aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Gliwice i Zabrze - "Porozumienie dla rozwoju" !?
Dlaczego do tej pory nie zawarto takiego porozumienia?Dlaczego nikt nie
zauwaza, ze jako teretorium urbanistyczno-demograficzne te 2 miasta stanowia
jedna calosc?Wszyscy opowiadaja slogany o lobbyngu za swoimi
miejscowosciami ...gdzies tam...Tymczasem wszystkim umyka fakt, ze za
polaczonymi silami Gliwic i Zabrza stoi ponad 400 tys. ludzi (to wiecej niz
ludnosc Katowic).Wszyscy wiedza, ze wspolne dzialania maja o wiele wieksza
sile przebicia, niz te, ktore sa prowadzone w pojedynke - wystarczy tylko
odlozyc na bok chore ambicje i dostrzec obopulne profity plynace z takiego
podejscia w walce o potencjalnych inwestorow i roznego rodzaju
subwencje.Przeciez takie postepowanie przysporzy tylko wiele dobrego
mieszkancom naszego "double-team", a razem napewno mozna wywalczyc wiecej
niz w pojedynke.Potrzeba tylko dobrej woli i autentycznego zaangazowania...a
wtedy, pozytywne efekty beda odczuwalne dla nas - mieszkancow Zabrza i
Gliwic !!!
Jednakże, z początkiem lat 90. XX wieku nastąpiła zmiana tendencji rozwoju
demograficznego miasta i nastąpił spadek liczby ludności Katowic z 366 600
(stan 1991) do 315 123 (stan 2005).
pl.wikipedia.org/wiki/Katowice#Rozw.C3.B3j_demograficzny
> Proszę popatrzeć na miasta w których miasto inwestuje w
> projekty infrastrukturalne - Rybnik, Katowice, Gliwice.
Patrzę na te miasta i widzę, że one są zupełnie inne od Zabrza i porównywanie
ich do naszego miasta jest niezwykle chybione, zwłaszcza, gdy czyni
to "ekonomista z zakresu gospodarki miasta". Wystarczy popatrzeć pod kątem
historycznym, geograficznym, demograficznym, aby się o tym przekonać.
> Turystyka poprzemysłowa może być motorem
> rozwoju małej gminy a nie 200tys. miasta.
Nikt jednak tu nie powiedział, że ma być jedynym motorem.
Statystyka - Bydgoszcz kurczy się
Mam przed sobą dzisiejszy dodatke do GW "Demografia" i jestem trochę
zaniepokojony; Najwięsze spadki demograficzne zanotowały Łódź, Katowice i
Bydgoszcz.
I tak Łódź w 2000 roku miała 793 tys., w 2006 roku 768 tys., a więc -25tys.;
Katowice w 2000 roku 340 tys., w 2006 roku mają 317 tys., a więc -23tys.;
Bydgoszcz odpowiednio 384 tys. i 366 tys., a więc -18 tys.
Nie piszcie tylko, że wszyscy wynieśli się do powiatu bydgoskiego, bo to
oczywista bujda. Najważniejszym zadaniem nowego prezydenta miasta jest
zahamować ten proces, poprzez starania o rozwój bydgoskiej gospodarki tak,
aby nie trzeba było uciekać z Bydgoszczy w poszukiwaniu pracy...
Jak bardzo ma spaść liczba mieszkańców, żeby stwierdzić, że budowa uliczek
osiedlowych na wielką skalę nie zatrzyma ludzi w mieście...
"Właśnie na tym forum przedstawiono badania, z których wynika, że
oddziaływanie Opola kończy się kilka kilometrów poza Opolem. Warto
więc oba miasta połączyć, a Wrocław nie ukrywa, że jest
zainteresowany, by ze swoją ofertą trafić także do Opola."
Opole oddzuialywuje jako srednie centrum na powiaty opolski i
krapkowicki i tylko szczatkowo na sasiednie.
ale samo miasto jest na granicy oddzialywania metropolii
wroclawskiej i gornoslasko-zaglebiowskiej.
Opole stracilo swoja pozycje jako glowne centrum regionu juz wieki
temu i to mimo tego ze nominalnie pozostawalo stolica Gornego Slaska.
a miasta takie jak Katowice, Bytom i Gliwice je juz 150 lat temu
wyprzedzily.
dopiero za peerelu miasto podgonilo je ale bylo to sztucznie
wywolane, a nie za sprawa rynku i demografii.
dzisiaj zachod wojewodztwa (Nysa, Brzeg i Namyslow) ciagna w strone
Wroclawia a wschod (Olesno, Strzelce i K-Kozle) w kierunku GOPu.
w przyszlosci sie to jeszcze nasili.
granice wojewodztw to sprawa drugorzedna.
moze co najwyzej troche popsuc lub spowolnic naturalny rozwoj.
Uczelnie czekają na 31 stycznia
no, ja bym tak spokojny to nie był. minister rozwoju regionalnego
już wczesniej ogłosiła swoją filozofię - będzie zabierać regionom
biednym, bo trzeba dofinansować bogate. a że zbliza się do uczelni
niż demograficzny to można być pewnym ze będzie cieła nasze uczelnie
i dokładać śląskim. A jak jeszcze pomyśleć ile kasy potrzebuje na
cały śląsk, to mózg staje z przerażenia. tak to jest - Tusk nie
skierował swoje baby na badania a my będziemy cierpieć. Na pewno
pocieszy nas szybki rozwój warszawy, poznania, gdańska, wrocławia,
katowic.
proces7 napisał:
>Inwestowanie w dzieci, czyli
> przyszłość, z ekonomicznego i demograficznego punktu widzenia, ma głęboki
sens.
>
Zgoda, ale, to co proponuje nam władza ustawodawcza, to nie jest inwestowanie w
dzieci. Doinwestowania wymaga edukacja (dla rodziców co rok to większy
wydatek), w przypadku rodzin wielodzietnych zazwyczaj kończona bardzo wcześnie.
To procentuje na rynku pracy i jest w tym logika: żeby ci ludzie pracowali w
przyszłości na nasze emerytury, najpierw sami muszą znaleźć pracę. Przy obecnym
rozwoju techniki potrzeba coraz mniej rąk, potrzeba ludzi wykształconych.
Dobrym przykładem są banki komenrcyjne - rozwój bankowości elektronicznej
zmniejszył zapotrzebowanie na kasjerów, potrzeba za to dobrych informatyków.
Tak na marginesie, jak sobie wyobrażasz utrzymanie czwórki dzieci za to ledwie
800 zł, jeżeli mąż ma, dajmy na to, tyle samo? I to do 6-go roku życia, tylko,
czy wystarczy, że jedno z tych dzieci ma mniej niż 6 lat, czy cała czwórka? I
wreszcie, to, na co zwracają uwagę ekonomiści - z czego to sfinansują? Nie
trzeba być ekspertem, żeby wywnioskować, że żeby komuś dać, trzeba zabrać
innemu. Praca w Polsce jest opodatkowana kolosalnie, składki ZUS są wygórowane.
Nie dziwię się temu, bo ZUS jest praktycznie bankrutem - wszystkie wydatki
finansuje z bieżących wpływów, a to co odkładali na swoje emerytury nasi
rodzice zostało utopione w Hucie Katowice i innych upadających się kolosach.
Mam wrażenie, że politycy szerokim łukiem omijają problem wyjazdów młodych
ludzi z kraju - już jest nas o milion mniej. Za ciężko się zastanowić, co
zrobić, aby ci ludzie mieli do czego wracać, za to jest nadzieja na
patriotyczne wychowanie nieistniejącego jeszcze wyżu demograficznego. Niech
dzieci w Polsce jedzą tynk ze ścian, byle by rodziło się ich coraz więcej.
Niech nie będzie stać na edukację, bo po co? Ciemnotą rządzi się najłatwiej.
nett1980 napisała:
> Hmm mm raczej zastal wstegi szos, a zostawil troche asfaltu od Wwy
> do Katowic?
Trochę historii:
W latach 70. nastąpił szybki rozwój przemysłu i budownictwa. Budowano do 300
tys. mieszkań rocznie. Wielką rolę odegrało tu budownictwo żelbetowe z
prefabrykatów oparte na technologii tzw. "wielkiej płyty" – władze jednak nie
dostosowały możliwości produkcyjnych do ówczesnego wyżu demograficznego, mimo iż
do 1975 powstało 65 fabryk domów i powstało ok. 1 mln mieszkań, nie spowodowało
to spadku liczby osób oczekujących na mieszkania. Unowocześniono sieć dróg
krajowych prowadząc obwodnice wokół większości miast, oraz budując wiele
dwupasmowych dróg wylotowych i wiaduktów nad liniami kolejowymi. Zaczęto budować
pierwsze autostrady (Zobacz: olimpijka) oraz drogi szybkiego ruchu (Zobacz:
gierkówka). Polska stała się producentem wielu wysokiej jakości nowoczesnych
produktów przemysłowych o standardzie akceptowanym na Zachodzie. Zmechanizowano
w dużym stopniu rolnictwo oraz wprowadzono wysokie zużycie nawozów sztucznych i
innych środków chemicznych, jednak jednocześnie, od 1973, ograniczano rozwój
rolnictwa indywidualnego na rzecz nieefektywnych PGR-ów, co spowodowało już w
1976 narastające niedobory na rynku żywnościowym. Polska w latach 70. stała się
także cenionym wykonawcą robót budowlanych w wielu krajach arabskich, m.in. w
Iraku i Libii. Przeprowadzono pewne reformy oświaty. Wielu inwestycji nigdy nie
ukończono, głównie z powodu źle skonstruowanego programu inwestycyjnego, który
nie bilansował się, spowodowało to duże dysproporcje w całej gospodarce –
doprowadzając przede wszystkim do kryzysu energetycznego i transportowego,
związanego z brakiem rozbudowy infrastruktury kolejowej (największe środki
przeznaczono na drogi krajowe).
pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Gierek
Jak się tak trochę poskrobie paznokciem, przedrze przez gorączkowe próby zmiany
historii Polski, odrzuci się cały ideologiczny zgiełk okaże się, że Gierek to
był całkiem łebski facet, tylko zaciągnął zbyt dużo kredytów, co przy braku
reform gospodarczych zaskutkowało przeinwestowaniem.
Czyli tym - przez co upadają w dobie dzisiejszego kryzysu nie tylko rządy, ale
zagrożone są upadkiem całe państwa.
Zresztą, czy by przeinwestował, czy też wprowadził reformy nie zmienia faktu, że
był to okres płatnych pachołków rosji, czyli nic się nie liczy prócz wściekłego
ujadania i polowania na ludzi.
do Obserwatora
Obserwatorze, nie powtarzaj nieprawdziwych plotek. Mówienie o Dyrekcji ZSS przy Staszica, że ma jakiś interes w przeniesieniu szkoły jest niedopuszczalne. Każdej szkole i wszystkim uczniom życzyłabym tak oddanej dyrektorki i takich nauczycieli. Już dwa lata temu Dyrekcja zwróciła się do Komisji Edukacji Rady Miasta z prośbą o pomoc w uzyskaniu zgody na rozbudowę budynku. Niestety usłyszeliśmy od Prezydenta odpowiedź odmowną (brak miejsca). Odtąd szkoła szuka rozwiązań najlepszych dla swoich uczniów, bo obecnie działa w kilku budynkach porozrzucanych po Częstochowie. Dziwi fakt, że Urząd Miasta w tej delikatnej i trudnej sprawie zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, zarówno wobec niepełnosprawnych dzieci i ich rodziców, jak wobec naprawdę potrzebnego Częstochowie CKU(wystarczy porównać zdawalność egzaminów np. matury w CKU i innych prywatnych, często sieciowych szkołach dla dorosłych). Miasto musi być zainteresowane rozwojem CKU, a nie wygaszaniem!!! A jeśli obie szkoły chcą i powinny się rozwijać, to jasne jest, że nie mogą funkcjonować w jednym budynku. Może warto zastanowić się, czy nie ma w śródmieściu innej dużej szkoły, która w związku z niżem demograficznym "kurczy się" i po prostu zamienić szkoły miejscami, a może bliskie podstawówki połączyć w jedną? W każdym razie tak, żeby koszt społeczny był jak najmniejszy. ZSS ze Staszica powinien pozostać w śródmieściu, bo nauczyciele chodzą z uczniami (nieodpłatnie, poza czasem zajęć) na basen i do filharmonii, ale jest to możliwe dlatego, że wszędzie jest blisko.
Mam też nadzieję, że plotką tylko jest chęć przeniesienia do budynku po szkole MZD, bo to budynek, który ma służyć oświacie, a nie urzędnikom. A swoją drogą Urząd Marszałkowski w Katowicach zatrudnia mniej urzędników niż Urząd Miasta w Częstochowie, chociaż skala spraw, jakby większa.
Pozdrawiam - iza leszczyna
www.leszczyna.info
Tego województwa nie będzie, a jak będzie, to bez Lublińca. W Lublińcu jakby
się zapytać ludzi, czy chcą być z Katowicami, czy z Częstochową, to wybraliby
Katowice z całą pewnością. A władze miasta i powiatu pewnie też raczej
postąpiliby, jak chcą ludzie. Zresztą, władze Lublińca chyba sobie chwalą
obecność w województwie śląskim. Jak byliśmy w Częstochowie, to było: większe
bezrobocie, pod koniec obecności w waszym województwie ujemny wzrost
demograficzny, pieniądze, które miały iść na Lubliniec znikały nie wiadomo
gdzie, Częstochowa nie interweniowała, jak zamykali linie kolejowe do Gliwic i
do Woźnik. Ślady, że znaleźliśmy się w śląskim można spotkać w Lublińcu -
wymienione okna w szkołach, nowa hala sportowa, obwodnica, odnowienie
prokuratury i dotacje na odnowienie ulic w centrum miasta. Jak byliśmy z
Częstochową to nie szło się tego doprosić, jedynie w waszym mieście
przeprowadzano inwestycje, no, może jeszcze w Myszkowie. Nawet zakłady pracy -
Lentex i Energoserwis zostały wybudowane przez państwo na wniosek włodarza
wojewóztwa katowickiego, a nie częstochowskiego! Bo zostały one albo wybudowane
albo rozbudowane jeszcze w latach 60 tych. Tak samo ma się sprawa ze szpitalem
psychiatrycznym, ośrodkiem dla niesłyszących czy koleją. Dopiero teraz Katowice
zabrały nam połączenia i nas degradują. Ale już kolejarze wysłali petycje i
władze też zajęły się tym problemem. Z całą pewnością w końcu wywalczymy dla
Lublińca powrót korzystnych połączeń z Katowicami i Poznaniem, a może i z
Gliwicami. Bo w ogóle swój rozwój w okresie "częstochowskim" zawdzięczamy tylko
sobie, że potrafimy zadbać o nasze miasto. Tak samo jest teraz, sami dbamy o
Lubliniec i to tylko zasługa samych Lublińczan, że zmniejsza się u nas
bezrobocie (które nie przekracza 10%), że jako jedni z nielicznych mamy dodatni
wzrost demograficzny, że mamy w miare dobrym stanie drogi, a relatywnie lepszym
niż inne powiaty, że być może od nowego rozkładu w kwietniu znowu będziemy
mieli te pociągi, któe chcemy i że wreszcie wyremontują szlak do Herb!
Pozdrawiam.
PS: Życzę Częstochowie, żeby miała swoje województwo, w końcu to jedno z
większych miast w Polsce. Nie byłoby problemu, gdyby województwa pokrywały się
z archidiecezjami, to mielibyście chyba też Kielce ;-) W każdym razie mimo tego
że Lubliniec nie będzie na pewno w takim województwie, to oba miasta mają
podobne interesy, o które oba powinny razem zadbać!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl