Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

dzisiaj trochę pośmigałem na pożyczonej od kolegi 30-sto letniej kolaRZówce Rometa, muszę przyznać, że chyba polubiłem jazdę na szosie :P
Użytkownik Ecia edytował ten post 13 maj 2009 - 19:41
Powód edycji: kolażówka to dla artystów, dla dla rowerzystów - tylko kolarzówka ;)



co sadzicie o starych, dobrych rowerach rometa (meteor, wigry itp)? czy wg was wstyd jest na nich jeździć i wolicie inne, nowsze, czy wrecz przeciewnie - trzeba na nicj jeździc, niech nie odejdą w zapomnienie... wypowiadac się.
wg mnie wersja 2 tzn mozna jeździc i nawet trzeba jeździć na nich żeby dokopac jakiemuś lalusiowi na giancie, kelly'sie że stary, dobry romet idzie jak huragan. (mam na myśli rowery "kolarzówki")



To zależy.
Z moich obserwacji wynika a mieszkam w Krakowie że w parze z rowerem w wiekszosci idzie zamoznosc finansowa :P I tak:

Na blokowiskach:gtix giant(bardzo czesto-tylko te starsze modele) i author
Na osiedlach domkow jednorodzinnych i malych miasteczkach(gdzie blokow sie nie spotyka-np zabierzów :P ) Meridy(strasnie duzo osob w starszym wieku na nich pomyka) kellysy przewaznie scarpe salamander i....zapomnialem nazwy :P Poza tym czesto widuje sie authory whellery kony(skacza w lesie na kmicie) i kolarzówki na ktorych sie nie znam :P.

Na wsiach: Romety Gtix i bez imienne. W olszanicy(duza wies :P) pomykaja dwa najnowsze stevensy.

Ale reasumujac:Coraz rzadziej widuje sie makrokesze w Krakowie. Ludziom nie chce sie tego ciezaru na 8 pietro w bloku dzwigac to kupuja cos lzejszego. W lasach na sciezkach rowerowych czy gdzies dalej od blokoiwsk makro sie praktycznioe nie spotyka(uwiezcie mi)

Pozdrawiam



1.Na początku zajechałem kilka rowerków trójkołowych z plastikowymi "oponami"
2. Później był malutki bmx, na którym wywałiłem potężnego dzwona, twarz obdarda (jedzenie przez słomkę, urwany paznokieć)
3. Przesiadłem się na większego bmx'a, na którym długo śmigałem
4. W między czasie używałem wigrusa mojej mamy, super rower
5. Dostałem coś ala kolarzówka rometa z błotnikami i bagażnikiem, jak nie było górskich rowerów to się czymś takim po lesie błoto przeczesywało, urwałem przerzutkę favorit, i jakoś przestałem się nim interesować
5. Czas na pierwszego górala, anlen z dużo za dużą ramą, kupiony od znajomego mamy, ale był kochany, cały osprzęt shimano 300 exage wypasik
6. Kombinacje osprzętowe sprawiły, że jeździłem później na treku 850 na stx rc i lx
7. Rama kettlera + SRAM 7.0, rower na którym pojechałem pierwszy maraton, w sokołowsku 2002, sztywny widelec nieźle dokopał moim nadgarstkom
8. Sprzedałem treka i kettlera, zbierałem kasę, i złożyłem cudo, GT zaskar śliczna pomarańczowa rama, z kompletnym osprzętem lx, i wspaniały bomber mxc ecc
9. GT rozsprzedałem na części, gdyż nie wiem czemu przeszło mi jeżdżenie, ale w tamtym roku złożyłem na ramie fuji suncrest i sramie 9.0 moje obecne ścigadło, na razie to tyle :D



Pierwszy byl zielony reksio :) , potem niebieski pelikan z lekka zmodernizowany ( terenowa opona :lol: ) ,
potem kolarzowka rometa , potem pierwszy rower gorski :) Montana - jak byl kupowany nie bylo jeszcze hipermarketow :P - ktory sluzyl mi dobrych pare lat , nastepnie bylo pare lat przerwy i teraz pierwszy prawdziwy rower gorski firmy Gt :)



1. 3 kołowa wywrotka :)
2. popularny "reksio" na kołach 20"
3. Pelikan produkcji rometa
3. BMX, dostałem na komunie :)
4. Kolejny pelikan.....
5. Po dłuższej przerwie od roweru zakupiłem kolarzówke, koła 26"
6. Schauff zielony, pierwszy moj goral !!
7. Giant sierra na alivio
8. Author Traction na LX (3 razy pekała rama)
9. Merida matts speed na LX/XT
10. Mój obecny sprzecik Giant XTC team, do konca tego sezonu bede na nim jezdził, od przyszłego roku przesiadka na treka 8900
11. Szosa Radon Boa Ltd (sprzedałem po miesiacu uzywania)
12. Szosa Trek 1500
Użytkownik Sławek edytował ten post 21 wrzesień 2006 - 10:59



mnie przypomina sie z dziecinstwa drajrad z siedzeniem(nie siodelkiem, tylko siedzeniem:P) w bialoczarna szachownice, ale mama mowi, ze nie mialem takiego, wiec moze to bylo moje owczesne marzenie.
Zaczynalem wiec od zielonego bambino, na ktorym nauczylem sie jezdzic zjezdzajac z gorki(dosyc pozno sie nauczylem :huh: )
Potem za wszystkie pieniadze z komuni kupilem mala kolarzowke(Romet) 5 biegow( nie wiadomo jakiego pochodzenia). Na nim nauczylem sie mechanikowac. Nastepny w kolejnosci zielonkawy Horn, ciezki jak cholera(gruba rama), sam potem pomalowalem go na zielono pedzlem :030:
Na nim pobijalem pierwsze oficjalne rekordy predkosci(licznik EchoWell J-12) i zaliczylem pierwsza ponad 100-kilometrowa trase. Rowerek dogorywa obecnie na wsi(teraz jak na niego wsiadam to dziwie sie jak ja moglem na nim jezdzic). Obecnie ujezdzam z dobrym skutkiem Gianta. Posluzy troche i zwiedzi ze mna jeszcze niejeden zakatek naszego pieknego kraju :)



Witam! Mam na imię Hubert. Mieszkam w małej miejscowości niedaleko Częstochowy. Mój sprzęt na jakim jeżdżę to Kross Raven Meadow oraz stary model kolarzówki z ramą Rometa. Nie jestem jakimś tam zawodowcem, ale czasem lubię gdzieś się przejechać i dotlenić :icon_mrgreen:



jasiuko masz fajny sprzęt :D ide zrobić foto mojej drugiej kolarzówki która ma 24 albo 25lat...
nie długo wrzuce foto ;p;]

http://picasaweb.goo...a17/Kolarzowka#
Kolrzówka jest w trakcie remontu... ponad 18lat lerzała pod stertą śmieci w stodole... na szczęście ją wygrzebałem i zacząłem naprawiać. ostatnio kasa się skończyła i narazie robota stoi w miejscu a mój "mądry" brat przebił opone w przednim kole i zgubił klucz od łańcucha rowerowego który "zdobi" rower -.-

Jest to kolarzówka z lat 80', została wyprodukowana w polsce przez firmę Romet. O osprzęcie ciężko coś powiedzieć... nie stety tato zrobił mi niespodziankę w postaci przerzutek od górala -.- ale myślę, że do przyszłego roku doprowadzę ją do dobrego stanu :) jak się uda to będę kupować części oryginalne ;]



U mnie też najpierw 3 kółka jakiś zielony rower na początek (niestety nie pamiętam nazwy). Na nim oczywiście po odkręceniu kółek była nauka z kijem, a potem był Pelikan, na którym zaczęły się zabawy w robienie "świecy" (raz wyrwałem kierownicę bo była za słabo zaklinowana), skoki z hopek zrobionych z desek opartych o cegły itd. Na komunię dostałem BMXa Rometu (chyba) to już był full wypas, ale go ukradli (to dowiedziałem się jak już podrosłem trochę, bo rodzice żebym nie płakał niby "wymienili" mi na kolarzówkę na 20 albo 24 calowych kołach (Universal chyba). Potem jeszcze jeden BMX, pomalowany oczo######nym sprayem na zielono, kołpakami itd (jeździło się po podwórku w "żużel" że aż miło :D ) no i w 97 pierwszy MTB (Magnum) już z V-brake'ami (służy do dziś jako "mieszczuch"). Tyle z historii.
Nauka jak pewnie w każdym przypadku obfitowała w wiele mniej i jeszcze mniej przyjemnych upadków - jak pierwszy raz rodzice puścili kija to jechałem tak długo aż nie krzyknęli że jadę sam. Jazda bez trzymanki skończyła się w krzakach róż, a test V-brake'ów (bo ponoć nowe, mocne) na mokrej kostce brukowej szybkim przywitaniem z Matką Ziemią :pirate:
Kurczę, wtedy się człowiek chyba mniej bał upadków, czemu się wtedy endo, wheelie i manuala nie nauczył?



Mieszkam w Wałczu, ramę sobie dopasuję to nie problem nawet na tej mojej wiosce:p, ale dzięki za sprecyzowanie możliwości jej doboru. Właściwie to nie wiem, jakiej pozycji szukam...Nie jeździłem do tej pory na niczym inny niż składak romet-owski czy inne Wigry 3:p. Nie szukam jednak kolarzówki, absolutnie. Co do sprzętu, który zaproponowałeś - cały czas siedzi mi w głowie ten Mongoose Elite...znalazłem jednak jeszcze taki sprzęcior:

http://www.rowerzyst...html#fragment-2

Myślę, że zacny...i ta przecena! Osprzęt chyba w porządku?



tyle ile chcieli ... czyli 1399 .... nie wiem, moze to byl poswiateczny kac ze nie chcieli nic spuscic z ceny ......
co do opon to nie mam do czego ich porownac ... jak juz wspominalem cale zycie jezdzilem na kolarzowce rometa(ponad 15 letnia) i tam opony jezdzily tak dlugo az byly calkiem lyse i bylo widac plecionke ze sznurka ;]




To co prawda nie moja historia tylko kumpla, ale nigdy nie mogę sie powstrzymać pd śmiechu jak ją słyszę.

Kumpel jechał sobie spokojną, osiedlową uliczkę, rower marki Romet Mistral, taka kolarzowka turystyczna, ongiś szczyt marzeń każdego chłopaka. Kierownica baranek, więc  pochylona pozycja, głowę trza zadzierać, do hamulców zawsze było za daleko (sam na takim jeździłem). No ale jedzie sobie i tak jak wielu z was z tego wątku zamyślił sie nad egzystencją przyglądając sie toczącemu jak zycie przedniemu kołu. Obudził sie zaraz przed wyjeżdzającym tyłem z bocznej uliczki dostawczakiem, który miał otwarte drzwi z boku do paki (te przesuwane). Finał? Kumpel dziabnął ostro w samochód, sam wpadajac prosto do  środka samochodu. Ponoć mina kierowcy była bezcenna gdy coś z hukiem nagle wpadło mu do samochodu :-).
Skutki były już mniej zabawne - złamana ręka, rower zrobił sie dwuśladem, a kumpel musiał znosić mnie chichrającego za każdym raazem jak spojrzalem na jego ręke w gipsie.
Ja też zaliczyłem glebę na tym rowerku i drodze osiedlowej. Ci co ją widzieli bardzo się śmiali. Było z górki i bez pedałowania rower sam nabierał prędkości. Tak mnie to ucieszyło, że z radości zacząłem jechać slalomem. Jeden skręt zrobiłem zbyt ciasno i przednie koło stanęło w poprzek drogi. Rower zatrzymał się w miejscu a ja poleciałem na szczupaka. Ręce zostały mi gdzieś z tyłu i wylądowałem na brzuchu i klacie, rozcinając przy okazji brodę.







A ja dosiadam stary model rometu - Orkan bodajże jego nazwa. Ma on lat 14, wymieniłem kierownicę barana, zmieniłem siodełko ( było za wąskie) dołożyłem sakwy na bagażnik i śmigam najczęściej po lasach (Qlig ma rację - cisza, spokój i bezpieczeństwo), ale i potrafię skoczyć do Karwiny na zakupy, do Wisły, Pszczyny i w inne miejsca o podobnej odległości. W ub.r. puściłem się do Ostrowa Wlkp. 2 x po 120 km z noclegiem nad jez. Turawskim, po dniu odpoczynku powrót tą samą drogą. Nie góral, nie super kolarzówka - wystarczy stary sprawny klamor i wielkie chęci.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.