aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Witam!
Mam mały problem. Fizyczka kazała nam napisać referat na temat "Rozwój poglądów na budowę elektryczną substancji". W książce nic nie znalazłem, na lekcji też raczej nic nie było. Czy budowa elektryczna substancji to to samo co budowa elektryczna materii? Nie znam nikogo, kto zna się na fizyce, więc za każdą pomoc byłbym wdzięczny. :)
Pozdrawiam! :)
Ludzie już kilkaset lat przed naszą erą przypuszczali (niektórzy nawet byli pewni), że wszystko zbudowane jest z cząsteczek. Dziś wiemy, że każda substancja składa się z małych cząstek, zwanych atomami, które są niewyobrażalnie małe. Łączą się w grupy zwane cząsteczkami, z których największe są złożonymi strukturami, składającymi się z tysięcy atomów.
Pierwszym człowiekiem przekonującym wszystkich do tego, że wszystko zbudowane jest z malutkich niepodzielnych cząstek był filozof żyjący w 420 r.p.n.e. o imieniu Demokryt. Słowo greckie oznaczające „ coś niepodzielnego” brzmi, atomos. Właśnie wtedy zaczęto mówić na dane cząstki atomy. Innej teorii był Arystoteles żyjący w IV wieku p.n.e. On uważał, że cała materia składa się z kombinacji czterech żywiołów: ziemia, woda, ogień, powietrze. Powyższa teoria została uznana i stała się podstawą alchemii- prymitywna forma chemii, natomiast przetrwała do XVI wieku. W wiekach średnich ludzie rozpoznawali kilka pierwiastków metalicznych: złoto, srebro, miedź, rtęć, żelazo, ołów i niemetalicznych np. siarka (według tamtejszych „chemików” te pierwiastki były zbudowane z czterech żywiołów). Wtedy znano tylko kilka cieczy, z których oczywiście najpopularniejszą była woda (wiedziano, że rozpuszcza wiele ciał stałych). Inną dość znaną cieczą był alkohol. Arabski alchemik Al-Jabir na przełomie XI i XII wieku otrzymał kwas solny (HCl) poprzez ogrzewanie siarczanów w obecności soli. Pojęcie gazu jeszcze nie istniało, więc produkty przemiany kredy w niegaszone wapno nazwano powietrzem. Dopiero na początku XVII wieku Jan Baptista van Helmont- flamandzki chemik stwierdził, że dana substancja ma różne właściwości od powietrze i nazwał wszystkie ciała lotne gazami. Z upływem czasu odrzucono teorię czterech żywiołów. Zaczęto odkrywać wiele nowych pierwiastkiem, wraz z ich odkrywaniem pojawiła się nowa zagadka: Gdy substancje spalano lub ogrzewano zmieniały się całkiem w coś innego. Co było przyczyną?
Niemiecki profesor medycyny Georg Ernest Stahl podejrzewał istnienie flogistonu- grecki żywioł ognia (flogiston- materia ognista). Według niego flogiston był składnikiem każdego materiału dającego się spalić. Podczas ogrzewania flogiston znikał. Dopiero w XVIII wieku Antoine Lavoisier odkrył tlen i tym samym obalił teorię flogistonu. Następnie Dalton utworzył teorię o atomowej budowie atomu. XIX- wieczni chemicy przystąpili do wyznaczenia mas poszczególnych pierwiastków. W danych czasach pomiar masy pojedynczego atomu był niemożliwy, jednak mierząc masy przed i po przeprowadzeniu znanych reakcji chemicznych, można było wyznaczyć stosunki mas atomowych różnych pierwiastków. Jednym z pierwszych, którzy się tym zajmowali był szwedzki uczony JĂśns Jakub Berzeliusz (1779-1848). Opublikował on tablicę względnych mas atomowych pierwiastków, przy tworzeniu, której założył, że masa atomowa najlżejszego pierwiastka (wodoru) wynosi 1, a masa tlenu wynosi 100. Właśnie ten szwedzki uczony stworzył stosowany do dziś układ symbolicznych oznaczeń pierwiastków i sposób zapisywania ilości atomów danego pierwiastka.
Od momentu wynalezienia atomu zawsze chciano zobaczyć pojedynczy atom, lecz udało się to dopiero w latach pięćdziesiątych naszego wieku dzięki mikroskopowi jonowemu skonstruowanemu przez Erwina Mullera. Mikroskop umożliwiał obserwację pojedynczych atomów metalu. W latach siedemdziesiątych do obserwacji atomu zaczęto używać mikroskopów skaningowych, natomiast niedawno tunelowych. Fizyka XX-go wieku odkryła wewnętrzną strukturę atomu, czyli protony, neutrony i elektrony. Stwierdzono także, że cząstki elementarne mają swą wewnętrzną strukturę, a jej elementami są nie istniejące samodzielnie cząstki zwane kwarkami.
W dzisiejszych czasach już w szkole dowiadujemy się o teoriach na temat cząsteczkowej budowy materii, czego między innymi przykładem są lekcje o dyfuzji i osmozie.
Dopiero teraz widzimy jak długo trwa nauka o budowie materii, ilu ludzi się do niej przyczyniło (wymienieni naukowcy prze ze mnie to przy wszystkich jedynie garstka). Możliwe, że to jeszcze nie koniec dowiadywania się o materii.
Może najpierw ustosunkuje się East do twojej wypowiedzi. W twoim poście czytamy, że wg Ciebie genetyka jest wzorem dla wszystkich, niestety ja nawet w najmniejszym procencie nie potrafiłbym się zgodzić na takie a la ” Kodo Leonardowe” podejście do sprawy. Otóż wydaje mi się, że rzeczy, z których składa się nasz ziemski byt to: ciało fizyczne (oczywiście w skład tego pojęcia wchodzą również ciała eteryczne i kauzalne), umysł i dusza. Oczywiście chciałbym podkreślić, że oprócz duszy reszta przejawów naszego ziemskiego bytu jest iluzją ponieważ tworzy podziały na indywidualne ciała, a dusza jest tylko jedna dla wszystkich, jest wielkim Absolutem (Bogiem), z którego wyłania się ów iluzoryczny świat. Tak więc moje poglądy na strukturę bytu jak widać są w pełni monistyczne i jak już wiele razy pisałem podstawą mojego rozumienia świata jest wiara w I&I. Ale wracając do poruszonej teorii genetycznego dziedziczenia, pewne jest, że człowiek dziedziczy cechy po swoich przodkach, ale są to jedynie elementy przejawiające się na płaszczyźnie fizyczno-intelektualnej, tj. np. budowa ciała (szczupły, gruby...), oraz cechy umysłowe (słuch muzyczny, IQ...). Możemy również odwołać się do rastafariańskiego trójdzielnego patrzenia na rzeczywistość, są to: trzy żywioły (Ogień, Woda i Powietrze), którym kolejno odpowiadają Mężczyzna, Kobieta i Dziecko, a te znów symbolizują Siłę Fizyczną, Umysłową i Duchową. W związku z powyższym, na przykładzie dziecka może zauważyć, że Duch (Dusza) jest wartością niezmienną (czystą), albowiem każde dziecko (również zwierzęta) są idealne, niewinne i pozbawione ciężaru życia i wpływów w Babilonie. Więc nie jest ważne, w jakiej rodzinie się człowiek narodził, ani z jakiej krwi pochodzi i tym bardziej jakie cechy genetyczne dziedziczy (albowiem dusza w każdym człowieku jest zawsze ta sama). Ważni są nasi przodkowie duchowi (poprzednie inkarnacje), oraz jedyna rzecz, która kieruje naszym rozwoje duchowym czyli Karma (starotestamentowe „nasienie”), jaką odziedziczamy i sami tworzymy dla nas i dla przyszłych pokoleń.
„Kobieta z tłumu powiedziała do niego: Błogosławione jest łono, które cię zrodziło, i piersi, które cię karmiły. Odpowiedział jej [Jezus]: Błogosławieni ci, którzy słyszą słowo Ojca i są mu posłuszni. Nadejdą dni, kiedy powiesz: Błogosławione łono, które nie rodziło, i piersi, które nie karmiły.” „(...) Albowiem moja matka dała mi fałsz, a moja prawdziwa matka dała mi życie.” ( Ewangelia Tomasza 79; 101). Peter Tosh śpiewa:
“I am the rock of the ages
You cannot move I at all
I am the son of lightining
You cannot move I at all
Son of Jacob
Cannot move me at all
I am the son of Moses
You can't move I at all
I am the son of David
You cannot move I at all”
Według mnie, świat materialny powstał ze Słowa Bożego (jak oznajmia księga Genesis), moc tych słów została tchnięta w każdą żyjącą istotę na ziemi, również w Adama, który przekazał ją (wydał nasienie) całej ludzkości. Owe słowo jest przyczyną i celem naszej egzystencji, to ono stało się ciałem i teraz ciało musi na nowo stać się słowem (Duchem). Na tym właśnie polega cykl życia ziemskiego, aby uwolnić się od materii i zjednoczyć w duchu. „Wyszedłem od Ojca, a przyszedłem na świat; i zasię opuszczam świat, a idę do Ojca” (J 16, 28). Od początku świata ludzie wydają nasienie w postaci słowa Bożego, celem każdego z nas jest jak w przypowieści o talentach to słowo powielać, rozmnażać i rozwijać, po to, aby wzmacniało nasze plony w przyszłych inkarnacjach (bo wszyscy jesteśmy jednością) i w końcu wydało owoc życia wiecznego.
Jak pewnie wielu zauważyło, przejawiam charakter typowo gnostyczny (nie mylić z sektami gnostycznymi, tylko traktować gnozę jako zjawisko myślowe) i ortodoksyjna (co znaczy dosłownie „proste myślenie”) koncepcja kościoła, nie tylko katolickiego jest mi obca. Nie twierdzę oczywiście, że dosłowna interpretacja Pism jest zła, ale wydaje mi się, że jest to po prostu niższa forma rozwoju duchowego spowodowana różną Karmą. Nie zaprzeczam słowom Gedeona odnośnie formy w jakiej przedstawił raj na ziemi, jednak sam nie uważam go za właściwe Niebo, a jedynie za okres w dziejach ziemi. Czas mesjanistyczny, o którym piszesz to wg mnie w istocie kolejny etap na „Kole życia i śmierci” (występujący w wierzeniach Hinduistycznych), które podzielone jest na tzw. Jugi czyli okresy w historii świata. Według wierzeń hindusów obecnie trwamy w okresie kali-jugi, który jest okresem bólu, cierpienia i demoralizacji, który podobnie jak w chrześcijaństwie ma się skończyć destrukcyjno oczyszczającą karą gniewu Bożego (na dodatek w obu kulturach jako sędzia świata wspominana jest postać na białym koniu, w chrześcijaństwie – Baranek, w hinduizmie – awatar boga Wisznu), która prowadzi ludzkość do okresu szczęścia.
Pozdrawiam Kerth
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl