Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa


plan wydarzeń

   1. Narodziny córek Wańkowiczów - Krystyny i Marty.
   2. Dzieciństwo
          * ciepło matki;
          * pomysły wychowawcze ojca;
          * wakacje w Bezku, Jerce i Jodańcach.
   3. Zbudowanie Domeczku.
   4. Wychowanie córek - uczenie dobrych manier, konkursy literackie.
   5. Imieniny i przyjęcia towarzyskie w Domeczku.
   6. Marta - pierwsze artykuły do „Płomyka”.
   7. Samochodowe wyczyny Wańkowicza.
   8. Matura i wielka wyprawa Marty i Krysi po Europie.
   9. Dalsza nauka: Marta - wyjazd na pensję do Szwajcarii; Krysia - praktyka rolna w Jodańcach.
  10. Wybuch II wojny światowej - czas rozstań, losy członków rodziny
          * Wańkowicz - wyjazd do Włoch, potem na Bliski Wschód, praca reportera;
          * Marta - wyjazd do Stanów Zjednoczonych;
          * Matka i Krysia - pobyt w Warszawie, udział Krysi w powstaniu warszawskim, śmierć starszej córki Wańkowiczów.
  11. Potwierdzenie śmierci Krystyny - wiadomości od łączniczki, Leny.
  12. Wyjazd Zofii Wańkowiczowej do Włoch, spotkanie z mężem.
  13. Wiadomość o narodzinach córki Marty - Anny, Krystyny.
  14. Postanowienie napisania książki.





Grzegorz Król wrote:

We wtorek, 06 I 2004r o 04:37
 JurekA <jur@o2.lalala.plpisze:

| Film nie wzruszyl, nie ujal, byl piekny ale i mial chyba 5 zakonczen.
| Nie czytalem ksiazki bo mnie ta literatura nie rajcuje

Książka ma jakieś cztery zakończenia:

1. Zwycięstwo armi Gondoru nad armią Saurona (w zasadzie końcówka bitwy
   pod Gondorem)


No, nie tak bardzo. Kawalek musieli przejsc.


2. Wrzucenie pierścienia
3. Porządki w Shire [niepokazane na filmie]
4. Śmierć jednych głównych bohaterów i odpłynięcie za morze drugich
   [takoż].


Zjadles koronacje Aragorna i rozstanie druzyny.


To nie jest trylogia. Oryginalnie książka podzielona jest na sześć
ksiąg, zwyczajowo wydawana jest w trzech tomach [po dwie księgi na tom +
przypisy w ostatnim tomie] choć ja mam wersję angielską w jednym tomie
[bo była tańsza].


Ale niewygodna w czytaniu, cegla i druk maly. Wlasnie mi sie zebralo na
jeszcze jeden raz, i zdecydowanie musze kupic wersje trzytomowa.



Junkier, a to znasz?
"Zacznijmy od tego kamerzysty, który wpatrując się z natężeniem w wizjer rzucił:
- Nogi trochę szerzej!"

To pierwsze zdanie z "Pieprzonego losu kataryniarza" - obok "Michnikowszczyzny"
koronnego dowodu na to, że Ziemkiewicz jest grafomanem pierwszej próby. Mi to
osobiście pasuje, bo w końcu na czymś trzeba dzieciom pokazywać jak nie należy
pisać, ale przejmować się przesłaniem tej literatury? Bez przesady, już lepiej
Sienkiewicza czytać, jeśli mowa o drugorzędnej literaturze.

Swoją drogą odesłałeś do fragmentu, który jest samozwrotny i jest jedną wielką
promocją metod "zakrzykiwania i zamilczania, etycznego szantażu, moralnego
terroru, arbitralnego wyrokowania, co podłe, a co szlachetne, wykluczającego
wszelkie wątpliwości, wszelką dyskusję".

