aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Mamy prawo leczyć się w całej Unii
PAP 06:15
Jeśli na operację czekasz zbyt długo - możesz się leczyć za granicą. NFZ będzie musiał za to zapłacić. Europejski Trybunał Sprawiedliwości stanął w obronie pacjentów, którzy miesiącami czekają w kolejce do szpitala - pisze "Rzeczpospolita".
Dla wszystkich pacjentów w Unii - także dla Polaków - kluczowe jest orzeczenie w sprawie Brytyjki Yvonne Watts. Po roku czekania na operację w Wielkiej Brytanii zdecydowała się na zabieg we Francji. Zapłaciła za operację z własnej kieszeni, potem zażądała zwrotu pieniędzy od Bedford Primary Care Trust, czyli angielskiego odpowiednika Narodowego Funduszu Zdrowia.
REKLAMA Czytaj dalej
Sprawa trafiła do unijnego sądu najwyższego szczebla - Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Trybunał przyznał jej rację. Ten wyrok to wskazówka dla innych pacjentów z całej UE - oni też mogą walczyć o zwrot pieniędzy za leczenie za granicą.
Według sędziów Yvonne Watts mogła się starać o zwrot kosztów leczenia, bo długie czekanie na operację powodowało u niej nieuzasadnione cierpienie. Choć nie było zagrożone jej życie i zdrowie, Trybunał uznał, że pacjenta nie wolno narażać na wielomiesięczne oczekiwanie na zabieg.
Dziś z Polski na leczenie za granicę wyjeżdża rocznie od kilku do kilkunastu osób, przede wszystkim do Niemiec. Najczęściej poddają się skomplikowanym zabiegom okulistycznym. Płaci za nie Narodowy Fundusz Zdrowia albo Ministerstwo Zdrowia.
- Wyjeżdżają pacjenci z bardzo rzadkimi chorobami i przechodzą niezwykle skomplikowane zabiegi. Nie pamiętam jednak, by ktoś składał wniosek o sfinansowanie zagranicznego leczenia i powoływał się na długie oczekiwanie na operację - mówi wicedyrektor opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia Roman Kolak.
Dlaczego polscy pacjenci nie idą do Trybunału jak Brytyjka Yvonne Watts? Zdaniem ekspertów nie wiedzą, że mają takie prawo. - Pacjenci nie zdają sobie sprawy ze swoich praw - tłumaczy Adam Kozierkiewicz, ekonomista zajmujący się zagranicznymi systemami ochrony zdrowia.
- Poza wyjątkowymi przypadkami jestem zdecydowanie przeciwny temu, żeby pacjenci, którzy u nas czekają na leczenie, wyjeżdżali za granicę. Chętnych mogłoby być tysiące, a to zrujnowałoby finanse Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeśli chcemy poprawić dostępność leczenia, trzeba rozmawiać z pacjentami o podniesieniu składki na ubezpieczenie zdrowotne, a nie namawiać do leczenia za granicą - powiedział "Rz" minister zdrowia Zbigniew Religa. (PAP)
źródło: WP
i co Państwo na to:D?
Inicjatywa zorganizowania Dni Kultury Japońskiej w Toruniu wyszła od prof. dr. hab. Romana Ingardena i lektora Hideki Sato. Zorganizował on przy współpracy m.in. dr. hab. Krzysztofa Stefańskiego, Włodzimierza Kozierkiewicza, Wojciecha Kalinowskiego i Zbigniewa Urbanowicza w maju 1994 roku pierwsze Dni Kultury Japońskiej w Toruniu. Po wyjeździe H. Sato z Polski organizacją kolejnych edycji DKJ w Toruniu zajął się Wojciech Kalinowski (UKJudo Ippon), któremu pomagają Katarzyna Paczuska (Muzeum Okręgowe) i dr hab. Krzysztof Stefański (UMK). Miejscem, w którym odbywają się główne punkty programu są: Kamienica Pod Gwiazdą i Ratusz.
Gośćmi DKJ byli m.in.: prof. Jolanta Tubielewicz (UW), prof. Alfred Majewicz (UAM), o. Hieronim Kreis (benedyktyn z Tyńca) oraz prof. Henryk Lipszyc (ambasador Polski w Japonii).
Tegoroczne atrakcje:
17.05 - CZWARTEK - KAMIENICA POD GWIAZDĄ - od godz. 17:00
- Otwarcie DKJ i wystawy Macieja Czubaka - "Pocztówka z Japonii"
- Spotkanie z prof. dr hab. Romanem Ingardenem - "Moja Japonia"
- Prelekcja Adrianny Wosińskiej - "Literatura japońska w Polsce"
18.05 - PIĄTEK - KAMIENICA POD GWIAZDĄ - od godz. 17:00
- Prelekcja Wojciecha Kalinowskiego - "Muzyka japońska"
- Wykład prof. dr hab. Krzysztofa Stefańskiego - "Straszne skutki Kamikaze"
19.05 - SOBOTA - KAMIENICA POD GWIAZDĄ - od godz. 10:00
- Wykład prof. dr hab. Jerzego Łukasiewicza "Kiusiu - festiwale"
- Wykład prof. dr hab. Sławomira Kalembki "Japonia XIX i XX wieku"
- Rozdanie nagród w VI Konkursie Plastycznym dla dzieci pt. "Ogród wyobraźni" i X Konkursie Wiedzy o Japonii.
20:00 - Pokazy sztuk Walki w Ratuszu Staromiejskim
Imprezy towarzyszące:
- 17.05.2007 Czwartek - godz. 18:30 - Akademicki Turniej JUDO - sala nr 3, ul Sienkiewicza, SWFiS UMK
- 18.05.2007 Piątek - pokaz sztuk walki dla dzieci w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Toruniu
- 19.05.2007 Sobota - godz. 12:00 - Mistrzostwa Torunia i Okręgu Dzieci i Młodzieży w Judo (Zespół Szkół nr 10, pl. św. Katarzyny, TKSJ)
- Projekcje filmów w "Naszym Kinie", ul. Podmurna
Zapraszam serdecznie. Fotorelacja z imprezy w okolicach 20 V. Mam nadzieję.
rynek zdrowia z 1.07
Pacjent prywatnej kliniki zapłacił za leczenie, a teraz żąda zwrotu pieniędzy
http://www.rynekzdrowia.p...dzy,8492,1.html
Czy lecząc się w prywatnym ośrodku można uznać po zakończeniu terapii, że jej koszt jest zbyt wysoki i skierować sprawę do prokuratury? Okazuje się, że można. Tak właśnie postąpiła rodzina pacjenta Prywatnej Indywidualnej Kliniki Medycyny Manualnej i Rehabilitacji Leczniczej w Krakowie.
Miesięczny pobyt w placówce i rehabilitacja poszkodowanego w wypadku samochodowym mężczyzny kosztowały 110 tys. zł. Rodzina chce odzyskać te pieniądze. Argumentuje m.in., że tylko dramatyczna sytuacja bliskiej osoby skłoniła ją do umieszczenia chorego w krakowskim ośrodku.
Roman Grzywacz, właściciel kliniki mówi portalowi rynekzdrowia.pl, że nie wyłudził od nikogo pieniędzy: - To właśnie ode mnie próbuje się je wyłudzić!
- Pacjent był w bardzo ciężkim stanie: miał rozerwane trzony kręgów, uszkodzony rdzeń kręgowy, brak czucia w rozległych partiach ciała - mówi portalowi rynekzdrowia.pl Roman Grzywacz. - Nie ukrywam, że w pierwszej chwili nie chciałem go przyjąć. Uważałem, że powinien przebywać na oddziale intensywnej terapii. Tylko prośby rodziny skłoniły mnie do zmiany decyzji.
Cena znana od początku
- Biorąc pod uwagę ogrom pracy, który nas czekał oraz bardzo dobre warunki, jakie możemy zaoferować, od razu sprecyzowałem wysokość kosztów terapii. Rodzina pozostawiając chorego wiedziała, ile trzeba będzie zapłacić. Końcowa kwota, od której został odprowadzony podatek w wysokości 20 tys. zł dla państwa, nie była dla niej żadną niespodzianką - zapewnia nas Roman Grzywacz.
Roman Grzywacz, były komandos, absolwent 2,5-letniego studium policealnego masażu leczniczego w Krakowie, podkreśla, że przez wiele lat pracował w różnych placówkach publicznych: zarówno w szpitalach, jak i w ośrodkach opiekuńczych. Zna obowiązujące tam standardy. Wie także, ile czasu poświęca się pacjentowi.
- Moja oferta jest znacznie lepsza od tego, co mogą zaproponować publiczne lecznice - przekonuje. - Dla pacjenta zostało zrobione wszystko, co można było zrobić. Dla jego potrzeb pracował zespół złożony z ośmiu osób. Czynności higieniczne były wykonywane 3-4 razy dziennie, dzięki czemu nie było żadnych odparzeń ani odleżyn. Mężczyzna przechodził ciężkie załamanie psychiczne, więc zajmował się nim psycholog.
- O zaspokajanie potrzeb chorego dbał cały sztab ludzi, którym trzeba było zapłacić za kilkadziesiąt dni pracy. Efekty terapii przeszły wszelkie oczekiwania. Tak samo oceniła to rodzina, która odbierając pacjenta wręczyła mi pisemne podziękowania za jego znacznie lepszy stan. Nie trzeba dodawać, że taka opieka kosztuje. I jeśli ktoś zdecydował się z niej skorzystać, nie powinno go to dziwić - dodaje Grzywacz.
Swoboda zawierania umów
W tle tej historii przewija się retoryczne skądinąd pytanie: czy ceny leczenia w prywatnych placówkach mogą i powinny podlegać odgórnym regulacjom? Zdaniem Adama Kozierkiewicza, eksperta rynku medycznego - oczywiście nie.
- Istnieje swoboda zawierania umów i nie wyobrażam sobie, aby państwo próbowało ją ograniczać określając np. pułap cen - komentuje dla portalu rynekzdrowia.pl Adam Kozierkiewicz. - Umowę sporządzoną ewidentnie na niekorzyść jednej strony można wprawdzie podważyć, ale nie ma to nic wspólnego z ingerowaniem w poziom cen usług prywatnego sektora medycznego.
Tak samo wygląda to za granicą. Ekspert przywołuje jednak odmienny przykład z Francji. Jeśli prywatne kliniki kształtują swoje ceny według cenników krajowych, ich pacjenci mogą liczyć na refundację poniesionych kosztów leczenia. W ten sposób wiele lecznic zapewnia sobie znaczną liczbę klientów.
Nie oznacza to jednak, że nie istnieją kliniki, których ceny przewyższają taryfy krajowe. Ich pacjenci nie otrzymują refundacji kosztów leczenia, pokrywając je w 100 proc. z własnej kieszeni, ale mają własne powody, aby wybrać takie rozwiązanie.
Sąd rozstrzygnie
- Wszystko wskazuje na to, że sprawa pomiędzy krakowską lecznicą, a jej pacjentem zakończy się w sądzie - uważa Adam Kozierkiewicz. - Rzecz powinna jednakże dotyczyć następujących kwestii: czy pacjent i jego rodzina byli o cenie poinformowani wcześniej, czy informacja ta została przekazana w sposób jasny, nie budzący wątpliwości, czy w grę nie wchodzą składniki ceny, które nie zostały na początku precyzyjnie omówione, czy pacjent nie został wprowadzony w błąd i w końcu w jakiej formie została zawarta umowa. Ale tym już zajmą się prawnicy.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl