aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
opracowanie na temat biedy sprzed kilku lat
V. Rozmiary biedy wśród dzieci w Polsce w porównaniu i innymi krajami
Gdyby ustalać rozmiar biedy wśród dzieci w oparciu o poziom dochodu wyznaczający granicę ubóstwa w Stanach Zjednoczonych, ponad dziewięćdziesiąt procent polskich dzieci należałoby uznać za biedne. Gdy stosuje się relatywną linię biedy, odnoszoną do standardu życia charakterystycznego dla każdego analizowanego kraju, wynik jest całkowicie odmienny.
Jak wynika z badań porównawczych (Bradshaw 2000), stosującego relatywną linię biedy, Polska znajduje się na szesnastej pozycji wśród dwudziestu poddanych analizie krajów (rozwiniętych i podlegających transformacji), uszeregowanych od najmniejszej do największej biedy wśród dzieci. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych (bo tego okresu dotyczy porównanie) 11 procent polskich dzieci żyło w gospodarstwach, których dochody nie przekraczały 40 procent średnich ekwiwalentnych dochodów we wszystkich gospodarstwach domowych, 19 procent w gospodarstwach, których dochody nie przekraczały 50% dochodów a 29% w rodzinach, których dochody były niższe niż 60% średnich dochodów. Spośród badanych krajów tylko w Stanach Zjednoczonych (18.3%, 28%, 37.5%), Wielkiej Brytanii (13.3%, 24.9%, 35.6%) i Rosji (19.7%, 27.1%, 35.4%) stwierdzono wyższą stopę biedy wśród dzieci niż w Polsce. (Najniższy wskaźnik biedy odnotowany został w obydwu badaniach w Szwecji.) Jak można przypuszczać wskaźniki te dla Polski zapewne uległy pogorszeniu pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Do takiego sądu skłania fakt znaczącego wzrostu ( z 15,8% do 17,1%) udziału ludności żyjącej poniżej relatywnej linii biedy, wyznaczonej przez 50% średnich miesięcznych wydatków gospodarstw domowych, tylko na przestrzeni ostatnich dwóch lat (1998 - 2000) (Daszyńska 2002).
Podobnie jak gdzie indziej, bieda dzieci pozostaje w związku z typem rodziny, w której dziecko się wychowuje. Stopa biedy wśród dzieci w rodzinach niepełnych jest wyższa (14,7%) niż w rodzinach pełnych z jednym dzieckiem (4,9%) i z dwojgiem dzieci (6,7%) ale niższa niż w rodzinach pełnych z trojgiem dzieci (22,7%). Oznacza to, że ryzyko popadnięcia w biedę jest dla dzieci z rodzin niepełnych o trzydzieści procent wyższe niż dla dzieci wychowujących się w innych typach rodziny. (Dla porównania, w Luksemburgu ryzyko to jest najwyższe i jest ponad dziesięć razy wyższe a we Włoszech jest najniższe i wynosi tylko dziesięć procent)
Ulka i listopadowy miś
Wybory prezydenckie na Ukrainie
Janukowycz wygrał. Na nic łzy Tymoszenko
Wiktor Janukowycz prezydentem Ukrainy. Potwierdziła to ukraińska Centralna Komisja Wyborcza. I choć Julia Tymoszenko sugeruje, że wybory mogły być sfałszowane, świat już pogodził się z faktem, że Ukrainą będzie rządził prorosyjski polityk, który w młodości był bandytą.
Centralna Komisja Wyborcza obwieściła, że końcówka liczenia głosów nie przyniesie zaskoczenia. Trend, w którym z minuty na minutę zmniejszała się przewaga Janukowycza nad Tymoszenką, odwrócił się. Przewaga może być już tylko większa.
Po przeliczeniu 95 procent głosów, okazało się, że Janukowycz wygrywa jedynie 2 punktami procentowymi. Ale na tym sukcesy Tymoszenki się skończyły, bo ze wstępnych oględzin kart do głosowania, okazało się, że te ze skreślonym Janukowyczem stanowią większość.
Świat już pogodził się z sukcesem wroga pomarańczowej rewolucji. Wpływowy dziennik "Wall Street Journal" pisze, że po wygranej Wiktora Janukowycza są szanse, by na Ukrainie nastąpił okres politycznej stabilności i konsensusu w polityce gospodarczej.
W artykule przypomniano również o drodze Janukowycza do kariery politycznej, w tym dwóch wyrokach w młodości za napaść i kradzież. Polityk był członkiem groźnego gangu ulicznego.
Autor tekstu wskazuje na "polityczną transformację" nowego przywódcy Ukrainy i jego Partii Regionów w ostatnich latach. Zauważa, że podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2004 roku Janukowycz stał się "politycznym pariasem", gdy fałszerstwa na jego korzyść wywołały pomarańczową rewolucję. Wygrana w niedzielnych wyborach to "niezwykły polityczny comeback" - przyznaje komentator.
"Oligarchowie otaczający Janukowycza stali się przejrzyści gospodarczo. Wynajęli pierwszorzędnych menadżerów, rygorystycznie płacili podatki (...), widzą swą przyszłą koniunkturę jako integralnie związaną z ograniczeniem korupcji, rozwijaniem polityki wolnorynkowej (...) i ostatecznie, z integracją Ukrainy z bogatym rynkiem UE" - napisano w komentarzu "WSJ".
Walka do ostatniej chwili
Jeszcze w nocy wydawało się, że zwycięstwo Janukowycza nie jest wcale pewne. Prowadził, ale nie tak spektakularne, jak się spodziewał. Przed II turą wyborów prezydenckich na Ukrainie sądził, że pokona Julię Tymoszenko 10-procentową przewagą. Tymczasem po przeliczeniu większości głosów zwyciężał, ale minimalnie.
Po 7. rano przeliczono 90 procent oddanych głosów. Szacunki mówiły o 2,5-procentowej przewadze Janukowycza nad Tymoszenko. Przewaga ta topniała z minuty na minutę. Jeszcze wczoraj mówiło się o nawet 5-procentowej przewadze, a w nocy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie podała, że na Janukowycza głosowało 48,4 proc. wyborców, zaś jego konkurentkę, premier Julię Tymoszenko, poparło 45,8 proc.
Według sześciu sondażowych badań exit-polls Wiktor Janukowycz uzyskał od 48,7 proc. do 50,26 proc. głosów, zaś jego prozachodnia kontrkandydatka, premier Julia Tymoszenko dostała od 44,2 proc. do 45,6 proc. poparcia.
"Na mówienie o ostatecznych wynikach drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie jest jeszcze za wcześnie. Poczekajmy na oficjalne orzeczenie Centralnej Komisji Wyborczej" - tak skomentował wyniki exit-polls Ołeksandr Turczynow, szef sztabu wyborczego Tymoszenko.
Jego szefowa, która wystąpiła przed prasą kilkadziesiąt minut później także uznała, że ogłoszone wyniki sondaży powyborczych "to tylko socjologia". Zwróciła się przy tym do swych zwolenników w komisjach wyborczych, by obecnie pilnie przyglądali się liczeniu głosów. "Walczcie o każdy protokół, o każdy głos, bo nawet jeden głos może rozstrzygnąć o losie Ukrainy" - oświadczyła.
Według Tymoszenko jej kontrkandydat nie powinien przedwcześnie cieszyć się ze zwycięstwa.
"Nasz kraj pamięta czasy, gdy nie tylko ogłaszano, że ktoś został prezydentem, ale i mu gratulowano, lecz potem los układał się inaczej" - podkreśliła, przypominając o gratulacjach, które Janukowycz jako zwycięzca w drugiej turze wyborów w 2004 r. otrzymał od ówczesnego prezydenta Rosji, Władimira Putina.
Na Ukrainie wybuchły wtedy masowe protesty spowodowane fałszerstwami wyborczymi ze strony sztabu Janukowycza, wskutek których druga tura wyborów została powtórzona. Ostateczne zwycięstwo odniósł w wyborach ówczesny kandydat opozycji, ustępujący dziś prezydent Wiktor Juszczenko. Wydarzenia te znane są jako pomarańczowa rewolucja.
"Julia Tymoszenko powinna przyznać, że poniosła porażkę w starciu wyborczym z Wiktorem Janukowyczem - oświadczył przedstawiciel sztabu wyborczego Janukowycza, Borys Kolesnikow.
Uznanie porażki "przez kandydata, który przegrał, będzie pierwszym krokiem, który udowodni, iż jest on politykiem europejskim, ponieważ uznanie wyniku wyborów jest normą europejską" - powiedział Kolesnikow.
PAP
ale tak masz rację fajnie jak go skażą - będziesz miał satysfakcję - ludziom od razu będzie się lepiej żyć
Miejsce przestępcy i zdrajcy narodu Jaruzelskiego jest w więzieniu .
ale co to da?
sprawiedliwość w tej sprawie . Zabójca musi zostać ukarany .
abstrachując już od samego Jaruzelskiego, to czas na rozliczenia PRLu był podczas transformacji systemowej - skoro wtedy tego nie zrobiono (za cenę pokojowego obalenia komunizmu) wyciąganie tego typu spraw jest według mnie nie potrzebnym papraniem się w przeszłości kiedy powinno patrzeć się na teraźniejszość i przyszłość
I to był wielki błąd . Trzeba było od razu zrobić lustracje , dekomunizacje i odsunąć na zawsze komunistycznych p... . Wiec jeśli wtedy tego nie zrobiono to teraz należy naprawić błąd i to zrobić . Odsunąć niepotrzebnych ludzi raz na zawsze od rządów . I ja tu nie mówie o Olejniczaku . Bo on jest młody i ma tyle wspólnego z komunizmem co Stalin z faszyzmem . Ja tu mówie o Millerze , Oleksym , Kwachu .
w jaki sposób inna? w tamtym okresie w ZSRR posiadało tą samą silną pozycję co 13 lat wcześniej, nikt nie wątpił w to iż doktryna Breżniewa wciąż obowiązuje...
ZSRR już wtedy chylił się ku , dla całego świata , szczęśliwemu upadkowi . Przede wszystkim gospodarczo .
Nie sądze również , że ZSRR byłoby na ręke wkraczać do Polski . Cały świat byłby przeciw Rosji a Zachód zmiótł by ją gospodarczo . Gdyby weszli do Polski byliby absolutnie wykończeni ekonomicznie (byli bowiem dalej uwikłani w wojne w Afganistanie) . Embargo + dwie wojny całkowicie wykończyłby gospodarke ZSRR . Oni o tym wiedzieli . A Jaruzelski wprowadził stan wojenny tylko dlatego by nie stracić władzy . Wszak Kiszczakowi , Milerowi i spólce zylo sie bardzo odbrze . Miałoby sie to skończyć ? Może i łudze się z tym , że w końcu się przyzna do winy . Wine całą zrzucili na NARÓD co jest po prostu hańbą .
A gadanie , że to było mniejsze zło jest ŻENUJĄCE . Ja nigdy nei dzieliłem zła i dobra na większe i mniejsze . Zło to zło . Dobro to dobro . Stan wojenny był zbrodnią przeciw narodowi polskiemu . Przez to mieliśmy nie tylko kolejne 10 lat w plecy ale również mordy . A mordy zawsze są okrutne . Co mają powiedzieć rodziny zabitych ? Za to i tak dla generała powinna być kara śmierci więc jego obrońcy neich się cieszą , że tylko 8 lat najwyżej dostanie . Za zabójstwa nie ma litości . Bo to jest największe wykroczenie przeciw ludzkości .
po pierwsze nigdy w zachowaniu Jaruzelskiego nie widziałem buty
Tu wcale nie chodzi o bute tylko o to , ze nie umie się rpzyznać do zdrady .
nie rozstrzygam czy to jest gra czy nie (jeśli jest to jest on świetnym aktorem)
Ba ! On za aktosrtwo Oscara powinien otrzymać .
sprawia po prostu wrażenie człowieka który w życiu podjąć musiał nie jedną trudną decyzję i teraz chciałby po prostu w spokoju przeżyć ostatnie lata swego życia... i z pewnością nie musi się przynawać do błędu którego w swojej ocenie nie popełnił - możesz mu go wmawiać, ale ty nigdy nie byłeś i prawdopodobnie nie będziesz w sytuacji takiej jakiej był on i nigdy się nie dowiesz czy postąpił słusznie czy nie...
trochę pokory i szacunku dla innego człowieka
Nawet do zbrodniarza ?
Ja patrząc na ofiary stanu wojennego twierdze , że było to bardzo złe i ci , którzy do tego doprowadzili mogą być nazywani mordercami . A o tym , że ZSRR nie wkroczyło by do Polski świadczy to , że byłoby to dla nich samobójstwem gospodarczym . Jaruzelski powinien więc być za zbrodnie osądzony .
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl