Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

A ja powiem ze Andrzejki rejonowe w Nowym Targu tez byly udane
troche bylo malo ludzi (w porownaniu z zeszlym rokiem )....ale bylo super....
no i jeszcze byla jedna smieszna sytuacja dotyczaca stroi i....ale spox

Wrozb nie bylo u nas ....ale byl spektakl (wspolczesny Romeo i Julia ....niby oklepane ....ale rewelacja ...dialogami byly teksty piosenek ...super)
i byl konkurs tanca...samba, cza- cza, rock'n roll, tango itp....

na prawde zabawa byla bardzo udana
w przyszlym roku zapraszam do Nowego Targu...



U mnie było tak - za pierwszym razem widziałam tylko drugą część, gdy już Romeo i Julia już byli małżeństwem. I mi się nawet podobało, choć niektóre piosenki były takie koślawe, i było ich za mało, za mało też tańczyli. Później udało mi si zobaczyć całość - i uznałam, że to przerost formy nad treścią. Ten deszcz, motocykl, jacht... Przesada. I żenujące teksty "Romeo, gdzie cię wcięło". Okropne.

Później trafiłam na francuski musical i pełen zachwyt. I dużo tańca (scena balu - genialna, ten taniec, mnóstwo kolorów, cudo), i piosenki i brak słów po prostu. I gdy szukałam w intenrnecie wiadomości o tym musicalu, trafiłam na wypowiedź Józefowicza i się zraziłam i uprzedziłam .



Mój Boże! Polski "Romeo i Julia" to była masakra. Nie dotrwałam do końca, bo już nie mogłam na to patrzeć. Ale za to ta piosenka z "Tańca wampirów"- pięknie zaśpiewana w "Pytaniu na śniadanie", fajny też jest polski tekst.
Bo w ogóle "Nieustraszeni zabójcy wampirów" to rozkoszna komedia, ale chyba musical ma nieco inny klimat, poważniejszy.



"Mały książę" K. Sobczyk
Piosenki Kaczmarskiego, a choćby "Pan Kmicic", żeby wymienić pierwsze z brzegu
Nox Arcana, który czerpie inspirację z prozy Lovercrafta i Edgara Allana Poe
Wspomniany przez Ucznia Blind Guradian stworzył utwór "Traveler in time" inspirowany "Diuną" Herberta. No i cały album, będący ilustracją do "Silmarillionu"
"Wołanie Eurydyki" w wykonaniu Banaszak, tekst Kofty
"Romeo i Julia" E. Górniak
"Cinderella" Lionel Richie
"A Beatrycze jest" Rybiński J.
"For Whom the Bell Tolls" Metalliki i wariacja na ten sam temat "Komu bije dzwon" Kult
Turnau & Soyka "Soplicowo" ^^
Dark Moor "Bells Of Notre Dame"
"Excalibur" zespołu Grave Digger caly album oparty na legendzie o królu Arturze
W tych klimatach "Lancelot" zespołu Ankh
Andrzej Garczarek "Raskolnikow"
Bachor "Mechaniczna Pomarańcza"
The Noisettes "Monte Christo"



Współczesny Romeo
Nie zabija się
Lecz wyjmuje
Telefon komórkowy
I dzwoni po karetkę
Zdejmuje z siebie kurtkę
Przykrywa ukochaną
Szepce jej do ucha
Tekst ulubionej piosenki
Recytuje wiersz
Któregoś
Ze zbuntowanych poetów

Kocham Cię tak mocno
Jak bardzo kłują kolce róż
I jak czerwona
Leci wtedy
Z palca krew

Współczesna Julia
Nie zabija się
Lecz pakuje do plecaka
Swoje ulubione jeansy
Kilka płyt
Tomik zbuntowanego poety
Zostawia wiadomość
Rodzicom na lodówce
Całuje ukochanego
W policzek
I razem czekają na autobus



Słucham wszystkiego, co mi wpadnie w ucho. Dlatego na kompie, w folderze z muzyką, i wśród płyt panuje niezły chaos i mieszanka. Słucham i metalu i rocka, i reagge i rapu i tych których ciężko zakwalifikować do gatunku jakiegokolwiek. No, nie lubię tylko techno-ubijania masła, bo dla mnie ważny jest tekst w piosence. Z zespołów i wykonawców lubię min. Linkin Park, Eminema, T.Love, Happysad, Rammstein, In extremo, The offspring, Within temptation, Evanescence, Bullet for my valentaine, Disturbed, Hunter, Avril Lavigne, Simple Plan, Marylin Manson, Panic! at the disco, The Rasmus i naprawdę wiele wiele innych.
A to co naprawdę kocham:
- piosenki z musicali: Koty, Romeo i Julia, Taniec wampirów, Metro
- Agnieszka Chylińska
- Kazik
- Mettalica (ma dla mnie wartość sentymentalną )



Słuchalam piosenek z musicalu "Metro" i "Romeo i Julia" niektóre bardzo mi się podobały, ślicznie, czysto zaśpiewane a także same teksty ładne bywają :) Z zagranicznych które widziałam to: "Chicago", super było moim zdaniem, doborowa obsada i fajnie śpiewali :> "Moulin Rouge" tu bardziej podobały mi się kostiumy i scenografia i "Graase" z Johnem Travoltą średnio mi się podobało.



Zastanawiałem się nieraz, co powoduje takie wśród ludzi „uzależnienie” od muzyki Marka. I wydaje mi się że podstawowym powodem jest jego autentyczność. Kiedy czytam w jakiej fazie życia Marka powstała np.piosenka Romeo i Julia, to – zabrzmi to może śmiesznie – ale słuchając jej na koncercie -czuje się trochę intruzem, kimś wręcz niepowołanym do udziału w czyjejś osobistej, gorzkiej, męskiej porażce. Ale paradoksalnie - właśnie to, że w tak do bólu uczciwy sposób, nie obawiając się posądzenia o tkliwy sentymentalizm, opowiada historię, którą s a m przeżył czyni go prawdziwym. Spiewa napisany przez siebie tekst, gra napisaną przez siebie muzykę, a temat ten –nie został bynajmniej podpowiedziany przez specjalistów od komercji.
Dlatego też ma się odczucie, że Marek jakby dzieli się - po kumplowsku - swoją filozofią życia,opowiada o tym co przeżył, co przeczytał – a nie s p r z e d a je siebie. A że do tego –„szczegółÂ”- robi to po mistrzowsku przy pomocy gitary, więc tym bardziej czuje się ten klimat. I czasem u nas pojawia się właśnie ów klimat, wydaje się dziwnie znajomy, pasujący aż zdaje się za chwilę usłyszeć pierwsze dźwięki jakiejś gitarowej melodii...



Dot.: romantyczne piosenki
  1. PWRD- Senne Marzenia/ Myśle o Tobie- w sumie to hiphopowa piosenka, ale ma bardzo fajny tekst i z nia mam mnóstwo wspomnień..
2. Des'ree - Kissing you ( z filmu Romeo I Julia) śliczna piosenka
3.Celine Dion- my heart will go on - stara ale jara :P po prostu ja lubie
4.Ania Szarmach- obejmij mnie - ( wspieramy polskich artystów:))
5.Bobby Valentino- śliczna i bardzo spokojna polecaam ostatnio cały czas jej słucham
+ cała reszta wolnych romantycznych piosenek, które po prostu kocham! :ehem:



"Anioła Zgody" znam tylko z YT. Piosenka żywiołowa szybka. Podoba mi się tekst, ta bardziej optymistyczna wersja "Romea i Julii"
a "Anioł przebaczenia" też ładna ale nie pobije AZ



Veer-Zaara

Dla tego filmu popełniłam największe zakupowe szaleństwo. Ponieważ przegapiłam sam początek tamtej serii z Naj, gdzie na starcie właśnie był V-Z, Asoka itp. polowałam na ten film na allegro, bo jakoś gdzieś wyczytałam, że to piękna historia, do tego dołożyła się jeszcze recenzja z "Filmu", pozytywna, nawet bardzo. Coś jeszcze gdzieś mi się obiło tak lekko o fabule i jakoś lekko się napaliłam na ten tytuł (jeszcze nie tak bardzo, żeby kupować oficjalne wydanie, do tego dojrzałam później). No i wylicytowałam zestaw chyba 10 czy 12 filmów, bo tam właśnie był Veer-Zaara. Bonusem jeszcze m.in. Don mi się dostał, własny Asoka, B&B, ale głównym bohaterem była wiadomy tytuł.

Ta historia to dla mnie trochę jak legenda. Baśń, gdzie na końcu jednak dobro tryumfuje. Po długim cierpieniu, niezawinionej krzywdzie, ale jednak. Właściwie z tym filmem mam tak, że nie staram się go jakoś analizować, tylko zatapiam się w tej historii i już. Bo ona nie jest do rozumienia, ona jest do przeżycia, współodczuwania. Czysta emocja. I coś w niej jest z Romea i Julii. Takie było odniesienie w tamtej gazetowej recenzji i w sumie można się trochę z tym zgodzić. Są podobieństwa. Tylko zakończenie troszeczkę pozytywniejsze - Veer i Zaara będą mieli szansę się wspólnie zestarzeć. Tam przynajmniej rodziny przestały ze sobą walczyć. W obydwu opowieściach cierpienie zaowocowało w końcu czymś pozytywnym.

Do tej pięknej opowieści wracam od czasu do czasu, nie zawsze do całego filmu, czasem do fragmentów. A właśnie sobie uświadomiłam jak gdzieś tu pojawiło się zdjęcie ze święta Lodi, jak mądry jest tekst tamtej piosenki "śpiewanej" przez wujostwo Veera - takie stare dobre małżeństwo, narzeka na siebie, kręci nosem, ale pomimo przywar trwają ze sobą, wspólnie wędrują przez życie, bo ich miłość to coś silniejszego niż tylko zauroczenie. To dojrzała miłość, "miłość pomimo", a nie "miłość z powodu". I chyba wtedy Veer patrząc na ludzi, którzy go wychowali zapragnął takiej samej więzi, której jakoś wcześniej jakby nie potrzebował (helikoptery starczały? ). A że jeszcze na horyzoncie pojawiła się ta osoba, to uruchomiła się lawina zdarzeń. Dobrze, że zakończyła się ona tamtym spacerem Veera i Zaary w stronę indyjskiej granicy i tym pięknym gestem, jak dotyka ojczystej ziemi prosząc ją o błogosławieństwo...

Piękna opowieść, tym przyjemniejsza w odbiorze dzięki obrazowi, muzyce, temu wszystkiemu o czym już wcześniej pisałyście. I zgodzę się, ubrania Zaary były takie, że nie sposób oderwać od nich wzroku. Tylko zachodzę w głowę, jak ona tyle kompletów zmieściła w tamtym małym plecaczku??

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.