Może przywołasz jakiś fragment, w którym Ziemkiewicz przeprowadza jakieś
dorzeczna analizy? Podpowiem Ci: nie znajdziesz w "Michnikowszczyźnie niczego,
co dałoby się bronić bez rozstania się z rozumem.



w filmie to nie wiem. Ale w literaturze najlepiej opisać:
Romeo i Julia(rozstanie ze względu na konflikt rodów)
Słowacki "Rozłączenie" (poety z matką-brak nadzieii na spotkanie jednak miłość
syna do matki i odwrotnie nie gaśnie)
Lalka(rozstanie w pociągu- różnica wartstwy społecznej)
Ludzie bezdomni(poświęcenie dla społeczeństwa, ogółu)
Pożegnanie z Marią(rozstanie bez słów i czynów rozstanie mimo woli! znienacka!
zaskoczenia(to dopiero tragedia...)
oczywiście można też świetnie porównać "cykl Anka"-Broniewskiego z "Trenami"-
Kochanowskiego!! (rozstania poetów z córkami które pozostawiają po sobie
pustkę i tęsknotę. Obydoje by uczcic zycie córek napisali tomiki wierszy)
[Broniewski- "Firanka" "Moje serce" "Anka" i Kochanowki- Tren VIII.]-porównać
polecam słowniek scen literackich gdzie znajdziecie fragmenty książek z
rozstaniami. Pozdrawiam i życze powodzenia!:)



Ja mam praktycznie ten sam temat ' Motyw rozstania. Przedstaw jego funkcjonowanie w wybranych tekstach kultury, (literatury i innych dziedzin sztuki). Jeśli chodzi o literaturę to mam m.in Romea i Julię, Konrada Wallenroda, Ludzi bezdomnych, Pożegnanie z Marią itd..nie wiem tylko co z dziełkami sztuki..MAcie jakiś pomysł?
Z góry dzięki :-)



Nie bylabym pewna, ze poprzedni post byl objawem niedojrzalosci. Kompromis
wymaga ustapienia kazdej ze stron: ja zrezygnuje troche z mojego stanowiska, Ty
troche z Twojego i spotkamy sie, mniej wiecej, po srodku. Ale to jest mozliwe
tylko w sytuacjach malo czarno-bialych. Gorzej z sytuacjami tego typu wlasnie -
mozna byc albo chrzescijaninem albo zydem, albo wegetarianinem albo
niewegetarianinem. W tych sytuacjach jedna ze stron musi ustapic w calosci.
Jesli obydwie strony twardo stoja na swoich stanowiskach - np sa gleboko
wierzace - to nie ma mozliwosci znalezienie kompromisu. I rozstanie moze byc
najrozsadniejszym wyjsciem.

Ps Wegetarianizm moim zdaniem jest akurat jednym z tych elementow zycia, ktore
sa na tyle calosciowe, ze nie da sie ich przemilczec, ominac. Stad moim zdaniem
Twoja kwestia "Jeśli zmieni narzeczonego z powodu tej kontrowersji, to będzie
znaczyło jedynie tyle, że ktoś w tym związku do dorosłości i małżeństwa nie
dojrzał, bo bycie dorosłym oznacza umiejętność porozumiewania się i znajdowania
kompromisów." jest niezbyt trafiona. Gdyby to byla sprawa tego, ze jej
narzeczony nie ma pojecia o literaturze amerykanskiej czy nie widzi potrzeby
mycia okien co tydzien to mialabys racje - to sa kwestie, gdzie mozna wykazac
sie dorosloscia. Ale nie w tak zerojedynkowej kwestii jak wegetarianizm.



*.is?

Czyli islandia... piekny kraj i jakie mrozy.

Rada:
Czytaj wiecej literatury polskiej. Przypomnial mi sie KOchanowski: "... wielkie
uczynilas pustki w glowie mojej..." A moze to bylo inaczej?
W kazdym badz razie taka lektura usmierzy nieco bol rozstania z ojczyzna.
Aha, uwazaj na biale niedzwiedzie. Moga to byc mezczyzni- koziorozce w
przebraniu, a ci, jak juz na forum ustalilismy, mocno grzmoca. Ale moze wlasnie
tego najbardziej Ci brak?



Dzięki za słowa otuchy, a ja się trochę bałam, co odpiszesz. Pomyślałam, że
powinnam przedstawić drugą alternatywę, bo każdy musi mieć jakiś wybór. A tego
zabrakło w mojej wypowiedzi. Tym drugim rozwiążaniem jest po prostu pewna
bezkompromisowość: powiedzenie dziecku "Nie, nie mogę Cię karmić, piersi
("cysie", czy jakim tam nazewnictwem operujecie) są bardzo zmęczone, czują się
chore" albo "nie, nie mogę, bo jestem zmęczona". I trzymanie się tego. Ale to
wymaga przede wszystkim od rodzica wyzbycia się tego równoczesnego "chcę i nie
chcę karmić" na rzecz "nie chcę na pewno". To się wiąże z jakimś cierpieniem
niezamierzonym dziecka, ale czasem, gdt dziecko jest już bardzo blisko
samodzielnej decyzji rozstania z piersią, to bardziej jest niezadowolenie niż
cierpienie wewnętrzne dziecka.
Z tą literaturą to zagięłaś mnie. Muszę się zastanowić, bo czytałam różne,
różniste książki, dobre, takie sobie i całkiem do kitu. Chociaż nawet w takich
do kitu można jakieś ziarenko prawdy się dowiedzieć. Może załóż taki wątek,
jest nas tu przynajmniej kilka mam-psychologów, ja też się dopiszę, ale nie w
tej chwili. Muszę to przemyśleć.
Wiosennie pozdrawiam!
Iza



Jacku P.

Nie mam dzisiaj czasu żeby pzreczytac wszystkie posty "wyżej". Totez możliwe,
że sie powtórze.

Ale chgce Cię zachęcić do pzreczytania literatury fachowej nt. dzieci
rozwodników.
Tak to jest, ze po pierwsze rozstania rodziców wywołuja okreslone reakcje u
dzieci - warto WIEDZIEC jak to jest. Można sie do tego po prosttu teoretycznie
pzrygotowac. Wiedzieć, zakładac, ze może sie zdarzać takie a nie inne
zachowanie dziecka i WWOIEDZIEC czego jest pochodna i co nalezy w tej sytuacji
zrobic.

No i po dreugie - wiek rozwojowy dziecka. W różnym wieku dzieci maja różne
potrzeby. I oczekiwania i rózne inne też różne - inne niz 7 latek, 10, 3 czy 16.

trzeba WIEWDZIEC co w wieku w którym jeat AKTUALNIE twoje dziecko jest typowe
dla zachowania.

WIEDZA, WIEDZA, WIEDZA + milość + ciepliwośc dają szanse na dobre realcje.
Oczywiscie dobra wola.

Masz co najmniej 2 z potzrebnych elementów : milośc i dobra. wola. bardzo
ważne. Ale brakuje Ci jeszcze 3...

zachęcam. Lec do Empiku. Nawet nie musisz kupowac książek -czytaj na miejscu.
im wiecej pzreczytasz - tym lepeij będziesz przygotowany do kontaktu ze swoja
córka.

Jesli jeszcze dołozysz doświadczenie i wsparcie ludzi z forum - to sukces masz
jak w banku.
Jako sukces rozumiem - dobre, bliskie, oparte na milości i zaufaniu realcje z
córką.

powodzenia.



Z literatury wynika, ze osoba taka jak ja, ktora miala pierwszy
epizod depresji przed 20 rokiem zycia i potem wiecej niz 1, raczej
nie ma szans na odstawienie lekow.

Wiele osob na tym forum cierpi na depresje spowodowana
okolicznosciami zewnetrznymi, co jest zreszta zrozumiale. Mnie, co
ciekawsze, rozstanie z mezem rozstroilo na jakis czas, ale nie
spodowalo epizodu depresji. Zreszta, mam w rodzinie historie
depresji, a takie tendencje moga byc dziedziczone. jednym slowem,
lekka kicha ;-))



Czy dobrze zrobiłas??? Jasne, ze tak . Pisze do ciebie jako pedagog i jako
matka. Wiem że proces adaptacji jest długi i czasami stresujący. Znam mase
literatury na ten temat. Jednak gdy mój ukochany synus szedł do przedszkola
przezywałam koszmar. Płakał okrutnie. Pania oderwala go siłą ode mnie i ja tez
ryczałam. siedziłam pod drzwiami i słuchłam , po półgodzinie zabralam do do
domu. taka sytuacja powtarzała sie przez trzy dni, po czym zrezygnowałam z
przedszkola. Postanowiliśmy spróbowac od stycznie i .... Piotruś nie miał nawet
czasu sie ze mna pożegnac bo pobiegł do dzieci i nie było juz płaczu do końca
edukacji w przedszkolu. Musiał "dorosnąć" do przedszkola.
A teraz jako pedagog - taka sama sytuacja była z chłopcem, który w zeszłym roku
przezywał strasznie rozstanie z mamą. Zrezygnowali i za rokod wrzesnia ponownie
Rafałek trafił do mojej grupy. Jest super dzielnym faetem, musiał dojrzec do
przedszkola. Uważam ze dobrze zrobiłas. A dyrektorka zapewne dba o "stan"
dzieci bo to wiąże się z ilością oddziałów a co za tym idzie w wiekszym
dofinansowaniem z gminy. Pozdrawiam Bejata



Użytkownik "Offelia" <offe@poczta.onet.plnapisał w
wiadomości


Ale kiedy to jest ta prawdziwa milosc? czyz nie myslimy tak
wiecej niz raz w
zyciu? "to jest to", potem rozstanie i za jakis czas znowu mamy
nadzieje...


Hmm...padalo tu wczesniej sporo roznych definicji milosci. Mozesz
tez odnalezc proby okreslenia tego stanu w literaturze pieknej
badz fachowej - medycznej, psychologicznej. Pewnie kazdy, kto
choc raz w zyciu naprawde kochal, wie co to milosc, chociaz nie
zawsze potrafi opisac to swoje uczucie slowami. Ja na wlasny
uzytek stworzylam pewne uproszczone okreslenie. W tym stanie
istnieje dla mnie tylko jeden czlowiek, ktorego nazywam
"mezczyzną". Pozostali to "plec obojetna" [tu przepraszam meska
czesc grupowiczow], to po prostu ludzie, mili, dobrzy, wspaniali,
piekni itd.itd....ale dla mnie wowczas symbolicznie bez plci.
Moge sie z nimi przyjaznic, zartowac, ale nie bylabym w stanie
wykonac w ich kierunku, ani przyjac z ich strony, zadnego
cieplego gestu, ktory bylby czyms innym, niz odruchem zwyklej
kolezenskosci badz sympatii.
Milosc mozna czuc raz w zyciu w stosunku do jednej osoby, mozna
tez czuc po raz kolejny w stosunku do innej osoby. Ale - tu bede
upierala sie - nie jednoczesnie do kilku osob, chocby tylko
dwoch.
W innym poscie zapytalas Pucka:
"A jesli masz nadal w sercu kogos, kogo bardzo kiedys, dawno temu
kochales/as
[...] ale juz jestes z kims innym i ta osobe tez kochasz..."
Moim zdaniem, to co masz w sercu, to wspomnienie dawnej milosci,
wspomnienie swoich minionych uczuc i wspolnych chwil. Jednak
jesli te druga osobe kochasz, to Twoj stosunek do pierwszej, jako
osoby fizycznej [podkreslam - fizycznej], jest juz w pewnym
sensie obojetny. Moze byc przyjazny, zyczliwy, ale obojetny. Juz
nie tesknisz, nie pragniesz, abyscie byli razem.
Chyba, ze kolejnego partnera nie kochasz, a tylko sie łudzisz.
Byc moze jest on dla Ciebie łatką/plastrem/lekarstwem -roznie to
nazywamy- na pierwsza milosc.
Jesli nie jestes pewna, mozesz sprobowac zrobic test...uruchomic
wlasna podswiadomosc. Zamknij oczy, wyluzuj sie zupelnie, odrzuc
wszelkie mysli i wyobraz sobie, ze obaj stają obok siebie przed
Tobą. Do jednego sie usmiechniesz, do drugiego podejdziesz i
przytulisz sie. Podswiadomosc wskaze Ci, ktorego z nich dwoch
kochasz. Jesli potraktujesz ich jednakowo, to znaczy, ze nie
kochasz zadnego.
[koniec wykladu wiedzmy;)]
Pozdrawiam
Iris

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.