aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Drogi peer2, czy ty jesteś tym milionem, o przynależności państwowej do znacznej
liczby Państw Członkowskich? Nie dotyczy ten artykuł Basków, Żmudzinów, czy
innej nacji europejskiej, bo są one mniejsze i nie chodzi o inicjatywy
obywatelskie. Napisano wyraźnie: PONAD MILION i nie w dwu, trzech, ale WIELU
PAŃSTWACH. Kto więc spełnia ten warunek? Romowie? Jest ich mniej niż milion.
Rusz swoimi szarymi komórkami i ... przeczytaj 1 raz (słownie: jeden raz)
Konstytucję.
wszystkie
Czy Deutsche Bahn to Kolej Rzeszy Niemieckiej?
stix 07.04.08, 20:00 zarchiwizowany
fakty.interia.pl/swiat/news/czy-deutsche-bahn-to-kolej-rzeszy-niemieckiej,1088927
W Berlinie zaostrza się konflikt o "Pociąg Wspomnień", który
upamiętnia deportacje prawie 12 tysięcy żydowskich i romskich dzieci
przez nazistów. Niemiecka kolej (Deutsche Bahn) nie zgadza się na
wjazd pociągu na berliński dworzec główny oraz dworzec Gruenwald.
- Jesteśmy bardzo zasmuceni, że pamięć o ofiarach dyktatury
nazistowskiej, także tych pochodzących z Polski, jest traktowana w
tak lekceważący sposób - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik
obywatelskiego stowarzyszenia "Pociąg Wspomnień" Hans Ruediger Minow.
"Chcemy, by ponad 4,5 tysiąca dzieci deportowanych z Berlina zostało
upamiętnionych w miejscu godnym i reprezentacyjnym, jakim są dworzec
główny i Gruenwald, skąd odjeżdżały pociągi z tysiącami zesłanych do
nazistowskich obozów" - dodał Minow.
Decyzję kolei potępił w piątek także Międzynarodowy Komitet
Oświęcimski, organizacja byłych więźniów obozu koncentracyjnego
Auschwitz-Birkenau. Za nie do przyjęcia Komitet uznaje także
finansowe żądania Deutsche Bahn wobec stowarzyszenia "Pociąg
Wspomnień".
Protestuje również część niemieckich polityków.
Pociąg, który jest mobilną wystawą, wyruszył na liczącą ponad 3
tysiące kilometrów trasę z Niemiec do KL Auschwitz jesienią zeszłego
roku. Jedzie przez niemieckie miasta, z których pochodziły
deportowane dzieci. 8 maja tego roku, w 63. rocznicę zakończenia II
wojny światowej, ma dotrzeć do Auschwitz.
W niedzielę 13 kwietnia ma dojechać do Berlina, gdzie organizatorzy
planują 10-dniowy postój.
Władze niemieckich kolei tłumaczą, że wjazd parowozu na dworzec
główny nie jest możliwy ze względów bezpieczeństwa, a na dworcu
Gruenwald znajdują się tylko dwie bocznice niedostępne publicznie.
Minow zapowiada jednak, że jeśli kolej nie zmieni decyzji, "Pociąg
Wspomnień" i tak zatrzyma się w Berlinie, choćby było
to "złomowisko" albo "wysypisko śmieci". "Zaprosimy do odwiedzenia
wystawy korpus dyplomatyczny z państw, skąd pochodziły dzieci,
którym oddajemy hołd naszą inicjatywą. To nie przejdzie bez echa" -
mówi Minow.
Według niego kolej zamierza też wystawić rachunek za wykorzystanie
swojej infrastruktury przez "Pociąg Wspomnień" w wysokości 100
tysięcy euro.
W komunikatach prasowych stowarzyszenia posunięto się nawet do
określenia Deutsche Bahn mianem "Reichsbahn", czyli kolei Rzeszy
Niemieckiej. Zaś w zeszłym miesiącu jeden z przedstawicieli
społeczności żydowskiej w Duesseldorfie publicznie powiedział, że
szef Niemieckiej Kolei Hartmut Mehdorn jest "nazistą w głębi serca".
Kolej zagroziła procesem.
Re: Czy Deutsche Bahn to Kolej Rzeszy Niemieckiej
ramon6 07.04.08, 20:18 zarchiwizowany
i co do tego dodac?
Czy Deutsche Bahn to Kolej Rzeszy Niemieckiej?
fakty.interia.pl/swiat/news/czy-deutsche-bahn-to-kolej-rzeszy-niemieckiej,1088927
W Berlinie zaostrza się konflikt o "Pociąg Wspomnień", który
upamiętnia deportacje prawie 12 tysięcy żydowskich i romskich dzieci
przez nazistów. Niemiecka kolej (Deutsche Bahn) nie zgadza się na
wjazd pociągu na berliński dworzec główny oraz dworzec Gruenwald.
- Jesteśmy bardzo zasmuceni, że pamięć o ofiarach dyktatury
nazistowskiej, także tych pochodzących z Polski, jest traktowana w
tak lekceważący sposób - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik
obywatelskiego stowarzyszenia "Pociąg Wspomnień" Hans Ruediger Minow.
"Chcemy, by ponad 4,5 tysiąca dzieci deportowanych z Berlina zostało
upamiętnionych w miejscu godnym i reprezentacyjnym, jakim są dworzec
główny i Gruenwald, skąd odjeżdżały pociągi z tysiącami zesłanych do
nazistowskich obozów" - dodał Minow.
Decyzję kolei potępił w piątek także Międzynarodowy Komitet
Oświęcimski, organizacja byłych więźniów obozu koncentracyjnego
Auschwitz-Birkenau. Za nie do przyjęcia Komitet uznaje także
finansowe żądania Deutsche Bahn wobec stowarzyszenia "Pociąg
Wspomnień".
Protestuje również część niemieckich polityków.
Pociąg, który jest mobilną wystawą, wyruszył na liczącą ponad 3
tysiące kilometrów trasę z Niemiec do KL Auschwitz jesienią zeszłego
roku. Jedzie przez niemieckie miasta, z których pochodziły
deportowane dzieci. 8 maja tego roku, w 63. rocznicę zakończenia II
wojny światowej, ma dotrzeć do Auschwitz.
W niedzielę 13 kwietnia ma dojechać do Berlina, gdzie organizatorzy
planują 10-dniowy postój.
Władze niemieckich kolei tłumaczą, że wjazd parowozu na dworzec
główny nie jest możliwy ze względów bezpieczeństwa, a na dworcu
Gruenwald znajdują się tylko dwie bocznice niedostępne publicznie.
Minow zapowiada jednak, że jeśli kolej nie zmieni decyzji, "Pociąg
Wspomnień" i tak zatrzyma się w Berlinie, choćby było
to "złomowisko" albo "wysypisko śmieci". "Zaprosimy do odwiedzenia
wystawy korpus dyplomatyczny z państw, skąd pochodziły dzieci,
którym oddajemy hołd naszą inicjatywą. To nie przejdzie bez echa" -
mówi Minow.
Według niego kolej zamierza też wystawić rachunek za wykorzystanie
swojej infrastruktury przez "Pociąg Wspomnień" w wysokości 100
tysięcy euro.
W komunikatach prasowych stowarzyszenia posunięto się nawet do
określenia Deutsche Bahn mianem "Reichsbahn", czyli kolei Rzeszy
Niemieckiej. Zaś w zeszłym miesiącu jeden z przedstawicieli
społeczności żydowskiej w Duesseldorfie publicznie powiedział, że
szef Niemieckiej Kolei Hartmut Mehdorn jest "nazistą w głębi serca".
Kolej zagroziła procesem.
wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,5097250.html
Niemcy: "Prezes niemieckiej kolei to w głębi serca nazista"
tan, PAP
2008-04-07, ostatnia aktualizacja 2008-04-07 18:36
W Berlinie zaostrza się konflikt o "Pociąg Wspomnień", który upamiętnia
deportacje prawie 12 tysięcy żydowskich i romskich dzieci przez nazistów.
Niemiecka kolej (Deutsche Bahn) nie zgadza się na wjazd pociągu na berliński
dworzec główny oraz dworzec Gruenwald.
- Jesteśmy bardzo zasmuceni, że pamięć o ofiarach dyktatury nazistowskiej, także
tych pochodzących z Polski, jest traktowana w tak lekceważący sposób -
powiedział w poniedziałek rzecznik obywatelskiego stowarzyszenia "Pociąg
Wspomnień" Hans Ruediger Minow.
- Chcemy, by ponad 4,5 tysiąca dzieci deportowanych z Berlina zostało
upamiętnionych w miejscu godnym i reprezentacyjnym, jakim są dworzec główny i
Gruenwald, skąd odjeżdżały pociągi z tysiącami zesłanych do nazistowskich obozów
- dodał Minow.
Decyzję kolei potępił w piątek także Międzynarodowy Komitet Oświęcimski,
organizacja byłych więźniów obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Za nie do
przyjęcia Komitet uznaje także finansowe żądania Deutsche Bahn wobec
stowarzyszenia "Pociąg Wspomnień".
Protestuje również część niemieckich polityków.
Ruchoma wystawa
Pociąg, który jest mobilną wystawą, wyruszył na liczącą ponad 3 tysiące
kilometrów trasę z Niemiec do KL Auschwitz jesienią zeszłego roku. Jedzie przez
niemieckie miasta, z których pochodziły deportowane dzieci. 8 maja tego roku, w
63. rocznicę zakończenia II wojny światowej, ma dotrzeć do Auschwitz.
W niedzielę 13 kwietnia ma dojechać do Berlina, gdzie organizatorzy planują
10-dniowy postój.
Władze niemieckich kolei tłumaczą, że wjazd parowozu na dworzec główny nie jest
możliwy ze względów bezpieczeństwa, a na dworcu Gruenwald znajdują się tylko
dwie bocznice niedostępne publicznie.
Minow zapowiada jednak, że jeśli kolej nie zmieni decyzji, "Pociąg Wspomnień" i
tak zatrzyma się w Berlinie, choćby było to "złomowisko" albo "wysypisko
śmieci". - Zaprosimy do odwiedzenia wystawy korpus dyplomatyczny z państw, skąd
pochodziły dzieci, którym oddajemy hołd naszą inicjatywą. To nie przejdzie bez
echa - mówi Minow.
Według niego kolej zamierza też wystawić rachunek za wykorzystanie swojej
infrastruktury przez "Pociąg Wspomnień" w wysokości 100 tysięcy euro.
W komunikatach prasowych stowarzyszenia posunięto się nawet do określenia
Deutsche Bahn mianem "Reichsbahn", czyli kolei Rzeszy Niemieckiej. Zaś w zeszłym
miesiącu jeden z przedstawicieli społeczności żydowskiej w Duesseldorfie
publicznie powiedział, że szef Niemieckiej Kolei Hartmut Mehdorn jest "nazistą w
głębi serca". Kolej zagroziła procesem.
10 mln zł dla mniejszości romskiej w Polsce
Wiadomość PAP:
"Ponad 10 mln zł na projekty wspierające Romów przewidziano w budżecie na
bieżący rok - poinformowało MSWiA, które w środę przedstawiło sejmowej Komisji
Mniejszości Narodowych i Etnicznych informację o działaniach na rzecz tej
mniejszości.
Działacze romscy chcieliby większego wpływu na decyzje, kto dostanie pomoc
finansową. Ich zdaniem, lepiej byłoby, gdyby partnerem romskich stowarzyszeń był
resort kultury, a nie spraw wewnętrznych.
Ubiegłoroczne nakłady na "Program na rzecz społeczności romskiej w Polsce"
wyniosły 10 mln zł, w tym 3,7 mln zł na projekty edukacyjne, ponad 4 mln na
zadania mające poprawić sytuację bytową Romów i ponad 850 tys. zł na projekty
związane z pielęgnacją romskiej tożsamości etnicznej i kulturowej - poinformował
wiceminister SWiA Tomasz Siemoniak.
W bieżącym roku 207 podmiotów ma zrealizować ponad 600 zadań łącznej wartości 10
mln zł w ramach projektów edukacyjnych, poprawy sytuacji materialnej, zdrowia,
przeciwdziałania bezrobociu i edukacji obywatelskiej. Ponadto MSWiA przekaże 358
tys. zł na stypendia dla studentów i uczniów, budżet MEN wesprze Romów kwotą 691
tys. zł. Ponieważ pieniędzy nie wystarczało - co roku do MSWiA wpływają wnioski
na kwotę od 20 do ponad 40 mln zł - w bieżącym roku mają zostać uruchomione
środki z funduszy strukturalnych.
MSWiA zauważa, że problemy zdrowotne wynikają z ubóstwa Romów, a integrację i
wchodzenie na rynek pracy utrudnia "stereotypowy i zazwyczaj negatywny wizerunek
rozpowszechniony wśród nie-romskiej większości".
Zdaniem Romana Kwiatkowskiego z Romskiego Towarzystwa Historycznego, polityce
wobec Romów zaszkodziło powierzenie jej MSWiA zamiast - jak wcześniej -
ministerstwu kultury. Zarzucił resortowi spraw wewnętrznych przywiązanie do
postrzegania Romów jako "czynnika zagrożenia", rozgrywanie wewnętrznych
podziałów, by odsunąć partnerów niewygodnych dla resortu. Romscy działacze
zwracali uwagę że w niektórych środowiskach wciąż nie akceptuje się współpracy z
resortem siłowym.
Romowie chcieliby też większego wpływu na decyzje o podziale środków przez
administrację terenową i preferencji dla projektów długofalowych. Zgłaszali też
problemy takie jak osobne wejście do szkoły dla romskich uczniów uczących się w
osobnych klasach. To była inicjatywa z lat 80., gdy dzieci romskie słabo znały
język polski, w tej chwili klasy romskie zdarzają się sporadycznie - uspokajała
przedstawicielka MEN, dodając, że nie jest to zalecenie resortu."
fakty.interia.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl