuje ustaleń rosyjskich śledczych. Właśnie dlatego.
To ja też małego OT. Nigdy się tym nie zajmowałem. Ale małe pytanko.
Jaki był stosunek społeczeństwa polskiego do takich żołnierzy rosyjskich, stacjonujących w danym mieście?
Stosunek ludności danego miasta, do żołnierzy Imperium Rosyjskiego, był różny. Uwarunkowane to było dyscypliną danego regimentu czy miejscem kwaterowania jednostki, tzn. mam na myśli atrakcje, jakie dane miasto mogło potencjalnie zaoferować przebywającym do niego żołnierzom Rosyjskim. Chodzi np. o dobre kluby, teatry, czyli miejsca w których można byłoby rozładować trud dania codziennego.
W Warszawie istniał Klub Rosyjski założony jeszcze za czasów hr. Fiodora Berga. W mieście tym zresztą dyscyplina była najwyższa, przede wszystkim dlatego że w niej miał miejsce główny sztab WOW.
Jeżeli chodzi o garnizon Częstochowski, to niestety relacje na linii Żołnierz „carski” – Cywil, były dość napięte.
Dochodziło do częstego rekwirowania podwód, niepłacenia za posiłki gospodarzom oberży, podpaleń, pobić itp.
Najgorsze były libacje alkoholowe połączone z niszczeniem lokalu w którym taka impreza się odbywała.
Jak zaczęto świętować, dzień 7. pułku strzeleckiego, to pito przez tydzień, jednocześnie niszcząc wszystko co popadnie.
Pozdr.
B.
Widzę że kolega (Rosjanin?) jest nastawiony z gruntu "anty" i nie do końca czyta powyższe posty. Carat był systemem zmurszałym i zacofanym - co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jednakże obalenie w ciągu miesiąca systemu który zakorzeniony był w historii i rosyjskiej świadomości od setek lat to nic innego jak "terapia szokowa", która przyniosła więcej złego niż dobrego. Nagle przestała istnieć instytucja która dla większości Rosjan był jedynym (oprócz Boga) pewnikiem ich ziemskiej egzystencji. Car był od zawsze i nagle z dnia na dzień przestał istnieć. Jego miejsce zajął jakiś Rząd Tymczasowy, jakieś partie, stronnictwa, ministrowie - demokracja nie zrozumiała dla większości społeczeństwa - gł. chłopów. To właśnie utorowało drogę komunistom. A nikt z nas nie ma chyba wątpliwości co przyniosło więcej złego (chociażby Polakom) - carat czy komunizm. I rzekomy "typowy polski konserwatyzm" nie ma tu absolutnie nic do rzeczy.
A może Polska pierwszych Bolesławów synteza? Albo stosunki Polski z jakimś sąsiadem były Prusy to może teraz Rosja, Turcja lub Szwecja?
Co do zeszłego roku na Forum nie trafiłem z tego, co pamiętam, ale dzień przed maturą rzuciłem w rozmowie ze znajomymi, że będą stosunki Polski z Niemcami i wykrakałem dla mnie pozytywnie, bo temat był wyśniony i wymodlony i wymarzony. : )
Gdyby tylko szczekanie, chrumkanie i ciupcianie.. to wszyscy.. bądź pewien WSZYSCY byliby szczęśliwi i nikt nie bałby się wychylić.. ale zasadą wszelkich dotychczasowych rządów i na razie nie zanosi się na wielki przełom
"W mętnej wodzie, lepiej się ryby łowi"
Więc trzeba zawsze czymś wperswadować szarą błogość jaskrawości nijakiej.. tak by każdy, mimo iż wie, co jest grane.. nie wierzył, że jest jakikolwiek sens z wychylaniem się i mówieniem tego.. co rzeczywiście uważa.. a potem tak się w tym pogubił.. że jedynym jego pragnieniem było pooglądanie "M jak Miłość".. bo w tym świecie, choć wiele rzeczy ją przypomina, to trudno powiedzieć, aby nią konkretnie było.
Doczekaliśmy czasów angielskiej whisky i świąt średniomalowanych butów.. więc w niedalekiej przyszłości będziemy mieli 3 maja nie Święto Konstytucji, ale Dzień rosyjskiej whisky.. w której smakować się będą podstawieni przez nowy narkotyczny marketing nowego globalnego specjaliści.. którzy nawet profesora zwyczajnego dostaną za wyjątkowe wykształcenie w smakowaniu szczyn.
Następuje właśnie globalne ocipienie.. bo jest tak smerfastyczne ocieplenie klimatu globalnego.. nawet w aspekcie politycznym.. że niedługo nagrodę Nobla dostanie Tomasz Lis, za wybitne wyniki w dziedzinie nauk biologicznych.. gdyż wykazał że Kret lubi dziury.
Nie licz na coś innego.. jeśli cicho wyrazimy jakąkolwiek zgodę.. bo te nowe racje będą wymagały umocnienia.. konfliktu niestety nie na miarę Polski atakującej Bułgarię, Kazachstan.. czy Rwandę.
"Jestem legendą" Richarda Mathesona. Tak się złożyło, że niedawno obejrzałam film o takim tytule i średnio mnie zaciekawił. Dzień później dowiedziałam się, że była to ekranizacja więc z ciekawości sięgnęłam po książkę.
Książka dużo lepsza niż film. Zacznijmy od tego, że bardzo się od tego filmu "na motywach powieści" różni.
Mamy głównego bohatera, Roberta Neville, mieszkańca Nowego Jorku. Akcja rozgrywa się w 1976 roku. Po bombardzowaniach ze strony USA i Rosji cały świat ogarniają burze piaskowe. Mnożą się muchy i komary. Ludzie na masową skalę zaczynają chorować na nieznaną chorobę. Umierają.
Główny bohater (sam odporny na nieznaną chorobę) traci w wyniku epidemii żonę i córkę oraz wszystkich znajomych. Pochował ich. Pewnego dnia jego żona puka do drzwii. Przyszła po jego krew.
Książka nie jest pisana jakimś porywającym stylem, niemniej jest ciekawa i intrygująca. Autor przedstawia trochę inne podejście do wampirów oraz pokazuje walkę o bezcelowe przetrwanie ostatniego człowieka na ziemi.
Książka, w przeciwieństwie do filmu (przypominającego trochę "Noc żywych trupów"), nie ma amerykańskiego happy end'u.
Polecam. ;)
jesli ktoś nie pojawi się na pierwszych zajęciach z prostego powodu, bo dzień później ma egzamin to co? pas pójdzie w ruch i trzeba będzie kogoś prosić o dopisanie, zamianę slasz zaliczać coś u kogoś?
w takim przypadku trzeba (oceniając realnie swoje siły) wybrać się po prostu na zajęcia jednej z osób prowadzącej języki. Poza angielskim pozostałe języki są prowadzone przez jedną osobą na język więc z francuskim, niemieckim i rosyjskim nie ma problemu. Natomiast jak chodzi o angielski to z tego co się orintuję wygląda to tak:
mgr B.Moczko: poziom podstawowy
mgr I.Malara: poziom średni
mgr M.Buszko-Kamińska: poziom zaawansowany
Przychodzisz zatem na drugie zajęcia i mówisz: "Dzień dobry, to ja " i nie powinno być problemu z zapisaniem sie do grupy.
Własnie lepiej ich nie graj, wczoraj dzień fatalny.
Zagrałem jeszcze 3 kupony:
Kupon 1
Rosja - Brazylia 1 2,35 1-3
Stawka: 100,00zł
EWK: 235,00zł
Kupon 2
Swindon - Stockport 1 1,50 2-0
Celtic - Hibernian 1 1,28 2-1
Stawka: 200,00zł
EWK: 384,00zł
Kupon 3
Panathinaikos - Ionikos 1 1,15 0-2
Zilina - Senec 1 1,35 6-0
Kupon 32
Etap 17/Poziom 3
Galatasaray - Gaziantenspor 1 1,20 2-2
Widzew - Arka 1 1,75 1-1
AKO: 2,10
Stawka: 158,92zł
EWK: 333,73zł
Stan konta: 1821,03zł
Tragedia tak mozna jedynie podsumować dzień, nietrafiłem żadnego z 6 typów w poziomie. W dodatku wyszedłem na minus 516zł w kuponach. Jeśli dziś nie będę na plus, to chwila odpoczynku będzie.
Kupon 33
Etap 17/Poziom 4
Francja - Angola 1 1,37 68-62
Victoria Zizkov - Banik Sokolov 1 1,40 1-1
AKO: 1,92
Stawka: 317,84zł
EWK: 610,25zł
W szkole podstawowej język rosyjski, którego dziś nie praktykuję...
W liceum język rosyjski i francuski, o ten, kontynuuję po dziś dzień. Lubię ten język, mam do niego pewne predyspozycje, udzielałam korepetycji przez lata...czytam od czasu do czasu... myślę o kupnie książek w oryginale, aby jeszcze lepiej utrwalić sobie ten język!
Trzeci dzien finałów przyniósł dwa szybkie zwycięstwa faworytow. Kubanczycy latwo rozprawili sie z Wlochami, a Serbia bez problemow zwyciezyla Argentyne. Sen o tie - breaku w kazdym pojedynku skonczyl sie wczoraj
Przed nami polfinaly. Brazylijczycy zmierzą sie z Kuba, natomiast Rosja zagra z druga druzyna grupy "E", Serbia. Canarinhos i Sborna wydaja sie glownymi kandydatami do awansu do finalu. Moje oczekiwania sa jednak inne. Chcialbym, by Kuba i Serbia zmierzyly sie ze soba w meczu o tytul, a sprawa brazowego medalu pozostala w rekach podopiecznych Bernardo Rezende i Daniele Bagniolego.
100nóg ma racje. Widac, ze Rosjanie poprawili relacje blok - obrona. Muserski i Wolkow potrafia swietnie dochodzic do skrzydel. Pojawia sie wiele wyblokow, przez co spora ilosc obron rowniez ma miejsce.
Serbowie pokazuja gre, ktora jest dla nich bardzo charakterystyczna, nawet mimo nieobecnosci w skladzie Grbicia i Miljkovicia. Trzy razy srodkiem, raz Starovic, raz lewe skrzydlo, trzy razy srodkiem, Starovic, lewe skrzydlo - to ich system gry. Wydawaloby sie, ze bardzo przewidywalny, ale dobry rozgrywajacy, jakim niewatpliwie jest Petkovic, potrafi, grajac nawet takim schematem, rozrzucic blok.
Brazylijczycy nie prezentuja sie tak, jak wszyscy tego od nich oczekuja. Murilo urasta na lidera tej reprezentacji. Przyjmuje, atakuje, broni, blokuje, serwuje, i to wszystko na super poziomie. Reszta Brazylijczykow - srednio. Dobrze, ze Marlon gra wiecej niz Bruno. Zmiennik Rezende jest nieprzewidywalnym rozgrywajacym, co dobrze o nim swiadczy.
Kuba - jak to Kuba Gdyby ktos potrafil poukladac im w glowach, mogliby rozwalac kazdego po 3:0
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl