aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
kretynofil napisał:
"Ja uwazam, ze nie mozna wychowywac dziecka, jesli w domu nie ma
Mewy
z Sopotu. Poniewaz Mewa z Sopotu jest kluczowa dla rozwoju
emocjonalnego dziecka (jak wszyscy wiemy, tak jest, a jak ktos sie
nie zgadza, to niech poda zrodla naukowe, dowodzace ze jest
inaczej), to skoro autorka nie pisze nic o Mewach z Sopotu, to wiemy
(bo Mewa z Sopotu jest najwazniejsza, jakby byla w ktoryms z domow,
to autorka na pewno by to podkreslila) ze w zadnym z domow nie ma
Mewy z Sopotu.
Wniosek: lepiej zeby dziecko wychowywal pan Zenek z monopolowego, bo
on ma nawet dwie Mewy z Sopotu."
Kretynofil - boskie :D
Strzelcy-wieczni podróznicy?
Mam 40 już na karku (08.12.62),dziecko, statecznego, duzo starszego męża, a
ciągle mnie nosi po świecie. Dawniej podróżowałam samotnie (biednie,
autostopem), teraz wciągnęłam w swoje wariactwo rodzine. Bo czy nie jest
wariactwem, a co najmniej bezmyslnościa zamiast oszczędzać na tzw. "czarna
godzine" czy edukacje syna, teraz 7-latka,wydawac wszystkie posiadane srodki
na podróże? W tym roku planuję 3 wyjazdy: do Istambułu(na rocznicę slubu), do
Chorwacji na wakacje i jeszcze do Egiptu na koniec roku. Oczywiście pracuję
(pensje średnia krajowa).Sobie i mężowi tłumaczę, że te podróże to lepsza
inwestycja w rozwój dziecka niz niejedne studia.Wiem,że znak Strzelca to znak
podróznika, ale mój brat Strzelec preferuje np. budowę domu nad dalekie
podróże, ba nawet na wczasy w Polsce nie jeździ ostatnio. A ja juz chyba
przejeździłam ze dwa domy. Czy jest szansa zwyciężyć tę prawie już chorobę
planowania nowych wyjazdów?
ciekawe, co powiesz swojemu synkowi kiedy w przyszłości przyjdzie ujarany do
domu?
nazu napisała:
> Witam Panie, mam 5 tygodniowego syna którego karmie piersią. Interesuje mnie
> okazionalne palenie małych ilości gandzi, ale chce najpierw poznać fakty
> dotyczące wpływu na mleko i dziecko. Z tego co znalazłam do tej pory z
> naukowych źródeł amerykanskich dowiedziąłam się bardzo mało. Wiadomo tylko że
> thc przenika do mleka. Jednak nie ma żadnych badan wskazujących na ujemne
> efekty tego thc na rozwój dziecka. Szukam opinii osób doświadczonych w tej
> kwestii lub znających dobre naukowe źródła na ten temat. Osoboste opinie nie
> poparte faktami mnie NIE interesują. Z góry dziękuje za pomoc.
Moj juz teraz niemal szesciolatek mial przeprowadzana ewaluacje w wieku lat
dwoch i pol. Najpierw odwiedzila nas w domu pani psycholog, potem logopeda. Nie
pamietam, o co dokladnie pytaly, bo bylo to juz dosc dawno, ale byly to pytania
typu, co dziecko umie, kiedy sie nauczylo, jak wygladal jego rozwoj motoryczny,
kiedy zaczal jesc stale pokarmy, czy rodzic jest czyms w zachowaniu dziecka
zaniepokojony, itp. Na pewno nie bylo to nic strasznego, polegalo glownie na
obserwacji dziecka w czasie zabawy. Psycholog pamietam miala glownie puzzle i
ukladanki, a logopeda miedzy innymi banki mydlane (sprawdzala czy dziecko umie
dmuchac) i ksiazeczki.
To prawda, ze dzieci z rodzin dwu- i wiecej jezycznych czesto mowia pozniej,
ale moim zdaniem nie ma na co czekac, bo terapia na pewno synkowi nie zaszkodzi
i naprawde nie jest to nic strasznego. Moj syn uwielbial swoja logopede. Cala
terapia opierala sie na zabawie. Pani przychodzila z ogromna torba zabawek i
sie po prostu z dzieckiem bawila, "wymuszajac" poniekad mowienie. Podobno jesli
dziecko nauczy sie komunikowac z rodzicami niewerbalnie, to komus z zewnatrz
(logopedzie), a nie rodzicom, jest znacznie latwiej nauczyc je uzywac jezyka.
Szczerze mowiac, my zaczelismy terapie dopiero w wieku 2,5 roku wlasnie
dlatego, ze kazdy nam mowil, ze dzieci z rodzin dwujezycznych mowia pozniej, ze
synek "jeszcze ma czas" itp. Pozniej, gdy zobaczylam, na czym to polega,
zalowalam, ze tyle czasu czekalismy. A i najwazniejsze, rezultaty terapii byly
swietne.
czytanie dziecku w "obcym" jezyku
wiem o wielu aspektac dwujezycznosci, wiem o zasadzie OPOL, ale
zastanawiam sie, czy mozna ja czasem zlamac...
chodzi mianowicie o czytanie dziecku. regularnie czytam dzieciom po
polsku, ok pol godzibny dziennie. dzieci to uwielbiaja, o
wszystkich dobrych stronach tego nie bede wspominac. wierze, ze
czytanie bardzo przyczynia sie do rozwoju mowy, wyobrazni etc.
chcialam wymoc na mezu, zeby czasami czytal dzieciom po angielsku,
ale niestety, nie udalo sie ( troche poczytal, ale jest
niereformowqalny i nie mam zamiaru robic nastepnej awantury, ktora
nie doprowadzi do niczego.
zastanawiam sie czy moglabym JA poczytac dzieciom po angielsku.
czasami. czy nie bedzie to lepsze niz nie czytanie. czytam calkiem
dobrze, dodam, prawie native-like
dodam, ze mieszkamy w poslce, mowimy w domu po angielsku, dzieci
czsami ogladaja bajki po angielsku, czasami sluchaja bajek, ale
jednak dla mnie to nie to samo co czytanie.
Tak naprawdę nie liczy się to, ile zarabiasz teraz, ale to
nieprawda, ze ten aspekt nie ma znaczenia. Kobieta, która szuka
stabilizacji i partnera na przyszłość zazwyczaj stara się ocenić czy
partner ma jakieś perspektywy na przyszłość, czy można z nim będzie
stworzyć rodzinę. Co z tego, że kobieta teraz zarabia, ale co będzie
jak zwolni tempo pracy ze względu na ciążę, dziecko, jej zarobki też
mogą drastycznie się zmniejszyć, a jeżeli ktoś jest przyzwyczajony
do jakiegoś statusu albo ma określone zobowiązania (np. kredyt na
dom), to pewien poziom zarobków jest wymagany. No tak ktoś powie, że
w imię miłości, też tak myślałam mając 20 lat ale teraz raczej
bałabym się związać z mężczyzną, który nie ma perspektyw na rozwój
zawodowy. Żałuję, że nie wyszłam za mąż będąc 20 - 25 latką, wtedy
inaczej patrzyłam na świat, byłam zakochana i tylko to się liczyło.
A z perspektywy czasu i różnych doświadczeń najgorsi są mężczyźni,
którzy mają kompleksy na punkcie swoich zarobków, bo nie dość, że
facet mało zarabia, to kobieta ma jeszcze poczucie winy, że ona
zarabia więcej Więc tutaj rada dla kobiet dobrze zarabiających:
nie przyznawajcie się ile zarabiacie Za chwilę dostanę po łbie, że
jestem materialistką, może nie jestem niematerialistką ale lubię jak
spełniają się moje marzenia i nie chcę żyć od pierwszego do
pierwszego. Czy to godne nagany? Najważniejsze aby mieć koło siebie
kogoś, kto myśli podobnie.
Drogi Forumowiczu! Festuiwal nigdy nie byl orgaizaowany w
Bydgoszczy!!! Zanim sie zabierasz za pisanie, podregukuj swoja
wiedze!!!! Poza tym, jesli nie byles w Toruniu auli UMK, dzie
festiwal si odbywal, to nie masz pojecia, ze nie mogl sie tam juz
dluzej odbywac, bo juz dawno przerosl mozliwosci atejz auli. Miasto
obicalo wybudowac centrum festiwlaowe ale w osotaniej chwili sie
wycofalo. To chyba logiczne z ep. Zydowicz szukal dla swojego
dziecka lepszego domu? Czy nie? Czy mial, w imie zle pojetej
lojalosci regionalnej i po to, aby ludzie nie mowili ze jest
pieniaczem, pozwolic swojemu dzielo zjesc wlasny ogon????? Skoro
Toruniowi nie zlezalo na rozwoju imprezy to po co sie meczyc? rzeba
isc dalej, nie mozna zatrzymac sie w rozwoju! pomysl nad tym, moze
ci sie przyda?
> > Ja sie pytam dlaczego ktos wnioskuje, ze z tego samego argumentu wynika,
> ze
> > narkoman bedzie zlym rodzicem, a homoseksalista dobrym i nie widzi w tym
> > problemu?
>
> Pytasz się, ale prazecież nikt tak nie twierdzi - wręcz przeciwnie! I stąd brak
> argumentów
Albo Pan nie czyta uwaznie albo pan klamie. Poniewaz juz raz prosilem o uwazne
czytanie, zaczynam wiec powoli dochodzic do wniosku, ze Pan celowo klamie.
Dowody? Prosze bardzo.
(Panskie zadanie domowe, to sprawdzic kto i gdzie to napisal.)
"To chyba ja nie pozwoliłam mieszac tematu adopcji przez narkomanów (co do
których - jak sądzę - oboje uważamy, że nie są ludźmi właściwymi do wychowania
dzieci)"
"Z faktu, że nie popieram adopcji przez narkomanów (którzy nie zapewnią
dziecku nawet codziennego bytu o rozwoju nie wspominając)"
"Uważam, że jeżeli ktokolwiek zapewni dzieciom rozwój - będzie to lepszym
rozwiązaniem niż dom dziecka"
"Wiemy natomiast z całą pewnością, że wychowanie w tradycyjnej rodzinie nie
gwarantuje bycia heteroseksualnym. I czy dlatego również mamy zabronić adopcji?"
Argument tej pani byl nastepujacy: skoro pewna cecha nie jest dziedziczna, to
nie mozna zabraniac wychowania dziecka przez osoby posiadajace ta ceche, bo sie
ona nie przeniesie. To jest jej argument i ona ma go bronic, a nie twierdzic, ze
ona nie widzi podobienstwa i nie musi nic udowadniac. Musi.
Dzieci coraz więcej, przedszkoli nie
do wszelkiej maści POpaprańców i kochaczy miasta jak również
malkontentów. przypomnieć wam mediamatołki jaka jest geneza braku
miejsc w przedszkolach. ano kto likwidował przedszkola? najpierw
sekretarz d/s propagandy a później banan z gienerałem! gdzie wtedy
byliście,gdzie wasze rozdarte szaty? teraz walić po łbie bo rządzi
pis. a co jeszcze takiego się stało,że wzrosło zapotrzebowanie na
przedszkola. to nie żaden wyż demograficzny ,tylko efekt rozwoju
gospodarczego i spadku bezrobocia w ostatnich 2 latach i obecnie.
wczesniej co najmniej jeden rodzić siedział w domu bo był na
bezrobociu. a teraz rodzice znajdują pracę - i dobrze ,ale zaraz
powstaje problem. co zrobić z dzieckiem czy też dziecimi?! i tu mamy
zbieg tych wszystkich w/w czynników. miasto musi chyba wybudować
przedszkole albo zaadoptować jakieś budynek i przystosować go na
potrzeby przedszkola.
refleksja. takie są skutki nieprzemyślanych decyzji władzy,które
zaczynają skutkować za kilka lat,ale ja już nie rządzę niech się
martwi następca. tak było z likwidacją technikum mechanicznego,tak
było z likwidacją izby wytrzeźwień.
proponuję więcej rozsądku i trzeźwego spojrzenia na problem a nie
zacietrzewienia i nienawiści(dawajjjjj, przy...ać pisowi, bez
względu na fakty i rzeczywistość.za dwa lata my musimy rządzić...)
Wedle wlasnego uznania.
Ale dwie male uwagi.
1. podobno "najnowsze amerykanskie badania"
wykazuja, ze dla rozwoju dziecka lepsze jest, jesli kobieta troche zawodowo sie
udziela.
2. osobiscie nie przepadam za kobietami, ktore siedza w domu.
Gość portalu: selma napisał(a):
> tesknie za starodawnymi czasami kiedy to kobiety siedzialy w domu a Wy?
Nie rozumiem ataku na autorke wątku. Rozumiem za to jej rozterki i problem. Po
pierwsze-to rodzice wychowuja dzieci i oni decydują czy na wszystko mu
pozwalają czy nie itd, po drugie wkurzający jest fakt, ze tescioweie caly czas
siedzą u marcik. I nie mowcie, ze marcik nie jest dobra matka i dlatego dziecko
idzie do tesciow na ręce. Kazde dziecko woli osoby, ktore na wszystko mu
pozwalają, rozpieszczają itd. ale nie na tym polega wychowanie, bo trzeba i
tulic, i calowac, i skarcic, i zabronic czegos itd. Niestety często tesciowe
tylko rozpieszczxają wnuki-i to tez jest ich święte prawo, ale moze nie caly
czas prawda? Poza tym tesciowie muszą liczyc się ze zdaniem rodzicow i miec
wyczucie ile mozna u kogos siedziec, czy mozna az tak rozpieszczac dziecko.
Madre osoby wiedzą, ze milosc nie polega na pozwalaniu dziecku na wszystko. Z
milosci do dziecka i z troski o jego rozwój czasem trzeba czego zakazac, czasem
skarcic, wytlumaczyc itd. Branie na ręce nie moze byc panaceum na wszytko. no i
jasne jest, ze dziecko w tym wieku juz takim zachowaniem mozna rozpiescic.
wtedy matka ma kolorowy zawrot glowy, bo dziecko chce byc tylko noszone i zeby
uwaga matki zwrocona byla tylko na niego-a przeciez jak kazda kobieta-marcik ma
obowiazki w domu. a tesciowie jak im się znudzi zabawa albo są zmęczeni, mogą
isc do siebie, a marcik zostanie i musi radzic sobie z dzieckiem, ktoremu
tesciowie namieszają w glowie.
pozdrawiam
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl