|
|
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
http://www.teatry.art.pl/!Zagranica/uwow.htm
ale w artykule w Dekadzie Literackiej 4/2006 napisali, że:
W Polsce czynione były od dawna starania o wystawienie "The Phantom of the Opera". Do jego realizacji przymierzał się m.in. Jerzy Gruza w Teatrze Muzycznym w Gdyni, tekst libretta tłumaczyć miał Antoni Marianowicz, znakomity translator kilku innych sławnych musicali, m.in. "Kiss Me Kate" Cole'a Portera (wspólnie z Januszem Minkiewiczem) i "Skrzypka na dachu". Zabiegał o to także warszawski Teatr Muzyczny ROMA wsławiony wystawieniem "Miss Saigon" Claude'a-Michela Schónberga i "Tańca wampirów" Jima Steinmana (ten ostatni przy reżyserskiej współpracy Romana Polańskiego). Na przeszkodzie zawsze stało to samo: olbrzymie koszty praw autorskich, monumentalna, londyńska inscenizacja, którą należało wiernie powtórzyć na polskiej scenie, i kłopoty z tłumaczeniem libretta.
Wszystko, z czym nie mogły sobie poradzić duże teatry muzyczne, pokonał jeden człowiek - Jakub Wocial, 20-letni śpiewak prowadzący swój własny niezależny Teatr Muzyczny Palladium Stage, gdzie wystawił już dotąd 4 Oktawy (na motywach musicali "Miss Saigon", "Les Miserables", "West Side Story"), "Recital podróży" (z utworami z "Sunset Boulevard", "The Secret Garden", "Jesus Christ Superstar", "Cats") oraz "The Phantom of the Opera. Z życia Upiora". Starania o pozwolenie na wystawienie tzw. smali production, czyli małej inscenizacji według scenicznej londyńskiej wersji musicalu Webbera, trwały około dwu lat. Konsorcjum Webbera, The Really Useful Theatre Company Ltd., zrazu niechętne, dało się wreszcie przekonać podbite entuzjazmem i determinacją Wociala, potwierdzoną jego profesjonalnością - udany występ w roli Herberta w "Tańcu wampirów" u Polańskiego, dokonanie przez artystę próbnego nagrania songów z "Phantoma..." i rekonesans wysłanników Webbera na miejscu w Warszawie. W spektaklu rozbrzmiewa znakomite nagranie muzyczne The London Symphony Orchestra dokonane pod kierunkiem Anthony'ego Inglisa. Nie zgodzono się na polskie tłumaczenie libretta, na scenie obowiązuje jego angielskojęzyczna wersja autorstwa Charlesa Harta. Pozwolono Wocialowi stworzyć nowy plakat reklamowy - inny, bardziej niepokojący kształt maski Upiora - który natychmiast został objęty patentem The Really Useful Theatre Company.
I wreszcie 16 września na małej scence Palladium Stage odbyła się polska prapremiera musicalu "The Phantom of the Opera". Jakub Wocial jest nie tylko "producentem" widowiska, ale także adaptatorem libretta, reżyserem, scenografem i odtwórcą głównej roli Upiora.
Jakub Wocial dokonał pomysłowej adaptacji musicalu i opowiedział własną wersję losów Upiora Opery, wykorzystując za jej podstawę oryginalny londyński spektakl. W jego interpretacji historia stała się ujmująco prosta i kameralna - rozegrana tylko na cztery osoby - głęboko poruszająca naczelnym tematem, jakim jest tragiczna stygmatyzacja głównego bohatera, która uniemożliwia mu zdobycie akceptacji ludzi i serca ukochanej Krystyny. Narratorką widowiska została tancerka Meg Giry (Katarzyna Łaska), to ona na jego początku podnosi z ziemi białą maskę Upiora i ona na końcu odnajduje ją ponownie. Meg żyje na co dzień w Operze Paryskiej, gdzie odbywa ćwiczenia z inną tancerką (Monika Połom), przyjaźni się ze śpiewaczką Krystyną Daae (Sabina Golanowska), zna tajemnicę obecności Upiora w lochach i jest świadkiem wszystkich wydarzeń. To ona, tańcząc sławną Masquerade i używając przy tym karnawałowej maski, przekazuje główną myśl widowiska o ukrywaniu emocji, które wszyscy uprawiamy, chroniąc się przed okrucieństwem bliźnich.
Także związek Phantoma i Krystyny nabiera ostrości. Nie pojawia się Raoul, piękny i bogaty wielbiciel śpiewaczki, wiadomo tylko, że istnieje i że zagraża nadziejom Upiora. Na scenie są tylko ci dwoje, Phantom i Krystyna, jego miłość i jej ciekawość, jego pożądanie i jej niechęć do konkurenta naznaczonego piętnem zdeformowanej i okaleczonej twarzy. Początkowe zainteresowanie Krystyny tajemniczym nauczycielem śpiewu zakrywającym twarz maską, utalentowanym kompozytorem i romantycznym mieszkańcem podziemi zamienia się w odrazę, gdy poznaje tajemnicę jego oszpeconej twarzy. Rozpacz Upiora nie może jej zatrzymać, pozostaje mu już tylko wielkodusznie podarować jej wolność i na zawsze skryć się ze swym cierpieniem w lochach pod Operą.
W inscenizacji Jakuba Wociala - co oczywiste - nie ma sławnego kryształowego żyrandola przelatującego nad głowami widzów i rozbijającego się o scenę, nie ma łodzi, którą Upiór wiezie w głąb lochów porwaną Krystynę, nie ma zapalonych świeczników wyłaniających się spod sceny, nie ma wielkich schodów, chóru i baletu. Jest pomysłowo zakomponowana przestrzeń malutkiej sceny i odwołanie do wyobraźni widzów, która pomaga im "widzieć" Operę Paryską, labirynt podziemnych korytarzy i pieczarę, w. której mieszka Upiór. Kilka trafnie dobranych rekwizytów, ładne kostiumy, efektowna gra świateł i dymy snujące się po podłodze (może jest ich chwilami nieco zbyt dużo) tworzą właściwy klimat pomagający ze współczuciem i zrozumieniem śledzić dramat człowieka w masce.
Skoro Jakub Wocial nie miał finansowych możliwości rozbudowania wizualnych efektów swojego spektaklu, skupił się na dopracowaniu poszczególnych ról. Na czoło obsady wysuwa się on sam - obdarzony pięknym, dobrze ustawionym musicalowym głosem, śpiewa partię Phantoma - bardzo trudną i będącą dla wykonawcy nie lada wyzwaniem - z uderzającą łatwością i swobodą. Potrafi także aktorsko trafnie interpretować gwałtowne stany emocjonalne miotające Upiorem. Sekunduje mu śliczna Sabina Golanowska, która dzielnie, acz nie zawsze satysfakcjonująco daje sobie radę z popisową partią Krystyny. Katarzyna Łaska kręci piruety jak zawodowa tancerka klasycznego baletu i potrafi sprawnie zaśpiewać niewielką partię Meg.
Najważniejszymi wartościami polskiej prapremiery "The Phantom of the Opera" są: jej bezpretensjonalność widoczna w inscenizacyjnej skromności i unikaniu taniego efekciarstwa, śmiałe odejście od niemożliwych do powtórzenia rozwiązań utrwalonych przez londyński wzorzec teatralny i film Schumachera, profesjonalizm młodych wykonawców. W spektaklu dostrzega się również wzruszającą młodzieńczą pasję, która kazała Jakubowi Wocialowi zabiegać o rzecz zgoła niemożliwą - zgodę Webbera na skromne i odbiegające od londyńskiej matrycy wykonanie jego sławnego musicalu. Z małej sceny Palladium Stage emanuje także miłość do Upiora, musicalu i scenicznej iluzji, która zapewnia widzom dodatkową przyjemność.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl
|
|
|