aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Poszczegolne narody moga byc opozniane przez splot okolicznosci,
podboje przez innych etc. Jesli cala grupla narodow jest opozniona
(np komunizm), to to jest problem doktryny.
pogan napisał(a):
> Do "dziedzicwa" - ja wnoszę przede wszystkim literkę "t".Części zaś
> dyskutantów /tzw. antyarabistom/ radzę kilka lat nauki w solidniejszej szkole
> podstawowej, aby "dojrzeli" choć trochę do jakiejkolwiek wymiany myśli.Póki co
> -
> radzę im zastanowić się nad czymś innym: 1/ czy tzw. mocarstwa biorą się same
> z siebie, tzn. z własnej pracy... czy też z pomnażania ogólnoświatowej nędzy?
> 2/Czy istnieją naprawdę w świecie narody opóżnione w rowoju, czy też jedynie
> narody c e l o w o o p ó ź n i a n e w rozwoju?... I wreszcie; czy lepiej
> pytać, co teraz niektóre narody mogą jeszcze "wnosić", czy też, co mocarstwa
> chcą jeszcze z nich "wynosić"?
Plan Rozwoju Lokalnego, to pewnego rodzaju mina.
Na ten rok przewidziano rzeczywiście niewiela, ale już na lata przyszłe, to jak na sytuacje Piechowic olbrzymie przedsięwzięcia. Do roku 2009, czyli końca następnej kadencji w P wszystkie ulice będą nowe i będą prowadziły do czegoś co określono w Planie tak: (fragment Planu)
2. Wykreowanie Miasta Piechowice jako centrum sportu i rekreacji:
- zwiększenie dostępności sportowej i rekreacyjnej dla mieszkańców Piechowic i regionu poprzez rozbudowę kompleksu sportowego o znaczeniu ponadregionalnym i krajowym - rozbudowa hali sportowej przy Szkole Podstawowej Nr 1 w Piechowicach,
- utworzenie i wyposażenie placów zabaw.
Ale jest warunek. Trzeba ponownie wybrać obecną E-kipę z hodowcą świń na czele.
Oczywiście, gdyby tak się stało E-kipa nic sobie z planu nie będzie robiła, bo nie ma takiej możliwości. Zadłużonedo granic możliwości przez władze miasto nie ma żadnych szans na nierealny swoją drogą pomysł.
Jeśli natomiest władzę obejmie ktoś inny, wtedy ludzie E-kipy, z samym hodowcą na czele, będą się upominać o realizację zatwierdzonego teraz planu.
Jest tylko nadzieja, że takie argumenty trafią tylko do elektoratu zbierającego się pod budkami z piwem ( a to jednak piechowicka mniejszość).
To chyba nie jest dobry pomysł.Przecież są plany wpisane do strategii rozwoju
mające na celu usprawnienie komunikacji z Fordonem - remont i przebudowa ronda
Fordońskiego;remont i przebudowa wiaduktów Warszawskich ;budowa węzła
wschodniego (połączenie ulicy Kamiennej z Lewińskiego) - to inwestycje drogowe
mające być zrealizowane do 2008r dotyczące komunikacji z Fordonem!!!W programie
rozwoju województwa do 2010r jest wpisana budowa kolei Fordon - Bydgoszcz w
ramach działania 3.2. (tj.poprawa stanu technicznego infrastruktury
komunikacyjnej regionu)do zrealizowania przez samorząd miasta.Są jeszcze inne
jak chociażby budowa basenu przy Szkole Podstawowej Nr 65, ul. Duracza -
Fordon.Nie może więc chyba być mowy o lekceważeniu fordoniaków przez
miasto.Tramwaj jest chyba nierealny - linia tej długości byłaby chyba
makabrycznie droga (obiecanki Jasiakiewicza były oczywiście bez pokrycia
zresztą zamierzał to zrobić w swoim stylu - z przekrętem...)
Kilka tygodni temu na www.lomianki.pl było udostępnione szerokie opracowanie na
ten temat (łącznie z rysunkami, liczbami, szacunkami itp). Rozważane są trzy
warianty usprawnienia przejazdu przez Łomianki: 1. Dostosowanie Kolejowej, 2.
obwodnica przy granicy KPN (rezerwa miejsca na tą trasę jest juz od dawna) i 3.
obwodnica na wale (najnowszy pomysł ekipy burmistrza)
Co do trasy prostopadłej do Kolejowej i połączonej z mostem do Jabłonnej to
sprawa też jest już od dawna rozważana. Istnieje rezerwa miejsca na ww.
projekt. Fakt, że zapewne inwstycja nie powstanie za szybko. Jeśli ktoś jest
zainteresowany szczegółami to w Wydziale Palnowania Przestrzennego, który
mieści sie w szkole podstawowej wisi (tzn. wisiała 1,5 miesiąca temu - nie wiem
jak teraz) duża plansza z projektem rozwoju tras komunikacyjnych w Łomiankach z
wariantem obwodnicy wzdłuż granic KPN.
pom napisała:
> Wydaje mi się, że po pierwsze:
> - za bardzo sama się nakręcasz
pom, nie, nie nakręcam się, nie jestem rozhisteryzowaną małolatą, bez urazy dla
nikogo, to są pytania, które sobie stawiam, one po prostu SĄ!!! Należę do
ludzi, którzy "rozwiązują problemy", a nie "mają problemy", ja chcę sobie,
biorąc z doświadczenia innych, "poukładać pewne rzeczy i w głowie i w realu"
nie raniąc przy tym nikogo, siebie też nie
> po drugie:
> - mylisz kwestię bezpieczeństwa dziecka z jego wychowaniem
nie, nie mylę:
WYCHOWANIE
całokształt zjawisk związanych z oddziaływaniem środowiska społ. i
przyrodniczego na człowieka, kształtujących jego osobowość; w pedagogice -
świadome podejmowanie działań, mające na celu wszechstronny rozwój osobowości i
przygotowanie do życia w społeczeństwie; podstawowe funkcje wychowawcze
spełniają: rodzina (dopisek autorki: czyli ojciec + NEXT-wg mnie też!!!),
szkoła, środowisko pracy, grupa rówieśnicza, organizacje, media itp.
> Czasem warto ochłonąć z emocji, naprawdę pomaga.
Ale o jakich emocjach piszesz?, rozumiem, że moich, ale do kogo? POM, ja
NAPRAWDĘ NIC do NICH NIE MAM, wciąż piszę, że to jest MÓJ problem,
zaakceptowania sytuacji, nie bierz tego do siebie, jako do macochy, powtarzam
po raz kolejny, nie znam tej kobiety, więc nie mogę powiedzieć na jej temat nic
złego, ale dobrego też nie, i to jest obiektywne, nie sądzisz?
eveo! Sprawa posłania dziecko do szkoły zgodnie z rocznikiem czy też wg jego
dojrzałości jest niezmiernie ważna dla jego sukcesów szkolnych. Każdy psycholog
powie Ci, że najważniejsze jest stwierdzenie u dziecka dojrzałości szkolnej.
Składa się na nią nie tylko harmonijny rozwój psychofizycznomotoryczny, ale
niezmiernie ważna jest dojrzałość emocjonalna. W zerówce to nie jest istotne,
jednak w szkole nikt nie będzie się "patyczkować" z niedojrzałym emocjonalnie
dzieckiem, tylko będzie realizował program szkolny. Tu nie ma miejsca na
sentymenty. Niepowodzenia szkolne dziecka w pierwszym roku mogą mieć niezwykle
negatywny wpływ na jego motywację uczenia sie. Jeśli jesteś jednak gotowa iść
wraz z dzieckiem - krok w krok - i towarzyszyć mu w radościach, małych
porażkach i sukcesach, to da sobie radę. Jeśli pozostawisz je samemu sobie,
wczesniej czy później - mogą dać o sobie znać konsekwencje zlekceważenia tych
podstawowych zasad. Jakze często spotykam się z rozpaczliwymi zabiegami matek:
zgodzić się na drugoroczność dziecka czy nie zgodzić się. Te konsekwencje
przeważnie wychodzą w trzeciej klasie. Nauczyciel stwierdza, że dziecko nie ma
pożądanego zasobu wiedzy, co źle wróży w dalszych latach nauki. Sprawa jest
zbyt poważna - musisz rozważyć za i przeciw. Nie opieraj się też na opinii
jednego psychologa, tak jak nie powinno się opierać na opinii jednego
specjalisty przed operacją.
Pozdrawiam
krótkie przerwy się przydają na każdym etapie ;o)
niemniej między czwartym a szóstym rokiem życia dziecka następuje wyraźnie
odczuwalny "skokowy rozwój samodzielności", odpadają zajęcia typu "obsługi",
czyli mycie, ubieranie, karmienie, a "zabawianie" jest łatwiejsze, bo
niekoniecznie wiąże się z kucaniem na podłodze, można siedzieć w fotelu, takie
dziecko też co raz więcej czasu spędza chętnie z kolegami, dziadkami, a nawet
samo (maluje, rysuje, buduje, układa itp.)
następny taki czas "zluzowania" rodziców następuje na początku szkoły (druga,
trzecia klasa), kontakty z dzieckiem bardziej "dorosłe", mniej "użerania się" o
podstawowe sprawy...
dalej jeszcze nie wiem :o)
pozdrawiam
Judyta
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl