|
|||||||
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Zaczęła pisać do mnie SMS-y. Był bowiem taki czas, że powiedziałem jej, że jeśli będzie gotowa (jest po rozstaniu z chłopakiem), możemy razem spróbować i coś zdziałać...
" />witam " />duren a ja napisze zupelnie inaczej niz wszyscy :) kiedys mialam podoban sytuacje ze po rozstaniu z chlopakiem poznalam kogos. Uwielbialam z nim spedzac czas, mowilam mu co mnie bol, chodzilam do kina, na rozne imprezy, pisalam na gadu, smsy sygnalki itd .... tylko ze ja od poczatku traktowalam go jak najlepszego przyjaciela a on ... poprostu sie zakochal. Jak ja sie o niego martwilam, troszczylam, staralam mu sie pomoc, to on myslal ze odwzajemniam jego uczucia. A my poprostu sie rozminelismy w oczekiwaniach. Pomimo moich ciaglych wspomnien o bylm, mowieniu ze nie jestem gotowa, ze traktuje go jak przyjaciela on sie zakochal :) dlatego daj jej do zrozumienia co czujesz, ale nie przez slowa tylko przez gesty i czyny a jak po dluzszym czasie nie odwzajemni tego w taki sposob jak ty to odbierasz to daj sobie spokoj i nie pozwol sie zranic jak ja zranilam mojego najlepszego przyjaciela. Czasami pomimo ze nie chcemy ranimy :) " />Z Bartkiem(imię zmienione) byłam w sumie pół roku, nie byliśmy idealną parą, ale łączyło nas prawdziwe uczucie, przyszło nagle, więc jak można się łatwo domyślić odeszło... ale nie po tygodniu tylko po półtora roku. Spokojnie rozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że przerwa dobrze nam zrobi. Mieliśmy się spotykać od czasu do czasu - jako przyjaciele, i zobaczyć czy jesteśmy gotowi. Warto też dodać, ze to z nim przeżyłam swój pierwszy raz. No ok.. rozstalismy się, na początku nie czułam zbytniej różnicy. Powiem też, ze chodzimy razem do klasy - nie do szkoły - klasy. No ok, minęło póltora tygodnia od naszego rozstanie (przyznam, ze wtedy tak bardzo za nim tęskniłam, ze byłam gotowa zrobic wszystko by wrócił) i dostałam od niego smsa: HEJ WPADNIJ DO MNIE JAK MOZESZ? w sumie nie miałam nic w planach więc czemu nie? chciałam z nim tylko porozmawiać. Od samego początku wszystko źle się zaczęło. Pocałował mnie. I całował dalej. Odepchnęłam go lekko. Nie wiedziałam co się dzieje, potem jakby nigdy nic zaczęsliśmy rozmawiać. Zaczął mnie przytulać, móić do mnie kochanie, rozbierać mnie.. zrobilismy to. Gdy tylko skończył odwróciłam się i zaczęłam płakać. Mówił KOCHANIE CO SIE DZIEJE, oczywiscie odpowiedzialam ze nic. Przestałam płakać jak na zawołanie. To nic dla niego nie znaczyło... powiedział mi to, że ludzie tak robią, że chciał żebym byłą blisko... Wybiegłam z domu. Na drugi dzień ochłonęłam. Stałam pod klasą, czekałam na lekcje, i podszedł do mnie. Przytulił mnie. Potem trzymał za ręce. Nie wiem dlaczego się na to zgodziłam. Następne dni wygladały tak: jest miło, mówi do mnie kochanie, przytula i w ogóle, na następny dzień nie odzywa się słowem. To trwało około 3 tygodni. I w ciągu tych 3 tygodni pocałował mnie kilka razy, o kilka razy za dużo. Mówił mi, ze jestem najlepsza, ze będziemy razem... Głupia mu uwierzyłam. I żyłam w tej nadzieji, ze wrócimy do siebie, aż do pewnego dnia, do pewnej chwili, kiedy usłyszałam jego głos. Nie pamiętam dokłądnie co mówił, ale w tamtym momencie wiedziałam, że nie mogę tego słuchac, nie chce go wiedzieć, przez to jak mnie upokarzał przez ponad miesiąc. Już wiem, ze go nie kocham... Ale jestem zła za te wszystkie rzeczy, nienawidze jego i siebie, jego za tą nadzieję, siebie za to, ze sama się zraniłam... Teraz nie mam potrzeby nawet rozmowy z nim. Nie mówimy sobie cześć, ale kiedy mówi cos do mnie, albo sie na mnei patrzy to czuję się okropnie, taka upokorzona. Cały czas dawał mi do zrozumienia (nawet jak byliśmy razem), ze jestem ta najgorsza, ze wszystkie dziewczyny są lepsze... Teraz naparwde nie myślę o tym jak fajnie było z nim być, o tym, ze go kocham czy coś... Myśle o tej złości do niego.. a nie chce juz myśleć nawet o tym... Dlatego to napisałam... Musze to z siebie wyrzucić... |
|||||||
Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
|