aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Właśnie gramatyki najlepiej nauczysz się od Anglików. Dziecko jak się uczy języka, to też raczej nie rozpisuje sobie zasad gramatycznych tylko zaczyna jest stosować. Posunę się nawet do stwierdzenia, że gramatyki dobrze z książek się nie nauczysz - tj. zdasz egzamin, ale jak pojedziesz za granicę i będziesz musiał z kimś rozmawiać to i tak będziesz walił wielkie byki gramatyczne, bo już nie będzie czasu pomyśleć jaki to czas, forma itd.
Mi przed wyjazdem swego czasu do USA dał najwięcej krótki (3 miesiące) kurs metodą Callana - znałem już wcześniej angielski, na tym kursie nie nauczyłem się chyba ani jednego słówka nowego, ale sposób prowadzenia zajęć (ciągłe pytania i odpowiedzi bez zastanowienia) są na prawdę dobre dla kogoś kto podstawy ma za sobą.
Podobną sytuację miałem z rosyjskim - który też "znałem" ze studiów. W pracy miałem pośredniczyć w handlu między zachodem a Ukrainą. Na początku nie mogłem zrozumieć co do mnie mówili, jak ja mówiłem to pół po polsku pół po rosyjsku. Potem przyjechali wspólnicy z Ukrainy, którymi miałem się zająć -przez parę dni spędzałem z nimi sporo czasu zarówno w pracy jak i po pracy. Efekt jest taki, że teraz bez problemu dogaduje się po rosyjsku nawet przez telefon i dość dobrze rozumiem ukraiński.
Także według mnie nauka przez praktykę jest najlepsza.
@bim2 pogratulować cioci ;-) Jak byliśmy w stanach, to w Chicago też spotykaliśmy Polonię, która mieszkała tam po 20 lat i nie potrafiła sprawy w banku załatwić nawet. Dla mnie to już jest kalectwo umysłowe, żeby mieszkać w obcym kraju parę lat i nie nauczyć się języka - potem się dziwić, że się ludzie z Polaków śmieją.
Polski - 9,(9)/10, natywny spiker, polonista.
Czeski - 6/10, dogadam się, książkę przeczytam, ale mam niewielki zasób słów i często robię typowo polskie błędy.
Angielski - 5/10, od biedy się dogadam, czytam sporo, czasem robię śmieszne błędy.
Rosyjski - 4/10, dogadam się, książkę przeczytam, z wymową i gramatyką nie mam problemów, ale zasób słów jeszcze mniejszy niż czeski.
Włoski - 3/10, uczyłem się 5 lat, ale to było w podstawówce. Rozumiem dużo, nie powiem nic poza podstawowymi zwrotami.
Francuski - 2/10, uczyłem się krócej i później, ale z dużo mniejszym zapałem. Rozumiem niezbyt trudne teksty, ale sam nie powiem nic.
Esperanto - 1/10, znam gramatykę i podstawowy zasób morfemów, ale nigdy go nie używałem.
Martwe osobno, bo przecież znać łacinę to całkiem co innego niż znać francuski.
Łacina - 7/10, nie jestem filologiem klasycznym, ale uczyłem się długo i z sukcesami, tłumaczyłem teksty literackie i dokumenty, udzielałem korepetycji.
Staro-cerkiewno-słowiański - 5/10, braki nadrabiam intuicją.
Greka - 2/10, absolutne podstawy: pismo, wymowa, fleksja, proste teksty.
Alfabety:
Łacinka - bazgrzę jak kura pazurem.
Greckie - odkąd uczę się rosyjskiego, myli mi się z grażdanką.
Głagolica - uff, jest trudna. Ale się uczę.
Cyrylica - bez większych problemów.
Grażdanka - w odmianie rosyjskiej w zasadzie płynnie.
Futhark - kiedyś płynnie czytałem runy, ale to już przeszłość.
I dobrze, że nie trzeba Cię na Hilsona przekonywać
No tak, wychowywałaś się po polsku, ale rozumiałaś ten język tak samo dobrze, jak rosyjski? Czy jednak jakaś różnica była?
Czyli mówisz, że polski jednak przeważa? Zawsze właśnie się zastanawiałam, czy to skakanie z jednego języka na drugi, gdy było się wychowywanym w obu, jest wciąż trudne, czy nie aż tak.
Angielskiego zazdroszczę. Sama nie mogę go jeszcze załapać, najgorzej z tą gramatyką, tymi wszystkimi czasami...
Przed tym, jak się wzięłam za ang., to gramatyka też wydawała się mi się najtrudniejsza. Te wszystkie wzory ze szkoły typu "bierzemy czasownik w drugiej formie, dodajemy nagiego House'a, słowo 'yesterday' i mamy Past cośtam" - nie wyobrażam sobie, jak można na tym uczyć, marnowanie lekcji angielskiego. A wciskali nam to i w Polsce, i tutaj.
Udało mi się dopiero kiedy zapomniałam, czego nas uczyli i zaczęłam od początku. Znalazłam sobie niezłą książkę, gdzie jest w miarę zwięźle i rzeczowo napisane co, jak i dlaczego, posiedziałam nad nią miesiąc i po prostu "poczułam" jak to się robi. Dalej, powtarzam, z górki.
A ja zazdroszczę pobytu w Irlandii Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie będę mogła trochę poćwiczyć angielski w praktyce. Rozumieć i pisać to jedno, ale wymowa na razie sterczy (sterczy. get it? sterczy.) u mnie w miejscu.
Rosyjski jest paskudny. W podstawówce dosłownie uwielbiałam (Juliett zawsze spisywała pracę domową), mieliśmy świetną nauczycielkę, która wszystko tłumaczyła etc. Ale poszłam do gimnazjum i teraz jest masakra. Kobieta nic nie tłumaczy, tylko każe przepisać tabelkę z książki i zrobić kilka ćwiczeń.
Alfabet sam w sobie jest prosty. I nie zgadzam się z Jane, bo dla mnie jest zupełnie na odwrót. ;] Alfabet jest prosty, potem robi się trudniej. Ta gramatyka w niektórych przypadkach jest tak pogmatwana, że szkoda gadać. Ogólnie angielski jest prostszy. A teraz mamy nauczycielkę, która jest z Rosji. I wiadomo, że ma akcent. Na każdej lekcji musimy czytać jakieś teksty, a ona czepia się wszystkich o brak akcentu. I nie chodzi o akcentowanie wyrazu i np. czytanie 'o' zamiast 'a', tylko o polski akcent przy czytaniu. Kiedyś zawsze miałam problem z tymi akcentami, a teraz to wydaje się proste jak drut. Cmoum i cmoum to dwa różne słowa, w innym miejscu postawiony jest akcent. Jedno to stoit, drugie stait. I znaczy zupełnie co innego - kupować i stać.
Chętnie udzielę korepetycji z j. rosyjskiego - profesjonalnie i w miłej atmosferze:) Jestem studentką 5 roku filologii rosyjskiej, materiały do zajęć przygotowuję w oparciu o najróżniejsze sprawdzone książki i opracowania, dla urozmaicenia korzystam również z kursów multimedialnych, zabaw i gier językowych. Przygotuję do egzaminów gimnazjalnych, maturalnych, egzaminów na studia. Pomogę w tłumaczeniach, pisaniu prac zaliczeniowych, w przygotowaniu się na zajęcia w szkole. Gramatyka, konwersacje, rosyjski w biznesie.
22zł/60min Zapraszam serdecznie:)
tel: 503423799
gg 9216111
e-mail dmonika@interia.pl
No niestety widziałem naszą nową rozpiskę i prawosławia tam niet. Chyba, że może gdzieś im umknęło A fajny przedmiot - z tego, co widziałem, na innych uczelniach takiego nie mają Co do kolokwium to słyszałem, że takie jakieś trudnawe było Ale co tam, dla chcącego nic trudnego, poszukałem sobie w internecie jakieś książki ruskie o prawosławiu, za miesiąc jedziemy do Kalinki to sobie wezmę i zakupię jakąś i sam dla siebie chociaż przeczytam. No a może w przyszłym roku, jak plan pozwoli (i P. Kościołek też ) to może uda mi się wprosić jako wolny słuchacz na prawosławie z obecnym II rokiem
A co do redukowania to scs jest jak był, gramatyka historyczna tak samo. Wyleciał wykład z kultury Rosji, historia Rosji ucięta o jeden semestr, geografia podobnie, rosyjska myśl filozoficzna też (akurat to to mogli w ogóle wyrzucić ) A, i lektorat z języka obcego też skrócili o jeden semestr. Za to na 3 roku dali nam seminarium licencjackie i "Propedeutykę nauczania języka obcego"
No i tak to mniej więcej wygląda... ale ja i tak jestem pod wrażeniem naszej nowej sali w Instytucie, tam przez podwórko
Nic... kończę bo muszę wrócić na Podmurną... jeszcze może potem coś dopiszę... dzisiaj do 20 gnijemy na zajęciach
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl