aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Platichthys_flesus :
Tak się składa, że miasto zainteresowało się Nataszą dopiero gdzieś w połowie rejsu, gdy zaczęła pojawiać się w mediach. Patrząc na cały rejs, to gdyby Natasza nie otrzymała pieniędzy miejskich, to rejs i tak by trwał - tylko Robert z fundacji Anny Dymnej nie miałby swojej wymarzonej podróży. Inne wyjście - rejs trwałby jeszcze dłużej, bo Natasza zaczęła by szukać innych sponsorów lub, jak to zwykle robi, wynajęła by się do jakiejś pracy.
grooby:
Jesteś naładowany teorią a manipulację masz świetnie opanowaną. Wchodzenie na teren morskiego żeglarstwa regatowego i podawanie, jakie skiperzy otrzymują kieszonkowe za udział w imprezie czy start w regatach - jest nie na miejscu. Romana Paszke lepiej nie wspominaj - Bioton w jego jacht wpakował parę milionów i mimo to wycofał się z realizacji projektu. Natasza przedstawiła program obliczony na wiele miesięcy, a właściwie na cały rok.
Również komercyjna szkółka żeglarska ma niewiele wspólnego z morskim wychowaniem dzieci i młodzieży.
Nataszy już na początku trzeba było powiedzieć prawdę: finanse miasta są w fatalnym stanie, miasto tonie w długach i Ustki nie stać na realizację takich projektów. Taki argument byłby dla każdego zrozumiały. Tymczasem zamiast tego robi się negatywną kampanię, mającą w oczach mieszkańców poniżyć żeglarkę i pomniejszyć znaczenie tego rejsu.
I na koniec jeszcze raz: moim zdaniem temat ten to czas przeszły niedokonany - chociaż, być może, Natasza może mieć jeszcze jakieś złudzenia ...
Edward Zając
" />
">jak można porównywać samotny rejs dookoła świata z skokiem na bungee ?
nie ośmieszaj sie ziomuś
up chyba nie zdajesz sobie sprawy co to znaczy samotnie oplynac glob. Dla dziecka to raczej niewykonalne. Przeplywajac przez bardziej niebezpieczne miejsca nie mozna sobie pozwolic nawet na godzinny sen przez kilka dni. Do tego dochodzą sztormy i inne bajery.
Mylisz pojęcia. Ta dziewczyna chce popłynąć w "turystyczny" rejs skoro ma to zająć 2 lata. A to oznacza, że będzie pływać od portu do portu nigdzie się nie spiesząc. To też oznacza, że może sobie wyznaczyć trasę wolniejszą a za to bezpieczniejszą.
A skoro dziewczyna żegluje całe życie, to umiejętności na pewno ma na taką wyprawę. Jak dla mnie powinni jej pozwolić płynąć. W ogóle to sam bym się na taki rejs pisał
Z tym spaniem to raczej nieprawda. Pamiętam wywiad z Romanem Paszke (który miał płynąć dookoła świata bez zawijania do portu-i to jest naprawdę ekstremalny wyczyn) w którym mówił, że na takim rejsie śpi się tak po 20min co 2 godziny.
">Nie musiałem osobiscie oplynac globu zeby wiedziec ze to trudne. Wystarczy ze zostałem obdarzony wyobraznia.
Czasami warto by własne wyobrażenia skonfrontować z rzeczywistością
http://www.srw.org.pl/index.php?subacti ... clude_id=2
Unia Europejska za 27 milionów złotych z naszych podatków chce promować jedzenie mięsa. Kampanię "Mięso krzepi" prowadzi Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP. Za pieniądze żeglarz Roman Paszke zgodził się być twarzą tej kampanii. Oprócz jego wynagrodzenia, miliony euro pójdą także na reklamy w prasie, internecie, na billboardach, w radiu, telewizji oraz dziesiątki eventów zachęcających do grillowania.
Celem kampanii jest wzrost sprzedaży mięsa.
a jeśli korzystacie z facebooka możecie choć symbolicznie przyłączyć się do bojkotu:
http://www.facebook.com/pages/Avocado-v ... 195&ref=mf
" />Paszke - Bioton = długi
Roman Paszke miał samotnie opłynąć świat, ale zamiast z wiatrem, zmaga się z wierzycielami - donosi tygodnik Newsweek.
Jesienią ubiegłego roku za pieniądze firmy Bioton Paszke zbudował w szwedzkiej stoczni jeden z najnowocześniejszych katamaranów do żeglugi oceanicznej. W lipcu tego roku samotnie pokonał Atlantyk. Po powrocie w Szwecji miały zostać dokonane konieczne przeróbki i udoskonalenia, które miały zwiększyć szanse jednostki na ustanowienie nowego rekordu w samotnej żegludze dookoła świata. Obecnie należy od do Ellen MacArthur (71 dni, 14 godzin, 18 minut i 33 sekundy).
Niestety. Pojawiły się kłopoty. Firma Ryszarda Krauzego wycofała się z finansowania projektu. Paszke został sam z jachtem wartym około 7 mln zł. Sam koszt lin to 40 tys. euro, zaś główny żagiel wart jest 85 tys. euro. Około 500 tys. zł kosztują kabestany, służące do wybierania szotów.
Kiedy Paszke przestał płacić za postój w Szwecji, jacht został opieczętowany przez komornika i stracił miejsce w namiocie chroniącym go przed mrozem i deszczem.
Paszke musiał znaleźć pieniądze. Pożyczył je pod zastaw mieszkania. Jedzie z załogą zabezpieczyć łódź na zimę. Z marzeń nie rezygnuje. Ten rejs to całe moje życie - mówi Paszke.
P.S Coś dla Kanzakiego
http://www.milanos.pl/video.php?cat=16&id=3789
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl