Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Cytat: studenci nie musieli by przyjeżdżać dzień wcześniej.
Zysk jednego dnia jest pozorny.Jazda odbywa się w nocy i nad ranem.Człowiek jest nie wyspany,idzie na zajęcia na których się męczy.Po nich zamiast sie przygotowac na następny dzień śpi bo nie jest w stanie nic zrobić.Miałbyc jednodniowy zysk a jest strata.

No tak, lepiej wyjeżdżać z domu ok godz. 15tej w niedziele, po max. 24h spędzonych w domu, po 2 tygodniowej rozłące - bo tak jest obecnie. A studenci zaoczni, lepiej niech rzucą pracę, aby zdążyć na pociąg. No jeszcze fakt, że rzadko kiedy zajęcia rozpoczynają się później niż o 8.30.

Cytat: Nie chcę polemizować ale nie chodzi o fakt wyjazdu ze Szczecinka o 3.05 ale o fakt przyjazdu do Trójmiasta ok godz. 7 rano.
[/quote]O 7 rano nic nie załatwisz.Lepsza godzina to 9-10 czyli skomunikowanie z obecnym Turem.Po drugie rozkład przedtstawiony jest nastawiony na dojazd do Trójmiasta co według mnie się nie sprawdzi.Nie będzie tylu chetnych,a wręcz twierdze że liczba podrżnych będzie bliska zeru,aby to połączenie było rentowne.Ponadto sądze że ważniejsze jest aby zapewnić odpowiednią siatke połączeń pomiedzy 6-22 na lini Chojnice-Szczecinek-Chojnice a nie tworzyć pociąg widmo.Pozatym obsługa lini o tak wczesnej porze według mnie była by nie opłacalna. [/quote]

[/quote]Podsumowując według mnie takie połączenie nie ma większego sensu.[/quote]

Pociąg relacji Chojnice - Gdynia (4.10 - 7.00) istnieje już od paru dobrych lat i nie ma niskiej frekwencji. Różnica w wyjeździe ze Szczecinka to 1h. Jednak chojniccy studenci dzienni i zaoczni doceniają to połączenie i im sprawia 1 dzień różnicę. Chyba każdy mieszkający w okolicach Chojnic wie, że najwięcej pociągów z Chojnic wyjeżdża w godz. 4.00 - 7.00. Pociąg ze Szczecinka w Chojnicach byłby o godz 4.00 ma skomunikowanie z Bydgoszczą, a dalej Toruń, Inowrocław, Warszawa, Laskowice Pom, Piła i przybywa do tych miejscowości o ludzkich porach.

Co do TURA to nie przeczę, że jego godziny kursowania są najlepsze dla Człuchowian i Chojniczan, ale jak już będą tworzone bezpośrednie połączenia to na bazie już istniejących, czego przykładem jest właśnie TUR
pdnb - Oczywiście Człuchowianie mają ogromnego przewoźnika, który udupił linię Chojnice - Szczecinek - PKS Człuchów (chyba najdroższy cennik z wszystkich w Polsce) - jakimś dziwnym trafem , pomimo nieludzkich cen, opłaca mu się otwierać nowe relacje Człuchów - Chojnice - Gdańsk.



Po siedmiu latach przerwy połączenie kolejowe Piły i Wałcza otwarto 1 lutego 2007 r. Po ponad dwóch latach samorząd województwa, który finansuje jego utrzymanie, zastanawia się czy podjąć próbę rozwoju połączenia, czy je zamknąć. Fot. Piotr Chamczyk

1 lutego 2007 r. na peronie 3 pilskiego dworca było tłoczno, gwarno i… oficjalnie. Z wielką pompą po siedmiu latach przerwy otwierano ponownie połączenie kolejowe Piły z Wałczem. Podobnie było zresztą na dworcu w Wałczu, dokąd pierwsi pasażerowie pojechali za darmo. Tam witała ich orkiestra dęta. Koszt ponownego otwarcia linii wyniósł 475 tys. zł. Dwie trzecie tej kwoty pokryła Wielkopolska, resztę - Zachodniopomorskie.

Okazuje się jednak, że kolejowe połączenie Piły i Wałcza jest zagrożone. Poinformował o tym Wicemerszałek Województwa Wielkopolskiego Wojciech Jankowiak. - Chcemy z panem starostą rozmawiać o tej linii. Wygląda na to, że mieszkańcy Piły i Wałcza nie są do końca zadowoleni z jej funkcjonowania - powiedział.

Trudno się dziwić tej opinii. Standardowo na linii kursuje mały szynobus SA105. Kiedy się zepsuje, co zdarza mu się stosunkowo często, PKP ma dwa rozwiązania. Pierwsze to wysłanie większego szynobusu SA132, który na co dzień obsługuje linie do Chojnic i Krzyża. Jeżeli nie można wysłać większego szynobusu, bo ten jeździ na swojej „zwykłej” linii lub też jest w naprawie, pozostaje komunikacja zastępcza. I to ona jest piętą achillesową połączenia do Wałcza. Autobus zastępczy jedzie od dworca do dworca. Po drodze musi dojechać na wszystkie małe, leżące na uboczu, stacje: w Dolaszewie, Szydłowie, Skrzatuszu i Dobinie. Regularnie kursujące między Piłą i Wałczem busy nie tylko dojeżdżają do większej liczby miejscowości, ale zatrzymują się w lepszych, wygodniejszych dla pasażerów, lokalizacjach - zwykle w centralnych miejscach wsi, przy głównej drodze. Dzięki temu są szybsze od komunikacji zastępczej. Ale to nie wszystko. Jeżeli szynobus zepsuje się w najmniej odpowiednim momencie - tuż przed odjazdem - zorganizowanie autobusu zastępczego trwa zwykle kilkadziesiąt minut. To właśnie zniechęca pasażerów. Kiedy na linii jeździ szynobus, w szczytowych godzinach wybiera go nawet ponad 30 osób. Kiedy kolej podstawia zastępczy autobus, frekwencja spada niemal do zera.

- 14 grudnia wejdzie w życie nowy rozkład jazdy kolei - mówi wicemarszałek Wojciech Jankowiak. - Musimy się zastanowić, co zrobić z tym połączeniem. Czy powinniśmy je rozwijać, zwiększyć częstotliwość, czy - przeciwnie - zamknąć je. Problem leży w mobilności. Być może jakieś ruchy zostaną podjęte na terenie województwa Zachodniopomorskiego.

Chodzi o rozważaną od wielu lat modernizację linii z Wałcza do Stargardu Szczecińskiego. Na początku 2007 r. wartość tego przedsięwzięcia szacowano na 60 mln zł. Choćby z tego względu wydaje się ono mało realne.

W Wałczu PKP i samorządowi próbuje pomóc nieformalna grupa miłośników kolei. Sami drukują i rozwieszają plakaty z rozkładem jazdy, sami też drukują i rozdają ulotki promujące linię kolejową. Nie zniechęca ich nawet to, że plakaty są niszczone - na ich miejscu szybko pojawiają się nowe. Trudno nie zgodzić się z przedstawionymi na nich argumentami: podróż szynobusem trwa tylko pół godziny (busem - 50 minut). Bilet kolejowy jest też tańszy od biletu sprzedawanego przez przewoźnika drogowego. PKP Przewozy Regionalne życzy sobie - według internetowego rozkładu jazdy - 6,50 zł. W Wałeckim Towarzystwie Przewozowym przejazd na tej trasie kosztuje 7 zł, a w wałeckim PKS jest jeszcze droższy.

Jak jednak zauważył wicemarszałek województwa, problem leży w mobilności. Trudno też dyskutować z liczbami. Samorząd wojewódzki dopłaca do połączenia - jak powiedział Wojciech Jankowiak - „dużo”, a pieniędzy na zakup kolejnych szynobusów brak. Dla województwa priorytetem w dziedzinie transportu kolejowego w najbliższym czasie będzie modernizacja infrastruktury na trasie z Poznania do Wągrowca. O tym, jak potoczą się losy połączenia kolejowego Piły i Wałcza, przekonamy się z pewnością niebawem. Wszyscy zainteresowani tym połączeniem więcej informacji na jego temat znajdą na forum Dawna Piła »

Już się wszystkiego odechciewa....



Od nowego roku pociągi mają jeździć częściej, szybciej i bardziej punktualnie.

Utworzenie kolejowej samorządowej spółki przewozowej planowano już od kilku lat. Teraz jednak do realizacji pomysłu jest już bardzo blisko. Wczoraj Urząd Marszałkowski zaprezentował biznesplan dla spółki, do której wejdzie wraz z PKP Przewozy Regionalne i kilkoma samorządami z województw ościennych. Koleje Wielkopolskie będą drugą w Polsce, po Kolejach Mazowieckich, samorządową spółką obsługującą kolejowe przewozy pasażerskie. - To nasza największa przyszłoroczna inwestycja, z wielką korzyścią dla klienta - twierdzi marszałek województwa Marek Woźniak.

Jak zmianę przewoźnika odczuje zwykły pasażer, wsiadając do pociągu? Koleje Wielkopolskie chcą postawić na kupno nowego taboru. Do 2013 r. wydadzą na to aż 392 mln zł. Stare wysłużone elektryczne zespoły trakcyjne i lokomotywy spalinowe z wagonami typu Pullman mają odejść do lamusa. Niebawem będziemy jeździć nowoczesnymi pociągami i autobusami szynowymi. Wielkopolsce przybędzie 46 zupełnie nowych pociągów elektrycznych i kolejnych 12 szynobusów (łącznie będziemy ich mieli 20). Planowane są remonty prawie wszystkich linii kolejowych w Wielkopolsce, co znacznie skróci czas dojazdu nowym taborem do pracy i szkół. Urzędnicy szacują, że dzięki temu do 2012 r. liczba pasażerów wzrośnie z obecnych 20 mln do blisko 26.

Od nowego roku bilety sprzedawane będą jeszcze po staremu - w kasach Przewozów Regionalnych, ale to się ma powoli zmieniać. - Nie chcemy wprowadzać zmian gwałtownie, bo to może zdezorientować klienta - mówi Przemysław Smulski, członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego, który za pracę nad utworzeniem spółki został nominowany przez Railway Business Forum do tegorocznej nagrody "Kolejowych Oskarów". Koleje Wielkopolskie będą musiały mieć docelowo własne kasy fiskalne. Dlatego może jeszcze w pierwszym półroczu 2007 r., planując podróż pociągami nowej spółki, będziemy po bilet podchodzić do kasy Kolei Wielkopolskich. A i to jeszcze nie wszystko, bo spółka chce wprowadzić system sprzedaży także u konduktorów, w samoobsługowych automatach biletowych w pociągach i na stacjach. Ceny biletów przynajmniej przez pierwszy rok działania spółki nie zmienią się, nawet jeśli w przyszłym roku wzrosną stawki dostępu do torów należących do PKP Polskie Linie Kolejowe.

Podróżni nie będą musieli się martwić o to, że ktoś ich wygoni z pociągu po przekroczeniu granicy województwa, bo Urząd Marszałkowski w Poznaniu będzie współpracował także ze swoimi odpowiednikami w województwach sąsiednich. One będą finansować przejazdy naszych pociągów na swoim terenie. Stacje węzłowe dla pociągów osobowych, na których będzie można się przesiadać, już zostały ustalone. W granicach Wielkopolski są to: Rawicz, Krzyż, Gołańcz i Krotoszyn. Ale nasze pociągi jeździć będą bez przeszkód także do Szczecinka, Chojnic, Bydgoszczy, Inowrocławia, Kutna, Sieradza, Kluczborka, Głogowa, Zbąszynka i Wałcza. Nie będzie trzeba również przesiadać się przymusowo w drodze do Wrocławia.

Rozwinięty ma zostać system dojazdów na dworce, tzw. park & ride. Budowane będą parkingi przy stacjach i dworcach, gdzie można będzie bezpiecznie zostawić samochód czy rower i przesiąść się do pociągu jadącego do większej aglomeracji.

Dzięki stworzeniu spółki łatwiej i szybciej będzie można dostosowywać rozkład jazdy do potrzeb pasażerów. I będzie to można zrobić tu, w Poznaniu. Dotychczas wszystkie zmiany, nawet te dotyczące tylko naszego regionu, musiały być ustalane na szczeblu władz PKP w Warszawie i trwały, według poznańskich urzędników, zbyt długo. - Koleje Wielkopolskie to będzie silny organizm, który na wszelkie potrzeby będzie reagował natychmiast - przekonuje Smulski.

Koleje Wielkopolskie przejmą pracowników od PKP Przewozy Regionalne. Będą miały własną kadrę maszynistów, dyżurnych ruchu, drużyny manewrowe, remontowe i nastawniczych. Wraz ze wzrostem liczby połączeń wzrośnie też do ponad 1,5 tys. liczba zatrudnionych w spółce kolejarzy.

Jednym z niewielu problemów, które pozostają do rozwiązania, są własne punkty remontów, przeglądu i modernizacji pociągów. W Wielkopolsce nie ma w tej chwili ani jednego takiego warsztatu. Samorządowcy nie wykluczają podjęcia rozmów w tym celu z poznańskim ZNTK.

- Tak z dnia na dzień nie wsiądziemy do pociągów pomalowanych w barwy Kolei Wielkopolskich, ale zmiany będą odczuwalne już po pierwszych dwóch kwartałach przyszłego roku - mówi Marek Woźniak, marszałek Wielkopolski. Coś jednak zmieni się od razu od 1 stycznia: przywrócone zostaną połączenia z Piły do Wałcza, a Piła dodatkowo zyska też regularne połączenie kolejowe szynobusami z Trójmiastem. Dotychczas jeździły tam tylko autobusy PKS. Przybędzie połączeń z Frankfurtem nad Odrą, obsługiwanych przez zmodernizowane pociągi elektryczne.

W nowym rozkładzie jazdy, wchodzącym w życie 11 grudnia, znajdziemy także więcej połączeń Poznania z Warszawą (aż 21) oraz stałe całoroczne połączenie stolicy Wielkopolski ze Szklarską Porębą.

Źródło: www.gazeta.pl

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.