Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa


Pamietam...ból. Pamiętam jego jakość i siłę. I nie tylko ból, ale inne
doznania również. Potrafę również odtworzyć w pamięci uczucia, jakie
towarzyszyły mi wówczas, w danej sytuacji.
Nie dotyczy to wszystkich zdarzeń, ale jedynie tych, które były dla mnie
ważne (decydujące, wyjątkowo silne).


Z tym bólem to bywa różnie. Ja nie pamiętam. Pamiętam że bolało, ale cała
reszta jest dla mnie niewiadomą. Bolało tak bardzo, że świadomie czy
podświadomie, wymazałam wszystko z pamięci. Nie pamiętam ani okoliczności
czy miejsca ostatniego spotkania przed rozstaniem a przecież to ważne, nie
pamiętam emocji. Pamiętam tylko oderwane od siebie pojedyncze zdania,
słowa. Zabawne u osoby z pamięcią fotograficzną. Wyrzuciłam wszystko
fizycznie (pamiątki, zdjęcia) ale też mój mózg pozbył się wspomnień.
Czekając na niego wiele miesięcy pozbywałam się naszego życia po kawałku.
Spotkaliśmy się później. I nie było we mnie już emocji. Czułam się jak
roślina której ktoś przez wiele miesięcy obrywał wszystkie listki. Po
kolei. Ale bólu już nie było. Dziwne bo u niego przeciwnie. Pamiętał
wszystkie szczegóły naszego razem. Pamiętał każde słowo, emocje, miejsca,
ale też szczegóły mojego ubrania czy pogody. Do dziś ma w telefonie ponad
100 moich smsów i pamięta okoliczności każdego z nich. Tak więc ludzie
bardzo różnie reagują na ból.

Magda



My też poznaliśmy się przez internet.
Randki.o2. Zaczęłam sie w to bawic z nudów po rozstaniu z kimś z kim byłam
długo związana. Miałam ochotę poprostu z kimś pogadac.
Na początku to była tylko taka internetowa znajomośc, wyżalanie się itd, bo on
z kimś się spotykał. Ale otworzyłam mu oczy na ten związek i został sam.
Wymieniliśmy się numerami telefonów. Zaczęły się sympatyczne smsy od których
uśmiech nie znikał mi z twarzy...
Pewnego razu wprosił się na rogaliki i tak już został. Zjawił się w
najodopwiedniejszym momencie mojego życia, gdy zachorowała moja mama i była w
ciężkim stanie w szpitalu. Był dla mnie ogromnym wsparciem, gdy powtórzyło się
to jeszcze kilka razy.
Poznaliśmy się 24. października 2005 roku. 1 września bierzemy ślub.

A mówią, że przez internet to nie pozna się nikogo ciekawego.



a co z tymi przypadkami, ktore zupelnie nie wplynely na nasza przyszlosc? Po
prostu o nich zapominamy i to jest wlasnie zludne

Przyklad: Spotkalasz bylego kolege, gadacie i moze nawet wymieniacie numery
telefonow, kilka smsow ale po pewnym czasie zapominasz o tym, kontakt sie urywa

Przyklad: Spotykasz bylego kolege, gadacie i moze nawet wymieniacie numery
telefonow, cos sie w Twoim zyciu prywatnym psuje, rozstanie z mezem
(chlopakiem) i nagle przychodzi sms od kolegi, umawiacie sie...

wiesz ile takich scenariuszy moglabym ulozyc? Nieskonczona ilosc, ale wiem na
pewno, ze ten pierwszy przyklad wylecialby Tobie z pamieci z predkoscia wiatru,
czy swiatla. Moim zdaniem zycie sklada sie z przypadkow a my pamietamy, czy
analizujemy tylko te, ktore pociagnely za soba jakies kolejne wydarzenia.
Dlatego wlasnie wydaje nam sie, ze zycie uklada sie wedlug jakiegos planu.



zgadzam się z opinią koleżanki,miłośc przez internet jest możliwa.prawdą jest
również to że często trudno znaleźć ta wyjątkową osobę wsród tłumu,czasem
zdemoralizowanych panów.ja i mój narzeczony poznaliśmy się całkiem
przypadkowo-na wp.najpierw były maile,smsy,gadu gadu i w końcu po miesiącu
spotkanie na żywo.jeśli nie była to miłość od pierwszego kliknięcia to na pewno
od pierwszego wejrzenia(mimo,że i ja i on nigdy w to nie wierzyliśmy):)jedyna
trudność polegała na tym że zdecydowaliśmy sie na zwiazek na odlegość(ja jestem
z gdyni,on z warszawy).nasza milość jednak nie wygasła.fakt było dużo
wątpliwości,ciężkich chwil związanych z rozstaniem(ten nieszczęsny peron) i
możliwościami komunikowania się na codzień,ale wytwaliśmy!:)niedługo mija dwa
lata jak jesteśmy parą,jesteśmy szcześliwi,bardzo szanujemy i przede wszystkim
doceniamy to co nas łaczy.wszystko czego doswiadczylismy w ciagu tego czasu
kiedy byliśmy tak daleko(a jednak tak blisko siebie)nauczyło nas ze warto się
starać,warto dążyć do celu-do bycia razem na zawsze.



Basia ja byłam 5.5 roku z facetem, byliśmy zaręczeni..ślub, goście etc..no i
odwołaliśmy wszystko, rozstaliśmy się...
Od tego czasu minęło 1,5 roku, ale mamy ze sobą kontakt. Nie jest łatwo tak po
prostu się rozstać, zapomnieć...uczucia, które łączą ludzi tak łatwo nie
zanikają, chyba do końca życia jakaś cząstka byłego będzie...
Mam jego numer w telefonie, czasem nawet piszemy do siebie smsy, o tym że nie
będziemy razem wiemy oboje, kontaktujemy się ze względu na przyjaźń, która nas
łączyła i Twój facet dlatego tak się zachowuje. Wiem, że Ciebie bardzo to boli,
nie rób mu wymówek a spokojnie powiedz jak bardzo Ciebie to boli...



Ludzie! Rozstanie to ma być rozstanie.Grzeczności zgodzę się ,jak
najbardziej ale jak się trochę otrząsną z tego związku tym
bardziej ,że ona to przeżywa nie wiedząc jak 'odbierać' te
telefony .A on jakby miał trochę wyczucia to by wysłał smsa który
tak samo jest grzeczny a bardziej "suchy" -taki jaki powinien być
zaraz po rozstaniu. I gdzie ona pisze ,że ma ochote napluć na
niego???



Nie, nie byłam z nim. Ja byłam pierwsza - rozstaliśmy się, bo nie pasowaliśmy do
siebie.Potem on poznał ją ożenił się z nią. Stosunki po rozstaniu były w miarę
przyjazne, choć rzadkie. Jakiś miesiąc przed moim nowym związkiem zerwaliśmy ze
sobą kontakt - zero rozmów, smsów. To ona pierwsza po roku milczenia do mnie
zadzwoniła o coś tam, a potem zaczęła po mnie jechać, a jak napisałam - nie
szukałam z nim kontaktu. Zwykle dawałam jej do wiwatu, żeby się do mnie odwaliła
ze skutkiem na jakieś pół roku, bo potem znowu jakąś faze na mnie łapała. Ona
była zazdrosna o jego przeszłość, że on w ogóle był ze mną (no jak on mógł???),
zakazała mi się do niego odzywać (swoją drogą wykasowałam już wcześniej i
zapomniałam jaki ma numer,więc nie wiem o co te halo z jej strony było). Na
zeznania i na podróż nie mam najmniejszej ochoty, zwłaszcza po sposobie w jaki
zamierzał to rozegrać, więc chyba mam spokój po tym jak odmówiłam :).



Jak zerwać z kobietą aby jej nie skrzywdzić???
Byłem z dziewczyną rok zanim wyjechała na wymianę studentów Erazmus do
Hiszpanii. Po poznaniu grupy interesującej dla niej grupy ludzi, przestała do
mnie pisać sms, odbierać telefonów, rozmowy przez gg i skype się pogorszyły.
Ja mówie ona to tylko słucha, nic od siebie nie powie. Porównując mnie do tych
studentów skwitowała ze smutkiem że jestem średni, przeciętny i że ona z takim
facetem nie chce żyć. Wiem że w ten dzień miała doła, ale to nie zmienia faktu
tego co powiedziała. Z jednej strony zgadzam sie z tym że zaniedbywałem w
ostatnim czsie (problemy z pracą i finansami psuły we mnie wszystko) ale ja
teraz jest juz okej. Wiem że jest zagubioną osobą, nie wiem czy mnie kocha czy
kogolwiek kocha, ale najbardziej boli mnie brak kontaktu z jej strony. Teraz
pojechała sobie do Madrytu i nawet nie raczy napisać jak zwiedzenie. Wiem ze
do zdrady fizycznej nie doszło, ale inne typy zdrady tak naprawdę bardziej bolą.
Nie chcę sie już meczęc, choć ją kocham chce to zakończyć. Liczę ze znajdę
kobietą mnie zaakceptuje i pokocha w pełni, tak samo liczę ze ona znajdzie
bliższą intelektualnie duszę. Nie chce jej skrzywdzić, chce sie rozstać w taki
sposób aby nie wpadła ona w żadną depresje i nie zrobiła czegoś głupiego. Nie
chce jej rozbić, chce aby zyła dalej i była szczesliwa. Co mam zrobic???



dzięki, dzięki wielkie:)
mam nadzieję, że da radę zgrać te sms na kompa i z powrotem na nowy telefon:)
A możesz mi powiedzieć czy warto kupić nową Nokię 3500 do 400zł? Czy może coś
innego z Noki ew. do 500zł?
Ech ciężko będzie mi się rozstać z 3100 ale coś czuję, że długo nie pociągnie
staruszka:) (skończyła 4lata w lutym i w jednym dniu miałyśmy święto;D ja
imieniny ona u mnie zaczęła wtedy żyć;P)
pozdrawiam z Wrocławia.



Czy zagladacie swoim paniom w komorki/maile/gg??
witam
czy znajac hasla zagladacie swoim dziewczynom do skrzynek mailowych? archiwum
gg itd?
czy czytacie ich smsy?
pytam z ciekawosci, ja teraz jestem sam, ale kiedy bylem z moja ex, raz
zdarzylo mi sie zajrzec do jej archiwum, nic wielkiego tam nie znalazlem co
prawda, ale zaczalem myslec nad tematem... zaufanie zaufaniem, ale czy
kontrola tez musi byc??
znam jej haslo mailowe,nie wiem czy teraz ponad miesac po rozstaniu tam
zajrzec...? z 1 strony mnie troche korci, ale z 2 wiem ze to skurw***stwo i
ze moze mi chyba tylko bardziej zaszkodzic niz pomoc...
co wy o tym sadzicie?



Trzeba wyraźnie odróżnić dwa pojęcia - "zakochać" i "pokochać"... Zakochać to
jakby stracić głowę, zauroczyć się kimś - to właśnie czułość, bliskość,
telefony, sms-y. Pokochać, to coś o wiele głębszego - to przyjąć drugiego
człowieka takiego jakim jest i oddać mu siebie, powierzyć sobie nawzajem troski,
zmartwienia, dzielić radości, smutki... właściwie trudno mi to opisać
Podam bardzo brutalny przykład - mój mąż - zakochał się w innej. ta "miłość"
trwała kilka miesięcy - o ile się nie mylę 10. nawet rozstalismy się z jej
powodu. przez cały czas mimio rozstania byliśmy sobie bliscy - rozmawialiśmy o
wszystkim, mieliśmy się rozwieść. Kiedy ta 'miłość' się skończyła po setkach
godzin rozmów na gg i przez skype (wyjechałam do innego kraju) zrozumieliśmy, że
się nadal kochamy i ta nasza Miłość przetrwała zakochanie i niejedną próbę. Nie
widzieliśmy się półtora roku, a nasze spotkanie było cudowne - nieco bolesne -
bo poranione serce choć wybacza i goi się to nie zapomina tak łatwo i szybko...
Człowiek, który został zraniony boi się ponownie pokochać, jeśli kochał
prawdziwie, pewnie nadal kocha w jakiś sposób osobę, która go zraniła i
jednocześnie boi się. Daj mu czas - my choć naprawdę się kochaliśmy i nadal
kochamy potrzebowaliśmy aż półtora roku by to zrozumieć, musieliśmy dojrzeć do
decyzji, pozwolić zagoić się sercom, bo nawet "zakochanie" nie spływa po nikim
obojętnie...



zalamana29 napisała:
sięgnęłam po jego kom. i zobaczyłam smsy do kochanki. A teraz on
mówi mi jak ktoś już wyżej napisał że to moja wina bo do sądu go
podałam i to ja nie chcę się pogodzić :(

W sumie to tak to może wyglądać - owszem miał kochankę, ale chce się
pogodzić, dla dobra rodziny i dzieci. I to ma sens, jesliby było
prawdą. Mój mąż też mnie zdradzał, ale jeśliby przyznał się do tego,
chciał naszej rodziny to pewnie bym mu wybaczyła. Jeśli nie będziesz
miała dowodu na to, że on jednak nie chce to w takiej sytuacji to ty
wychodzisz na tą "złą". Poza tym, żeby orzec rozwód z tego co wiem
musi nastąpić rokład pożycia, związku. Jeśli to wygląda tak z twojej
strony, że wszystko było ok, nagle przeczytałaś jego smsy i
wystapiłaś o rozwód to sąd może nie orzec rozwodu. Ktoś tu pisał na
grupie, że nie dostał rozwodu, bo sąd uznał czas jaki upłynął od
rozstania za zbyt krótki.



Nadia, jest nas więcej.
Jak czytam to co piszesz to łzy same cisną się do oczu.
Mój jeszcze mąż (sprawa niedługo) traktował i zwodził mnie tak przez
3 lata. Chciał i nie chciał, kochał i nie kochał, itd. Prosiłam a on
mnie odtrącał. W końcu przestałam. Z dnia na dzień. Nie odpowiadałam
na smsy, na jego zaczepki, unikałam kontaktu a wierz mi cierpiałam
tak jak ty....schudłam, nie mogłam spać, czułam się jak zbity pies.
Gdyby nie znajomi ale ci prawdziwi to chyba nie pisałabym tu już
dzisiaj. Znajdź chociaż odrobinę siły a potem jakoś samo przyjdzie.
Spróbuj może odnowić kontakty z jakąś przyjaciółką? jestem pewna, że
ktoś taki się znajdzie.
Z tego co widzę to nie jesteś jeszcze gotowa na rozstanie. Myślę, że
tak jak ja dasz kolejną szansę. Dałam i wiem że było warto a wiesz
dlaczego? Bo teraz już jestem pewna, że ten człowiek nie jest gotowy
do małżeństwa i teraz jestem pewna, że jest alkoholikiem, i jestem
pewna swojej decyzji

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.