aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Namocz jedynie twarz zimną wodą wyjdź na dwór lub po prostu postój przez jakieś 6 min przy otwartym oknie powtórz to 3 razy w odstępach co mare minut i masz katar i kaszel przez min 2 dni cały czas kichasz i masz czerwoną twarz ale radzę leż w tedy pod pościelom bo to się może ciągnąć przez 2 tygodnie.
Liczę jedynie na plusa i pewnie reszta też!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdro
Marek 'marcus075' Karweta pisze:
Katar co to się przyplątał dwa dni temu piętnuję. Poszedł won, sio! Weekend
idzie, ładnie ma być, rower czeka!
SMP! Jakaś rada? Pieprzówka nie pomaga... :-/
Wcale nie dziwne, alkohol pomaga odhamować OUN i zaburzyć działanie
świadomości. Trzeba było skonsultować z lekarzem lub farmaceutą :)
A na katar, standardowo, pseudoefedryna.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pseudoefedryna
Kataru nie skasuje, ale znosi objawy. Ergo - nie cieknie z nosa ;-) Do
nabycia w aptece, nie w monopolowym, pod jakąś tam nazwą handlową :)
Dopytasz się.
Jancio
Mam taką samą.....
....Teściową. Moja jest jeszcze nadal sprawna. Pracuje. Pracowała zresztą od
zawsze. Nie miała nigdy czasu dla własnych synów, męża, o wnukach nie
wspominając. Jej życie jest żałosne. Nigdy nie stworzyła prawdziwego domu.
Jej własne wnuki nie znają ani jej, ani siebie nawzajem. Chłód, jakim
obdarzyła własnych synów powoduje, że nie wiedzą, kiedy mają złożyć sobie nawet
zdawkowe życzenia urodzinowe. Zresztą nie odczuwają takiej potrzeby. A
zdawkowy jest każdy ich wzajemny kontakt. Miłości i szacunku do drugiego
człowieka uczyli się od obcych w dorosłym już życiu.
Obcy ludzie są pełni podziwy dla poświęcenia mojej teściowej. Jest
społeczniczką, pomaga chorym i cierpiącym. Kiedy jednak chorowała jej wnuczka,
nie zainteresowała się jej stanem. Założywszy, że najgorsze, co może się jej
przydarzyć to katar, skwitowała to kolejnym zdawkowym: Co? chora? to nie
szkodzi. Wyzdrowieje. Po czym nie odezwała się przez kolejne pół roku.
Przez wiele lat opiekowałam się własną chorą matką, Dochowałam swoją prawie
stuletnią niedołężną babcię, nie liczyłam poświęconego czasu ani zdrowia.
Mojej teściowej dochowywać nie będę. Nie uczyni tego także moja córka,
choć "babcia" jest przekonana, że tak się stanie.
Nie sądźcie synowych. Nic nie jest takie jakim się wydaje.
Cześc dziewczyny. Test wczoraj kupiłam, ale z wykonaniem muszę poczekać
jakieś 4-5 tygodni, bo cała sytaucja się wyjaśniła.
@ to dla mnie z jednej strony rozczarowanie bo coraz bardziej uświadamiam/y
sobie że już chcę/my mieć dziecko i teraz to już zapewne nie będziemy uważać,
i jest mi nawet trochę przykro, że jeszcze nie,(a za oknem straszna szaruga i
zły nastrój, wszystkich i jeszcze ten katar),
a
z drugiej strony to się cieszę, bo zaczynałam się martwić, że będę miała
zaburzenia hormonalne i mogę mieć problemy ze zdrowiem i z zajściem,
a jej (@) bolesne przybycie potwiedziło moje "kobiece predyspozycje"
i daje kolejną szansę.
Zatem zaraz wpiszę się na listę starających.
A tak na marginesie to czytałam, że najlepiej zachodzic sierpień -
październik, bo wtedy organizm po lecie jest najsilniejszy i najbardziej
zdrowo dożywiony a rodzisz przed największymi upałami - teoretycznie.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za nadchodzący miesiąc.
Cześć!
Tez słyszałam że ten zestaw jest skuteczny. Muszę sie wybrac do apteki. Julia
tez ma łapki w buzi po łokcie a jak leży na brzuszku to już nie wspomnę ze
rączki sa aż czerwone tak "pogryzione". Wtedy Julia wygląda jak pirania i aż się
trzesie tak "jeździ" dziąsłami.
Jeśli chodzi o homeopatię to na mnie osobiście działa a próbowałam już
wielkokrotnie, na grypę, katar, ból gardła, na chorobę lokomocyjną (i nie byłam
otumaniona jak po awiomarinie), na bolesne miesiączki, na laktację i jeszcze by
trochę wyliczać gdyby jeszcze dodac skuteczność na mojej rodzinie. Wiem że sa
przeciwnicy tej metody ale każdy ma prao wybrać metode leczenia jak mu
odpowiada. W każdym razie nie zawaham się podac homeopatię Julii.
hej !
Amela była w żłobku trzy dni - "poszła" w wieku 9 m-cy jedank złapała jakiś
ropny katar i już nie wróciła.
Trzy dni to chyba mało na sprawiedliwą opinię o żłobkach.
U nas były b. ciezkie rozstania jednak wiadomo, że dziecko musi się
przyzywczaić, prawda ?
Ja proponowałabym przed wysłaniem do żłobka porozmawiać z Twoim pediatrą o
braniu jakiś środków na odporność.
Ania - mama Amelii
Cholerni lekarze i wysypka...
Zuzka miała jakiś "mokry" kaszel przez kilka dni, żadnej gorączki (zazwyczaj
przy chorobie ma 39), kataru - nic, poszliśmy do przychodni - stara rura
lekarka dała Diphergan, wapno i receptę na antybiotyk gdyby się nie
poprawiło. Oczywiście nie pomogło, antybiotyku sami woleliśmy nie podawac.
Poszłam z nią do innego lekarza - prywatnie, kilka razy już u niego była,
doktorek stwierdził, że to coś oskrzelowego - dał Encorton, syrop wykrzuśny i
inhalatory - Serevent i Flixotide. Wszystko fajnie - kaszel jakby przechodzi,
ale dzisiaj Zuzia wstała cała w czerwone plamki - ma nieliczne białe
prześwity. Cholera , nie wiem czy to reakcja na leki ( jest wysypka jako
jeden z bardzo rzadko występujących skutkow ubocznych) czy teraz dla odmiany
jakaś różyczka czy inna cholera? A doktorek na razie nieosiągalny. Macie
jakiś pomysł?
> Ależ moje dziecko tez miało wszystkie powikłania wcześniacze. Tyle,
> że co ja wiem wszelkie bakterie/wirusy szpitalne są dużo bardziej
> groźne niż te domowe.
Nie do końca. W szpitalach faktycznie są odporne na antybiotyki
szczepy bakterii, ale dziecko musi być naprawdę osłabione, żeby je
złapać. Mi chodzi raczej o wirusy (głownie grypa, RSV, ale także
zwykły katar) - owszem, pewnie najwięcej ich jest w poczekalniach
przychodni, ale najłatwiej się nimi zakazić przez dotyk (taka np.
grypa droga kropelkową jest zakaźna w 40%, a przez dotyk drogą ręka-
śluzówka w 70-80%). Personel szpitalny jednak myje i odkaża ręce, a
poza tym zachowuje dystans, podczas gdy dziadkowie jak już dostaną
dziecko, to zwykle się czule pochylają nad małą twarzyczką i mówią
dziecku prosto w nos, obcałowują...
Zwyczajnie nie warto ryzykować.
> Pozatym w Waszych szpitalach nie było
> odwiedzin??
U nas absolutnie. Babcia wchodziła nielegalnie jako lekarz. Tylko
rodzice mogli odwiedzać dziecko, i to pojedynczo.
Wiesz my wlasnie tez przechodzilismy zapalenie oskrzeli.Roksanka tez nie
goraczkowala ale antybiotyk dostalysmy na 5 dni augumentin. Oprocz tego
inhalacje z pulmicortu i atrowentu no i oklepwanie. Acha i mucosolwan doustnie.
Szybko przeszlo chociaz bylam w szoku jak lekarka powiedziala ze to oskrzela bo
w sumie mloda miala tylko dosyc mocny katar i lekko kaszlala. Wazne sa inhalacje
o od oskrzeli do pluc niedluga droga. Pozdrawiam
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl